Wywołanie powstania w Warszawie w obecnej chwili było nie tylko głupotą, ale wyraźną zbrodnią – generał Władysław Anders
Obchodzimy dziś rocznicę niemądrego i nieodpowiedzialnego powstania warszawskiego – zbrodni popełnionej przez Polaków na Polakach. Zamiast pomyśleć chwilę o zabitych mieszkańcach Warszawy, bezcennych dobrach kultury, bez których nie odtworzymy w pełni naszej historii, nadal hołubimy nieodpowiedzialność i głupotę. W najlepszym razie mówimy, że decyzja była niemądra, ale czcić należy bohaterską młodzież. Za co niby?
Bohater to ten, który swym poświęceniem osiąga coś dla ogółu. Co dla nas osiągnęli „bohaterscy” chłopcy i dziewczęta z Powstania? Ja widzę zniszczoną stolicę państwa, spalone pamiątki historyczne, nie tylko te, które były przed wojną, ale również te licznie przewożone z prowincji do „bezpiecznej” Warszawy, wymordowaną elitę naukową i kulturalną, ułatwioną sowietyzację po wojnie. Po prostu dziękuję za takie bohaterskie osiągnięcia i proszę o jeszcze jeden pomnik Powstania.
Tak naprawdę to nie rozumiem, za co mamy dziś czcić kolejne przegrane powstania kościuszkowskie, listopadowe, styczniowe, warszawskie i inne? Co dziś daje nam ubieranie klęsk w szaty moralnych zwycięstw? I po co narzekamy, że winni wszyscy tylko nie my? Wywołaliśmy powstanie, które nie miało szansy się powieść, więc weźmy przynajmniej za swoje działania odpowiedzialność. Tak, to Polacy doprowadzili do masakry warszawiaków, zburzenia stolicy i zniszczenie dóbr kultury. Nie zwalajmy winy na Stalina i innych.
Mam już dość infantylnego robienia bohaterów z narwańców. Jeśli wojując, nie można nic sensownego osiągnąć, to się nie bije. A od czczenia przegranych wolę świętowanie wygranych. Mamy tyle zwycięstw w historii. Jeśli już się uprzeć na powstania, to choćby te śląskie i wielkopolskie. Bitwy takie jak Grunwald i warszawska, które miały konsekwencje daleko wykraczające poza Polskę. Ale nie! Na ołtarze narodowe i za przykład dla współczesnych wynieść trzeba narwańców. I jeszcze namolnie pytać: co byś ty wtedy zrobił, czy też poszedłbyś się bić?
Zapomina się tylko dodać: bić się bez uzbrojenia, przeciw liczniejszemu wrogowi, bez żadnej rozsądnej kalkulacji kosztów i korzyści. Ale co tam, huurrraaaa i do przodu! Porwano się równocześnie na Niemców i Rosjan, wbrew Anglosasom. I jeszcze w naszej naiwności dziwimy się Niemcom, że zniszczyli Warszawę, a Rosjanom złorzeczymy, że nie uratowali antyrosyjskiego powstania. Anglosasów natomiast perwersyjnie czcimy, choć skutecznie mamili nas obietnicami, a realnie we własnym interesie ściśle współpracowali z wujkiem (ich określenie, nie nasze) Stalinem. W muzeum powstania najwięcej miejsca i punkt centralny zajmuje makieta amerykańskiego samolotu Liberator. Choć to właśnie Anglosasi wujkowi Stalinowi otwartym tekstem dali przyzwolenie na zaprowadzenie ładu i spokoju na zapleczu frontu wschodniego – czyli dali NKWD pozwolenie na likwidację Armii Krajowej. Zamiast widzieć, jak Anglosasi we własnym interesie działali ze Stalinem, jak do 1945 utrzymywali nas w przekonaniu, że fajni i potrzebni jesteśmy, dajemy się nabrać na tę niewielką liczbę samolotów, którą wysłali nad Warszawę. Narodowe chciejstwo i głupota w jednym.
Świętowanie lub czczenie Powstania jest wdrukowywaniem tego chciejstwa i głupoty w naszą narodową mentalność. Zamiast poważać i wzorować się na wyważonych i kompetentnych ludziach jak Kołłątaj (zreformował polską oświatę na wzór oświeceniowy), Staszic (rozwijał przemysł polski oraz był prekursorem ruchu spółdzielczego), Wielopolski (urzędników rosyjskich zastępował Polakami, poprawił sytuację prawną chłopów i Żydów), Drucki-Lubecki (zlikwidował deficyt budżetowy oraz zapewnił budżetowi nadwyżkę, doprowadził do zlikwidowania ceł pomiędzy Rosją i Królestwem Polskim), to z uporem maniaka za wzór kolejnym pokoleniom stawiamy niezbyt inteligentnych narwańców typu Wysocki (wywołał powstanie listopadowe, w rezultacie którego Królestwo Polskie straciło swą odrębność i stało się częścią Rosji), czy Okulicki (wywołał powstanie warszawskie, wbrew rozkazowi wodza naczelnego ujawnił się sowietom, czynił daleko idące propozycje polityczne Sowietom zarówno w 1941, jak i 1945).
Ma to bardzo praktyczne współczesne konsekwencje. Dziś zamiast robić z Rosjanami interesy, obsesyjnie zajmujemy się Katyniem. Domagamy się, by Rosjanie przy k
ażdej okazji przepraszali nas za Katyń. Po co? Co z tego mamy? A potem dziwimy się i złorzeczymy Rosjanom, że ropociągi i gazociągi chcą zbudować wokół Polski zamiast przez Polskę. Kolejne pokolenia ogarnięte chciejstwem i głupotą. Niemcom natomiast przy każdej okazji wyciągamy i przypominamy marginalną Steinbach. A może byśmy w końcu im podziękowali za 1000 lat transferu zachodnich technologii i know-how do Polski? Może, gdybyśmy ich polubili, łatwiej by się z nimi dziś żyło i współpracowało.
A na propagandowe pytanie: co byś wtedy zrobił? odpowiadam: nie, nie poszedłbym się bić w żadnym głupim powstaniu. Za to gdybym mógł, wykonałbym wyrok na tych, którzy tę zbrodnię przeciwko Polsce chcą popełnić, by do niej nie dopuścić. I nie, w rocznice powstania nie staję i nie zachowuję ciszy. Po prostu nie lubię, jak ktoś mi wciska 22 lipca czy 1 sierpnia na obowiązkowe święta narodowe.
P.S. Jeśli nie pasuje Ci interpretacja powstania serwowana przez Muzeum Powstania, to może Cię zainteresować strona www.powstanie.pl, z podtytułem „Strona przeciwników kultu sprawców powstania warszawskiego”
