„Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem przecież Żydem”. Te słowa z wiersza Martina Niemöllera w boleśnie precyzyjny sposób oddają postawę większości ludzi, którym przyszło przeżyć część swojego życia w państwie nazistowskim lub pod nazistowską okupacją. Tracą jednak walor prawdy, gdy na ich drodze staje postać profesora prawa międzynarodowego Bena Teldersa.
Telders urodził się w Hadze w 1903 r., w rodzinie z prawniczymi tradycjami. Poszedł więc w ślady ojca, gdy wybrał studia prawnicze na uniwersytecie w Lejdzie, z którym miał pozostać związany przez niemal całe życie zawodowe. Początkowo zainteresowany takimi obszarami, jak prawo patentowe, cywilne, administracyjne czy własnościowe, kierował się stopniowo coraz bardziej ku prawu międzynarodowemu (w toku rozwoju zakresu swojej wiedzy nauczył się sześciu języków obcych). Rozpoczął karierę zawodową w haskiej kancelarii swojego ojca, lecz już w 1931 r. – jako zaledwie 28-latek – objął profesurę na uczelni w Lejdzie i stał się jednym z najlepszych wykładowców prawa międzynarodowego. Zyskał również spore poważanie w świecie polityki i służby publicznej, czego wyrazem było jego wystąpienie w latach 1936-37 jako przedstawiciel Holandii przed Stałym Trybunałem Sprawiedliwości Międzynarodowej Ligi Narodów. W zakresie prawa międzynarodowego jego zainteresowania także stopniowo ewoluowały – od spraw nieco bardziej „technicznych”, jak regulacje żeglugi rzecznej czy użytkowania częstotliwości radiowych, w kierunku podstaw funkcjonowania Ligi Narodów, neutralności państw, prawa wojennego i regulującego okupacje krajów podbitych. Zwłaszcza te ostatnie miały się Teldersowi wkrótce niestety bardzo przydać.
Zanim jednak III Rzesza napadła w 1940 r. na Holandię, Telders z wielkim zaangażowaniem i radością praktykował zawód wykładowcy akademickiego. Jego zasadniczym założeniem było skracanie dystansu. Z jednej strony skracał dystans do studentów, często zapraszając ich liczne grupy do swojego domu na późnowieczorne debaty o zasadach prawa międzynarodowego i moralnych podwalinach prawa w ogóle przy czerwonym winie i akompaniamencie fortepianu, który sam zapewniał. Z drugiej strony nieustannie walczył o zburzenie muru i skrócenie dystansu pomiędzy światem akademii i społeczeństwem, o wyjście nauki z jej wieży z kości słoniowej. Na tym zasadzała się jego podstawowa idea prawna, która po dzień dzisiejszy stanowi myśl przewodnią holenderskiego ruchu liberalnego: prawo winno być dla i służyć społeczeństwu, a nie stanowić sztukę samą w sobie. Prawo powinno być klarowne i służyć uproszczeniu rozumienia procesów społecznych i politycznych, a nie ich gmatwaniu. Prawo winno skupiać się na rozwiązywaniu praktycznych problemów życia ludzi. I w końcu, nade wszystko, prawo winno skutecznie likwidować wszelkie przejawy arbitralnej niesprawiedliwości w traktowaniu różnych ludzi. Ponieważ prawo zwykle jest ułomne i celów tych nie realizuje, obywatele i prawnicy powinni nieustannie pozostawać krytyczni wobec prawa, oceniać je surowo, pozostawać wrażliwymi na jego społeczne implikacje oraz nie podtrzymywać tępo jego wadliwych przepisów.
Nie tylko przywilejem, ale i obowiązkiem obywatela jest głośno protestować i stawiać opór sile i władzy, gdy ocenia, iż ta stosuje bezprawie, a dzieją się rzeczy złe. Z tych rozważań w Teldersie zrodziła się potrzeba zaangażowania politycznego. Od roli prawnego eksperta przeszedł więc w 1938 r. do roli aktywnego polityka, gdy przejął stery w Liberalnej Partii (Pro)Państwowej (LSP). Nie dane mu jednak było zrobić karierę polityczną w klasycznym sensie.
Wraz z nastaniem niemieckiej okupacji w Holandii wiosną 1940 r. Telders angażuje się w publicystyczną aktywność, mającą na celu wymóc na nazistach przestrzeganie ram prawa międzynarodowego i napiętnowuje wszelkie przypadki łamania przez nich jego zasad. Natychmiast trafia na nazistowskie radary. Jego sytuacja eskaluje, gdy wraz z prof. Rudolphem Cleveringą organizuje opór i odmawia wznowienia wykładów w proteście przeciwko usunięciu z uniwersytetu w Lejdzie pracowników pochodzenia żydowskiego. W październiku 1940 Telders należy do garstki uczonych, którzy odmawiają podpisania listu popierającego usunięcie „profesorów niearyjskich” ze wszystkich uniwersytetów w Holandii, w listopadzie dostarcza prawniczych argumentów do słynnej mowy Cleveringi na ten temat.
W grudniu Telders został aresztowany i umieszczony najpierw przejściowo w więzieniu „Oranjehotel”, a następnie w szeregu różnych obozów koncentracyjnych. Także za drutem kolczastym nie ustawał w realizacji swojej prawniczej i politycznej misji. Pozostawał liderem dla współwięźniów, fałszował dokumenty, które ratowały życie, kreślił projekt ustroju Holandii po wyzwoleniu spod okupacji ogryzkami ołówka, a bywało że i zapałkami na skrawkach papieru toaletowego. Więziony m.in. w Buchenwaldzie i Sachsenhausen, trafił ostatecznie do obozu koncentracyjnego w Bergen-Belsen, gdzie zmarł na tyfus cztery tygodnie przez bezwarunkową kapitulacją Rzeszy.
