Za nami sobotnia konwencja wyborcza Koalicji Obywatelskiej. Czekałem na nią z niecierpliwością, zwłaszcza po przyłączeniu się do Koalicji środowiska Barbary Nowackiej. Od dawna piszę i nawołuję do tego, aby się konsolidować, bo taki jest nakaz chwili. Niestety, dalszej konsolidacji nie będzie. Do wyborów, przynajmniej tych samorządowych, pójdą trzy bloki, bo nie wierzę, aby Kosiniak-Kamysz był grabarzem własnej partii. Na gorąco skreślam kilka zdań o wczorajszym wydarzeniu. Zapraszam.
D’hondt jest nieubłagany. Metoda ta zawsze promowała i promować będzie duże partie lub duże bloki. Czego tutaj nie rozumie lewica, nie mam pojęcia. Jak można siedzieć tyle lat w polityce, dostawać kilka razy porządne lanie i nadal nie rozumieć, że w pojedynkę można być tylko opozycją na ulicy, czyli, mówiąc inaczej, żyć w świadomości garstki wyborców, ale kompletnie nie mieć na nic wpływu. Jak można po porażce 2015 roku, która dodała PiSowi miejsc w Sejmie, dzięki czemu ma on parlamentarną większość – właśnie dzięki metodzie d’Hondta, uparcie trwać w oczywistym błędzie? Widać ego jest ważniejsze. Cóż, taki wybór lewicy.
Zaraz usłyszę głosy, że lewica nie może się skumać z PO, bo PO nie jest lewicowa. Do cholery, ludzie, kiedy do was dotrze, że PO jest partią chadecką, otwartą na wrażliwość lewicową? Kiedy do was dotrze, że, być może (czas pokaże), PO wyciąga jednak wnioski z porażki w 2015 i jednak zdolna jest do zmian? Także dzięki politycznemu wyczuciu Grzegorza Schetyny. Można mieć do niego wiele uwag, ale nie można mu odmówić woli otwarcia się na inne środowiska, po to właśnie, aby budować blok jak najszerszy. Bo tylko duży blok może pokonać PiS i jego cichego koalicjanta, jakim bez wątpienia może być Kukiz’15.
Wczorajsza konwencja pokazała, że tylko Platforma jest zdolna zorganizować konkurencyjną do PiS konwencję wyborczą, równą rozmachem i pełną efektów przyciągających uwagę. Trzeba być ślepym, aby nie widzieć, że tylko PO ma porównywalne z PiS możliwości budowania struktur krajowych. Trzeba także nie rozumieć mechanizmów zachodzących w polityce, aby uparcie trwać w postanowieniu, aby nie dołączać do dużego, silnego bloku. W tym kontekście środowisko Barbary Nowackiej zrobiło jedyny sensowny ruch, jaki mogło zrobić, bacznie przyglądając się zapewne wcześniejszym działaniom Nowoczesnej Katarzyny Lubnauer.
Zatem to już pewne i moim zdaniem postanowione. Do wyborów pójdzie zjednoczona prawica, zjednoczone lewicowo-liberalarno-konserwatywne centrum oraz kompletnie rozbita lewica, bo tam nie ma żadnej woli, ani zrozumienia, czym jest współczesna polityka. Pytanie jedno pozostaje bez odpowiedzi – czy PSL chce zakończyć swój żywot już teraz, czy jednak pozostać na scenie politycznej nadal? Na to pytanie odpowiedź znajdzie się za kilka tygodni. Czas pokaże, czy Kosiniak-Kamysz pochowa swoją partię do grobu.
Co się wczoraj nie udało?
Transmisja na żywo w internecie. Przepraszam, ale nie do zaakceptowania są braki techniczne w tym względzie. Początek relacji zwłaszcza był katastrofalny, gdy na kilka minut dźwięk i obraz się zawiesił. Potem miało to miejsce jeszcze kilka razy, aż wreszcie przekaz się ustabilizował. Nie wiem kto był odpowiedzialny za tę część wydarzenia, ale powinno się z tego wyciągnąć zdecydowane wnioski.
Zabrakło młodych twarzy! Było lepiej, niż drzewiej bywało, głównie dzięki środowisku Lubnauer i Nowackiej, ale nadal Platforma nie potrafi wyjść z tego zaklętego kręgu znanych już od lat twarzy. A przecież w PO jest wielu fajnych, rzutkich i młodych polityków, których twarze nie są kompletnie znane. Nie mówię, że doświadczeni politycy mają nagle ustąpić miejsca młodemu i średniemu pokoleniu, ale radzę więcej odwagi. Jako jeden z założycieli Klubu Swobodnej Myśli deklaruję, że będziemy robić wszystko, aby więcej pokazywać takich właśnie polityków. Jak inaczej dotrzeć do młodzieży, a to ona będzie przecież kluczem do wyborczych zwycięstw w latach 2018-2020.
Był plan, aby na scenie pokazać osobę urodzoną z programu in vitro. Dlaczego to nie zostało zrealizowane?! Tyle się mówi o braku wiarygodności Platformy! Czyż walką z tym twierdzeniem nie byłoby właśnie pokazanie kogoś, kto urodził się dzięki temu programowi, skoro to sztandarowy dla PO program, którym słusznie się chwali? Doprawdy, nie mogę pojąć dlaczego tego zabrakło.
Co się udało?
Udało się przede wszystkim połączenie sił. Wystąpienie Schetyny było dobre. Konkretne, dobitne, momentami lekko sarkastyczne. Widać, że spece od PR pracują nad szefem PO. Dobre było też wystąpienie szefowej Nowoczesnej, choć nadal u Katarzyny Lubnauer zaważyć można pewien brak tak w polityce niezbędnego luzu. Przewodnicząca Nowoczesnej zyskiwałaby znacznie więcej, gdyby zechciała nad tym nieco więcej popracować. Wystąpienie Barbary Nowackiej chwilami traciło rytm, zwłaszcza pod koniec, ale tu też nie szukałabym dziury w całym. Najważniejsze, że każdy z występujących szefów swych ugrupowań położył akcent na inne tematy, dzięki czemu wystąpienia te nie były nudne. A co najważniejsze stały w mocnej kontrze do wystąpień Morawieckiego i Kaczyńskiego na konwencjach PiS. Morawiecki dawno już połknął kij na śniadanie, a prezes to sztandarowy przykład tego, jak można w publicznych wystąpieniach zanudzić słuchaczy, będąc wzorem przewidywalności aż do bólu.
Schetyna przedstawił główne punkty programu, Lubnauer położyła akcent na kobiety (bardzo dobrze!), a Nowacka dodała do tego dobrze doprawiony i wysublimowany dressing o smaku lewicowym. Naprawdę dobrze się to oglądało.
Podobało mi się także wyjście na scenę Jakuba Hartwicha i Adriana Glinki, którzy będą startować z list Koalicji. Na pokazaniu osób niepełnosprawnych akurat bardzo mi zależało, z racji tej, iż jest mi to temat osobiście bardzo bliski. Do tego PiS jest tu całkowicie niewiarygodny i żadne pokazywanie chorej osoby na zespół Downa niczego nie zmieni. Platforma ma w sprawie tej grupy społecznej dużo mniej na sumieniu, niż konkurencja polityczna i to bez wątpienia dobrze wróży na przyszłość, gdyż w kwestii środowiska osób niepełnosprawnych jest jeszcze wiele do zrobienia (także dla rodziców, opiekunów i terapeutów, którzy na co dzień z nimi pracują).
Silnym akcentem konwencji był sześciopak koalicyjny. Sześć głównych punktów programu, podanych w skondensowanej formie, jasno i przejrzyście, a przede wszystkim w kontrze do “piątki Morawieckiego”, która oparta jest głównie na kolejnym rozdawnictwie pieniędzy, fantasmagoriach i zwykłej ściemie, opakowanej w błyszczący papierek. Do tego zmierzającej wprost do gospodarczej katastrofy. Sześciopak KO jest dużo bardziej przemyślany i zdecydowanie bardziej odpowiedzialny, ukierunkowany też na Polskę przyszłości, a co najważniejsze, jest po prostu możliwy do wykonania. I dobrze, że w nie znalazło się w nim nic na temat 500 plus, bo tu jest rzecz o samorządach, a to niewiele ma z nimi wspólnego.
Piątka Morawieckiego kontra sześciopak Koalicji.
Porównajmy zatem. Propozycje PiS:
1. Obniżka od początku przyszłego roku podatku CIT dla małych firm z 15 do 9 proc., czyli najniższego poziomu w UE.
Ściema, nic to nie da małym przedsiębiorcom. Podatek dotyczy wyłącznie spółek prawa handlowego, czyli głównie dużych firm i korporacji. Przede wszystkim obcych.
2. Wprowadzenie małego ZUS-u naliczanego proporcjonalnie do przychodów dla firm osiągających miesięczne obroty do wysokości 2,5 minimalnych pensji w Polsce. Im mniejszy zarobek, tym mniejszy ZUS.
Brzmi ciekawie, ale diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach. O ile konkretnie będzie ten ZUS niższy i od kiedy? Od 2025 roku?
3. Wyprawka – 300 złotych na początku roku szkolnego dla każdego ucznia rozpoczynającego naukę w szkole podstawowej i średniej.
Kolejna kiełbasa wyborcza, jak pokazuje obecny rok, kompletnie bez większego znaczenia, za to kosztowna.
4. Nowy fundusz budowy dróg lokalnych o wartości co najmniej 5 miliardów złotych. Oznacza to tysiące kilometrów odnowionych dróg we wsiach, małych miastach, gminach i powiatach.
Plagiat schetynówek, jednego ze sztandarowych programów PO w latach 2007-2015.
5. Program Dostępność+ – likwidacja barier dla osób niepełnosprawnych – ponad 20 mld złotych w ciągu 8 lat.
Całkowity brak wiarygodności po protestach rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych w Sejmie.
Propozycje Koalicji:
1. Szkoła równych szans, przyjazna dzieciom, rodzinie. Powszechny dostęp do dobrej edukacji publicznej, żeby dzieci z biedniejszych rodzin i biedniejszych regionów nie były skazane na niezasłużoną porażkę. Ciepły posiłek, aktywność sportowa, możliwość rozwijania talentów i zainteresowań wszystkich dzieci, a także likwidacja ciężkich tornistrów w podstawówkach (prace domowe mają być odrabiane pod opieką nauczyciela w szkole), przywrócenie prestiżu zawodu nauczyciela (przede wszystkim przez podwyższenie wynagrodzenia), program „złotówka do złotówki” (do każdej złotówki wydanej z budżetu miasta, gminy czy województwa na pensje, posiłki i zajęcia dodatkowe, pomoce naukowe czy nowe budynki koalicja zobowiązuje się dołożyć złotówkę z budżetu państwa).
Konkretne zobowiązania.
2. Bezpłatny bilet komunikacji publicznej dla wszystkich dzieci i uczącej się młodzieży.
Nie sądzę, aby to przekraczało możliwości samorządów, zwłaszcza przy założeniu, że podatki mają zostawać w samorządach.
3. Pomoc seniorom. Opieka nad seniorami ma być obligatoryjnym zadaniem dla wszystkich samorządów w Polsce (w każdym mieście i każdej gminie powstaną centra opieki nad osobami starszymi).
Podpowiadam: wprowadźcie program wytchnieniowy, czyli możliwość odpoczynku raz w roku dla rodzin i opiekunów osób starszych przewlekle chorych, aby rodzina mogła spokojnie pojechać na wakacje lub po prostu psychicznie odpocząć.
4. Czyste powietrze. Zakończenie procederu sprowadzania do Polski śmieci i toksycznych odpadów, walka ze smogiem, obowiązek dbania przez władze o jakość powietrza (na sfinansowanie poprawy jakości powietrza w Polsce zostanie przeznaczone 0,5 proc. PKB).
To skandal, że PiS zrobił z Polski śmietnisko. Obowiązkiem odpowiedzialnej władzy jest z tym walczyć.
5. Dokończenie projektu „schetynówek” i „orlików” (a więc budowa lub remont dróg lokalnych i budowa boisk piłkarskich).
To jeden z głównych programów rządów w latach 2007-2015. Z wysokim procentem wykonania.
6. Decentralizacja władzy. Koniec z dublowaniem obowiązków urzędów wojewódzkich i marszałkowskich, a więc ma obowiązywać zasada, że jest jeden gospodarz w regionie (gospodarz samorządowy).
To podstawa filozofii rządzenia i państwa demokratycznego. PiS proponuje dokładnie odwrotną wizję Polski.
Reasumując, nie wszystko się na konwencji udało, ale jest dobry zaczyn, aby dalej to dobre wino robić. Jest duża szansa, że wyjdzie z tego markowy Pinot Noir, a nie fałszywy Chardonnay…