1. W pojedynkę jesteśmy coraz słabsi
Na początku XX wieku kraje dzisiejszej Unii Europejskiej wytwarzały 40 procent światowego bogactwa. W roku 2008, gdy zaczął się obecny kryzys gospodarczy, było to tylko 18 procent. A w roku 2050 w gronie największych ośmiu gospodarek świata nie będzie miejsca dla żadnego europejskiego państwa narodowego. Miejsce Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii zajmą Brazylia, Meksyk i Indonezja.
W dziedzinie demografii spadek jest jeszcze bardziej wyraźny: sto lat temu co piąty człowiek na świecie mieszkał na terenie dzisiejszej Unii. Obecnie co czternasty, w roku 2030 będzie to zaledwie co dwudziesty. Już dziś spośród 20 największych miast świata tylko jedno (Londyn) znajduje się w Unii.
Czas, kiedy Europa mogła pozwolić sobie na luksus wewnętrznych podziałów, bo i tak jako całość dominowała nad światem, dawno już minął. Jeśli chcemy się liczyć w XXI wieku, musimy działać wspólnie.
2. Wspólnota interesów
Ściślejsza integracja jest tym bardziej uzasadniona, że interesy Europejczyków z różnych części Unii są zbieżne. Konkurujemy oczywiście o lokalizację fabryk samochodów lub o to, gdzie będą rozładowywane statki, ale wszyscy chcemy żyć w czystym środowisku i w społeczeństwie, w którym różnice majątkowe motywują do wysiłku, a nie raz na zawsze przekreślają szanse jednostek. Tylko silna i podmiotowa Europa może skłonić USA do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, a Chiny i Indie do powstrzymania dumpingu socjalnego. Tylko działając razem jesteśmy w stanie osiągnąć bezpieczeństwo energetyczne: dzieląc się własnymi zasobami, negocjując z Rosją oraz rozwijając odnawialne źródła energii.
3. Wspólnota wartości
Unii Europejskiej nie udałoby się zbudować gdyby oprócz interesów nie łączyły nas również wartości. Najważniejszą z nich jest demokracja – uzależnienie władzy od woli i zgody rządzonych. Jest ona produktem specyficznego wspólnego dziedzictwa kulturowego, które obejmuje szacunek dla indywidualnych osiągnięć (to antyk) oraz przekonanie o moralnej równości wszystkich ludzi (to chrześcijaństwo). Od czasów oświecenia potrafimy poznawać świat w sposób krytyczny i racjonalny.
Łączy nas wreszcie – i to jest najważniejsze – poszanowanie dla odmienności stylów życia i opinii.
4. Efektywność
Pamiętając o ideach nie możemy zapominać o kwestiach praktycznych. Rozdrobnienie oznacza marnotrawstwo. Wzięte razem, państwa UE wydają dziś na obronę około jednej trzeciej tego, co Stany Zjednoczone – więcej niż Chiny lub Rosja. Nie jesteśmy jednak w stanie zadbać o pokój w naszym najbliższym sąsiedztwie – nawet ograniczona lotnicza akcja w Libii wymagała zaangażowania amerykańskich jednostek. Zastępując narodowe wojska wspólną europejską armią możemy stać się globalnym supermocarstwem nie ponosząc żadnych dodatkowych kosztów. Podobnie jest ze służbą dyplomatyczną.
Integracja oznacza oszczędności i większą efektywność również w badaniach naukowych i rozwoju technologicznym. Flagowym przykładem w tej dziedzinie jest konsorcjum produkujące Airbusy, stworzone poprzez połączenie firm z Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Europa może zapewnić sobie podstawy dla trwałego rozwoju inwestując w rozwój nowych technologii, np. takich, które uniezależnią nas od importu surowców energetycznych z Rosji, Bliskiego Wschodu i Afryki.
5. Nowoczesność
Argumentem za integracją europejską szczególnie ważnym dla Polaków jest podnoszenie standardów. Chodzi tu nie tylko o unijne regulacje, które ograniczają ceny połączeń telefonicznych w roamingu, nakazują rzetelny sposób oznaczania produktów, czy gwarantują prawa pasażerów linii lotniczych. Europejskie normy administracyjne wymuszają – mimo wszystkich naigrywań z regulowania krzywizny banana – poprawę jakości rządzenia. To dlatego w 22 z 27 państw członkowskich UE obywatele bardziej wierzą instytucjom wspólnotowym niż swoim „własnym” rządom narodowym.