Dodaj to do domu*
Nie martwą naturę podatną na sztuczki,
lecz robotę pod opis zaworów
i kabli, co opasują ten pokój;
napięcie tu takie, że może zabić.
Któż w stęchłej szarzyźnie poranka
pojmie tępą przypowieść pobudki,
łóżko, flaszkę, segregowaną przestrzeń,
w której się poruszamy. Pięknie byłoby powiedzieć,
parkiet pozuje w refleksach ognia,
węgle dogasają, a pokój
pomału się wyłania. A tu już dzień
napoczęty, mrok bielony przez zegar,
obietnicę pracy, clorox,
telefon. Widzę cię w tej metaforze,
obok domu, w drzwiach, w samochodzie, kiedy ruszasz
na spotkanie słońca i po wielu godzinach
wracasz, plecami zwrócona do niego.
Gniew Homera (fragment 5)
Nasłuchuję życia, którego nie da się przeżyć
w żaden inny sposób.
Pomyśl tylko. Dźwięki trwają,
gdy wróble przechodzą zmianę
od ziemi po jajo. Od wiosny
po wiosnę. Może o to chodzi.
Molekularny świat
opada i wznosi się
wewnątrz jednej melodii.
Więc czemuż nie wolność?
Dzisiaj będziemy rozmawiać
o rządzie.
Ważne, żeby pamiętać.
Wszystkie te rozsiane operacje
na odwrocie strony. Straty w ludziach.
Lud pracujący i prawo
do życia, ich dążenia,
ale nie samo szczęście,
nie zwycięstwa –
zwycięstwo w jego nieskończonej serii.
Oko wiersza
Idę ku niemu po krawędzi
odmieniony i okulały
w ciągłej odmianie. Jest też
palnik gramatyki,
jej niepodległy płomień.
Być może zabrzmi to śmiesznie,
ale trzeba nam zebrać siły.
Trzeba nam będzie giętkości wierzby,
łopotu wiatrowskazów.
Będziemy potrzebować każdej cząstki
słonecznego wiatru, mocnych gogli.
Ten kanał jest śniegowy
i śnieży. Hej tam,
chciałeś gaz do dechy,
chciałeś pełnej mocy.
Bądź otwarty na przygodę.
Nareszcie przebudzenie
sprawia kompletną radość.
Bądź otwarty na ten nimb
wokół podwórkowej wizji,
na każdą segmentację aury
wśród aut na lewo i prawo od ciebie.
Wstępuję rdzeniem
i odurza mnie przejrzystość.
Z powietrza się biorę, a
pstrokate przypory
lśnią w tej próżni.
Odmieniam swoje życie.
Jakież parcie gna ten żwawy zwój.
Rwetes jakiż, wszystek
rurek i nakrętek dzwoni na ciebie.
Jasna plama nad dachem
śpiewa siebie na robocie.
„zimą słońce mówi walcz”
Zimą słońce mówi walcz.
Arktyczne erupcje mówią walcz.
Ten polarny świat jest płaski,
nawet jeśli głowa mówi mi,
że okrągły. Że niby
to coś dla mnie
znaczy, niby nic.
Przyrastałem raczej
w tych dniach
do płaszczyzn. Cóż zatem
o poranku
dla otuchy?
Raz widziałem miasto
Boga odbite
w dziwacznym cieniu rzuconym
przez słońce. Obmyślałem
życie kompletne,
mocne, w szczęściu.
Teraz słońce mówi papieros
i w to mi graj. Kiedyś
promień rozdzwonił mi
izbę i na kolanach
szukałem okruchów.
Pamiętam dni i
noce i dni i
noce, dni, noce,
brudne, zawrotne.
Teraz mgła mówi kawa,
to cię przywróci.
Dokąd? Gdzie
tak naprawdę mieszkam z dala
od głowy, głęboko
w chemicznej zupie
genetycznej.
Walczę o miłość,
ale potrzebuję nowego boga.
Ten tu, porzucony,
już nie pasuje. Ja, chory
na gada w sobie,
obelżywość czasu,
jego pogiętą agonię.
Już kiedyś tak miałem.
Zdania w polu synaptycznym
Bo chciałem dźwięku / żeby
wbić się w dźwięk
Bo śnieg i krew / bo
wino i lustra / bo
elektrony / i elektryczność
Bo gruz / Bo strzaskana sztuka / nasze
szczęście powszechne / przyszłe
Bo póki są żołnierze / są
też poeci / bo dopóty poeci
dopóki most
Bo jakiś pokój chciałem zatrzymać w ciszy
Bo gruz rzednie w falę
Bo póki cząstki / ładunek / bo
niedowierzaniem / powinniśmy żyć
Bo te rzeczy które da się powiedzieć / aż
tajemnica przejdzie w elegię
Bo marzec przechodził w kwiecień / bo
dzień był / wymowny jak dzień
Bo co myślałeś / bo
co pogrzebałeś / bo
to kim jesteś
* Wiersze pochodzą z tomu Pieśni progowe opublikowanego przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu. Tłumaczenie Kacper Bartczak
Peter Gizzi (ur. 1959) – autor ośmiu tomów poetyckich, ostatnio: Archeophonics (finalista The National Book Award), In Defense of Nothing: Selected Poems 1987-2011, a także Treshold Songs. Dwie nowe książki ukażą się w 2020 roku: Now It’s Dark oraz Sky Burial: New & Selected Poems. Zdobywca Lavan Younger Poet Award, stypendysta The Rex Foundation, The Howard Foundation, The Foundation for Contemporary Arts, The John Simon Guggenheim Memorial Foundation. Dwukrotny stypendysta The Judith E. Wilson Visiting Fellowship. Pracuje na Uniwersytecie w Massachusetts, w Amherst.