Koczanowicz przyznaje expressis verbis: „Chodziło mi zarówno o opisanie rzeczywistości, jak i o jej ocenę”. Pewnie właśnie dlatego po zaprezentowane teksty sięga się chętnie i równie chętnie idzie się drogą zaproponowaną przez autora. Można nawet czasami się z nim nie zgodzić, jednak chce się pójść obok niego do samego końca snutej przez niego narracji.
Każdy badacz życia społecznego czy też życia politycznego musi czasami zbudzić się z letargu, jakim jest błogość teoretyczno-abstrakcyjnej analizy. Każdy badacz musi czasem opuścić swoją strefę komfortu i bezpośrednio odnieść się do rzeczywistości, która drzwiami i oknami wdziera się również do jego życia. Każdy badacz wreszcie jest naturalnie predestynowany do tego, aby dokonać ocen i rzucić wyzwanie mitowi naukowej neutralności. Właśnie w Niedokończonych politykach czegoś takiego dokonuje Leszek Koczanowicz, który sam dobitnie stwierdza, że zaprezentowane teksty przygotowywał niekoniecznie z „pozycji bezstronnego obserwatora, ale z pewnym emocjonalnym zacięciem”. I właśnie o to emocjonalne zacięcie chodzi nam najbardziej w tego typu literaturze, która sprawia, że intelektualista nie ukrywa się za ustawioną w kącie społecznego życia miotłą, nie decyduje się na pozostanie w błogiej i przyjemnie chłodnej piwnicy, ale wychodzi z niej, żeby dokonać oceny tego, co się dzieje wokół niego. Koczanowicz przyznaje expressis verbis: „Chodziło mi zarówno o opisanie rzeczywistości, jak i o jej ocenę”. Pewnie właśnie dlatego po zaprezentowane teksty sięga się chętnie i równie chętnie idzie się drogą zaproponowaną przez autora. Można nawet czasami się z nim nie zgodzić, jednak chce się pójść obok niego do samego końca snutej przez niego narracji.
Narracja, którą proponuje czytelnikowi Koczanowicz, właściwie w całości dotyczy stanu polskiej demokracji. Pewnie najlepiej poradzi sobie z nią ten, kto polityką w jej wymiarze teoretycznym interesuje się najbardziej, gdyż dla dotrzymania kroku autorowi potrzebna będzie pewna biegłość w filozoficzno-politologicznych kontekstach, doktrynalnych podstawach, koncepcyjnych rozważaniach najwybitniejszych współczesnych, nowożytnych i klasycznych myślicieli politycznych. Nie jest to jednak praca, która trafić ma wyłącznie do rąk naukowo zaangażowanego „politykoznawcy”. Oczywiście ta biegłość, o której wspomniano powyżej, wiele ułatwia i jednocześnie sprawia, że będziemy chcieli również do zaproponowanej przez Koczanowicza refleksji się przyłączyć. Jednakże jej brak nie zamyka przekazywanych przez niego treści przed pozostałymi czytelnikami – wręcz przeciwnie: pewnie otworzy je na nowe punkty widzenia. W tekstach Koczanowicza wracają bowiem wielkie filozoficzno-polityczne spory: o dobro wspólne, o sprawiedliwość, o wolność, o rząd, o emancypację, o równość, o korupcję, o merytokrację, o populizm i demagogię. Przebija się również – w sposób szczególnie mi bliski – spór o polski liberalizm i jego wpływ na kształt współczesnej polskiej demokracji. Echa tych wszystkich sporów wracają co jakiś czas w postaci kolejnych prac i wypowiedzi publicystów, nie zawsze jednak wciągają tak, jak wciągają nas właśnie Niedokończone polityki.
Koczanowicz używa narzędzi analizy typowych dla filozofii polityki czy nauk o polityce, ale nie boi się odnosić do politycznej rzeczywistości ostatnich lat. Pewnie większość czytelników właśnie na takie analizy i refleksje czeka. Ci, którzy czekają, na pewno się nie rozczarują. Chyba do najciekawszych fragmentów zaliczyć można wątki nawiązujące do zmiany politycznej, jaka dokonała się w Polsce w 2015 r. Choć jednak autor nie chowa głowy w piasek, to jednak proponuje nam analizę, która nie zamyka się w ramach liberalno-demokratycznego czy też liberalno-centrycznego spektrum. Zwycięstwo Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich w 2015 – i jednocześnie zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości jesienią tego roku – wkomponowane zostaje przez Koczanowicza w ogólnoświatowe uniwersum polityczne. Dostrzega on bowiem szeroki populistyczny kontekst, którego symptomy w latach 2015-2016 można było dostrzec w różnych częściach świata. Jak się okazuje, Polska jest elementem tego szerokiego kontekstu. Zwraca on również uwagę na pewne namacalne problemy współczesnej Polski, których nie dostrzegały bądź nie chciały dostrzegać polskie elity polityczne. Może nadszedł czas, żeby ich przedstawiciele wzięli do rąk analizy polskich badaczy i myślicieli – choćby miały one wymiar publicystyczny – i spróbowali zrozumieć, co wydarzyło się w 2015 r. i że nie był to wyłącznie deal, który przekupione społeczeństwo zawarło z nacjonalistyczno-populistyczną prawicą.
W kontekście rozważań Koczanowicza wokół wydarzeń roku 2015 kolejny raz powraca kwestia miejsca populizmu we współczesnej polityce i tym samym miejsca populizmu we współczesnej Polsce. Ostatnie lata rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego – co dostrzega również Koczanowicz – były powrotem nastrojów antysystemowych, które zostały skutecznie i efektywne zagospodarowane przez dzisiejszą partię rządzącą. Autor dostrzega ów paradoks, który w pewnym sensie pozwala również przyglądać się miejscu Prawa i Sprawiedliwości na aktualnej polskiej scenie politycznej, a mianowicie zdolność partii Jarosława Kaczyńskiego do umiejętnego łączenia praktyki rządzenia państwem, a wręcz przejmowania państwa, z tym przyswojonym sobie w 2015 r. antysystemowym populizmem. Bo moglibyśmy zapytać samych siebie: czy jest możliwe, aby partia, która od prawie siedmiu lat rządzi państwem, nadal była w stanie zagospodarowywać antysystemowy elektorat, mobilizować go i przy jego pomocy dalej wygrywać wybory? Jak bardzo to wydawałoby nam się paradoksalne – niektórym może nawet absurdalne – tak bardzo jednak okazuje się to być prawdziwe. Koczanowicz wyjaśnia to na kilka sposobów i niewątpliwie warto z jego intuicjami i propozycjami się zapoznać, nie będę więc zdradzał wszystkich jego propozycji w tym aspekcie.
Koczanowicz chce pomóc czytelnikowi zrozumieć „Polskę Kaczyńskiego”. I bynajmniej nie należy interpretować tego określenia na sposób wykluczający czy tym bardziej piętnujący. „Polska Kaczyńskiego” jest bowiem również naszą Polską – po prostu pod pewnym względem właśnie tacy jesteśmy, a Kaczyński wydobywa z nas te wszystkie strachy, frustracje, obawy, rozczarowania. Gra nimi, przeciwstawia je sobie nawzajem, stosuje je niczym straszak czy wręcz przynętę. Skoro udaje mu się rozkręcać kolejne wojny kulturowe w ich polskich hipostazach, to znaczy, że tymi strachami posługuje się dość skutecznie. Tutaj w polskiej polityce jednak zaczynają się pojawiać znacznie intensywniej wartości, których w erze przed 2015 rokiem może nawet trochę brakowało. Wartości polaryzują i emocjonują, wartości rozgrzewają ludzkie spojrzenia i punkty widzenia, wartości sprawiają, że spoglądamy już nie tylko na przeszłość i teraźniejszość, ale przede wszystkim na przyszłość. Pewnie na podstawie tych refleksji Koczanowicza trzeba by powiedzieć środowiskom wspierającym polską opozycję, aby właśnie do świata wartości zaczęły się intensywniej odwoływać, gdyż to właśnie emocjami Prawo i Sprawiedliwość buduje „Polskę Kaczyńskiego”. I lepiej zdać sobie z tego sprawę i otworzyć oczy na rzeczywistość, aniżeli tkwić w błogiej nieświadomości, obrażając się na naród.
Przede wszystkim jednak również Koczanowicz chce trochę na nasze emocje wpłynąć. W tego typu literaturze jak najbardziej może on sobie na to pozwolić i – jak najbardziej! – powinniśmy mu na to pozwolić. Robi to bowiem i z sercem, i z rozumem (sic!). Kiedy czytamy o samobójstwie demokracji zaczynamy jakby intensywniej myśleć o Polsce i zastanawiać się, jak wyrwać ją z rąk ludzi, którzy rujnują państwo oraz marginalizują swój (nasz!) kraj w ramach międzynarodowych struktur, w których jesteśmy od tak niedawna. Nie jest jednak tak, że Koczanowicz ma nas za ślepców, którzy nie wiedzą, co się w naszym kraju dzieje i niczym dziecko z Nowych szat cesarza budzi nas swoim okrzykiem o królewskiej nagości. Koczanowicz wie, że mamy wzrok do patrzenia i słuch do słuchania, a przecież „jak uczy historia, ludzie doskonale zdają sobie sprawę, że żyją w systemie niedemokratycznym, niezależnie od tego, jak bardzo propaganda państwowa przekonywałaby ich, że jest inaczej”. Zwykle więc widzimy, co się dzieje wokół nas, w jaki sposób autokraci i populiści rujnują nasz świat. Nie zawsze jednak umiemy dokonać kroku, który zbliży nas do zmiany tego status quo. Sądzę, że właśnie dlatego trzeba koniecznie sięgnąć po Niedokończone polityki Koczanowicza – żeby zastanowić się, dlaczego widzimy, a zwykle nic z tym nie robimy; żeby pojąć, jak wiele można, niekoniecznie bardzo wiele robiąc; żeby zdać sobie sprawę, że czasami warto jednak pozwolić emocjom wyrwać się, niekoniecznie zaś gasić ich siłę nadzieją.
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14 – 16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na: www.igrzyskawolnosci.pl