Powoli krystalizuje się zarys planu Kremla na zakończenie wojny z Ukrainą. Podczas gdy propaganda rosyjska okazała się nieskuteczna i bezsilna w swojej próbie przekonania świata do putinowskiej, księżycowej narracji o przyczynach rozpoczęcia „specjalnej operacji” (chodzi o te wszystkie brednie o faszystowskim charakterze władz w Kijowie i o jej rzekomych „zbrodniach na rosyjskojęzycznej ludności” separatystycznych „republik”), tak ma ona niestety lepsze perspektywy uzyskać większą siłę rażenia na zachodnią opinię publiczną przy budowaniu kremlowskiej narracji wokół potencjalnego zakończenia wojny.
Celem Rosji wydaje się zastosowanie szantażu wobec Kijowa. Żadnych wątpliwości co do tego nie pozostawia niedawna wypowiedź Dmitrija Pieskowa, rzecznika Kremla. Był on łaskaw stwierdzić, że Ukraina może „zakończyć konflikt jeszcze przed końcem dnia”, jeśli przystanie na rosyjskie warunki zawieszenia broni i późniejszego pokoju.
Te warunki noszą oczywiście, z ukraińskiego punktu widzenia, znamiona kapitulacyjne. Wśród sześciu punktów Pieskow wymienił: przyjęcie przez Ukrainę statusu państwa neutralnego (a więc rezygnację ze strategicznego zbliżenia się do państwa NATO), ustanowienie rosyjskiego drugim językiem urzędowym, uznanie przynależności Krymu do Rosji, uznanie niepodległości tzw. republik separatystycznych w Doniecku i Ługańsku (w administracyjnych granicach tych okręgów, co oznacza oddanie przez Ukrainę szeregu ziem obecnie jeszcze przez Rosję niekontrolowanych), tzw. denazyfikację Ukrainy – zakaz funkcjonowania „sił nacjonalistycznych” (czytaj: wszystkich antyrosyjskich) w życiu politycznym oraz demilitaryzację kraju, a więc oddanie przez niego całości broni ofensywnej. Jest jasnym, że taka Ukraina znalazłaby się w położeniu tak fatalnym, że Moskwa mogłaby w dowolnym momencie i z łatwością przekształcić ją na wzór i podobieństwo Białorusi.
Klucz pozwalający zrozumieć sens wynurzeń Pieskowa nie leży jednak w liście moskiewskich żądań – ona jest znana od wielu miesięcy i naturalnie jest dla Ukrainy nie do przyjęcia, jako że tylko pozornie nie stanowi bezwarunkowej kapitulacji. Ten klucz leży właśnie w sformułowaniu tezy, że zakończenie „konfliktu” i działań wojennych znajduje się całkowicie w ukraińskich rękach i jest zależne od decyzji Kijowa. Czyli: za dalsze trwanie zbrojnych starć odpowiada jakoby Zełenski, bo nie chce przystać na postulaty Putina.
Obawiam się, że to narracja dobrze skrojona pod odczucia i poglądy znacznej części zachodniej opinii publicznej. Oczywiście nikt tego łajna nie kupi w Polsce czy na Litwie. Jednak w krajach „starej Unii” bardzo wielu ludziom „zależy przede wszystkim na pokoju”. Jeśli połkną narrację, że pokoju nie ma, bo Kijów go nie chce, to sympatia wobec sprawy ukraińskiej zacznie słabnąć.
W Europie Zachodniej (może poza Wielką Brytanią i Danią) mało jest zrozumienia dla realizacji celów środkami wojskowymi, jest za to wielkie umiłowanie pokoju. Wraz z każdym tygodniem upływającym od rozpoczęcia rosyjskiej agresji, obok wyklarowanej jasno kwestii winy za rozpętanie wojny, pojawiać się będzie kwestia „winy za jej trwanie”. To tutaj uderza Pieskow, a za nim zapewne cała putinowska propaganda.
Zwłaszcza, że nie będzie tylko chodziło o to, że Zełenski „upiera się” kontynuować wojnę pomimo ofiar po stronie jego własnych żołnierzy i ukraińskiej ludności cywilnej. Rosja eskaluje cały szereg problemów pochodnych tej wojny. W Europie w zimie będą problemy z ogrzaniem domów, a w krajach Afryki północnej – z głodem. Z tego ostatniego wyniknie być może kolosalna presja migracyjna na południe Europy. Polska być może ponownie odmówi Włochom i Grecji pomocy w przyjmowaniu tych uchodźców… Putin i jego ludzie będą zaś raz po raz powtarzać: Zełenski może jedną decyzją te wasze problemy rozwiązać. Wystarczy że przystanie na nasze żądania. Skończy się wojna, gaz popłynie, zboże wyruszy na szlak handlowy, ceny energii spadną… To będzie potężny lewar propagandowy.
Europejscy przywódcy muszą nieustannie pracować nad opinią publiczną w swoich krajach, aby świadomość zbrodni rosyjskich i wielkiej niesprawiedliwości, jaka dotknęła Ukrainę, nadal decydowały o sposobie myślenia ludzi o tej wojnie. Trzeba także wykazać się wybitnym przywództwem – przywództwem takiej klasy, jakiej demokratyczna Europa być może nie zaznała nawet od 1945 r. – i przygotować wyborców na „krew, pot i łzy”. W tym przypadku na konieczność oszczędzania energii, chodzenia po domu w dwóch swetrach zimą i na falę migrantów oraz konieczność kolosalnej pomocy humanitarnej dla ich krajów pochodzenia.
—
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14–16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji na: www.igrzyskawolnosci.pl
