Roman Polański wciąż jest jak magnes – przyciąga, inspiruje, uwodzi i ekscytuje. Kim jest naprawdę twórca „Noża w wodzie” i „Wenus w futrze”? Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy.
Roman Polański ma w sobie coś, co przykuwa uwagę i fascynuje w sposób niesłychanie rzadko spotykany. Nawet jeśli zestawimy go z artystycznymi osobliwościami najwyższego formatu. Salvador Dali, David Lynch czy Jimi Hendrix – wszyscy mieli, lub mają to coś, ale ich tajemnica w pewien sposób została wypowiedziana, odarta z aury somnambulizmu. Polański ciągle trzyma to w sobie, ciągle ucieka rozmówcy, widzowi, sidłom jednoznaczności. Świadomie chce pozostać nieuchwytny, bardzo namacalnie chroni część swojej duszy przed upublicznieniem.
Nie inaczej było podczas rozmowy reżysera z redaktorem Jackiem Żakowskim. Autor „Wstrętu” bardzo szybko i sprytnie umykał od prób publicysty „Polityki” przyciśnięcia go do muru. W swoim stylu zabawiał swojego dyskutanta interesującymi anegdotami, swobodnym sposobem bycia, barwnymi historiami. Gdy Żakowski dopytywał o mroczność dominującą w jego filmach, reżyser mówił, że każde dziecko chce obłaskawić wampiry i duchy. Sam stwierdził, że pozostał dzieckiem, tylko dorósł. Szybko jednak zmienił wątek.
Młody Polański w etiudzie „Rower”
Jak daleko sięgam pamięcią, granica między fantazją a rzeczywistością była u mnie zawsze beznadziejnie zamazana. Potrzebowałem niemal całego życia, by zrozumieć, że właśnie w tym tkwi klucz do istoty mojej egzystencji – pisał na samym początku swojej autobiografii. Ta dziecięca lekkość bytu, kreatywność i optymizm z pewnością pomagają w twórczej pracy wielkiego artysty współczesnego kina, a także pomogły przetrwać małemu chłopcu, gubiącemu się podczas rozpoczynającego się koszmaru drugiej wojny światowej.
Wielu dziennikarzy, publicystów i biografów ulegało pokusie psychologizowania postaci Polańskiego, do czego on sam odnosił się z niesmakiem. Żakowski w pewnym momencie pyta o czas, który upłynął od śmierci Sharon Tate, stara się nacechować swoje pytanie dwuznacznością i wysublimowaniem. Pyta „jak dawno to było?” , nie mając oczywiście na myśli konkretnej daty.
Wydaje się, że wobec potoku błota jakie wylały na Romana Polańskiego, jego żonę i zamordowanych przyjaciół media, Żakowski mógł powstrzymać się od starań wyjścia na błyskotliwego i nie pytać po raz tysięczny o tę nieprawdopodobnie bolesną dla reżysera sprawę. Najbardziej zdumiał mnie fakt, że środki masowego przekazu – w momencie, kiedy zajęły się Mansonem i jego ”rodziną” – nie wykazały cienia skruchy za oszkalowanie Sharon i obrzucenie nas wszystkich inwektywami – pisał Polański.
Polański i Nastassja Kiński
Reżyser od dłuższego czasu zastanawia się nad sensem ludzkiej egzystencji. Jest zdania, że życie kończy się wraz z końcem nadziei, a rodzina jest tym za co można oddać życie. Mam wrażenie, że coś rzadkiego i istotnego się w czasie tej rozmowy stało – pisał Żakowski. Publicysta „Polityki” wyraźnie uległ urokowi pięknego, paryskiego apartamentowca, w którym kręcony był wywiad oraz inteligentnej pracy operatorskiej (Polański ustawiał światła, sugerował dobre ujęcia) i postanowił wespół ze znamienitym reżyserem „zagrać wywiad”. Pokazał tym samym, że jego słowo najlepiej sprzedaje się w formie pisanej.
Na szczęście kochany przez kamery Roman Polański uratował wywiad ubarwiając go swoją charyzmą. Wewnętrznie pozostał jednak tak samo nieuchwytny, jak fizycznie pozostaje nieuchwytnym dla amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości.