Przepraszam Cię, Francjo, za Macierewicza i za Kownackiego. Jest mi bardzo przykro, tym bardziej, że jak większość Polaków żywię do Ciebie wielki sentyment, szacunek i sympatię. Po prostu Cię kocham, bo jesteśmy rodziną. Jesteśmy jedną rodziną europejską. Choćby za to mam dla Ciebie wiele żywych uczuć. Nie słuchaj drani, nie mają prawa Cię obrażać ani oszukiwać. Polacy nie identyfikują się z nimi! Ich wredne rządy upadną, a my znów będziemy mogli sobie patrzeć przyjaźnie w oczy, pomagać sobie i cieszyć się swoim towarzystwem!
Oto rejestracja KODerskiej pikiety:
Za co kocham Francję?
Za Wielką Emigrację, za Norwida, za Chopina, za Państwa Curie, profesora Geremka, za Prousta, za Wielką Rewolucję Francuską i markiza de Sade, za generała de Gaulle’a, za Émila Zolę, za impresjonistów, za Jean-Luca Godarda, za Jean-Paula Gaultiera, zamki nad Loarą, Parasolki z Cherbourga, Luca Bessona, Samuela Becketta, Aznavoura i Mireille Mathieu, za moją córkę, która tam w Paryżu ułożyła sobie życie, za Centrum Pompidou, za Foucaulta, a przyjaciele mi podpowiadają (bo można by wymieniać w nieskończoność), że także za za Maurycego Ravela i Isabel Adjani, za Bardotkę i Prowansję, za Edth Piaf, za Langwedocje i za most w Avignon, i za Carcassonne, i za Canigou, Rimbauda i Verlaine’a, za Belmonda, Bizeta, za Legię Honorową wręczaną w ostatnim czasie mądrym i szlachetnym Polkom i Polakom!
Za to, co spotkało Francję rok temu z rąk terrorystów i jak się z tym uporała i za to, że prezydent Francji zdecydował się nie zaszczycić reżimu Kaczyńskiego swoją wizytą.
I jak tu nie kochać tej wspaniałej Francji?
Ze względu na koligacje rodzinne dane mi jest obserwować Francuzów przy stole, a i wraz z nimi biesiadować. Cóż za szyk i elegancja! Oczywiście, z innymi nacjami też mi się zdarza, i też bywa czarująco… U Francuzów jednak widzę radość posiłku i konwersacji przy stole zawsze, zaś nienaganne maniery – jak zaobserwowałem – nie mają nic ze sztuczności, wręcz przeciwnie, wypływają niejako z wrodzonej potrzeby celebry i są zupełnie spontaniczne, ów taniec sztućcami, wzajemne usługiwanie sobie z półmiskami, serwetki, kielichy w bezustannym menuecie, mimowolnym, towarzyszącym rozmowie i żartom. To wypada zobaczyć i się zachwycić.