Polityka to sztuka osiągania tego co możliwe w określonym momencie i sytuacji. To myślenie odrzucają często różnej opcji radykałowie twierdząc, że kompromisy są nie do zaakceptowania. W efekcie politycy tacy pozostają zwykle w swojej niszy, nie mają wpływu na rzeczywistość, a przede wszystkim nie realizują zasadniczej misji polityka, którą jest zmiana rzeczywistości poprzez wprowadzenie w życie swojego programu.
Liberałowie od lat zabiegają o obniżenie i uproszczenie podatków w Polsce. Ze skutkiem raczej „średnim”, koszty pracy pozostają wysokie, o marzeniach o podatku liniowym PiT, niegdyś flagowej idei Platformy Obywatelskiej, nawet już mało kto wspomina, rząd niedawno postanowił czasową podwyżkę VAT-u do 23% uczynić zdaje się permanentną. Z roku na rok rosną też podatki i opłaty na rzecz państwa, które na pierwszy rzut oka nie są widoczne. Zamrożenie skali podatkowej i kwoty wolnej od podatku, to świetne przykłady. Innymi mogą być niedawny nieznaczny wzrost podatków nieruchomości, czyli za dom, mieszkanie, działkę, a także za wypoczynek w miejscowościach uzdrowiskowych czy za posiadanie psa.
Paradoksalnie w ciągu ostatnich 15 lat nieznaczne obniżki danin na rzecz państwa, który uwalniały i przyspieszały rozwój gospodarczy kraju, wprowadzały rządy, który definiowały się jako antyteza liberalizmu czyli PiS i SLD. Idą tym tropem myślenia dość łatwo dojść do wniosku, że sojuszników do obniżania podatków trzeba szukać w różnych miejscach i rozmawiać o rozwiązaniach, które mogą okazać się realne do wprowadzenia. Mam tu przede wszystkim na myśli postulat lewicy dotyczący znaczącego podniesienia kwoty wolnej od podatku, które niedawno głosami koalicji rządzącej został odrzucony. Jestem przekonany że w dzisiejszej sytuacji politycznej, nastrojach społeczno – medialnych i co by jednak nie mówić rosnących wydatkach państwa (armia – Rosja…) to jedyna redukcja podatków która jest możliwa do wprowadzenia w życie. Jedyna która może dać impuls rozwojowy dla gospodarki w najbliższych latach, tak jak skutecznie zadziałały w pierwszych latach kryzysu ekonomicznego, obniżki danin wprowadzone przez rządy prawicy w latach 2005 – 2007.
Oczywiście możemy toczyć ekonomiczną dyskusję, dowodząc że skuteczniej do wzrostu gospodarczego przyczyniłyby się takie obniżki podatków, które zostawiłyby premie w rękach firm i pozwoliły na zwiększenie inwestycji oraz zatrudnienia. Podzielam tę znaną argumentację. Pozostaje jednak jedna mała acz zasadnicza przeszkoda – prawdopodobieństwo wprowadzenia takiej reformy podatkowej przy obecnych nastrojach społeczno – politycznych jest niezwykle znikome. Ani PiS, ani lewica nie podchwycą tego postulatu, a PO w praktyce rządzenia jest przeciwna obniżaniu podatków w ogóle. Dlatego najwyższy czas na sojusz liberałów i lewicy w walce o znaczące podwyższenie kwoty wolnej od podatku – na tym polu możemy mieć sojuszników i wspólnie wywierać bardzo znaczącą presję. Jednocześnie podwyższenie kwoty wolnej od podatku to korzyści zarówno dla gospodarki, spowoduje ona zwiększenie popytu, szczególnie na towary pierwszej potrzeby, jak również poprawi sytuację finansową najsłabiej zarabiających w kraju. Spróbujmy osiągnąć to co możliwe.