Trudno określić adresatów tego tekstu. Nie wszyscy z nich głosują na Prawo i Sprawiedliwość, dlatego nie można zadać tych pytań wyłącznie wyborcom partii Jarosława Kaczyńskiego. Na pewno nie są nimi także konserwatyści, ze względu na szacunek dla tej ideologii, która wielokrotnie udowadniała, że potrafi wykraczać poza szaleństwo codziennej polityki. Wybrałem „prawicę”, nie jako doktrynę polityczną, bardziej jako slogan, pod którym najprawdopodobniej podpisaliby się wszyscy ci, do których chciałbym skierować poniższe pytania.
1. Podczas ostatnich dni polscy politycy dyskutowali głownie na temat zaostrzenia prawa antyaborcyjnego. Prawica chciała ograniczyć możliwość przerywania ciąży ze względu na stałe i nieodwracalne upośledzenie płodu. Chęć dokonywania aborcji jest wypadkową społeczeństwa (sytuacji materialnej, stanu służby zdrowia, polityki rodzinnej, etc.), dlatego każdy rozsądny polityk powinien wychodzić z założenia, że liczba takich zabiegów powinna być jak najniższa. Niestety, po raz kolejny zafundowano nam żenujący spektakl, udowadniając, że dla niektórych polityków ważna jest wyłącznie powierzchowna hipokryzja: „niech podziemie aborcyjne sobie spokojnie rośnie, ważne, żebym nie musiał się z niczego spowiadać w pierwszy piątki miesiąca!”. W trakcie sejmowej dyskusji usłyszeliśmy dziesiątki argumentów, uwłaczających godności polskiego parlamentu. Niezdrowo podnieceni całą sytuacją politycy krzyczeli o „zabijaniu niewinnych dzieci” i „bezwzględnym zakazie aborcji”. Jestem ciekawy, czy gdyby córka prawicowych polityków została zgwałcona, to również zabroniliby jej usunąć ciążę? A jeśli zdecydowałaby się na aborcję, to czy mieliby odwagę spojrzeć jej prosto w oczy i powiedzieć, że zamordowała niewinne dziecko?
2. W 1973 roku Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne wykreśliło homoseksualizm z klasyfikacji zaburzeń psychicznych DSM. Po siedemnastu latach, w maju 1990 roku, taką samą decyzję podjęła Światowa Organizacja Zdrowia. Wbrew temu, co często słyszymy, tolerancja dla gejów i lesbijek nie jest kwestią ostatnich lat – nauka wypowiedziała się w tej sprawie po raz pierwszy czterdzieści lat temu! Dla porównania: mniej więcej w tym samym czasie dokonanego pierwszego zapłodnienia in vitro (chociaż to akurat kiepski argument dla prawicy), po raz pierwszy opisano AIDS i HIV oraz przeprowadzono próbę wszczepienia sztucznego serca. Czy medyczna ignorancja prawicy ogranicza się wyłącznie do kwestii homoseksualizmu? Mówiąc wprost: czy gdyby od przeprowadzania operacji wszczepienia sztucznego serca zależało życie najbliższych, to prawicowi politycy równie sceptycznie podchodziliby do osiągnięć kardiologii?
3. „Gazeta Wyborcza” opublikowała tekst podważający fachowość ekspertów promowanych przez Antoniego Macierewicza. Politycy Prawa i Sprawiedliwości oburzyli się, zapewniając, że katastrofa samolotowa powinna być badana nie tylko przez ekspertów lotniczych. Eksperci medialni musieli przygotować dla polityków PiS-u odpowiednie argumenty, ponieważ jednogłośnie zaczęli przywoływać katastrofę lotu US Airways 1549, którą rozwiązać miał ornitolog. To nie do końca prawda, ponieważ już w dniu zdarzenia przedstawiciele Federalnej Administracji Lotnictwa mówili, że przyczyną awarii samolotu najprawdopodobniej było zderzenie z ptakami, jednak to, co mówią politycy Prawa i Sprawiedliwości jest oczywiście prawdą: katastrofę samolotu badają przedstawiciele wielu dyscyplin naukowych. Jest jednak jeden warunek – muszą oni być ekspertami w wąskich dziedzinach i mieć codzienny kontakt z tym, w jaki sposób bada się takie katastrofy. Ornitolog pracujący w Rezerwacie Kormoranów i Czapli Siwej, niewiele by pomógł podczas śledztwa w Nowym Jorku. Bycie ekspertem polega na tym, że doskonały architekt domów jednorodzinnych, nie byłby równie doskonałym projektantem mostów. Wracając znów do medycyny, czy naprawdę chcielibyśmy, żeby chorobę serca – tym razem naszą – diagnozował genialny pediatra, stomatolog, dwóch psychiatrów oraz człowiek, który nie ma z medycyną nic wspólnego, ale w dzieciństwie mieszkał obok szpitala? Organy państwa polskiego przedstawiły raport, a mimo to prawica nieprzerwanie twierdzi, że sprawa nie została wyjaśniona: czy taki sam anarchizm obowiązuje w przypadku innych instytucji państwowych – tj. jeśli komuś nie podoba się wyrok sądu, to może twierdzić, że tak naprawdę nigdy on nie zapadł?
4. Od trzech lat słyszymy o przemyśle pogardy, według którego publicyści w specjalny (w domyśle – oczywiście negatywny) sposób traktowali Lecha Kaczyńskiego. Mówią o tym te same osoby, które w tym samy czasie oskarżyły Bronisława Komorowskiego, Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego o najstraszniejsze rzeczy, jakich może dopuścić się polityk: zdradę, współpracę z obcymi służbami, brak patriotyzmu oraz współudział w zamordowaniu prezydenta własnego państwa. Prezydenta Polski prawicowe czasopisma regularnie nazywają „Komoruskim”, a ministra spraw zagranicznych – to dopiero śmieszne! – „zdRadkiem”. Przekroczono granicę, której druga strona nie widziała nawet na horyzoncie. Czy czytelnicy prawicowych mediów potrafią spojrzeć w lustro i szczerze przyznać, że to naprawdę Platforma Obywatelska stworzyła „przemysł pogardy”?
5. Prawica widzi wrogów w rozmaitych grupach społecznych: tych, którzy nie wierzą w zamach w Smoleńsku, homoseksualistach, politykach Platformy Obywatelskiej, Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Ruchu Palikota, przedsiębiorcach, członkach rzekomego „układu”, etc. Czy nie boicie się, że pewnego dnia zorientujecie się, że rzeczywistość, w której żyjecie niewiele ma wspólnego z Polską – krajem, w którym żyją miliony osób, niepodzielających waszych poglądów? Albo gorzej – dowiecie się, tak jak znany amerykański senator Rob Portman, że wasz syn jest gejem albo – o zgrozo! – zięć nie wierzy w zamordowanie Lecha Kaczyńskiego?
Publicystyka jest zawsze najłatwiejsza. Głoszenie poglądów osadzonych w twardej ideologii, nie mających nic wspólnego z racjonalnym światem nauki, faktów i codziennych problemów jest niebezpieczne, ponieważ może doprowadzić do sytuacji, gdy pewnego dnia okaże się, że nasze poglądy po prostu nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością. Również polska prawica znajdzie się kiedyś w sytuacji, w której będzie zmuszona do przedefiniowania swoich wartości. Życzę jej, żeby stało się to jak najszybciej, ponieważ inaczej czeka ją los niektórych amerykańskich polityków, którzy dziś muszą się wstydzić tego, co wygadywali w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych.
Twitter: @jwmrad