Dla zilustrowania pełnego, muzycznego krajobrazu dekady zestaw 50 bardzo istotnych wydawnictw muzycznych, który ukazały się w latach 2000-2009. Powstał on ostatni w kolejności, czyli po kinie, literaturze, polskiej muzyce, popowych singlach. Potraktujcie ten tekst raczej jako rekomendację autorki niż realną listę najlepszych płyt dekady – tego typu ogromnie obszerne zestawienia znajdzie na stronach serwisów pokroju Pitchforkmedia, Popmatters i specjalnie na tę okazję na chwilę wskrzeszonego Stylusa. O ile muzykę polską, literaturę oraz kino starałam się potraktować jak najbardziej wszechstronnie i obiektywnie, o tyle tutaj podejście było mocno osobiste. Inna też jest formuła tego zestawienia – mniej zobowiązująca, mniej publicystyczna, nie tak rozbudowa, choć 50 to spora liczba. Mam nadzieję, że na tej liście znajdziecie coś interesującego. Zachęcam bardziej do posłuchania niż przeczytania.
50. Fugazi – The Argument (2001)
Kim oni są?
Klasyczny, noise-rockowy zespół. Aktywni od lat i nie schodzący poniżej pewnego, wysokiego poziomu.
Dlaczego tutaj są?
Nie wiem, ale to być może jedyna, stricte wyraźnie rockowa pozycja w tym rankingu. Niemniej znajduje się w zestawie naprawdę zasłużenie. „The Argument” jest mocarną, charakterną płytą. I szalenie inteligentną.
Posłuchaj:
49. Nico Muhly – Mothertongue (2008)
Kim on jest?
Współczesnym kompozytorem, nagrywającym płyty autorskie, zespołowe, na jeden i więcej instrumentów, ścieżki dźwiękowe do filmów.
Dlaczego tutaj jest?
Właściwie trochę na wyrost. Muhly ze swoją contemporary music wchodzi delikatnie do popu, co wydaje mi się, nasili się w obecnej dekadzie (ten kompozytor ma raptem niespełna 29 lat!). Na razie to na pewno fascynujące zjawisko.
Posłuchaj:
48. The Notwist – Neon Golden (2002)
Kim oni są?
Niemiecki projekt Markusa Achera, istniejący od końca lat 80., ale rozgłos zdobył dopiero przy okazji „Shrink” (1998) i przede wszystkim „Neon Golden” (2003). Gatunek muzyczny – muzyka elektroniczna.
Dlaczego tutaj są?
Czy takie fragmenty tego krążka jak „Pilot” czy „Pick Up The Phone” nie mówią same za siebie?
Posłuchaj:
47. Evangelicals – The Evening Descends (2008)
Kim oni są?
Zespół w brzmieniu przypominający trochę kanadyjskie Arcade Fire, z tym że emocjonalność ustępuję tutaj miejsca niebanalnie rozumianemu pojęciu sztuki.
Dlaczego tutaj są?
Evangelicals przywodzą na myśl przeintelektualizowane, stare horrory, prozę Neila Gaimana, rockowe opery. Trochę to płyta sprawiająca wrażenie nagranej od niechcenia, ale tyle się na niej dzieje, że szok.
Posłuchaj:
46. Björk – Vespertine (2001)
Kim ona jest?
Popularna wokalistka z Islandii. Ktoś nie wiedział?
Dlaczego tutaj jest?
Gdyby jednej z najlepszych płyt w całej dyskografii Islandki tutaj nie było, nie darowałabym sobie.
Posłuchaj:
45. The Rapture – Echoes (2003)
Kim oni są?
To z tym, nowojorskim składem spopularyzowała się moda na dance-punk. Szybko umarła, ale każdy chciałby mieć takie 5 minut.
Dlaczego tutaj są?
Bo to do ich rozbujanych, hałaśliwych hitów tańczyliśmy w pierwszej połowie tej dekady.
Posłuchaj:
44. Devendra Banhart – Cripple Crow (2005)
Kim on jest?
Kiedyś dziwny hipis z San Francisco. Dzisiaj, mimo że dalej ma bujną brodę, stał się celebrytą, nagrywa dla wielkiej wytwórni i umawiał się z Natalie Portman.
Dlaczego tutaj jest?
Płyta nagrana w okresie pomiędzy funkcjonowaniem Banharta w undergroundzie a etapem obecnym. Jak zwykle dla tego songwritera „Cripple Crow” jest krążkiem ogromnie niespójnym, ale za to po brzegi wypełnionym perełkami folkowymi, w stylu americany, tropicalii, country i tym podobnych
Posłuchaj:
43. The Strokes – Is This It? (2001)
Kim oni są?
Najistotniejszy gracz w czasach świetności New Rock Revolutions. Udając nowe Velvet Underground, chłopcy z grzywkami bawili się gitarami.
Dlaczego tutaj są?
To jednak ważna płyta – definiująca cały ruch i towarzyszące mu zjawiska. Poza te większość z tych piosenek ciągle prezentuje się całkiem solidnie.
42. CocoRosie – La Maison De Mon Reve (2004)
Kim one są?
Dwie siostry. Piękne i brzydkie zarazem. Płyty nagrywają w łazience, w sypialni, z odgłosami zwierzątek i różnymi, innymi naturalistycznymi dźwiękami, które przyjdą im na myśl.
Dlaczego tutaj są?
Lubię wszystkie płyty CocoRosie, ale wybrałam tę, bo jest pierwsza i znakomicie wprowadza słuchacza do magicznego, intymnego świata sióstr. To właśnie „La Maison De Mon Reve” powstało w domowych pieleszach, ze wszystkimi codziennymi odgłosami takimi jak kapiąca woda czy zamykanie brzmi. A w treści to przejmujące piosenki o poświęceniu i miłości.
Posłuchaj:
41. Franz Ferdinand – Franz Ferdinand (2004)
Kim oni są?
Franz Ferdinand. Po prostu.
Dlaczego tutaj są?
Z perspektywy dnia dzisiejszego to płyta dobra z paroma niezapomnianymi, genialnymi singlami (których zespół miał więcej niż tylko z tego jednego krążka), ale właśnie dla tych kilku momentów warto ją docenić.
Posłuchaj:
40. Cut Copy – In Ghost Colours (2008)
Kim oni są?
Australijczycy. Przywrócili (do spółki z paroma innymi wykonawcami) synth-pop do łask, na piedestał, do pierwszej ligi – jak zwał, tak zwał.
Dlaczego tutaj są?
Bo na „In Ghost Colours” wymiata prawie każda piosenka.
Posłuchaj:
39. The Streets – Original Pirate Material (2002)
Kim on jest?
Rapujący, często autobiograficznie białas z Birmingham. Na Wikipedii nazywają go „indie performer”. Też ładnie.
Dlaczego tutaj jest?
Debiut Mike’a Skinnera jest naprawdę jedyną w każdym calu świetną płytą The Streets. Zeszłoroczna to była niemiłosiernie wręcz płaczliwa, a na „Original Pirate Material” jest przynajmniej w temacie nastroju różnorodnie. No i „Weak Become Heroes” – klasa sama dla siebie.
Posłuchaj:
38. Carina Round – The Disconnection (2004)
Kim ona jest?
Nową PJ Harvey. Szkoda tylko, że w tej roli wytrwała tylko na tej jednej płycie.
Dlaczego tutaj jest?
Carina Round jest w stu procentach dziewczęca, kobieca, ale na „The Disconnection” wychodzi z niej dzikie zwierzę. Jej utwory są zadziorne, charyzmatyczne, charakterne. Właśnie tego oczekiwać powinno się po muzyce autorskiej.
Posłuchaj:
37. Arcade Fire – Funeral (2004)
Kim oni są?
Kanadyjską grupą, wygrywającą niegdyś w cuglach roczne zestawienia najlepszych płyt, ale z czasem ich rozemocjonowane brzmienie wyraźnie straciło na wartości. I nie kryzys raczej temu winny.
Dlaczego tutaj są?
Mimo bolesnego upływu czasu, „Funeral” to ciągle dobra rzecz. Koncept płyty obracający się wokół śmierci i rzeczy ostatecznych i jego wykonanie dalej robią wrażenie. Irytować może fałszująca maniera wokalisty Arcade Fire i znaczna ekspresyjność ich melodii, ale do tego się trzeba przyzwyczaić.
Posłuchaj:
36. Gang Gang Dance – Saint Dymphna (2008)
Kim oni są?
Genialni mieszacze: różnych stylów i gatunków muzycznych przede wszystkim.
Dlaczego tutaj są?
Na „Saint Dymphna” znajdzie się wszystko: hip hop, ambient, retro pop, shoegaze, world music, co byście nie chcieli. To płyta dość wymagająca, ale szalenie przyjemna i intrygująca.
Posłuchaj:
35. The Microphones – The Glow Pt. 2 (2001)
Kim oni są?
Projektem Phila Elveruma – zdaniem wielu, jednego z najbardziej kreatywnych ludzi, jacy stąpają po naszej planecie. Protoplaści freak-folku.
Dlaczego tutaj są?
„The Glow Pt. 2” jest de facto jedynym albumem w dyskografii Elveruma, która może godzić różne gusta. Pozostałe wydawnictwa The Microphones nie są już tak przyjazne odbiorcy.
Posłuchaj:
34. Sun Kil Moon – Ghosts Of The Great Highway (2003)
Kim oni jest?
Sun Kil Moon to projekt Marka Kozelka, niegdyś frotmana nieodżałowanego Red House Painters. Dzisiaj wokalista tworzy piękną, autorską muzykę.
Dlaczego tutaj jest?
Przy całej swojej poetyckości i liryczności, krążek ten mocno stąpa po ziemi. Jest piękny, wysublimowany i bardzo życiowy.
Posłuchaj:
33. The xx – XX (2009)
Kim oni są?
Pochodzą z Londynu i z jakichkolwiek marketingowych zajęć powinni dostać jedynkę z wykrzyknikiem. Mają nazwę, która kompletnie nic nie mówi, tytuł albumu, nie informujący o niczym i totalnie nie zachęcającą okładkę.
Dlaczego tutaj są?
Okazuje się, że oszczędność wizerunkowa w przypadku The xx idzie w parze z ich twórczością, bo ta jest równie minimalistyczna. Na ich debiut składa się ledwie kilkanaście piosenkowych szkiców, nieco ospałych , jakby niedokończonych. Okazuje się jednak, że nie trzeba wrzeszczeć, jeśli ma się coś do powiedzenia. The xx szeptem mówią rzeczy, które nawet na myśl by nie przyszły największym krzykaczom.
Posłuchaj:
32. Junior Boys – Last Exit (2004)
Kim oni są?
Kanadyjski duet. Jeden z ważniejszych i istotniejszych projektów popowej odmiany współczesnej muzyki elektronicznej.
Dlaczego tutaj są?
Bo to ich najlepsza płyta. Junior Boys po „Last Exit” stworzyło inne, dobre płyty, choć już nie takie jak ta z 2004. Przeboje takie „In The Morning” czy „Hazel” są oczywiście świetne, ale „Last Exit”, jako całość jest niezwykłe.
Posłuchaj:
31. The Walkmen – Everyone Who Pretended To Like Me Is Gone (2002)
Kim oni są?
Gitarowymi wymiataczami z kilkoma, porządnymi krążkami na koncie. Dość konsekwentnie podążają drogą, obraną na samym początku swojej kariery.
Dlaczego tutaj są?
Debiut The Walkmen łączy brzmienię americany z gitarową energią. To płyta ambitna, spójna, nawet przebojowa. Być może trzeba czasu, aby w pełni ją ogarnąć, ale bynajmniej nie byłby to czas stracony.
Posłuchaj:
30. Manitoba – Up In Flames (2003)
Kim on jest?
Pod pseudonimem Manitoba (ale też Caribou) ukrywa się Kanadyjczyk Daniel Victor Snaith – miłośnik brzmień elektronicznych, dream popowych i folkowych.
Dlaczego tutaj jest?
Najlepszym określeniem dla „Up In Flames” jest czarująca psychodelia. Niby to płyta delikatna, uwrażliwiona, ale oparta na bardzo mocnych, wyraźnych podstawach. Niby to muzyka elektroniczna, ale zdecydowanie wychodząca poza utarte formuły.
Posłuchaj:
I Lived On A Dirt Road All My Life Skunks
29. TV On The Radio – Return To Cookie Mountain (2006)
Kim oni są?
Amerykańską kapelą, która wspólnie z The Walkmen broni dzielnie honoru muzyki gitarowej.
Dlaczego tutaj są?
No właśnie, takie grupy jak TV On The Radio czy The Walkmen, nagrywające sensowne krążki praktycznie przez większą część dekady, przypominają o dobrych stronach muzyki gitarowej, która zdaniem wielu, raczej dogorywa. Przy najmniej na tym albumie nic takiego nie ma miejsca.
Posłuchaj:
28. Grizzly Bear – Veckatimest (2009)
Kim oni są?
Jednym z czołowych przedstawicieli tzw. barokowego popu – zamaszystej, bogatej aranżacyjnie, epickiej muzyki folkowej.
Dlaczego tutaj są?
Bo to opus magnum Grizzly Bear, powstałe w czasie niemalże kulminacyjnego punktu w popularności stylistyki, do której przynależy. „Veckatimest” to czarujący popis piosenkowego konstruktywizmu, opartego na bogactwie, instrumentalizmie, przepychu.
Posłuchaj:
27. Function – The Secret Miracle Fountain (2006)
Kim oni są?
Ciężko powiedzieć. Liderem Function jest niejaki Mike Nicholson, grupa gra dość ezoteryczną, nieco przygnębiającą odmianę folku. Tę płytę w sklepach muzycznych można znaleźć na dwadzieścia parę złotych.
Dlaczego tutaj są?
W „The Secret Miracle Fountain” drzemie jakaś nieodgadniona tajemnica. To folk budowany w oparciu o ambientowe konstrukcje, pozornie trochę wielokulturowy, naturalistyczny, bardzo refleksyjny. Płyta Function jest ostentacyjnie nie widowiskowa, a przy tym magicznie wciągająca.
Posłuchaj:
Hanalei (Alone With The Real Magic Dragon)
26. Destroyer – This Night (2002)
Kim on jest?
Dan Bejar. Kanadyjczyk. Członek kolektywu The New Pornographers (o nich będzie za chwil parę). Artysta trochę psychodeliczny, trochę wariat, ale człowiek folku, różnych jego odmian i charakterów. Piekielnie zdolny songwriter.
Dlaczego tutaj jest?
Wybieranie najlepszej płyty Destroyera to loteria. Dzisiaj podoba się ta, jutro inna, a w całej dekadzie mieliśmy trzy wspaniałe albumy, jeden bardzo dobry i dwa dobre autorstwa Bejara. Padło na „This Night”. Głównie z powodu piosenek (np. tytułowej i „Modern Painters”).
Posłuchaj:
25. Ellen Allien & Apparat – Orchestra Of Bubbles (2006)
Kim oni są?
Ellen Allien to jedna z arystokratek europejskiej muzyki elektronicznej. Bardzo ważna postać nie tylko na niemieckich scenach klubowych. Apparat dokładnie tak samo. Różni ich jedynie płeć.
Dlaczego tutaj są?
Ta niemiecka kolaboracja stanowi kwintesencję europejskiej muzyki klubowej z całym jej kolorytem. Na „Orchestra Of Bubbles” są momenty tanecznego transu, parkietowej euforii, ale też minimalowego wyciszenia i spokoju. Wszystko precyzyjnie wyważone i doskonale zaserwowane.
Posłuchaj:
24. The Fiery Furnaces – Blueberry Boat (2004)
Kim oni są?
Bratem i siostrą. Matthew i Eleonor Friendberger. A ich Fiery Furnaces to jeden z bardziej pokręconych zespołów ostatniego dziesięciolecia. Zawsze mieli dużo, różnych pomysłów, jak bawić się popową stylistyką, czasem ich koncepcje były wręcz znakomite, ale innym razem niezrozumiałe i nudne.
Dlaczego tutaj są?
Bo niewiele istnieje tak pokrętnych, zniekształcających schematy albumów. Pierwszy lepszy utwór z „Blueberry Boat” można by podzielić na kilka mniejszych, przebojowych pioseneczek. To krążek ocierający się o muzyczną grafomanię i arcydzieło popkultury jednocześnie.
Posłuchaj:
My Dog Was Lost But Now He’s Found
23. LCD Soundsystem – Sound Of Silver (2007)
Kim oni są?
Nie oni, ale właściwie on – James Murphy, człowiek, który nauczył indie dzieciaki tańczyć. Nie byliście na jego gigu na Openerze w 2007? Żałujcie.
Dlaczego tutaj są?
LCD Soundsystem w czasem sprzed „Sound Of Silver” imponowało głównie singlami, bo nie dało się jednoznacznie stwierdzić, czy debiut grupy jest tak naprawdę mocnym całościowo krążkiem. „45:33” to także jeszcze nie było to. Ale „Sound Of Silver” to już konkretna rzecz. Klasyka indie elektro minionej dekady.
Posłuchaj:
22. Guillemots – Through The Windowpane (2006)
Kim oni są?
Brytyjscy multiinstrumentaliści, korzystający ze swoich talentów w operowaniu instrumentami do kreowania popowych, choć nie zawsze oczywistych, piosenek. Na tle swoich rodaków (pochodzą z UK) w ogóle do niczego nie podobni
Dlaczego tutaj są?
W muzyce Guillemots słychać niesamowitą radość. „Through The Windowpane” jest przy tym krążkiem szalenie pomysłowym i wielowątkowym, gdzie doskonale wyważone zostały proporcje między tym, co senne a tym, co żywe i energiczne.
Posłuchaj:
21. Sparklehorse – It’s A Wonderful Life (2001)
Kim oni są?
Amerykańską grupą, grającą oniryczne, senne lo-fi. Wydają płyty raczej rzadko.
Dlaczego tutaj są?
Bo to jest piękna płyta, po prostu! Piękne piosenki, cudowne, acz statyczne melodie, wyciszone wokale. Cudeńko!
Posłuchaj:
20. Belle & Sebastian – The Life Pursuit (2006)
Kim oni są?
Muzyczni inteligenci ze Szkocji. Zaliczani do nurtu indie popu. Czynnie działający praktycznie bez przerwy od lat 90.
Dlaczego tutaj są?
„The Life Pursuit” stanowi esencję stylu Belle & Sebastian. Skrajnie piosenkowe podejście do płyty (najlepsze zawsze u nich będą kompilacje zbierające pojedyncze utwory, gdyż oprócz regularnych albumów, osobno wydają oni masę singli i EPek), lekkie, zwiewne melodie. No i teksty, przede wszystkim.
Posłuchaj:
19. The Avalanches – Since I Left You (2000)
Kim oni są?
Australijska grupa, lubująca się w skakaniu po różnych, muzycznych gatunkach. Aktualnie czekamy na jej drugą płytę. Czekamy już z 9 lat.
Dlaczego tutaj są?
Spójny-niespójny album, poprzez szereg brawurowych gatunkowych i stylistycznych przeskoków, zachowujący przy tym doskonały rytm, prowokuje słuchacza do myślenia. Rzecz niepowtarzalna w skali wszechświata.
Posłuchaj:
18. Joanna Newsom – Ys (2006)
Kim ona jest?
Całkiem ładna i sympatyczna dziewczyna z głosem małej dziewczynki, która opowiada śliczne, folkowe bajki.
Dlaczego tutaj jest?
O takich albumach zwykle mówimy, że funkcjonują poza czasoprzestrzenią. „Ys” brzmi strasznie archaicznie w dekadzie obecnie zdominowanej przez różne elektroniczne brzmienia, ale pewnie brzmiałoby tak niezależnie od wszystkiego. Utwory, niepozorne brzdąkania i gawędziarska Joanna Newsom – prościej już nie można było, a ile w tym magii.
Posłuchaj:
17. Deerhunter – Microcastle (2008)
Kim oni są?
Ekipą dowodzoną przez Bradforda Coxa – jedną z bardziej kreatywnych jednostek ostatnich lat, który trochę zdominował swoją twórczością zarówno z Deerhunter, jak i w solowym projekcie Atlas Sound, shoegaze’ową percepcją lat 00.
Dlaczego tutaj są?
Bo wydali bodaj najważniejszą płytę w stylistyce wychodzącej z shoegaze’u, lo-fi, a nawet noise rocka, a przy tym bardzo chwytliwą i przystępną, operującą nieprzeciętnym songwritingiem i bezbłędnymi melodiami.
Posłuchaj:
16. Burial – Untrue (2007)
Kim oni jest?
Szczelnie ukrywający swoją tożsamość angielski DJ i producent dubstepowy, ale także wnikliwy obserwator londyńskiego życia, świetny narrator, romantyk i naukowiec w jednym, malarz muzycznych pejzaży, kompozycyjny architekt, kompozytor na miarę XXI wieku (zachęcam do lektury tekstu wyczerpującego temat).
Dlaczego tutaj jest?
Będąc reprezentantem dość hermetycznego, undergroundowego środowiska pokazał ludzką twarz dubstepu, ale też metafizykę i magię tego gatunku, uznawanego przecież za stylistykę dość zdehumanizowaną
Posłuchaj:
15. Bloc Party – Silent Alarm (2005)
Kim oni są?
Kiedy debiutowali już było o nich głośno za sprawą diabelnie przebojowych singli z „Banquet” na czele. Do spółki z paroma innymi zespołami (o Franz Ferdinand było wcześniej) pokazali, że chłopcy z gitarami też potrafią zmusić nas do tańca.
Dlaczego tutaj są?
Siła rażenia „Silent Alarm” nie jest już oczywiście tak mocna, jak była na poziomie roku 2005, ale ten album to już klasyka, czy tego chcemy, czy nie. Teraz, gdy muzyka brytyjska przeżywa lekki kryzys, przydałaby się temu środowisku taka kapela jak Bloc Party 5-6 lat temu.
Posłuchaj:
14. The Field – From Here We Go Sublime (2007)
Kim oni są?
Jednym z najznakomitszych ambientowych wykonawców, jakich zrodziła ziemia w minionej dekadzie. Właściwie za The Field stoi jeden człowiek – Alex Willner, podopieczny szacownej wytwórni Kompakt. Niemalże boskiej instytucji w świecie muzyki elektronicznej.
Dlaczego tutaj są?
Definiuje pojęcie minimalu w taki sposób, że nawet osoba kochają tradycyjne piosenki musi się zainteresować. Z pozoru „From Here We Go Sublime” jest zgrabnym zestawem instrumentalnych melodii tła, ale nawet się nie spostrzeżecie, kiedy płyta zamiast towarzyszyć cz
emuś pochłania całą uwagę słuchacza.
Posłuchaj:
13. M83 – Saturdays = Youth (2008)
Kim oni są?
Niegdyś duetem, dzisiaj już jednoosobowym projektem z Francji, który zasłynął z oryginalnych i cholernie nośnych połączeń impresjonistycznej elektroniki z przesterowanym shoegazem.
Dlaczego tutaj są?
Z czysto sentymentalnych pobudek. „Saturdays = Youth” jest powrotem do magicznej krainy lat dziecinnych i młodzieńczych z całych ich dobrodziejstwem inwentarza: beztroską, zabawą, nieporadnością. Coś pięknego po prostu.
Posłuchaj:
12. The Flaming Lips – Yoshimi Battles The Pink Robots (2002)
Kim oni są?
Płyty nagrywają od dobrych kilkunastu lat – zawsze ciekawe, wychodzące poza standardy, niełatwe do jednoznacznej klasyfikacji, choć zawsze w jakiś niebanalny sposób podchodzące do muzyki popowej. Potrafią eksperymentować, ale też zaskakiwać niezwykłą melodyjnością. W minionym dziesięcioleciu dwa razy wznieśli się właśnie na wyżyny melodyjności („Yoshimi Battles The Pink Robots i „At War With The Mystics”), by w roku 2009 stworzyć arcydzieło, wzbudzające wiele dyskusji nie tylko w naszym pisarstwie muzycznym („Embryonic” ).
Dlaczego tutaj są?
Melodyjność jednak ma przewagę nad eksperymentem – łatwiej „wchodzi”, mocniej zapada w pamięć konkretnymi utworami. Przystępność nie jest wcale najistotniejszym elementem płyty, ale gdy z nią w parze idzie świetnie wykonany koncept („Yoshimi.” opowiada klarowną w wielu kompozycjach historię o miłości, śmierci, nieprawdziwym emocjach, pokoju i oszustwach rzeczywistości), nie ma siły. Trzeba wybrać ten album.
Posłuchaj:
Yoshimi Battles The Pink Robots (Part 1) Do You Realize??
11. The New Pornographers – Mass Romantic (2000)
Kim oni są?
Autorami sztandarowego singla indie popu tej dekady („Letter From An Occupant”) i kanadyjskim dream teamem dowodzonym przez Carla Newmana. Ekipą marzeń dlatego, że poza zespołem tacy artyści jak Neko Case czy Dan Bejar (Destroyer) z powodzeniem funkcjonują jako wykonawcy solowi, których płyty niemalże systematycznie ląduje w różnych, rocznych podsumowaniach.
Dlaczego tutaj są?
Ta płyta to opus magnum The New Pornographers. Brawurowa pod względem songwritingu, porażająca inteligencją warstwy tekstowej. Na długo wyznaczyła pewne standardy dla gatunku, które zmieniły się dopiero wraz z popularyzacją niejakich Animal Collective.
Posłuchaj:
10. Animal Collective – Merriweather Post Pavilion (2009)
Kim oni są?
Być może najważniejszą grupą tej dekady. Rozpoczynali jako autorzy dziwacznych, brzmieniowych eksperymentów z duchem Briana Wilsona gdzieś nad sobą, by skończyć jako wybitni twórcy nowych kanonów współczesnego, ambitnego popu.
Dlaczego tutaj są?
„Merriweather Post Pavilion” jest bez wątpienia najbardziej przystępną pozycji w dyskografii Animali i pewnie też najlepszą, dlatego też nie sposób o niej napisać w jednym zdaniu. Niemniej tak brzmi pop końca tej dekady. Ponieważ wprowadziłam ograniczenie 1 wykonawca – 1 album, tylko jedna ich płyta mogła się tu znaleźć, a powinny pewnie ze trzy.
Posłuchaj:
9. British Sea Power – The Decline of British Sea Power (2003)
Kim oni są?
Brytyjską kapelą rockową, która powinna być znana polskiej publiczności chociażby z jednego względu. Zespół w roku ubiegłym nagrał piosenkę o emigracji Polaków na Wyspy Brytyjskie, zresztą bardzo trafną („Waving Flags”), ale to niespecjalnie ważny epizod w ich działalności. Ten najistotniejszy wydarzył się w 2003 roku, gdy grupa wydała debiutancki album.
Dlaczego tutaj są?
Bo na swoim debiucie pokazali się jako wrażliwi intelektualiści z jednej strony, z drugiej jako hałaśliwi wariaci. Zaimponowali świetnym łączeniem lirycznych schematów z szaleństwem i energią charakterystyczną chociażby dla math-rocka. Niewielu jest w stanie powtórzyć coś takiego.
Posłuchaj:
8. Wilco – Yankee Hotel Foxtrot (2002)
Kim oni są?
Jednym z najrówniejszych, amerykańskich, folkowych zespołów z niesamowitym wyczuciem do tworzenia pięknych, eleganckich piosenek. Z płyty na płyty niby niewiele się u nich zmienia, ale poniżej pewnego poziomu nie schodzą. Ich ewentualny występ byłby spełnieniem marzeń stałych bywalców OFF Festiwalu w Mysłowicach.
Dlaczego tutaj są?
Wydarzenia z 11 września 2001 są ogromną traumą dla amerykańskiego społeczeństwa, ale im więcej czasu upływa, tym także tamten dramat poddaje się popkulturalnym analizom i interpretacjom. Wilco nie czekając aż rany się zabliźnią, stworzyli album, który o tragedii sprzed lat opowiada w sposób wyjątkowy. Nie ma na „Yankee Hotel Foxtrot” nic patetycznego, nie emanuje się dramatyzmem
, nie straszy grozą i powagą sytuacji. Buduje się tylko nadzieję, krzepi, podnosi na duchu, a przede wszystkim wzrusza – do łzy ostatniej.
Posłuchaj:
7. Broken Social Scene – You Forgot It In People (2002)
Kim oni są?
Zespołem z Kanady – bardzo istotnego miejsca na muzycznej mapie dekady. Zespół nie nagrał dużo płyt, a to dlatego, że większość muzyków Broken Social Scene robi coś na boku (np. Feist się stąd wzięła).
Dlaczego tutaj są?
Potrafili podejść do stylistyki popowej z bardzo fajnej strony: ściany dźwięku, instrumentalny tumult, wokalna wrzawa, zgiełk radosnych dźwięków, witalność, ale bywa też refleksyjnie, nastrojowo i magicznie.
Posłuchaj:
6. Modest Mouse – The Moon & Antarctica (2000)
Kim oni są?
Spadkobiercami indie rockowego grania spod znaku Pavement, aczkolwiek niekoniecznie w przypadku akuratnie tego albumu. Niemniej Isaack Brock, lider Modest Mouse, to mocna kandydatura do miana najbardziej kreatywnego songwritera minionego dziesięciolecia.
Dlaczego tutaj są?
Za klimat. Za songwriting. Za całokształt.
Posłuchaj:
5. Interpol – Turn On The Bright Lights (2003)
Kim oni są?
Nowojorskim objawieniem z początku dekady. Realnie jedynym zespołem, o którym można mówić jako o epigonach Joy Division i nie będzie to wówczas żadną obrazą, ale prawdą najszczerszą i nobilitacją.
Dlaczego tutaj są?
Nikt nigdy nie nagrał nic bardziej curtisowego niż Interpol.
Posłuchaj:
Stella Was A Diver And She Was Always Down
4. Sufjan Stevens – Illinois (2005)
Kim on jest?
Bobem Dylanem naszych czasów. W dodatku wymyślił sobie, że nagra 50 płyt, każdą o osobnym, amerykańskim stanie. Wiemy już, że zdania raczej nie wykona, ale dwie części tego projektu znakomite.
Dlaczego tutaj jest?
Za świetny storytelling i niewątpliwy talent. „Illinois” jest jak dobry film z tym, że pozbawiony obrazu. W każdej minucie czuć, że to wielki album.
Posłuchaj:
3. Blur – Think Tank (2003)
Kim oni są?
Klasykami brit popu lat 90. Obecnie w stanie hibernacji.
Dlaczego tutaj są?
Nagrali płytę, która ma niewiele wspólnego z klasycznymi dokonaniami Blur, a mimo to przez sporą grupą sympatyków grupy uznawaną za ich najlepszą. Anglicy „Think Tank” przetarli nowy szlak, na którym w pewnym momencie można by było zobaczyć nawet Radiohead, ale nikt po nich nie poszedł tą drogą. Nawet samo Blur.
Posłuchaj:
2. Dirty Projectors – Bitte Orca (2009)
Kim oni są?
Zespołem dowodzonym przez szalonego geniusza Dave Longretha, który do tej pory nieco zamknięty we własnym świecie, tworzył rzeczy niełatwe i nieprzystępne. Ale oto nadeszło „Bitte Orca” – płyta dla ludzi, a wielu z nich ten krążek pokochało.
Dlaczego tutaj są?
Bo dawno żadna płyta nie przysporzyła tyle radości w wyszukiwaniu muzycznych konotacji (od Davida Byrne’a po współczesne r’n’b), a po wielu nawet najbardziej akademickich dyskusjach dalej ją gdziekolwiek ciężko zaklasyfikować. Przy okazji „Bitte Orca”, jako dość popowa rzecz, umyka prostym, popowym schematom. Dirty Projectors pokazali, że można pomysłowo, przebojowo i mądrze.
Posłuchaj:
1. Radiohead – Kid A (2000)
Kim oni są?
Jednym z najważniejszych (najlepszych?) zespół świata. Grupą, która od lat funkcjonuje w głównym nurcie, ale jednocześnie poza nim i która nagrała „OK Computer”.
Dlaczego tutaj są?
Zasłużyli. Okazuje się, że przez blisko 10 lat nie powstało wydawnictwo muzyczne, które jednoznacznie usunęło by „Kid A” z piedestału. Inna sprawa, że i Radiohead, i ten album są absolutnie niepodrabialni.
Posłuchaj: