W kraju nad Wisłą fikcja coraz częściej przerasta rzeczywistość. Właściwie to ona się staje rzeczywistością na naszych oczach, a my zaczynamy się w niej urządzać, oszołomieni zdarzeniami, które jeszcze kilka tygodni wcześniej byłyby nie do wyobrażenia dla przeciętnego zjadacza chleba. My jednak, przyzwyczajeni już do życia w oparach absurdu, szybko oswajamy kolejny szok i przechodzimy nad nim do porządku dziennego. W ostatnich dniach na ten przykład spieramy się, czy USA serio rozważa nałożenie na Polskę sankcji. Tak, sankcji. Na Polskę. USA.
Przecież gdyby w marcu 2010 roku ktoś opowiedział w towarzystwie, że pisze książkę, w której głównym wątkiem jest tragiczna śmierć polskiego prezydenta wraz z małżonką i prawie setką najważniejszych osób w państwie w katastrofie lotniczej, w dodatku na terytorium Rosji, a celem tej niedoszłej wizyty głowy państwa miało być uhonorowanie polskich oficerów, zamordowanych w Katyniu; gdyby ktoś zamierzał napisać, że ten (zniżkujący w sondażach) prezydent zostanie pochowany na Wawelu wśród polskich królów i bohaterów narodowych; gdyby ten ktoś wymyślił, że na ceremonię pogrzebową pary prezydenckiej nie dotrą głowy państw, bo wybuchnie wówczas wulkan na Islandii i niebo nad całą Europą przykryje wulkaniczny pył, a do Polski uda się przedrzeć jedynie prezydentowi Gruzji; gdyby ktoś wciskał pomysł, że po krótkiej chwili szoku znajdą się Polacy, którzy o śmierć polskiego prezydenta zaczną oskarżać polskiego premiera współdziałającego rzekomo z rosyjskim satrapą… Jestem przekonany, że uznalibyście taką historię za kompletnie niewiarygodną i zbyt naciąganą, by mogła stać się kanwą ambitniejszej książki.
No ale żyjemy między Odrą a Bugiem, a w tej przestrzeni geograficzno-kulturowej najbardziej nieprawdopodobne historie stają się – jak widać – rzeczywistością. Realność zdaje się tu pękać, a przez szczeliny między światami przenikają jakieś fantazmaty, urojenia, majaki, które szybko podszywają się pod racjonalność i zadziwiająco łatwo zadomowiają się w naszych umysłach. Przecież gdyby jakiś inny ktoś – powiedzmy, że ambitny analityk – utrzymywał w czerwcu 2021 roku, że wkrótce, może nawet za miesiąc, dwa, zupełnie osamotniona na arenie międzynarodowej Polska rzuci wyzwanie USA, to czy zostałby potraktowany poważnie? Gdyby ten ktoś wspomniał, że Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, nasz największy sojusznik, wręcz gwarant naszej niepodległości, wzór i matryca dla wielu pokoleń Polaków, mogą w najbliższym czasie rozważać wprowadzenie wobec Polski sankcji, to czy nie spotkałby się z pełnym politowania spojrzeniem?
Ale to już nie jest fikcja, ten absurd na naszych oczach stał się elementem naszej rzeczywistości. Próba przeforsowania zmian w ustawie medialnej, uderzająca właściwie tylko w TVN (stąd „lex TVN”) to jawny zamach na kapitał amerykański. Zastosowanie przez USA w odwecie jakiegoś nieokreślonego bliżej rodzaju sankcji to realnie dyskutowana kwestia – do niej odnoszą się najważniejsi polscy politycy. Gdyby nawet okazało się, że taka opcja nie leży na stole, to przecież nie w tym rzecz – już przecież sam fakt dyskusji na ten temat był czymś niewyobrażalnym jeszcze kilka miesięcy temu. Tak samo, jak fakt systematycznego niszczenia władzy sądowniczej, uczynienia z TVP tuby dla najprymitywniejszej propagandy, napuszczania na siebie nawzajem obywateli, nazywania ludzi ideologią, wykorzystywania pandemii do lewych interesów, marnowania miliardów publicznych pieniędzy, a przede wszystkim kompletne i jawne zejście ze ścieżki demokratycznej były w Polsce nie do pomyślenia jeszcze kilka lat temu. Przecież jeszcze nie tak dawno stawiano nas za wzór, a polscy eksperci doradzali innym krajom, jak bezkrwawo przejść od dyktatury do kwitnącej demokracji, jak zbudować sprawne instytucje, funkcjonujący doskonale samorząd… Łatwo jednak pozwoliliśmy fikcji stać się rzeczywistością. No ale powinna być przecież jakaś granica? A może faktycznie jej nie ma. Może wszystko jest możliwe nad Wisłą… Skoro już tak fantazjujemy, to dlaczego nie iść na całość!
W roku 1995 na całość poszedł znany wówczas wśród fanów fantastyki publicysta i redaktor – Konrad T. Lewandowski. Jego opublikowane w „Nowej Fantastyce” opowiadanie pt. „Noteka 2015” szybko zyskało miano kultowego. Było ono tak osobliwe, że gdy zapytałem o nie śp. Macieja Parowskiego – pisarza i redaktora naczelnego „Fantastyki” (który w 2017 r. był gościem podczas Igrzysk Wolności w Łodzi), pamiętał je doskonale, mimo ponad 20 lat od publikacji. Tematem opowiadania był fikcyjny konflikt polsko-amerykański, wojna którą USA wypowiedziało Polsce rzekomo w obronie demokracji. Rzecz się dzieje w 2015 roku – w Polsce dochodzi do zamachu stanu, prezydent mianuje się Naczelnikiem Państwa i rozpędza parlament, w którym w najlepsze trwa festiwal oskarżania się partii i poszczególnych posłów o agenturalność na rzecz Rosji. Okazuje się, że faktycznie coś jest na rzeczy, bo dowody na zdradę poszczególnych parlamentarzystów są mocne. Świat z przerażeniem patrzy na wydarzenia w Polsce, jednak najbardziej wrogo usposobiona jest nie Rosja, a… Stany Zjednoczone. Okazuje się, że USA podpisało z rosyjską mafią tajną umowę – w zamian za stanie na straży rosyjskich arsenałów atomowych (struktury państwa rosyjskiego są w rozsypce i faktyczną władzę w kraju posiadają rodziny mafijne) Amerykanie dali mafiosom wolną rękę w Polsce. Nowy prezydent USA w obawie przed wycofaniem się Rosjan z umowy, postanawia dać nauczkę Polsce i pod pretekstem walki o przywrócenie w naszym kraju demokracji, przeprowadzić małą zwycięską kampanię, zyskując popularność w kraju i przy okazji ośmieszając polską armię.
Teraz się jednak robi najciekawiej. Polscy sztabowcy, zdając sobie sprawę z gigantycznej różnicy potencjałów między obydwoma krajami, postanawiają zadziałać niekonwencjonalnie i biorą na konsultanta dziennikarza Radosława Tomaszewskiego, który opublikował w jednym z brukowców („Obleśne Nowinki”) kilka zmyślonych artykułów o rzekomej nowej taktyce, jaką Wojsko Polskie podobno testuje na polu walki. Wykorzystał do tego teorię chaosu i burzliwości – w uproszczeniu chodziło o unikanie koncentracji wojsk przed nagłym i niespodziewanym atakiem. Stosując się do zaleceń Tomaszewskiego, polska armia, dzięki poświęceniu i nieprawdopodobnej wręcz kreatywności wychodzi zwycięsko z frontalnej bitwy, która rozgrywa się nad Notecią (Amerykanie nie potrafili prawidłowo wypowiadać nazwy rzeki – stąd Noteka). Opowiadanie jest niezwykle błyskotliwe, napisane z dużym wdziękiem i poczuciem humoru. Autor ma również kilka niezwykle trafnych i aktualnych spostrzeżeń. Chociażby taka scena: bohater wracając z pracy mija demonstrujących w Warszawie ludzi i przychodzi mu do głowy następująca refleksja – „I jakoś specjalnie głośno nie domagano się demokracji. Wręcz przeciwnie. Na mieście czuć było duży luz i ulgę, że wreszcie przestano rozciągać nas i przykrawać do europejskich gabarytów. Policja spokojnie kierowała ruchem manifestacji, której większość domagała się różnych rzeczy, lecz akurat nie demokracji. Wyglądało na to, że nareszcie mamy nasz ulubiony ustrój – dyktaturę bez terroru.”
Czyżby Jarosław Kaczyński czytał „Notekę 2015” i wyciągnął z niej daleko idące wnioski? Dlaczego by nie? Oby tylko nie potraktował dosłownie zastosowania teorii chaosu i burzliwości na polu walki i nie zechciał jej wypróbować w konfrontacji z USA. Noteka 2021 mogłaby się dla Polski nie skończyć tak pomyślnie. To oczywiście żart, fikcja, satyra… ale czym dla Polaków jest właściwie rzeczywistość? Czasami to jedynie fikcja odsunięta w czasie. Rzeczywiste Stany Zjednoczone w przeciwieństwie do fikcyjnych, wymyślonych przez Konrada T. Lewandowskiego poważnie jednak traktują kwestię wspólnych dla cywilizacji zachodniej wartości i konieczność konsolidacji świata demokratycznego w obronie przed rosnącą potęgą Chin. Rosja nie jest krajem upadłym. Unia Europejska nie jest tak bezsilna, jak się na ogół wydaje polskiej narodowej prawicy. Ukraina nie będzie wiecznie krajem biednym i rezerwuarem taniej siły roboczej. Białoruś stosuje terroryzm państwowy i leży tuż za miedzą. Jesteśmy osamotnieni. Nie uratuje nas błyskotliwy i kreatywny dziennikarz, opracowujący nową taktykę na polu walki. Naszą siłą jest przynależność do świata Zachodu, nasze niezależne instytucje, przywiązanie do wartości demokratycznych, wspólnota polityczna i wspaniała kultura. Jeśli nadal będziemy się godzić na dominację fikcji nad racjonalnym osądem, to w naszym położeniu geopolitycznym możemy się srodze przeliczyć. Przecież nie raz już w historii o tym się boleśnie przekonywaliśmy.
Dziękuję Damianowi Sujeckiemu za odkopanie dla mnie numeru „Nowej Fantastyki” z kwietnia 1995 roku, co pozwoliło mi raz jeszcze, po 26 latach przeczytać to znakomite opowiadanie.
Autor zdjęcia: Jonathan Simcoe
_________________________________________________________________
Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi w dniach 10 – 12.09.2021.
Dowiedz się więcej na stronie: https://igrzyskawolnosci.pl/
Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń.