Uwaga – tekst zawiera fragmenty piosenek ze słowami powszechnie uważanymi za wulgarne.
Wiem wiem człowieku przecież sam tego chciałem
Będąc na świeczniku nie licz na poszanowanie
Wiem wiem to moja wina, że ludzie sapią
Bo chujowe beztalencie i w dodatku z taką japą
(Peja w kawałku RPS/DJ Zel „Grand Champ”)
Peja, a właściwie Ryszard Andrzejewski, to według mnie jeden z najlepszych polskich raperów. Miał on ogromy wkład w budowanie polskiej sceny hip-hopowej. Przede wszystkim za to należy mu się ogromny szacunek. Nie jestem ekspertem od historii polskiego rapu i nie tego dotyczy ten artykuł, a ważnej ewolucji w przesłaniach artysty. Pewien kontekst historyczny, szczególnie dla osób niezaznajomionych z polskim hip-hopem jest jednak niezbędny. Peja jest Poznaniakiem, nagrywającym (w różnych składach oraz solowo) od pierwsze połowy lat 90-tych. Ogólnopolską popularność przyniósł mu udział w filmie dokumentalnym Sylwestra Latkowskiego „Blokersi” z 2001 r. (opowiadający o ówczesnej polskiej kulturze hip-hopu i blokowisk – warto zobaczyć albo co najmniej posłuchać albumu z piosenkami i skitami z tego filmu) oraz wydana w tym samym roku płyta Peja/Slums Attack „Na Legalu?”. Ja m.in. od niej zaczynałem swoją przygodę ze słuchaniem hip-hopu, która trwa do dziś, choć nigdy nie było to u mnie źródłem pielęgnowania żalu w stosunku do artysty.
Dupa ci pękła od pielęgnowania żalu
Rozgoryczony baran ponoć kupił na legalu
uzurpuje sobie prawo, do pouczania czaisz
pojebało się im w głowach, to brak szmalu, paraliż
(Peja w kawałku RPS/DJ Zel „Grand Champ”)
Dzięki temu, że muzyki Peji słucham od wielu lat zwracam uwagę na jego ewolucję muzyczną, stylistyczną, ale też ewolucję w przesłaniu, tak ważnym w muzyce hiphopowej. Peja wychował się w ubogiej rodzinie, w środowisku gdzie codziennością była przemoc czy alkohol (zob. wywiad z Peją „Duszę. Piekę. Smażę.” dla miesięcznika „Machina”). Była to też zupełnie inna rzeczywistość makroekonomiczna, kiedy Polska wychodził z gospodarczej ruiny po kilkudziesięciu latach realnego socjalizmu i podnosiła się z kosztów społecznych, do jakich doprowadził podtrzymywany przez aparat represji socjalistyczny reżim PRL. Nie dziwi więc, że temat ubóstwa pojawiał się dość często w kawałkach Peji.
Życie daje po dupie, nie przestanę o tym ględzić
Jak pętla na gardle bieda zaciska swe sidła
Rytm jeżycki z tym wygrał i będzie trzymał dystans (Dystans)
Podtrzymam tu na duchu każdego, który zbłądził
Wyprowadzę cię bez mapy, życia przeciwnik nie godny
Wszędzie szum niepokorny na to gówno odporny
To codzienna normalka więc weź to wreszcie pojmij
(Peja/Slums Attack, „Mój rap, moja rzeczywistość”)
W niektórych kawałkach Peja nazywa się wręcz „reprezentantem biedy” – osobą, która z tego środowiska się wywodzi i jest jego głosem. Bieda staje się poniekąd jednym z fundamentów na jakim opiera się hip hop poznańskiego rapera.
Ta, ja stanę po drugiej stronie barykady
Nie zaakceptuję zmiany, na to nie przygotowany
W stylu brzmieniu dobrze znany, reprezentuję biedę
Od Jot do E, zwróćcie rapowi korzenie
(Peja/Slums Attack, „Jest jedna rzecz”)
Co więcej Peja negatywnie reaguje na oskarżenia, że świat biedy zdradził, co jest szczególnie widoczne np. w utworze „Reprezentuję biedę”.
Nie jestem hipokrytą dobrze wiem gdzie me korzenie
z biedy Peja się wywodzi, więc reprezentuję biedę!
Z biedy się wywodzę, w biedzie gniłem i przeżyłem
nie jedną ciężką chwilę i to nie z własnej winy
(Peja, „Reprezentuję biedę”)
Zawsze miałem z takim przesłaniem problem, bo moim zdaniem budowało ono swoistą dumę z bycia biednym oraz krytykę idei zarabiania pieniędzy, bogacenia się, pracy na rzecz poprawy własnego statusu materialnego. Dlatego ucieszyło mnie zupełnie inne przesłanie w kawałku „Grand Champ”, od którego fragmentu rozpoczyna się ten artykuł. Peja nie wspomina już o reprezentowaniu biedy. Wręcz przeciwnie – pokazuje, że reprezentuje obecnie grupę osób zamożnych, do której dołączył dzięki talentowi i ciężkiej pracy. Peja zwraca uwagę, że bycie zamożnym jest niesłusznie źródłem krytyki: „Choćbyś żył nie wiem jak skromnie, nie przestali by pierdolić byle pogrążyć idoli byle nie czuć swej nie doli”. Atakuje też oskarżanie go o komercję, choć z kontekstu całej piosenki jasno wynika, że zarabianie pieniędzy na robieniu muzyki jest czymś pozytywnym i moralnym, a osoby rzucające oskarżenia o „robienie komercji” są szumowinami.
jeszcze doda że komercja że po tych iluś tam latach
powinienem z blok ekipą pod sklepem na wino składać
powinienem mięć lipę, nic nie mieć być prawdziwy
tylko wtedy by mnie szanowali, co za szumowiny
(Peja w kawałku RPS/DJ Zel „Grand Champ”)
Dlaczego ta ewolucja w przesłaniu jest ważna? Muzyka Peji ma szansę trafić do wielu osób. Taki kawałek będzie miał więcej odsłuchań niż liczba czytelników nawet najlepszych i najciekawszych opracowań ekonomicznych np. takich jak artykuł Mateusz Machaja i Mateusza Benedyka,odnoszący się do głośnego nagłówka fundacji Oxfam, o 8 najbogatszych osobach posiadających taki sam majątek jak 3,6 mld ludzi na świecie. Ważne więc, że do tak szerokiej grupy trafia muzyczny przekaz nie o tym jak dumnie jest „reprezentować biedę”, ale o tym, że warto, a nawet trzeba się bogacić, aby spełniać własne życiowe marzenia i plany. Osób bogatych nie ma co krytykować epatując zazdrością, ale warto się na nich wzorować. Inspiracja ze strony Peji ma szansę sprawić, że choć część jego słuchaczy weźmie sobie do serca, że nie warto dumnie trwać w biedzie, ale warto wziąć sprawy w swoje ręce i dzięki wolności, odpowiedzialności i ciężkiej pracy wyrwać się z życia w ubóstwie. Zamiast pogardy szacunek dla bogacenia się.
Na marginesie warto dodać jak diametralnie zmieniło się życie Peji w ostatnich latach. Według informacji medialnych zerwał z wieloma używkami i „imprezowym” stylem życia m.in. na rzecz dbania o rodzinę i dalszego rozwoju zawodowego. O tym także powinni pamiętać jego słuchacze. Zarobione pieniądze można wydawać lepiej lub gorzej, a Peja swoim stylem życia daje przykład jak można zrobić to lepiej.
Kiedyś w odpowiedzi na anty-korporacyjny hejt Jarosław Kuisz napisał artykuł zatytułowany, aktualizując słowa Jacka Kuronia, „Nie palcie korporacji, zakładajcie własne”. Ja kontynuując słowa Peji apeluję – nie walczmy z bogatymi i nie krytykujmy zarabiania dużej ilości pieniędzy . Bogaćmy się i cieszmy się gdy dzięki pracy, inwestycjom, dobrze wykorzystanemu talentowi i przedsiębiorczym zachowaniom bogacą się inni. Wspierajmy też tworzenie takich warunków instytucjonalnych, które ułatwiają bogacenie się jak największej liczbie osób. Trzeba walczyć ze szkodliwym przesłaniem, że bycie biednym to jakiś wyjątkowy honor, a bogaci powinni się wstydzić tego co osiągnęli. Zawiść to jedna z najgorszych cech, która łatwo prowadzi do nienawiści. Grają nią niestety bardzo chętnie politycy. Nie wchodźmy w tę szkodliwą grę i posłuchajmy jak dziś, w świetlnym stylu, rapuje o bogaceniu się Peja.
Wiem wiem że nie jesteś hejter, spoko brat
rozumiem że po prostu nie masz tego co ja
wiem wiem chłopaku nie ma czego zazdrościć
sam jestem sobie winien to cena popularności
(Peja w kawałku RPS/DJ Zel „Grand Champ”)
Tekst ukazał się wcześniej na www.marektatala.pl