Czy Bartoszewski potrzebuje pomnika? Po stokroć tak, nie dlatego, że by sobie tego sam życzył – co to, to nie!, ale dlatego, że pragniemy zachować wdzięczną o nim pamięć.
Dziś warszawski Muranów dorobił się skweru Marka Edelmana. Wcześniej obserwowałem z radością, jak przybywa stolicy skwerów pod chlubnymi patronatami, upamiętniających wielkie postaci naszej najnowszej historii: skwer wspomnianego Władysława Bartoszewskiego czy skwer premiera Tadeusza Mazowieckiego. Teraz lekarz i przywódca powstania w Getcie też ma zielony kawałek Warszawy, a my idąc tamtędy mamy okazję go wspomnieć:
„R. Trzaskowski: Marek Edelman to szczególnie ważna postać dla wielu warszawiaków”
No, ale wróćmy do naszego drugiego bohatera, Władysława Bartoszewskiego. Mateusz Kijowski właśnie oznajmił:
„Szanowni Państwo,
Mam zaszczyt być członkiem Komitetu Honorowego przy Społecznym Komitecie Budowy Pomnika Władysława Bartoszewskiego w Sopocie.
Serdecznie zachęcam Państwa do wsparcia projektu upamiętnienia i oddania hołdu jednemu z największych Polaków naszych czasów, którego zasług nie trzeba chyba przypominać.
Realizacją zajmuje się Stowarzyszenie Warto Być Przyzwoitym, 80-059 Gdańsk, ul. Żuławska 76/5
nr konta stowarzyszenia:
ING Bank 42 1050 1764 1000 0090 3159 3057
Wpłaty proszę opatrzyć dopiskiem „na pomnik”
Serdecznie dziękuję w imieniu wszystkich, którym ten projekt leży na sercu.”
Dlaczego łączę obie te postaci: Edelmana i Bartoszewskiego? Łączyć ich nie muszę, są wszak współautorami wydanej przez PWN książki wspomnieniowej „I była dzielnica żydowska w Warszawie”. Znali się i przyjaźnili. Wspólnie walczyli. Bartoszewski po śmierci Edelmana opublikował wzruszające epitafium: „Po obu stronach muru”.
Obaj byli naszymi przewodnikami po trudnych kolejach politycznego losu III RP. Obaj byli nieprzejednanymi krytykami Kaczyńskiego, bo wspólnie przeszliśmy jego pierwsze rządy w latach 2005–2007 (Edelman zmarł w 2009, Bartoszewski w 2015). I obaj ostrzegali przed jego destrukcyjnym wpływem na nasz kraj.
„Wrogiem demokracji jest ten, kto dopuszcza do szerzenia antysemickich, nacjonalistycznych i faszystowskich haseł; ten, kto chce wzbudzić nienawiść do „innych”, „obcych”, do ludzi, którzy mają odmienne poglądy na świat, więc nazywa ich wrogami Polski” – mówił Edelman.
Podobnie, Bartoszewski miał jak najgorszą opinię o dyplomatołkach Kaczyńskiego. Można by wymieniać w nieskończoność jego recenzje poszczególnych pisowskich skandali i awantur. Przywołajmy zatem jeden cytat sprzed sześciu laty:
„Jarosław Kaczyński pluje na Polskę. Jeżeli ktoś pluje na własną głowę państwa i na własne państwo obelżywymi słowami, złośliwościami, symbolami, to pluje sam na siebie.” Prof. Władysław Bartoszewski: Jarosław Kaczyński pluje sam na siebie
Lub choćby ten z 2007 roku: „Jarosław Kaczyński jest zakompleksiony, arogancki, inteligentny i zdolny. Zdolny do wielu złych rzeczy”. Z 2009 : „kiedy ktoś mnie po pijaku obrzyga w autobusie, to nie jest obraza. To jest obrzydliwość. Nie każdy może mnie obrazić. Prezes PiS nie ma życiorysu, który by mu na to pozwolił. Jestem ponad to”.
Pierwsze rządy Kaczyńskiego podsumował następująco:
„Są sytuacje, w których milczeć po prostu nie wolno. W kraju za rządów braci Kaczyńskich działo się coraz gorzej. Koszmarna koalicja Prawa i Sprawiedliwości z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin przynosiła skandal za skandalem. Polityczne wiarołomstwo stało się normą. Kolejne obietnice wyborcze Jarosława Kaczyńskiego rozwiewały się w pył. Stało się dla mnie jasne, że jego wizja budowy lepszej Polski, której zaufały miliony Polaków, okazała się jednym wielkim oszustwem. Dlatego też postanowiłem nazwać rzeczy po imieniu i – jak ujął to jeden z przedwojennych satyryków – przestać uważać bydło za niebydło„.
Obaj, i Edelman, i Bartoszewski, dobrze wiedzieli, czym może grozić ponowne dojście do władzy Kaczyńskiego i z całych sił próbowali nas przed tym przestrzec. Nie udało się. Od czterech lat znów rządzi Polską i ją rujnuje.
Cytat z: Adam Michnik, „Marek Edelman, ułan i rabin”, 12 października 2009.
Po co stawia się pomniki? Czy dla chwały bohaterów? Raczej dla zachowania ich w naszej zbiorowej pamięci. Owszem, pomnikomania budzi niesmak, zależy jednak w jakiej intencji pomnik się stawia. Prasę obiegło ostatnio zdjęcie, na którym przechodzień klęczy i modli się przed pomnikiem Lecha Kaczyńskiego, który brat ustawił mu na Placu Piłsudskiego. Pomnikowi Bartoszewskiego w Sopocie raczej taki incydent nie grozi. Nikt nie będzie się pod nim modlił. Nikt bowiem nie kreował tej postaci na pomnikową. Sama się wykreowała. I ci, dla których nadal jest autorytetem, wiedzą, jak się należy zachować i że należy być przyzwoitym.
