Wraz z objęciem władzy przez koalicję PO-PSL nastąpiło tzw. ocieplenie w relacjach polsko-rosyjskich. Po katastrofie smoleńskiej wydawało się, iż nastąpił zasadniczy przełom, Polska i Rosja rozpoczną nową erę bliskiej współpracy. Jednak w ostatnich miesiącach pozytywna atmosfera pomiędzy oboma krajami wyraźnie się popsuła. Padają oskarżenia z obu stron o „granie” katastrofą smoleńską. Pojawia się więc pytanie, czy stosunki polsko-rosyjskie w ogóle mogą być dobre? Dlaczego tak trudno porozumieć się Polakom i Rosjanom?
Od momentu uzyskania przez Polskę pełnej suwerenności po upadku podziału zimnowojennego Rosja wciąż pozostaje jednym z najważniejszych podmiotów w naszej polityce zagranicznej. Co jakiś czas obserwujemy w Polsce wybuch fali pozytywnych odniesień w stosunku do Rosji, np. po deklaracjach przywódców rosyjskich o woli polepszenia wzajemnych relacji, wizycie jakiegoś przywódcy rosyjskiego czy gestach dobrej woli ze strony Moskwy. Tak było z Michaiłem Gorbaczowem, gdy ogłosił swoją wizję reform i zezwolił na demokratyczne zmiany w bloku wschodnim. Podobnie wyglądała sprawa z Borysem Jelcynem, Władimirem Putinem i Dimitrijem Miedwiediewem. W Polsce bardzo wiele spodziewano się po deklaracjach prozachodnich ze strony tych przywódców. Tym większe było więc rozczarowanie, gdy oczekiwane polepszenie wzajemnych relacji nie pojawiało się lub po przyjaznych gestach obu stron następował odwrót i kontakty znów wracały do starych utartych schematów.
Złudne ocieplenie?
Te rozczarowania i nadzieje, szczególnie ze strony polskiej, wynikały z niezrozumienia współczesnej Rosji i niedostatecznej wiedzy o zasadniczych priorytetach w politykach zagranicznych obu państw. Jak zauważył jeden z wybitnych znawców współczesnej Rosji profesor Józef Smaga, trudno oczekiwać, aby Rosjanie porzucili własne interesy. Polacy nie powinni być naiwni i uważać, że Moskwa coś nam odpuści, coś podaruje, dlatego że doświadczyliśmy od niej cierpień w swej historii. Rosja nie zrezygnuje ze swoich priorytetowych interesów dla idei pojednania z Polską, co nie zmienia faktu, że z Rosją należy i trzeba rozmawiać. Przede wszystkim Zachód, w tym Polska powinien w rzeczowy sposób podchodzić do relacji z Rosją, przekonywać ją do tego, iż nie jest nastawiony do niej wrogo. Pamiętajmy jednak, że także Polacy z podobną podejrzliwością jak Rosja do Zachodu podchodzą do relacji z Rosjąnią.
Po pierwsze, należy zaznaczyć, iż Rosja rozumuje kategoriami geopolitycznymi, stosuje realistyczny paradygmat patrzenia na relacje międzynarodowe, w którym najważniejsze są własne interesy oraz wartościowanie państw poprzez ich potencjał i siłę. Słabsze państwa, o niewielkim potencjale gospodarczym, wojskowym czy mniejszej możliwości wpływania na procesy międzynarodowe mało liczą się dla Rosji. Bardzo często tak postrzegana jest w Rosji Polska.
Oczywiście Polska zyskała dla Rosji na znaczeniu w momencie wejścia do NATO i Unii Europejskiej oraz inspirując szereg procesów mających na celu zbudowanie wyrazistości politycznej regionu Europy Środkowej i Wschodniej. Ten wzrost pozycji Polski nie przełożył się jednak w prosty sposób na możliwości poprawy relacji z Rosją. Stało się tak z uwagi na kolejny niezmiernie ważny element wpływający na wzajemne kontakty, czyli zderzenie priorytetów w politykach zagranicznych obu państw. Polska niezmiennie od początku lat 90. podkreśla wagę gwarancji Zachodu dla jej bezpieczeństwa i chęć jak najgłębszej integracji z tym obszarem. Kolejne polskie rządy deklarowały wspieranie dalszej ekspansji Zachodu w kierunku wschodnim oraz poparcie dla prodemokratycznych zmian za naszą wschodnią granicą. Spotkało się to ze zdecydowanym sprzeciwem Rosji. Moskwa bowiem od lat zabiegała o uznanie przez społeczność międzynarodową jej praw do posiadania własnej strefy wpływów na obszarze WNP. NATO określała i określa nadal jako organizację wrogą, usiłującą pomniejszać wpływy Rosji. Swą zdecydowaną postawę woli obrony terytorium WNP przed obcymi wpływami udowodniła w wojnie z Gruzją w 2008 roku. Stąd aktywność Polski w tym rejonie odczytywana była jako wrogie działanie. W 2005 roku Gleb Pawłowski stanowisko Polski odnośnie kryzysu na Ukrainie określił mianem nieprzyjaznej Rosji „doktryny Kwaśniewskiego”. Ostrzegł, że Rosja „pilnie śledzi wszelkie przejawy antyrosyjskiej propagandy” a osoby głoszące tezy m.in. o imperialnej polityce Rosji „będą miały problemy w relacjach z nami”. Podkreślił, że Rosja skupi się na poprawie jakości swojej polityki zagranicznej i nie dopuści do ograniczenia swoich wpływów politycznych na obszarze WNP, co, jego zdaniem, postulowała „doktryna Kwaśniewskiego”. Putin w tym samym okresie, mówiąc o celach Zachodu zmierzających do rozbicia Rosji, jednoznacznie wpisywał w te tendencje również Polskę.
Postawa Rzeczpospolitej wobec polityki wschodniej Unii Europejskiej, przyszłości krajów Europy Wschodniej oraz unijnej polityki energetycznej ma decydujący wpływ na stosunek Moskwy do Warszawy. Widać to było choćby po pozytywnej reakcji Rosji na działania rządu Donalda Tuska, który ustami ministra Radosława Sikorskiego, miał (przynajmniej w deklaratywnej formie) zrezygnować z idei jagiellońskich (Lekcje historii, modernizacja i integracja, „Gazeta Wyborcza”, 29.08.2009), czyli zmniejszyć zaangażowanie Polski w kwestie przyszłości państw Europy Wschodniej i budowanie wyrazistości regionalnej Środkowo-Wschodniej Europy. Obecnie niezmiernie ciekawe jest poznanie odpowiedzi na pytanie, jak będą kształtowały się relacje polsko-rosyjskie w okresie przewodnictwa Polski w Unii Europejskiej. Polska bowiem wśród głównych priorytetów swej prezydencji wymienia kontakty z krajami sąsiedztwa wschodniego, kwestie energetyczne, politykę bezpieczeństwa i obrony, a więc obszary szczególnie istotne w relacjach unijno-rosyjskich i polsko-rosyjskich.
Partnerstwo Unii z Rosją a sprawa polska
Nie jest to chyba wielkie novum, jeśli stwierdzimy, że za problemami polsko-rosyjskimi, jak np. katastrofa smoleńska i raport MAK, kryją się dużo bardziej skomplikowane sprawy niż sama niechęć czy zwykła złośliwość. Rosja i Polska polepszyły wzajemne relacje w okresie koniunktury międzynarodowej korzystnej dla polityki rosyjskiej. Na poprawie tychże relacji dużo wizerunkowo zyskała Rosja. Polska lansowała wciąż, choć w ograniczonej formie, swoją politykę wschodnią, czego przykładem był program Partnerstwa Wschodniego, pierwszy tak duży projekt, który udało się Polsce (wespół ze Szwecją) uczynić projektem unijnym. Partnerstwo Wschodnie jest solą w oku władz rosyjskich. Wkracza bowiem w przestrzeń, którą określają często mianem żywotnych interesów rosyjskich. To, co powstrzymywało Rosję od bardziej stanowczych działań i krytyki tego programu, to jego ograniczoność i skąpe środki. Z wyraźną satysfakcją podkreślali to przedstawiciele FR, jak minister Ławrow. Tusk wbrew pozorom dla Rosjan był dużo trudniejszym partnerem niż bracia Kaczyńscy. Nie dało się zdyskredytować prowadzonej przez niego polityki w prosty sposób oskarżając go o rusofobię i uprzedzenia historyczne. Platforma bowiem posiadała bardzo dobre notowania na Zachodzie, a to przekładało się na możliwości realizacji celów polityki zagranicznej poprzez organy unijne. Dążąc więc do współpracy z Europą, Rosja nie mogła nie przyjąć wyciągniętej do zgody polskiej ręki. Dlaczego Rosja „gra” sprawą katastrofy smoleńskiej (nikt chyba nie wątpi, iż MAK jest instytucją zależną od władz Federacji Rosyjskiej)? Najwyraźniej Rosja chce wykorzystać także ten instrument dla realizacji swych celów. Mimo deklarowanego zbliżenia, rozbieżności pomiędzy oboma państwami nie zniknęły i oba kraje wciąż prowadzą między sobą wyrafinowaną grę polityczną.
Rosjanie bardzo dobrze orientują się w unijnej polityce. Są przeciwnikami Partnerstwa Wschodniego, ale zwolennikami innego projektu – Partnerstwa dla Modernizacji (PdM). To drugie jest projektem niemieckim, a z Niemcami od dawna Rosja chce i pogłębia relacje. Może już nie w formie „męskich przyjaźni” Jelcyn-Kohl czy Putin-Schröder, ale bardzo bliskiej współpracy gospodarczej, zwłaszcza w dziedzinie energetyki. Nie do końca i nie w całości wszakże Rosja uznaje za pozytywny przekuty na unijny niemiecki projekt Partnerstwa dla Modernizacji. W ogólnym zarysie projekt współpracy modernizacyjnej ma za zadanie zbliżać Rosję do standardów europejskich, tak w wymiarze poziomu działalności gospodarczej, jak i wartości demokratycznych. To „cywilizowanie” na sposób europejski Rosji miałoby doprowadzić do zbudowania takiej sieci zależności, które zmieniłyby Rosję tak, że sama od tej współpracy nie chciałaby odejść. Tymczasem przywódcy Rosji, co pokazują kolejne spotkania na szczycie czy rozmowy niemiecko-rosyjskie, w projekcie Partnerstwo dla Modernizacji skupiają się jedynie na samej modernizacji w wymiarze gospodarczym. Chcą unowocześniać technologicznie Rosję za zachodnie pieniądze, ale bez zmian w sferze wartości, poszanowania praw człowieka oraz zasad demokratycznego państwa prawa.
Co PdM ma wspólnego ze stosunkami polsko-rosyjskimi i tzw. ociepleniem na linii Warszawa-Moskwa ostatnich lat? Właśnie rozpoczęła się prezydencja polska w Unii. Być może Rosja chce wywrzeć presję na Polsce albo też obniżyć jej notowania w Europie, by ta nie wspierała projektów uznawanych przez Kremlu za niekorzystne. Na pewno więc Rosji nie jest na rękę rozwijanie Partnerstwa Wschodniego czy wspomnianych wyżej, niekorzystnych elementów PdM. Rosjanie, mimo oświadczeń Sikorskiego o rezygnacji z tzw. idei jagiellońskich, z pewnością mu nie ufają. Przecież to on kilka lat wcześniej określał umowę o budowie Gazociągu Północnego nowym paktem Ribbentrop-Mołotow.
Sferą, która oprócz polityki sąsiedztwa będzie jedną z najważniejszych, jest energetyka. Tu także Rosja może obawiać się, że Polska będzie popierała czy inicjowała te projekty, które będą zwiększały niezależność i bezpieczeństwo UE w zakresie dostaw surowców energetycznych. Może się to także niekorzystnie odbić na dążeniach Rosji do monopolizowania wpływu na dostawy gazu do Europy.
Wreszcie kolejną, niezmiernie istotną sprawą są kwestie Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony UE. Również w tym obszarze Rosja od lat usiłuje wywierać wpływ na Europę. Z jednej strony Moskwa chce włączać się w proces decyzyjny, jeśli idzie o bezpieczeństwo w Europie, z drugiej ograniczać wpływy NATO i USA. Tu także można dostrzec cały katalog problemów, które są istotne dla relacji Polski i Rosji. Dużo więc będzie zależało, jak w tym sektorze Warszawa będzie sprawowała swe przewodnictwo w Unii.
Ze Wspólną Polityką Bezpieczeństwa i Obrony wiąże się również kwestia przyszłości NATO. Polska za rządów PO-PSL położyła nacisk na większą współpracę z Europą, ale nie zapominała także o gwarancjach bezpieczeństwa ze strony Sojuszu Atlantyckiego, w którym pierwsze skrzypce grają Stany Zjednoczone. Tymczasem wobec problemów z utrzymaniem światowego pokoju Barack Obama ogłosił „reset” w stosunkach z Rosją. „Ocieplenie” kontaktów pomiędzy USA a Rosją miało brzemienne skutki dla pozycji Polski na arenie międzynarodowej – osłabiło możliwości realizacji celów polskiej polityki wschodniej. Rosja wykorzystując sprzyjającąkorzystną sytuację międzynarodową, zaczęła z jeszcze większą determinacją domagać się równego z Unią Europejską głosu w sprawach bezpieczeństwa europejskiego. Wyrazem tego był tzw. plan Miedwiediewa ogłoszony w 2008 roku, którego najważniejsze elementy są ponawiane po dziś dzień. W skrócie, w myśl tego projektu, Rosja miałaby uzyskać równy głos ze Stanami Zjednoczonymi oraz UE w kreowaniu i zapewnianiu bezpieczeństwa w Europie. Ten system bezpieczeństwa wpływałby na kreowanie porządku w skali globalnej. W zamian za pomoc Rosji w umacnianiu pokoju światowego, Zachód miałby zgodzić się na uznanie rosyjskiej strefy wpływów na obszarze WNP.
W 2009 roku minister spraw zagranicznych Rosji Ławrow przekazał Sekretarzowi Generalnemu Sojuszu Północnoatlantyckiego projekt umowy między Rosją a NATO, dotyczącej wspólnego systemu bezpieczeństwa. W artykule 4 proponowanej umowy postulowano, aby wprowadzić rozróżnienie uprawnień wewnątrz Sojuszu między „starymi”, a „nowymi” członkami. Te kraje, które były członkami Sojuszu przed majem 1997 roku mają przyjąć zobowiązanie, że nie będą rozmieszczać na terytoriach 12 nowych państw członkowskich swoich sił zbrojnych (zakaz stacjonowania znaczących sił zbrojnych i uzbrojenia). Zaakceptowanie propozycji rosyjskich pociągałoby więc za sobą nowy podział świata i zakwestionowałoby politykę Polski na Wschodzie prowadzoną od początku lat 90., a nawet mogłyby doprowadzić do marginalizacji pozycji Rzeczpospolitej w Europie.
Te propozycje pokazują, iż nie zmieniła się w Rosji percepcja zagrożeń. Państwo to wciąż jako główne zagrożenie widzi NATO, stąd dąży do osłabienia tej instytucji i zabezpieczenia własnej strefy wpływów przed uznawanymi za wrogie działaniami tej organizacji. Być może w propozycjach rosyjskich nie widać nic nowego, niż to co Rosjanie twierdzili od lat 90., jednak zauważa się, iż zdobywają oni w Europie zwolenników dla swej wizji bezpieczeństwa, np. Francję. Także i Niemcy zdają się uznawać część racji rosyjskich. Ostatnio w tonie zbliżonym do rozumowania rosyjskiego swój raport wydała wpływowa Rada do Spraw Zagranicznych (ECFR). Publikacja Widmo Europy wielobiegunowej autorstwa niegdyś krytycznych wobec Moskwy Ivana Krasteva i Marka Leonarda postuluje, by zarząd nad bezpieczeństwem Europy oddać w ręce państw wiodących w Unii Europejskiej, Rosji i Turcji.
W zbliżeniu z Polską Moskwa usiłuje osłabić głosy przeciwników swojej koncepcji bezpieczeństwa, oferując Polsce dobre relacje w zamian za ograniczenie krytyki Rosji. Ponadto widać, iż Rosjanie chcą pokazać Europie dobrą wolę dialogu z państwami zdawałoby się będącymi nieprzejednanie wrogo do niej nastawionymi. Miałoby to przekonać UE i USA, iż w Rosji dokonało się przewartościowanie i ponowny (przypomnijmy, już któryś z kolei) zwrot ku Zachodowi. Z pewnością należy docenić wolę dialogu Rosji z Zachodem, jednak należy pamiętać, że zasadniczo nic nie zmieniło się w jej sposobie patrzenia na kraje Zachodu i NATO, których ekspansję uznaje jako wrogą. Ponadto proponując podział NATO na państwa nowoprzyjęte i „stare”, jednoznacznie dąży do osłabienia spoistości Sojuszu i podziału Europy na część zachodnią i wschodnią, będącą strefą tzw. rozrzedzonego bezpieczeństwa, czyli strefą walki o wpływy. Stoi to jawnie w sprzeczności z polityką Polski, która jako podstawę swojego bezpieczeństwa traktuje gwarancje NATO, równe traktowanie jej członków i wzmacnianie swej pozycji w tej organizacji.
Słów kilka o historii
W kwestiach historycznych także niezmiernie ważne jest zrozumienie myślenia Rosjan. Stalinowski system wymordował miliony obywateli ZSRR. Rosjanie współczują Polakom jeśli idzie o Katyń, jednak liczba dwudziestu-kilku tysięcy zabitych w stosunku do ofiar stalinowskich w samej Rosji jest dla Rosjan niewielka. Ponadto, możliwość ewentualnych pozwów odszkodowawczych wobec Rosji jest czynnikiem skutecznie powstrzymujących ją w podjęciu konkretnych kroków na rzecz rozwiązania spraw katyńskich. Posunięcia Polski, mające na celu zrzeczenie się tego typu roszczeń mogą być dobrym sposobem wyjścia naprzeciw Rosjanom.
Istotne jest tu także rosyjskie pojmowanie kwestii zbrodni i odpowiedzialności za nią. W rosyjskiej mentalności można znaleźć przeświadczenie, że dla wielkich osiągnięć, np. budowy silnego państwa, konieczne są ofiary. Dobro państwa u Rosjan stoi często dużo wyżej niż dobro indywidualnych jednostek czy poszczególnych narodów. Wyzwania czasów powodują, iż konieczne są ofiary. Z drugiej strony w kwestiach odpowiedzialności Rosjanie twierdzą, iż to system był zbrodniczy, nie zaś sam naród rosyjski. Winni jednak mogą być niektórzy przywódcy, jak Stalin. Zwykli obywatele musieli się natomiast dostosować do czasów, w których żyli.
Cykliczność stosunków polsko-rosyjskich
Skąd bierze się cykliczność wzajemnych relacji? Wydaje się, iż z trzech zasadniczych powodów: chodzi o rolę pomostu jakim mogłaby być Polska w relacjach Rosji z Unią; zmniejszenie polskiej aktywności na Wschodzie za cenę dobrych relacji oraz pokazanie dobrej woli w rozmowach Rosji z Zachodem. Co pewien czas Rosja próbuje wykorzystać relacje z Polską dla swych ogólnoeuropejskich celów. Polska w zamysłach rosyjskich mogłaby przy odpowiedniej polityce stanowić łącznik w relacjach rosyjsko-unijnych. Taką próbę podjęła Rosja w latach 2001-2004. Na fali zbliżenia z Zachodem Moskwa unormowała także relacje z Warszawą. Federacja Rosyjska usiłowała zwiększyć swój wpływ na Polskę, dzięki m.in. atutom energetycznym i uczynić z Polski coś w rodzaju ekspozytariusza wpływów rosyjskich w Europie. Umowa o budowie Gazociągu Północnego, a nade wszystko polskie wsparcie dla pomarańczowej rewolucji zakończyło ten okres zbliżenia.
Rosyjską aktywność wobec Polski w dużej mierze motywuje polskie zaangażowanie na wschodzie Europy. Stąd Rosja jest skłonna polepszać relacje z Polską za cenę wyrzeczenia się polskich ambicji wspierania demokracji i prozachodniego wektora w polityce Białorusi, Ukrainy, Gruzji i Mołdawii. Między innymi zmniejszona aktywność Polski na Wschodzie (choć działo się to głównie z uwagi na generalne odprężenie w stosunkach Zachód-Rosja) od początku rządów koalicji PO-PSL umożliwiło zbliżenie Rosji i Polski. Wcześniejszy okres napięć, związany z polskim zaangażowaniem w pomarańczową rewolucję pokazuje, iż to właśnie polska polityka wschodnia jest tym, co w największym stopniu determinuje bilateralne relacje. Rosjanie w różnej formie wysuwali bowiem propozycje ułożenia relacji z Warszawą także w stronę braci Kaczyńskich. Ceną za to miało być osłabienie polskiej aktywności na Wschodzie i zmniejszenie współpracy z Amerykanami w sprawach bezpieczeństwa. Tu zatem, a więc w polityce wschodniej RP i w znaczeniu relacji z Polską dla polityki międzynarodowej Rosji, leży sedno stosunków polsko-rosyjskich, a nie antyrosyjskość czy też spolegliwość tych czy innych polityków. Oskarżenia wobec Kaczyńskich o rusofobię były wygodnym argumentem dla dyplomacji rosyjskiej w polityce międzynarodowej.
Rosyjskie motywy w zbliżeniach z Polską wypływały często z polepszenia relacji z państwami zachodnimi. W okresach gdy Zachód nawiązywał dialog z Rosją, jak na przykład za czasów administracji Obamy, Rosja normalizowała stosunki z Polską, gdyż ta ostatnia nie miała dostatecznego poparcia ze strony Zachodu w ewentualnej bardziej asertywnej polityce wobec Moskwy. Polska nie była bowiem w stanie samotnie działać aktywnie na Wschodzie. Pokazują to ostatnie okresy ochłodzeń i ociepleń w relacjach Polski i Rosji, które pokrywają się ze stanem stosunków na linii Zachód-Rosja. Lata 2000-2004, to okres dobrych relacji Rosji z Zachodem (mimo sprzeczności w związku z interwencją USA w Iraku), drugi okres zbliżenia zaczyna się z rokiem 2008 i trwa do dziś (mimo chwilowego napięcia w związku z wojną rosyjsko-gruzińską). Zauważmy, że w relacjach polsko-rosyjskich ocieplenie w tym okresie zaczyna się w roku 2001, a kończy się na przełomie lat 2004/2005 (pomarańczowa rewolucja), ponowne zbliżenie ma miejsce w związku z dojściem do władzy koalicji PO-PSL w końcu 2007 roku.
Nie jesteśmy priorytetem Moskwy
Reasumując, można dojść do wniosku, mało popularnego być może w Polsce, a mianowicie że stosunki polsko-rosyjskie to sfera, w której Polska sama w sobie nie ma zbyt wielu atutów. Także wiele działań Rosji nie wynika z takiej czy innej motywacji do poprawy czy pogorszenia relacji wzajemnych, lecz jest wynikiem dużo bardziej złożonych procesów, szczególnie jeśli chodzi o politykę globalną, którą prowadzi Rosja. Polityka Moskwy wobec Warszawy pełni bowiem często role służebną wobec stosunków Rosja – Unia Europejska czy Rosja – Stany Zjednoczone. Z uwagi na rozbieżności w politykach Polski i Rosji, mimo prób ociepleń, stosunki polsko-rosyjskie nie ulegają poprawie. Zawsze bowiem interesy partykularne oraz polityka globalna przeważa nad wolą porozumienia. Wyzwaniem przyszłości jest zatem pogodzenie tych sfer.