Niby tylko padł system komputerowy, niby tylko opóźnia się podanie wyników, ale ….
Kiedy w wieczór wyborczy prezes PIS mówił o nieprawidłowościach w procedurach wyborczych, to pomyślałam: znowu prezentuje spiskową teorie dziejów, przecież po historiach ze sztuczna mgła, teorią wybuchu, już nikt nie potraktuje tego poważnie. Jednak mija trzeci dzień po wyborach, wyników nie ma, kolejne zdjęcia pokazują bałagan w komisjach, pojawiają się komunikaty o wynikach nieistniejących kandydatów. Co mamy w efekcie? Już nie tylko PIS mówi o powtórzeniu wyborów. Kilku moich znajomych, którzy nigdy nie mówili o przekrętach wyborczych, zaczyna się zastanawiać, czy przypadkiem prezes nie ma racji, czy ktoś nie oszukuje, ktoś czegoś nie chce ukryć lub zmieniać w wynikach. Wielu przeciętnych wyborców, teraz tylko żartuje z kłopotów PKW, ale na następne wybory nie pójdzie.
W ten sposób jedna spóźniona decyzja (o przetargu), jedna nieduża w skali kraju oszczędność (kwota w ofercie za system informatyczny) i jedna nietrafiona decyzja (wybór firmy bez doświadczona) oraz zlekceważenie zagrożenia (brak audytu systemu) przyniosły skutek nieodwracalny – brak wiary całej rzeszy Polaków w demokrację, w państwo.
Dlatego chyba najwyższy czas na działania nadzwyczajne, wspólne działanie wszystkich opcji politycznych, na porozumienie jak w czasie kryzysu. Czas, również na to, żeby poleciały głowy, bo system informatyczny wyborów to sprawa dużo poważniejsza niż brak biletów na Pendolino. Awaria systemu PKP jest nawet śmieszna, zaś bałagan i nieudolność PKW zabrały nam wszystkim fundament naszego bezpieczeństwa, wiarę w wolne, demokratyczne wybory, w święto demokracji. Odebrano nam wiarę, która niektórym już nigdy nie zostanie zwrócona, bo stracić zaufanie jest łatwo, odzyskanie bywa niemożliwe.