Leszek Jażdżewski: Prezydent Zełenski zgłosił aplikację Ukrainy do Unii Europejskiej. Czy powinna być ona rozpatrzona pozytywnie? W jaki sposób można sobie wyobrazić taką procedurę w stosunku do kraju znajdującego się w stanie wojny? Jakie byłyby konsekwencje ew. przyjęcia Ukrainy do UE?
Bartłomiej E. Nowak: Teraz nikt prezydentowi Zełenskiemu nie odmówi. Wydaje mi się, że bez tej wojny nie byłoby na to szans w przewidywalnej przyszłości. Perspektywa jest otwarta. Ale to nie będzie szybka ścieżka, jak chciałby Zełenski, to potrwa. Jakieś ekstra rozwiązanie prawne znajdziemy, o to się nie martwię. Jeszcze przed wojną Ukraina była lepiej przygotowana do członkostwa w UE niż niektóre inne kandydujące państwa. Pytanie, w jakim stanie będzie po wojnie. W zależności od scenariuszy, może stracić nawet do połowy PKB. To będzie więc długa droga. Ale będzie. W tym czasie jeszcze wiele się zmieni w Europie i w Ukrainie. Dzisiaj rozmowa o tym, jak będzie wyglądała Unia bazując na tym, jaką ją znamy teraz, jest przedwczesna. W czasie jednego weekendu w Europie mnóstwo rzeczy zmieniło się diametralnie. Polski rząd nagle też pokochał Unię.
Leszek Jażdżewski: Unia Europejska ogłosiła bezprecedensowy program zakupu broni na pomoc Ukrainie. Padła nawet informacja o wysłaniu myśliwców. Jakie możliwości pomocy w tej kwestii ma Unia i co to oznacza dla jej przyszłości.
Bartłomiej E. Nowak: Z tymi myśliwcami to wszyscy się głowią. Ale Josep Borrell później doprecyzował, że to w ramach dwustronnych kontaktów na poziomie państw. Domyślam się, że za wielu szczegółów się nie dowiemy. A przynajmniej nie póki trwa wojna. Dla samej UE to jest przełom. Potrzeba było Putina, aby Unia stała się „twardą siłą” (ang. hard power). Decyzja Niemiec o skokowym podniesieniu wydatków obronnych do 2% PKB i wielkim funduszu dla Bundeswhery, oznacza zwrot o 180 stopni w polityce Niemiec. Tak sobie przy tej okazji pomyślałem, że demokracje długo się rozkręcają, rzadko podejmują odważne decyzje. Ale jak już się zmobilizują, to razem mogą być bardzo skuteczne. Jestem zbudowany tą postawą UE i USA.
Leszek Jażdżewski: Zachód przystąpił de facto do koalicji po stronie Ukrainy. Łącznie wszystkie kraje wielokrotnie przewyższają Rosję potencjałem ekonomicznym i militarnym. Co można – w najbliższych dniach – jeszcze zrobić, żeby pomóc Ukrainie?
Bartłomiej E. Nowak: Odpowiedź jest prosta: utrzymać ten kurs. Pytanie, jakie są teraz scenariusze rozwoju konfliktu. Pierwsza sprawa: czy uda się zastopować działania wojenne szybko, czy to będzie długa wojna na wyniszczenie. Czy uda się utrzymać rząd w Kijowie? Odpowiedzi na te pytania warunkują jakąkolwiek dalszą rozmowę. Bez wątpienia: musimy być gotowi na odpowiednik „Planu Marshalla” dla Ukrainy. Chociaż teraz porównanie z Europejskim Funduszem Odbudowy jest może bardziej celne. Po drugie, nie mam wątpliwości, że ta wojna będzie miała kolosalne konsekwencje dla Rosji. Albo obali Putina, albo doprowadzi do bardzo mocnego autorytaryzmu, aby utrzymał władzę. Na każdy z tych scenariuszy powinniśmy być gotowi. Po trzecie, bardzo ważne, czy ten konflikt się rozleje poza Ukrainę. Na Gruzję i Mołdawię. Bo Białoruś już od początku jest jego stroną. To przemodeluje całą architekturę bezpieczeństwa euroatlantyckiego. Na to też musimy być gotowi.
Leszek Jażdżewski: Jak w krótkim okresie zareaguje rosyjska gospodarka na bezprecedensowe sankcje, które objęły nawet Bank Centralny Rosji? Jakie to będzie miało przełożenie na sytuację zwykłych Rosjan?
Bartłomiej E. Nowak: Tutaj mówimy już o okresie zarówno krótkim, jak i długim. Cały pakiet sankcji, szczególnie bezprecedensowe zamrożenie rezerw Banku Centralnego Rosji, zamknięcie połączeń lotniczych, SWIFT, decyzje o uniezależnianiu energetyki, na czele z Niemcami, to wszystko ma kolosalne konsekwencje. Rosja zaraz nie będzie miała czym bronić rubla. Sberbank za chwilę zbankrutuje, podobnie jak linie lotnicze Aeroflot. Nie bez powodu Putin zwołał naradę kryzysową, używając słów, że sytuacja jest wyjątkowa. Na taki pakiet sankcji Rosja nie była gotowa, zakładali jednak trochę skromniejszą wersję. Zachód ma teraz z czego „odpuszczać” w potencjalnych negocjacjach z Putinem. Rosji krótkoterminowo grozi kryzys finansowy, a długoterminowe reperkusje będą też bardzo poważne. W dziedzinie energetyki, i każdej innej. Medvedew groził przecież nacjonalizacją zagranicznych aktywów firm obecnych na rynku rosyjskim. Rosja dodatkowo strzela sobie w stopę. Gazprom za to potulnie zapewnia, nie pytany przez nikogo, o kontynuacji i niezakłócaniu dostaw drogą lądową przez Ukrainę. Oj, zabolało.
Leszek Jażdżewski: Putin ogłosił podniesienie o jeden stopień gotowości wojsk nuklearnych. Wygląda to na próbę zastopowania ew. prób militarnej humanitarnej interwencji ze strony krajów Zachodu. Czy jest możliwe użycie np. taktycznej broni nuklearnej w Ukrainie? Jakie jest ryzyko przejścia do konfrontacji w stylu Kryzysu Kubańskiego?
Bartłomiej E. Nowak: Ciężko porównywać wojnę z kryzysem kubańskim. Tam jednak nikt nie walczył. Atomowe pogróżki Putina nie są czymś nowym. Ogłoszenie stanu gotowości bojowej mnie nie zaskoczyło. Zresztą broń jądrowa i tak musi być w stanie gotowości. Tutaj rozwój sytuacji militarnej i chęć zastraszenia były tylko jednym z czynników. Dwa inne, to spodziewana decyzja o zamrożeniu rezerw walutowych Banku Centralnego Rosji, bo to może ją szybko wepchnąć w kryzys finansowy, oraz zamknięcie przestrzeni powietrznej w UE, bo to może doprowadzić do bankructwa Aeroflotu, a w dodatku blokuje im lotniczy dostęp do Kaliningradu, czyli ich terytorium. Przypomnę, że Rosja, przynajmniej według swojej doktryny, taktycznej broni jądrowej może użyć wtedy, gdy zagrożone jest jej własne terytorium. Na pewno ryzyko nuklearne poszybowało w górę. Wykluczyłbym negatywny rozwój sytuacji w tym zakresie. Zastrzegam jednak, że dzisiaj nikt nie może ręczyć za zdrowie psychiczne Putina. Użycie broni nuklearnej to proceduralnie nie będzie jednak tylko jego decyzja.
Leszek Jażdżewski: Czy są szanse militarnego włączenia się niektórych krajów Zachodu po stronie Ukrainy bez równoczesnego wypowiedzenia wojny Rosji? Na ile da się to zrobić używając ochotników, prywatnych firm, czy NATO może mieć swoje „zielone ludziki” w Ukrainie?
Bartłomiej E. Nowak: NATO już się włączyło militarnie poprzez dostawy sprzętu śmiercionośnego i to w sposób dosyć otwarty. Do Legionu Cudzoziemskiego, do którego zapraszał prezydent Zełenski, zgłosiło się już kilku ochotników. Ale to nie będzie jakaś poważna skala. Jeśli chodzi o „doradców wojskowych”, to przecież już to robimy, choć ciężko powiedzieć, czy tam na miejscu. To nie są sprawy, które się ujawnia opinii publicznej. Zielonych, nieoznakowanych ludzików to mogła Rosja wykorzystać w przypadku Krymu, gdzie nikt nie stawiał oporu. Ale nie zrobi tego NATO w pełno skalowej wojnie, na terenie czterdziestomilionowego państwa. Jeżeli bezpośrednie zaangażowanie militarne miałoby pomóc Ukrainie, to ono musiałoby być na znacznie większą skalę. Tym bardziej, że Ukraina się broni, a nie atakuje.
Bartłomiej E. Nowak – politolog, dr nauk ekonomicznych. Prezes Grupy Uczelni Vistula.
Autor zdjęcia: Christian Lue
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14 – 16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na: www.igrzyskawolnosci.pl
