Też tak macie? Włączacie sobie z ciekawości jakąś polityczną rozmowę, okazuje się, że temat jest Wam dobrze znany, więc wciągacie się w nią, a dosłownie po chwili zdenerwowani trzaskacie pilotem? Zorientowaliście się, że to tylko puste i powtarzane w koło Macieju frazesy, które ładnie będą brzmiały w nagłówkach gazet? Trafiliście na troglodytów. Śmiało, zmieńcie kanał. Ale nie myślcie, że od nich uciekniecie. Troglodyci otaczają nas wszędzie. Polityka to kurwa? Pewnie. Ale nie ona jedyna. Bo polityka jest tylko jedną z wielu kurew w cholernie brudnym burdelu, jakim jest życie. Ona po prostu jako jedyna nie wstydzi się swojego statusu i dumnie prezentuje się w swoim zawodzie.
Żyjemy trochę w błędnym kole. Wychodzimy bowiem z bardzo naiwnego założenia, że ucieczka od polityki to ucieczka od całego tego prostactwa politycznego i niemających zielonego pojęcia o resortach, którymi kierują, troglodytów. Wręcz przeciwnie – to właśnie podarowanie siebie wprost w troglodyckie uściski. Skąd tak paradoksalne stwierdzenie? Z prostego sformułowania – jak ty nie zainteresujesz się polityką, to ona zainteresuje się tobą. Nie chodzi mi jednak o to najbanalniejsze rozumienie tego zdania. No bo wiadomo – nie interesujesz się polityką? Pozwalasz głupszym od siebie na wybranie polityków, którzy ich omamią i wywalczą sobie miejsce przy korycie. Moim jednak zdaniem – każdy z polityków w pewnym zakresie wiedzy jest głupi. Bo nikt z nas nie jest po prostu w stanie przyswoić wiedzy w pełnym zakresie zarządzania państwem.
Technokracja na pewno w Polsce jest projektem największych marzycieli. Science fiction nie do realizacji. Stąd najlepszą ścieżką wydaje się stawianie na tych, którzy technokratami się otaczają – być może nie będę tu obiektywny, ale takim przykładem jest Szymon Hołownia i trzy filary jego ruchu. Każdy z nich wie, na czym ma się skupić. Stowarzyszenie pomaga społecznie, strategie układają plany, a partia wciela je w życie. Nie jesteśmy jednak w stanie ze stuprocentową pewnością założyć, że każde środowisko polityczne nie pozostawałoby w gotowości przekierowywania swoich głównych haseł politycznych i ideologii w kierunku większego stada elektoratu. No bo rękę dam sobie przecież uciąć, że pomysły Tuska o czterodniowym tygodniu pracy i nagrody, jakie otrzymywał od kobiet to efekt jego od zawsze progresywnych poglądów politycznych! Pokazał to jako premier.
Czemu jednak wychodzę z założenia, że nie tylko politykę troglodyci otruli swym jadem? Po pierwsze – dopuszczając troglodytów do władzy, pozwalamy im zaciskać ręce ich rodów, ziomków i innych znajomków na naszej publicznej własności. Oni w końcu tworzą prawo, które reguluje coraz więcej aspektów naszego życia. Nie musimy jednak bić się jedynie z troglodyckimi krewnymi. W każdym miejscu w naszym życiu zaczynają tworzyć się układy. Grupujemy się wokół naszych wspólnych zainteresowań, zawodowych wymogów współpracy, interesów. W każdym miejscu w naszym życiu musimy się z kimś zmagać. Konia z rzędem temu, kto zna wszystkich kolegów z pracy i z każdym się lubi. Albo temu, kto nie miał grupy „cichociemnych” w klasie, która otwierała usta w dwóch celach – bo nauczyciel o coś pytał, albo w celu rozmowy z innym cichociemnym. A grupkę chłopaków sportowców w szkole? Taką, w której miarą sukcesu życiowego była liczba dziewczyn, które chciały się z nimi umówić? No właśnie.
I wśród takich grup czyhają właśnie troglodyci. Spiskowe elity tego świata boją się bardzo reptilian. Ale to inny gatunek żyje pośród nas. I też jest zmiennokształtny, bo czasem perfekcyjnie udaje człowieka inteligentnego. Może nawet nie tylko udaje! Może on faktycznie w pewnych aspektach życia jest cholernie inteligentny! Ale to tylko jego maska. Ludzkie przebranie. Najskromniejsze i najmniejsze okulary, które pozwalają zrozumieć jego oczom świat, a tobie zniekształcają widok jego oczu – dla zmylenia. Wewnątrz natomiast kryje się troglodyta. Taki, który nie ma pojęcia jak najlepiej wykonać swoją pracę. Taki, który wie o niej mniej od ciebie. Taki, który wie tylko jedno – jak grać w grę, w której stawką jest awans. Wiesz, jak w nią będzie grał? Będzie napuszczał na ciebie koleżanki z pracy. Będzie tworzył niestworzone plotki. Będzie chodził do szefa z każdą pierdołą i zbierał wokół siebie ludzi, byleby ciebie wygryźć. I wiesz co? Ten troglodyta wcale nie jest politykiem. O nie! On się brzydzi polityką. Tak jak ty. Robi przecież to, co kocha. Skupia się na pracy. Tak jak ty. Gra w grę, którą nazywamy życiem. I tym się od nas różni. Bo my się tą grą brzydzimy. Dlatego w tej grze – on gra nami, a my tylko jesteśmy jego pionkami. Ulżyło ci? Jakie szczęście, że nie tytłasz się w tej brudnej polityce, tylko skupiasz się na pracy i na każdym innym aspekcie życia.