Wczoraj CBOS opublikował badania jaki stosunek mają Polacy do innych narodów. I tak jeśli chodzi o sympatie, to najbardziej lubimy Czechow i Włochów (44 %). Tuż za nimi są Amerykanie i Anglicy (43%) oraz nasi partnerzy z Grupy Wyszehradzkiej czyli Słowacy i Węgrzy (42 %). Jeśli chodzi o antypatie to tutaj przodują Arabowie (62 %), Romowie (59%), oraz co nie dziwi – Rosjanie (49%). W rankingu obojętności przodują Szwedzi (34%), Amerykanie i Francuzi (po 33 %).
Wszyscy mamy jakieś swoje sympatie i antypatie. Poczynając od czołowych polityków w kraju, poprzez kasjerki w hipermarketach, aż po maturzystę kończącego liceum.
Naturalną cechą jest także to, że każdy obywatel danego narodu, ma w jakimś sensie zakodowanie w nieświadomości zbiorowej jakieś uprzedzenia do konkretnych narodów. Przykładowo ze względów historycznych, Polacy zazwyczaj, nie darzą szczególną sympatią Niemców i Rosjan. Jednak zaszłości historyczne nie mogą dzielić narodów. Rozsądnie prowadzona polityka historyczna, którą każde państwo może prowadzić powinna zmierzać do badania archiwów ( a te powinny być udostępniane na zasadzie dialogu między danymi państwami – szczególnie gdy jakieś państwo posiada takie archiwa które były własnością innego państwa) i w poszanowaniu prawa międzynarodowego.
Wczoraj CBOS opublikował badania jaki stosunek mają Polacy do innych narodów.
I tak jeśli chodzi o sympatie, to najbardziej lubimy Czechow i Włochów (44 %). Tuż za nimi są Amerykanie i Anglicy (43%) oraz nasi partnerzy z Grupy Wyszehradzkiej czyli Słowacy i Węgrzy (42 %). Jeśli chodzi o antypatie to tutaj przodują Arabowie (62 %), Romowie (59%), oraz co nie dziwi – Rosjanie (49%). W rankingu obojętności przodują Szwedzi (34%), Amerykanie i Francuzi ( po 33 % ).
W swojej książce pt. „ Ego i mechanizmy obronne”, córka Zygmunta Freuda – Anna, opisała szereg właśnie tych cech defensywnych. Pojęciem które szczególnie zasługuje na uwagę jest mechanizm projekcji – czyli krótko pisząc: mechanizm obronny ego, który rzutuje swoje tj wady jednostki wady na inne jednostki, widząc je u innych, zamiast u siebie.
A zatem jak to ma się do ankiet prowadzonych w dniach 1-8 lutego przez CBOS? Otóż w Polsce dużo ludzi, wierzy, że Ci tzw. Arabowie ( choć nie wiem czy można takiego określenia w XXI wieku stosować do tych krajów co mają jakąś świadomość narodową) są potwornym zagorzeniem dla naszego bezpieczeństwa wewnętrznego. Świat arabo-muzułmański ma robiony czarny PR zarówno po 2001 r. jak i podczas kryzysu migracyjnego który trwa obecnie. Żeby było ciekawiej pojawiają się podejrzenia o sianie terroryzmu islamskiego w Europie, pomimo, że jak na razie odnotowano mały odsetek incydentów na tym zakresie w świetle kryzysu migracyjnego.
Tylko prosiłbym o rozwagę. Oczywiście, że w tej migrującej grupie można znaleźć zarówno: uchodźców, migrantów ekonomicznych, oraz zwykłych terrorystów którzy pod przykrywką próbują się dostać do Europy. Tylko to służby specjalne i sądy weryfikują, kogo można wpuścić lub wydalić, a nie społeczeństwo – i całe szczęście. I tak w takiej Polsce, gdzie tzw. „Arabów” oprócz Tatarów, Syryjczyków, czy uchodźców z Czeczenii czy Bośni i Hercegowiny z lat 90-tych – to właściwie tych muzułmanów, jest tak wiele, że chodzą wieczorami po dzielnicach polskich miast z maczetami, a za dnia podrywają polskie kobiety – przynajmniej tak mówią u mnie w mieście, że ktoś podobno widział tego typu ekscesy, np. pani Jadzia z pobliskiego bazaru, która od lat ploty o ludziach roznosi sprzedając pączki – a to, ten tunel rzeczywistości szanownej pani jest lekko inny niż mój, więc póki co nie jestem w stanie zweryfikować do końca hipotezy Pani Jadzi z bazaru ( tak, tak to osoba fikcyjna, wymyślona przez autora tego tekstu) o „brudnych Arabusach” siejących spustoszenie na przedmieściach Warszawy. I pojawia się problem dość dziwnego typu, że potem wychodzą na jaw pewne prawdy absolutne typu: „ kupując kebaba wspierasz Araba”, „ ciekawe co łączy wszystkie te zamachy” lub moje ulubione…uwaga!: „ w Iranie też są Arabowie”. Doprawdy ciekawe kiedy te wszystkie państwa muzułmańskie zjednoczą się przeciwko Cywilizacji Białego Człowieka, w jeden kalifat, tylko że jakoś podczas największego napięcia na linii chrześcijaństwo-islam czyli czasu Krucjat o Ziemię Świętą ani jedności jednych i drugich w tej kwestii nie było. Więc się nie dziwię, że takiemu Daesh – nikt rozsądny od Maroka aż po Indonezję – się nie podporządkował temu pseudo-kalifatowi. Właściwie to jest wielka tajemnica dlaczego np. w takiej Francji ( wg. niektórych już Francuskiej Republiki Islamistycznej – brzmi co najmniej jak Syjonistyczny Rząd Okupacyjny – który podobno zarządza za kulis Stanami Zjednoczonymi – jak na razie, nie go nie widział, archiwach w USA info nie ma, choć zapewne pani Jadzia z pobliskiego straganu ma inną teorie na ten temat, bo słyszała od sąsiada – a ten mądry chłop. Skończył przecież nauki polityczne na Uniwersytecie Ufologi w Busan -Pusan w Korei Południowej, więc on jest tutaj niekwestionowanym przez media wybitnym autorytetem) tego typu badania wywracają do góry nogami percepcje rzeczywistości tych we Francji, Polsce i nawet w Daesh – którzy już ledwo zipią pod naporem armii wroga niemal ze wszystkich stron świata oraz powietrza, ale nadal żyją w imaginowanym świecie i myślą, że swoją ideologią stworzą ogólnoświatowy kalifat, pomimo, że nawet Ojciec Założyciel próbował, ale nie do końca się ten misterny plan mu wyszedł. Tak zderzają się światy.
Więc skąd w Polsce uprzedzeń tego typu? Kiedyś też przecież byliśmy uchodźcami i migrantami. Były też sny o potędze I Rzeczpospolitej, z Sarmackim zarządzaniem wszystkim co się dało np. ustawionym wyborami elekcyjnymi ( przez niektórych historyków oraz w książkach istnieje ten proceder pod nazwą tzw. „ wolnej elekcji” z „demokratycznym” liberum veto). Co się tyczy Piastów a potem Jagiellonów kiedy Polska faktycznie miała Złoty Wiek, chwała za to, to może lepiej do takiej spuścizny sięgać niż do tradycji I RP gdzie pod koniec właściwie niewiele z Niej zostało bo była penetrowana przez obce wpływy i obce wojska też czasem sobie robiły wycieczki.
Ponawiam…Więc skąd ten uraz w Katolickiej Polsce do Arabów o wierze muzułmańskiej? A może ci muzułmanie nie są tacy „dzicy” jak nam się wydaje? Skoro w takiej Francji jak wspomniałem, wyżej, badania wskazując co innego niż w Polsce.
Przecież judaizm, chrześcijaństwo i islam to wspólna religia Ojca Założyciela Abrahama z Ur. Swoją drogą zupełnie nie wiem dlaczego w pobliskim Berlinie, budują wspólną Świątynie na tych trzech religii…Jak oni to połączyli ? Hmmm, ciekawe. Może dlatego, ze ten Islam jest też częścią naszej Zachodniej cywilizacji, jak to już niektórzy spece od geopolityki twierdzą razem z filozofami politycznymi.
Zarówno współczesnych muzułmanów w Europie, jak i Romów, łatwo zrobić z nich kozłów ofiarnych i zastosować odpowiedzialność zbiorową. Podejrzewam, że My się boimy tych Arabów, Romów i… Rosjan ( którzy jeśli chodzi o ludność cywilną – przecież po katastrofie Smoleńskiej dobrze się zachowali). Więc nasze lęki odzwierciedlają nasze podziały. A to wzorem pani Jadzi ze straganu, ktoś widział w telewizji transmisje z Iraku, że tam jest wojna i jak tzw. „Oni”, tutaj przyjdą i w Polsce też będzie wojna. A to podobno jakiś Rom „ ukradł” kiedyś sąsiadowi Pani Jadzi, magnetowid, którym handlował niegdyś na Stadionie X-lecia. Pal licho, że policja znalazła dowody na to, że to nie był „Cygan”, tylko obywatel Reunionu, ale sąsiad Pani Jadzi, nadal zaklina rzeczywistość i upiera się, że to Rom mu „ukradł” mu magnetowid, bo to tylko Romowie na świecie przywłaszczają sobie magnetowidy.
A o „pijanych” Rosjanach, tych „ imperialistów ze wschodu”… Właściwie szkoda pisać.
A zatem. Inne są projekcje takiego typu historycznego. Np. ktoś nas kiedyś zaatakował. A to Niemcy, a to Zakon Krzyżacki, a to Rosjanie, a to Szwedzi…Ich też nie lubimy. Nie wiem czy jakieś badania socjologiczne dotyczą stosunku Polaków do współczesnego Zakonu Krzyżackiego, ale skoro kanclerz RFN Konrad Adenauer był Krzyżakiem, bo był, to pewnie jest to ta sama opcja niemiecka.
Rząd Zjednoczonej Prawicy, tak chętnie powołuje się na persony Piłsudskiego czy de Gaulle’a. Tylko jest jeden problem. Z tego co wiem, Charles de Gaulle, utrzymywał dobre stosunki z sąsiadami. Z Niemcami z RFN dało się pojednać, ze Szwajcarią spokój, z Hiszpanią ( u kresu drogi kontakty Ch. de Gaulle’a z F. Franco), z Belgią sojusze od czasu do czasu. Oczywiście nie liczę, sąsiada za Kanału La Manche – Wielkiej Brytanii „ konia trojańskiego Stanów Zjednoczonych”, a już antyamerykanizmie Charles’a de Gaulle’a to już nie wspomnę, bo tam to dopiero „ostre jazdy dyplomatyczne” były. Czy zakończenie wojny narodowo-wyzwoleńczej w Algierii za południową morską granica. Wprawdzie przegraną politycznie, ale czasem trzeba odpuścić, bo za 10-20 lat wyrośnie nowe pokolenie partyzantów i sytuacja będzie jeszcze gorsza.
A co nam funduje dyplomacja Zjednoczonej Prawicy? Mamy otwartą wojnę dyplomatyczną na wielu frontach: tutaj trochę Niemców pognębimy, pal licho, że jesteśmy od nich gospodarczo uzależnieni, damy radę! Na wschodzie Ukraińców po wkurzamy, pal licho że kiedyś sami ich kolonizowaliśmy i zrobiliśmy odwet za Wołyń, pewnie się ugnął i wycofają w kąt pod naporem naszej siły moralnej i prawdy historycznej. Zawsze można Putina też przywołać do porządku, pal licho że gość ze wiadomych służb, pewnie się nie skapnie, że pod nim kopiemy. Można przez wiele tygodni toczyć spór na odległość z Izraelem, i zamiast siąść jak do rozmów w ramach „dialogu z Innym” rodem z filozofii Levinasa, ale nie po co. Lepiej budzić upiory polskiego nacjonalistycznego antysemityzmu ( „ Żydzi na Madagaskar” ). Zawsze można też się pobawić w ciuciubabkę z mediami i społeczeństwem i stwierdzić że nie ma sporu z USA, że to czysta manipulacja oraz fake news – np. notatka z ministerstwa, zapewne fałszywka, choć sam jej autor twierdzi inaczej. O kimś zapomniałem ?
I tak mamy kilka kryzysów i to jeszcze z sąsiadami. Proszę nie wmawiać, że to jedynie problem wizerunkowy i o międzynarodowy PR źle zadbano. Doprawdy, chciałbym, żeby tak było.