Stworzony, stwarzany, a może stwarzający, co rusz
popada w niebyt razem z wszelkim śmieciem świata;
z nędzą, przędzą garniturów za grubą forsę, z plastykową
kartą czyniącą szczodrymi sezamy banków i ich bękartów,
w liczbie mnogiej roztrwoniony w rozwodnionej krwi,
bez dostępu do profitu rozdzielanego na produkcyjnej linii,
która przypomina chłostę. A jeśli łaknie? Jego głód jest lekki,
to głód zamorzonej na śmierć wiary, to cichy jęk biczowanego
publicznie, z którego odpada tkanka, gdy spływa po siatce
płac w plamę debetu na poduszce, gdzie położył swoją ciężką
głowę, tworząc w ten sposób makatkę dedykowaną ludowi,
który spożywa chleb i od święta mięso bliźniego,
obleczony w kłamliwą sentencję mas (z wybujałą nadwagą,
lecz zziębniętych od utraty duszy), co brzmi niby wieczność:
„jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”.
Piotr Gajda (ur. 1966) jest poetą. Dotychczas opublikował pięć książek poetyckich, ostatnio To bruk (Łódź 2018). Laureat Nagrody Otoczaka (2014), Stypendysta ZAiKS-u (2016). Współpracuje z łódzkimi „Arteriami”, prowadzi blog Hotel. Mieszka w Tomaszowie Mazowieckim.
Wiersz wolny to nowa przestrzeń Liberté!, uwzględniająca istotne, najbardziej progresywne i dynamiczne przemiany w polskiej poezji ostatnich lat. Wiersze będą reagować na bieżące wydarzenia, ale i stronić od nich, kiedy czasy wymagają politycznego wyciszenia, a afekty nie są dobrym doradcą w interpretacji rzeczywistości.
Ilustracja: Olga Łabendowicz