„Praliberał miesiąca” jest rubryką biograficzną. Co miesiąc będziemy na łamach „Liberté!” przywoływać w krótkich notkach postaci aktywnych polityków liberalnych dawnych lat, którzy w swoich czasach i krajach wywarli wpływ na tok debaty publicznej, a dzisiaj już rzadko bywają przywoływani.
Gdy przez niemal cały XIX wiek Francja miotała się od jednego modelu ustrojowego do drugiego, Adolphe Thiers, niczym twarda skała liberalizmu na wzburzonym morzu reakcjonizmu, konserwatyzmu, socjalizmu i komunizmu, trwał niewzruszony. Bronił pryncypiów konstytucjonalizmu i państwa prawa, wolności obywatelskich i swobód gospodarczych. Gdy morze zalewało z prawa w dobie ultramontańskiej restauracji Burbonów (1815-30) czy plebiscytarnego reakcjonizmu Drugiego Cesarstwa pod przywództwem Napoleona III (1851-70), Thiers bronił praw jednostki przed autorytarną władzą i nawoływał do postępu w imię wolności. Gdy fale uderzały z lewa w dobie protosocjalistycznej II Republiki (1848-49) lub pod naporem Komuny Paryskiej (1870), opowiadał się za utrzymaniem porządku i stabilności państwa oraz systemu społecznego opartego na prywatnej własności. Gdy istniał ustrój liberalny, który sam współtworzył, jak w czasach Monarchii Lipcowej (1830-48) i III Republiki (od 1871 roku), nie ustawał w przestrzeganiu przed ich tendencją do samounicestwienia, wskazywał na źródła degeneracji, przestrzegał. W 1848 roku na próżno, ale w latach 1873-76 skutecznie.
Okrągła twarz, niemały nos, bystre spojrzenie ukryte za okrągłymi okularkami, bujna, siwa czupryna. Thiers robił wrażenie doświadczonego intelektualisty, który nie tylko dogłębnie przemyślał swoje poglądy, ale także miał okazję wielokrotnie przetestować ich przewagę nad innymi w praktyce politycznych bojów.
Urodził się w Marsylii w 1797 roku, zmarł jako człowiek wygrany i spełniony w momencie ustabilizowania się liberalnej III Republiki, w roku 1877. Ten Prowansalczyk jest w zasadzie, na skalę globalną (jeśli nie liczyć eklektycznych prób w polskiej I RP), „sprawcą” wdrożenia teorii o ograniczonym władztwie monarchy konstytucyjnego w praktykę. Co prawda równolegle, też od roku 1830, ustrój ten zaczął funkcjonować w Londynie, ale tam był on jednak wynikiem presji parlamentu na niezbyt ochoczego monarchę. W Paryżu linia orleańska w osobie Ludwika Filipa była zachwycona zastąpieniem korony cylindrem, a berła laską, nazywaniem się „obywatelem królem” i ogólnie przyjęciem zasady, że „król panuje, ale nie rządzi”, że jest sługą narodu, a nie jego władcą.
Thiers był adwokatem, historykiem i dziennikarzem o ostrym, liberalnym piórze. Od lat licealnych zapamiętale wrogi restauracji burbońskiej, porzucił swoje wczesne sympatie napoleońskie pod wpływem m.in. dzieł Monteskiusza. Zaczynał też pisać: m.in. mowę pochwalną na cześć Tadeusza Kościuszki, ale także Historię Rewolucji, która stała się „biblią” liberalnego stanowiska wobec przebiegu Rewolucji Francuskiej. Choć katolik, Thiers oscyluje w kierunku jasno postawionego antyklerykalizmu, dostrzegając, że Francja „jest nie tyle liberalna, co niewierząca” i że nic nie budzi takiego obrzydzenia Francuzów, co nadużycia kleru na styku z władzą. W roku 1830 powołuje magazyn „Le National” i jest gotów wejść na polityczną scenę.
W okresie Monarchii Lipcowej dwukrotnie, acz krótko, premier, parokrotnie minister spraw to wewnętrznych, to zagranicznych. Ewoluuje z frakcji „partii oporu” ku „partii ruchu” – bardziej sceptycznej wobec Ludwika Filipa (i filozofii „Bogaćcie się!” Guizota i innych „doktrynerów”) tzw. opozycji dynastycznej. Pomimo narastających animozji, na tym etapie pozostaje przeciwnikiem republikanizmu i wszelkich tendencji lewicowych, odrzucając między innymi uchwalenie prawa pracy czy legalizację robotniczych związków zawodowych, neguje możliwość włączenia reprezentacji politycznej mas ludowych i robotniczych w procesy wyborcze.
Jednak w miarę, jak rządy Ludwika Filipa zmierzają ku nieuniknionemu zderzeniu z rzeczywistością w postaci Wiosny Ludów, narasta sceptycyzm i zdumienie Thiersa wobec tego braku elastyczności. Zaczyna kwestionować własne antyrepublikańskie przekonania – to w końcu okres zdawania przez Tocqueville’a relacji z USA. W ostateczności uzna, że nawet ktoś taki jak on, bez kropli królewskiej krwi w żyłach, może stanąć na czele egzekutywy liberalnego państwa konstytucyjnego, gdy w latach 1871-73 będzie prezydentem III Republiki.
Wcześniej były jednak rozczarowania: radykalizmem niektórych rewolucjonistów 1848 roku, wobec którego na krótko związał się z prawicową „partią porządku”, a następnie przede wszystkim degeneracją Ludwika Bonaparte w kierunku prostackiego dyktatora i ludowego trybuna, Napoleona III. Thiers zostaje więźniem politycznym, uchodzi na emigrację, w końcu wraca i angażuje się w działalność opozycyjnej „partii trzeciej”, a potem Unii Liberalnej, w której liberalni monarchiści i republikanie umiarkowani po raz pierwszy tworzą wspólny front, przeciwko cesarzowi. W tym czasie pisze swój manifest o pięciu „wolnościach niezbędnych”, które – jeśli respektowane, mogą uszlachetnić każdy ustrój, nawet imperialny – i do których zalicza: wolność indywidualną (od arbitralnego rządu i ustaw o tzw. bezpieczeństwie publicznym), wolność wymiany idei i publikacji prasowych, wolność głosu wyborczego (zniesienie ułatwień dla kandydatów popieranych przez władzę), wolność interpelacji legislatywy wobec ministrów i ich odpowiedzialność konstytucyjna przed przedstawicielami narodu, przywrócenie systemu parlamentarnego z uzależnieniem składu rządu od większości parlamentarnej.
Thiers przestrzegał przed nieprzygotowaniem Francji na atak Prus, więc gdy jego kasandryczne wołania się ziściły, zyskał popularność, która wyniosła go na szczyt nowej republiki. Wówczas już przekonany republikanin, lider partii „umiarkowanych republikanów” poświęcił ostatnie lata życia finalnej walce na dwa fronty. Zdusił Komunę Paryską nie dlatego, że jako marsylczyk nienawidził paryżan, ale dlatego, że pamiętał, czym skończyły się takie działania w roku 1850. Zwłaszcza, że życie polityczne III Republiki nie było wolne od reakcjonistów szukających pretekstu do kolejnej restauracji Burbonów, klerykałów walczących o nowy sojusz z ołtarzem. Udało im się nawet wypchnąć Thiersa z urzędu i majstrować przy konstytucji. Jednak ostatnimi siłami, w wyborach 1876 roku, Thiers poprowadził „umiarkowanych” do wyborczego zwycięstwa, które pozwoliło republice okrzepnąć przez te prawie 20 lat do afery Dreyfusa.
Centryście trudno postawić na swoim w niespokojnych czasach, a Francja w XIX wieku była beczką prochu. Thiers raz wygrywał, raz przegrywał, ale mógł umrzeć z poczuciem postawienia na swoim. Po swojej śmierci wstydziłby się reżimu Vichy i mlaskał z dezaprobatą na przewrót de Gaulle’a ku prezydenckiej V Republice, bólu głowy przysporzyłaby mu niestabilność rządów III i IV Republiki. Ale generalnie uznałby, że zatrzymał rozbujane, francuskie wahadło polityczne w okolicach środka.