Przeciwko liberalizmowi na kolanach
System immunologiczny liberalizmu jest zbyt słaby. Nie jest on w stanie przetrwać nie opierając się na pryncypiach prawicy bądź centrolewicy. Jego słabość ideologiczna wynika z historycznych błędów: powiązania z utylitaryzmem oraz demokracją w wieku XIX, a następnie powiązania z konserwatywną reakcją na socjalizm i socjaldemokrację w wiekach XX i XXI. Dzisiaj gdzie się nie obejrzymy mamy do czynienia z „liberalizmem przepraszającym” – z prawej strony liberalizm kaja się za to, że wolność może (choć nie musi) dopuszczać ateizm, aborcję, związki homoseksualne i inne płachty na byka kontrrewolucji, za to, że jest wrogi monarchii, za to, że nie stawia narodu i religii ponad jednostką, a z lewej strony za to, że stawia wolność osobistą ponad wolę większości, czy też za to, że nie toleruje zwiększania ogólnej użyteczności (przez rząd) za wszelką cenę, albo za to, że nie godzi się na opodatkowanie, regulację i inflację (zwłaszcza w kryzysie).
Liberalizm nie może iść w parze z dominującą obie strony ideologią egalitarystyczno-technokratycznego państwa narodowego, bo – jak powiada prof. Jan Winiecki – „[n]arodowy liberalizm nie będzie krokiem naprzód w stosunku do klasycznego liberalizmu, tak jak narodowy socjalizm nie był krokiem naprzód w stosunku do międzynarodowego socjalizmu„. Dzisiaj wszystkie siły polityczne bez wyjątku głoszą kult państwa narodowego i demokracji. Liberalizm, który nie potrafi się sprzeciwić tym tendencjom: czy to przez zaproponowanie prawa do secesji czy też innych alternatywnych rozwiązań ustrojowych czy instytucjonalnych, powoli zostanie wchłonięty przez te tendencje. Co ja mówię.. Już został wchłonięty – ja go próbuję stamtąd wydostać! Liberalizm musi przestać być demokratyczno- i narodowo-centryczny, musi zwrócić się w stronę świata nie gubiąc z oczu swoich fundamentów: wolności jednostki.
Liberalizm musi wreszcie przestać klęczeć przed dominującymi siłami prawej i lewej strony, którym się nie podobają takie czy inne konsekwencje wolności. Liberalizm musi wreszcie stanąć na nogi i śmiało stwierdzić: tak, wierzę w wolność osobistą ze wszystkimi jej konsekwencjami! My, liberałowie, wierzymy w przesłankę wolności nawet jeśli nie są nam w smak takie czy inne konsekwencje tej przesłanki. Ktoś może być religijny – a wolność może zaowocować społeczeństwem ateistycznym. Ktoś może być ateistą – a wolność może dać nam społeczeństwo głęboko religijne. Liberalizm musi być sprzeciwem wobec etatystycznej inżynierii społecznej, która wbrew woli jednostki próbuję ją zmusić czy to do religijności czy do ateizmu. Wolność człowieka jest nienaruszalna w granicach ogólnie obowiązujących reguł – ograniczeniem dla niej może być tylko sprawiedliwość, czyli spontaniczne konwencje społeczne, które określają co można robić a co nie. Jednak aby takie konwencje powstały musimy dać ludziom możliwość egzekwowania wolnej woli w swobodnych interakcjach z innymi ludźmi. Liberalizm jest wolnością indywidualną gwarantującą swobodę dobrowolnych interakcji z innymi.
Nie jest liberalizm ani demokracja, ani monarchią, nie jest nim nawet republika, a tym bardziej socjaldemokracja, ani nie jest nim dobro narodu, ani tradycja, ani wola większości, ani „the greatest happiness of the greatest number„, ani rodzina, ani kultura i ustrój społeczny Zachodu, ani „liberalna demokracja”, ani rosnący PKB, ani nawet kapitalizm sam w sobie, nie jest liberalizm ani prawicą ani lewicą, ani.. A teraz – słuchajcie uważnie! – powiemy wam, czym jest liberalizm. Otóż: Liberalizm jest to ustrój, który… ech!, co tu dużo mówić! Liberalizm jest to naprawdę dobra rzecz.