Może zacznę od paru dygresji. Jakiś czas temu widziałem uliczne wywiady z kilkunastoma kibicami koło stadionu Legii; wszyscy – od nastolatków do ludzi w sile wieku – wystrojeni w znaki Polski Walczącej, białe orły, biel z czerwienią itp. Wszystkim stawiano te same pytania: w którym roku było Powstanie Warszawskie? ile dni trwało? nazwa choć jednego z powstańczych batalionów? Ilość trafnych odpowiedzi: zero. Można to bagatelizować, twierdzić że kibice mieszczą się w dolnych 5% rozkładu Gaussa pod względem inteligencji i wiedzy, ale niestety ignorancja historii jest bez porównania szerszym zjawiskiem.
Zatem druga dygresja, małe ćwiczenie myślowe: wyobraźmy sobie, że posłom i senatorom PiS robimy niezapowiedzianą kartkówkę – opisz krótko historię ziem czeskich, Słowacji i Litwy w latach II wojny światowej oraz oceń ogólnie występujące w tych krajach postawy. Mowa wyłącznie o naszych najbliższych sąsiadach, a jednak chyba nie mamy żadnych złudzeń co do wyniku takiej kartkówki, byłby zbliżony do wyniku kiboli Legii…
Trzecia i ostatnia dygresja dotyczy sposobu, w jaki generalnie kształtuje się w czasach zalewu informacji wizerunek krajów średniej i mniejszej niż średnia wielkości. W czasie swojej niedawnej wieloletniej pracy w Brukseli widziałem to w praktyce tyle razy, że śmiało mogę mówić o ogólnej prawidłowości. Coś trzeba wiedzieć o każdym kraju X, Y czy Z. Coś tam pamiętamy z historii i z mapy. Znajomy spędził tam tydzień i miał dobre/mieszane/kiepskie wrażenia. W ostatnim roku kilka razy X/Y/Z trafił na pierwszą stronę dziennika, który czytam i na portal w necie, do którego co dzień zaglądam; zostaje mi z tego wrażenie, że X/Y/Z raczej daje sobie radę (lub – odwrotnie – raczej się tam pogarsza). Te wszystkie oraz parę innych elementów, shaken (not stirred!) w naszej głowie, dają odpowiedz na to, co obecnie o kraju X/Y/Z myśleć i jaki mu przyporządkować znak: plus, neutralny, mały minus, duży minus.
Fast-forward do sytuacji, w którą wpędził Polskę PiS i osobiście premier Morawiecki. Zapewne naprawdę uważają oni, że globalnie Polska cierpi i traci w sposób szczególny i szczególnie niesprawiedliwy w kontekście zjawisk i symptomów, jakie zamarkowałem w powyższych trzech dygresjach. Zapewne rzeczywiście wierzą w to, że ich „polityka historyczna” jest receptą na globalną wymianę w mózgach zepsutego klocka z napisem „Polska” na klocek pierwszorzędnej pisowskiej jakości. No, ale jeśli tak, to zabrali się do roboty jak kowal, a nie jak zegarmistrz; jak stado kompletnych dyletantów, a nie jak politycy znający świat i mechanizmy masowej komunikacji.
Efekt widzimy. Jego adekwatną ilustracją jest chociażby wzmianka w dzisiejszym wydaniu Politico Brussels Playbook, pigułki ze skrótem aktualnych informacji, będącej częścią codziennego pokarmu informacyjnego decydentów europejskich. Oto ona in extenso:
POLISH PM SAYS JEWS PARTLY RESPONSIBLE FOR HOLOCAUST: It’s not a case of debatable interpretation. Poland’s Prime Minister Mateusz Morawiecki said in response to a question from an Israeli journalist about a new Polish law that makes it illegal to accuse Poland of complicity in Nazi crimes that Jews were among the perpetrators of the Holocaust. Watch the video here, from the 22-minute mark; the key statement is at 28 minutes 30 seconds. Soon after, the Polish PM laid a wreath commemorating a wartime Polish guerrilla group credibly accused of collaborating with the Germans and of killing Jews and democratic resistance fighters.
Taka i podobne wzmianki stają się obecnie integralnym składnikiem postrzegania kraju średniej wielkości – Polski – przez tych, którzy w innych krajach w sposób świadomy korzystają ze współczesnych mediów. W tym sensie szkoda, wyrządzona Polsce przez PiS, będzie rzeczywiście nie do odrobienia przez długi lub nawet bardzo długi okres.
Jan Truszczyński – polski dyplomata, polityk, były wiceminister spraw zagranicznych i ambasador przy Unii Europejskiej, główny negocjator wejścia Polski do UE.
Tekst pochodzi z profilu Autora na www.facebook.com.
