„Praliberał miesiąca” jest rubryką biograficzną. Co miesiąc będziemy na łamach „Liberté!” przywoływać w krótkich notkach postaci aktywnych polityków liberalnych dawnych lat, którzy w swoich czasach i krajach wywarli wpływ na tok debaty publicznej, a dzisiaj już rzadko bywają przywoływani.
Paul Reynaud był politykiem, który nie obawiał się – od czasu do czasu, gdy sprawa wydawała mu się wystarczająco donośna, a jego przekonanie wystarczająco mocne – głosić poglądów i prognoz idących generalnie pod prąd opinii większości klasy politycznej, w tym własnych kolegów partyjnych. Zwykle instynktownie taką postawę cenimy, bo wyrywanie mainstreamu z błogiego spokoju niekiedy pozwala zapobiec poważnym kłopotom, których zbliżanie się nierzadko właśnie tylko nieliczni dostrzegają. To oczywiście wtedy, gdy prognozy takie okazują się trafne. Ale nawet gdy są nietrafne, to i tak wyprowadzanie decydentów poza ramy szablonowego myślenia i działania, a także testowanie ich umiejętności reagowania na kryzys, może okazać się cenne. W przypadku Reynauda jednak na niewiele się to zdało. Stawiając niepopularne tezy i kreśląc niepokojące scenariusze nie zyskiwał posłuchu, a raczej skazywał się raz po raz na polityczną marginalizację. Gdy zaś wiosną 1940 r. jego kasandryczne przepowiednie się we Francji brutalnie ziściły, miał wątpliwą „przyjemność” stać w samym środku wydarzeń i opuszczony przez wielu, którzy przez lata chcieli „wiedzieć lepiej”, jako premier rządu administrował ostatnimi tygodniami administracji demokratycznego państwa, rozsypującej się w obliczu gwałtownej inwazji.
Paul Reynaud urodził się w miejscowości Barcelonnette w 1878 r. Pochodził z rodziny o niemałych tradycjach społeczno-politycznego zaangażowania. Jego dziadek był merem lokalnej gminy, zaś wuj ze strony matki piastował nawet mandat senatora.
Wraz z rozpoczęciem studiów Reynaud przeniósł się do Paryża, gdzie ujawniło się jego dwukierunkowe zainteresowanie. Zanim ukończył pełne studia prawnicze, studiował także na Wyższej Szkole Handlowej, zdobywając dobry ogląd spraw polityki ekonomicznej i finansów publicznych. W odniesieniu do kariery zawodowej wybrał jednak adwokaturę i natychmiast po uzyskaniu dyplomu wstąpił do paryskiej palestry. W 1910 r. wygrał coroczny konkurs elokwencji zdobywając zaszczytny tytuł „sekretarza konferencji” palestry oraz ożenił się córką wpływowego paryskiego adwokata.
Tak się ustawiwszy w życiu zawodowym, Reynaud postawił pierwsze kroki w polityce. Do Izby Reprezentantów wybrany został po praz pierwszy w 1919 r. w okręgu obejmującym jego strony rodzinne, w ramach tzw. bloku narodowego. Mandat poselski pełnił do roku 1940, przy czym z przerwą w latach 1924-28.
Dwoma głównymi obszarami zainteresowania Reynauda w polityce były polityka gospodarcza i obronna. Gdy wrócił do parlamentu w 1928 r. był już członkiem centroprawicowej, liberalnej partii Sojusz Demokratyczny (AD), w której za czołowy autorytet uchodził naturalnie Poincaré, zaś przeprowadzona pod jego skrzydłami reforma walutowa miała status mitycznego niemal osiągnięcia. Reynaud nie zaskarbił sobie więc sympatii, gdy od wybuchu Wielkiego Kryzysu w 1929 r. (który we Francję w pełni miał uderzyć prawie dwa lata później) zaczął nawoływać do dewaluacji „poincaréowskiego franka”, jako sposobu na osłabienie siły kryzysowej fali. Realia lat trzydziestych miały pokazać, że walutę nie raz trzeba będzie dewaluować.
Drugi raz Reynaud naraził się znacznej części francuskiej klasy politycznej swoją postawą w polityce obrony narodowej od 1934 r. Należał do bardzo nielicznych polityków, którzy już wówczas poparli sugestie niejakiego pułkownika de Gaulle’a, aby znacząco zwiększyć nacisk w planowaniu systemu obrony narodowej na wojska opancerzone i przygotować strategię zwiększonego użycia czołgów. Niemal natychmiast po przejęciu w Berlinie władzy przez nazistów, Reynaud począł przestrzegać przed recydywą groźby ekspansjonizmu niemieckiego, który w końcu znów stanie u granic Francji. Podobnie jak w przypadku kryzysu walutowego, wygłaszał „wróżby kumaka”, których wielu nie chciało słuchać.
Tak więc od 1934 r. Reynaud angażuje się w uprawianie zdecydowanej polityki antynazistowskiej i oponuje przeciwko wszelkim ustępstwom wobec III Rzeszy, które stopniowo przeistaczają się w niesławną politykę appeasementu. Natrafia tutaj na silną opozycję kilku prominentnych polityków AD (jak zwłaszcza Flandin), którzy po 1940 r. gładko i nawet ochoczo wejdą w rolę funkcjonariuszy kolaboranckiego reżimy Vichy, a w połowie lat 30-tych szukają możliwości zawarcia sojuszu z Mussolinim, a nawet z Hitlerem. Te spory skłaniają Reynauda nawet do krótkotrwałego rozbratu z AD (w 1934 r. podejmie nieudaną próbę zbudowania własnej partii – Narodowej Ligi Republikańskiej). Naturalnie odrzuca porozumienia monachijskie stawiając się w efekcie na marginesie francuskiego środowiska liberalnego, stając przeciwko partyjnym liniom AD oraz lewicowo-liberalnej Partii Radykalnej. W historii zapisze się jego prosty komentarz, iż „polityka pokoju za wszelką cenę, jest w istocie polityką zmierzania ku wojnie”.
Pomimo wszystkich tych sporów z własnym środowiskiem i okresowej izolacji w ramach AD, Reynaud jest politykiem często otrzymującym w latach 30-tych teki ministerialne. Politycy go nie lubią, ale respekt budzą jego kompetencje. Poza tym – szczerze mówiąc – jego kontakty w świecie prawniczym i wielkiego biznesu są tak niesłychanie rozległe, że mało który rząd może sobie pozwolić na pójście z Reynaudem otwarcie na udry. Tak więc oto jest Reynaud i ministrem finansów, i kolonii (w tej roli organizuje w 1931 r. Międzynarodową Wystawę Kolonialną w Paryżu), i sprawiedliwości. Pierwszy z tych resortów obejmuje ponownie pod koniec 1938 r. i realizuje autorską (acz, jak dzisiaj wiemy, spóźnioną) politykę drastycznego i rygorystycznego podporządkowania finansów państwa celom obrony narodowej: dewaluuje franka ponownie, podnosi podatki, wprowadza drastyczne oszczędności w niemal wszystkich obszarach i kieruje środki na dozbrojenia, wydłuża tygodniowy czas pracy ponownie z 40 do 41 i pół godziny. W tej ostatniej sprawie idzie na otwartą wojnę ze związkami zawodowymi, którą wygrywa bezwzględnie tłumiąc opór. Liderzy strajkowi są zwalniani z pracy, a strajkujące załogi ewakuowane z okupowanych fabryk. Reynaud pyta opinię publiczną: „czy myślicie, że Francja może równocześnie ochronić swój styl życia, wydać 25 miliardów na zbrojenia i nadal odpoczywać dwa dni w tygodniu?”. Wówczas politycznie wygrywa. Polityka inwestycji wojskowych gwałtownie podnosi PKB.
Gdy, ku niedowierzaniu tak wielu, w marcu 1940 r. wojna z III Rzeszą staje się nieunikniona, Reynaud – zapewne dlatego, że bieg zdarzeń oddał sprawiedliwość jego prognozom – obejmuje funkcję premiera (a równocześnie ministra spraw zagranicznych i wojny). Na uniknięcie klęski było wtedy zapewne już za późno, ale ten kwartał u sterów jest naszpikowany błędami premiera. We wrześniu 1939 jeszcze buńczucznie pewny wygranej (przez analogię do I wojny światowej), Reynaud widzi, jak struktury nieprzygotowanego do wojny państwa sypią się na jego oczach. Popełnia dyplomatyczne błędy, pomimo podobnego przecież podejścia do appeasementu, nie potrafi znaleźć wspólnego języka z Churchillem; surowo recenzuje rzekomą nieporadność wysiłków obronnych armii belgijskiej nie mając oparcia w danych obrazujących jej faktyczne, opłakane położenie. W dodatku jego gabinet – siłą danych realiów politycznych – jest naszpikowany defetystami i przyszłymi zdrajcami. Reynaud opiera się kapitulacji, usiłuje namówić wojskowych do kontynuowania wojny z Afryki północnej. W czerwcu zostaje zastąpiony u sterów rządu przez marszałka Pétaina, który kapituluje i w nagrodę zostaje dyktatorem reżimu Vichy, czyli nowej faszystowskiej Francji pod hitlerowskim protektoratem.
Reynaud trafia do aresztu domowego, a następnie zostaje przez Vichy – z obawy przed jego emigracją i dołączeniem do de Gaulle’a – uwięziony. W latach 1942-45 zostaje przeniesiony i jest więźniem obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen.
