Tradycyjny model rodzinny z klapsami, biciem, szorstkim traktowaniem dziecka, zabieraniem na polowania, karami, brakiem wyrozumiałości i empatii, to fabryka przyszłych prawicowców.
20 listopada obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Praw Dziecka. Te prawdziwe dzieci, nie wyimaginowany konstrukt, tylko narodzone, są ważne. Najważniejsze. O tych prawica mówi mniej i mało robi dla nich dobrego. Ale i przedstawiciele innych opcji światopoglądowych robili mało lub dużo szkodzili. Dzieci od zawsze mają z dorosłymi pod górkę. Pomimo tego, że są wspaniałe, urocze i delikatne, z delikatnością i empatią nie były traktowane przez świat dorosłych.
W Ameryce, w latach 50-tych, ale i później prowadzono badania mające na celu udowodnienie, że niemowląt nie trzeba znieczulać przed zabiegami, w których dorosłych normalnie znieczulano. Starano się dowieść, że dzieci są jakieś gruboskórne, inaczej odczuwające. I rażono je prądem, poddawano badaniom, które koordynował wcale nie dr Mengele, tylko ówcześnie uznani naukowcy. Dzieci pod każdą szerokością geograficzną i przez wieki, dyskryminowano, odmawiano im praw, głosu, surowo dyscyplinowano zabijając w nich radość i spontaniczność, no i oczywiście bito, co współcześnie eufemistycznie nazywa się klapsem. Wiele złego czyni psychologia behawioralno-poznawcza, która wymyśla jakieś karne jeże, zachęca „niech się wypłacze”, „nie reagować – wymusza, manipuluje”. Ciekawe, że nawet psychologowie potrafią umiejscowić w małej istocie tyle złych wyobrażeń. Mam wątpliwości czy psychologia behawioralno-poznawcza jest dobra dla zwierząt, co do dzieci nie mam wątpliwości.
Co prawica ma z tym wspólnego? Tradycyjny model rodzinny – z klapsami, biciem, szorstkim traktowaniem dziecka, zabieraniem na polowania, karami, brakiem wyrozumiałości i empatii – to fabryka przyszłych prawicowców. Oczywiście, wychowanie to nie wszystko a naukowcy mówią dziś, że o naszych poglądach w dużej mierze zdecydują geny, niemniej zimny chów takie tendencje spatologizuje i wyostrzy. Populistyczną, radykalną prawicę postrzegam w dużej mierze jako ludzi skrzywdzonych i straumatyzowanych, którzy poprzez agresję w przestrzeni publicznej i stanowienie drakońskiego prawa opartego nie na zrozumieniu, szacunku i konsensusie – tylko zniewoleniu i pseudo zasadach – odtwarzają to co dostali od rodziców i środowiska: lęki, rygor, surowość. Stąd promują tak przemocowe, cierpiętnicze instytucje jak Kościół i generalnie mało szczęśliwą rzeczywistość.
Co powinna robić nieprawicowa reszta świata? Stawiać na edukację, promowanie postaw rodzicielstwa bliskości, akcentowanie praw i potrzeb dzieci. Kluczem do społecznej, lepszej zmiany jest nie tylko prawo, ale właśnie lepszy stosunek do najmłodszych – nowych pokoleń które będą żyć i budować ten świat. Oczywiście to nie rozwiąże całego problemu, nie sprawi też, że prawica zniknie. Ale może bardziej okazywałaby szacunek do prawa, miarkowałaby ze spokojem różne rewolucje i broniła wolnego rynku, a z czasem wyzbyłaby się nienawiści. Przez co byłaby szczęśliwsza.
Prawicę trzeba przytulić. Dzieci są najważniejsze.
Autor zdjęcia: Josue Escoto
