Aby rejs był spokojny Polcy i Polacy musieli dostać fałszywe wydanie Rzeczpospolitej. W tym celu, musiały być wzięte media. Oficerowie pokładowi rejsu informują pasażerów, że w rejsie cały czas przeszkadza nam Unia Europejska, która chciałaby abyśmy płynęli wolniej i brali brudnych pasażerów. Szczególnie przeszkadzają nam Niemcy, którzy jak wiadomo, przeszkadzali Polsce w wypłynięciu w rejs już wiele razy, a największy statek zniszczyli nam w ’39. Do dziś nam zresztą, za ten statek nie zapłacili. Kto wie, jak blisko bylibyśmy celu gdyby nie Niemcy i ich statki, które nam przeszkadzają. Z telewizji pokładowej płynie cały czas przekaz, że ścigają nas obce statki i żeby nie zbliżać się do okien. Ponieważ widoki są w rejsie bardzo ważne, kapitan Kaczyński to rozumie i w związku z tym, proponuje bufet za darmo, w zamian. Albo widoki, albo bufet. Wszyscy którzy mimo to chcą jednak zobaczyć czy na zewnątrz czai się jakieś zagrożenie, oskarżani są w telewizji pokładowej o współpracę z obcymi statkami. Im częściej w oknie, tym oskarżenia większe. Przy pomocy własnych ekspertów, telewizja pokładowa informuje, że statków sił obcych jest coraz więcej i płynie się ciężko. Pocieszające jest jedynie to, że mamy genialnego kapitana, który manewrami i niespotykanymi w swej inteligencji zwodami, ciągle pokonuje pościg. Szczególnie ściga nas transatlantyk Demokracja, ufundowany przez Sorosa.
Mapy rejsu mamy od Rosjan, bo nie będziemy korzystać przecież z niemieckich i płyniemy w korytarzu powietrznym, który tworzy ich wielki i szybki statek. Kapitan mówi, że dzięki jego technice nawigacji, płynąc w ślad za Rosją jednocześnie płyniemy w kierunku przeciwnym i że on nam to dokładnie wyjaśni na końcu trasy. Ci którzy wyglądają przez okno twierdzą że płyniemy równo za ruskim statkiem. Ale jak wiadomo, to mogą być zdrajcy.
Ostatnio coraz więcej pasażerów buntuje się wobec faworyzowania pokładu pierwszego na którym płyną znajomi i rodzina kapitana oraz ich dalsze pociotki. To z kolei sprawia, że pokład pierwszy jest coraz częściej zamykany przed resztą. Słychać, że jak się nie podoba na statku to można sobie popłynąć wpław. Jedna ze starszych ciotek kapitana, zapewne zapomniawszy, że jest na statku powiedziała do buntowników: „niech jadą”.
Ponieważ średnia jednostka jakim jest nasz statek nie powinna wypływać w tak dalekie rejsy, zwłaszcza że cel jest nieznany i daleki, zaczyna brakować prowiantu i kasy. Drożeje masło, brakuje jaj a główny księgowy wyprawy i tak mówi że jest ok, a już szczególnie jest ok jak mówi to w pokładowej telewizji. Im bliżej głównego wydania „Wiadomości rejsowych” tym jest bardziej ok.
Wkrótce mamy mieć na pokładzie rewolucję biotechnologiczną, elektromobilność, pokłady krzemowe. Wszystko to powstanie dlatego, że płyniemy parowcem na węgiel i są na to slajdy. Z górnych pokładów wycina się deski na opał, ale to nic, tak trzeba bo jadł je kornik drukarz. Jest prawdopodobnie związany z drukowaniem podziemnej Gazety Wybrzeżowej.
Amerykanie i Niemcy, a ostatnio nawet Francuzi, ostrzegają nas, że odpływamy na nieznane wody na których pływa tylko ruska flota i żebyśmy płynęli z nimi. Chcą nas oszukać. W telewizji pokładowej mówili, że z naszego statku transferowano przez dziesięciolecia wszystkie dobra na ich statki. Dlatego tak protestują. Kapitan jest tak pewny swego, że obsadził do kierowania statkiem kucharkę i pokazuje jak wskaźniki rosną. Sam zaś przesiaduje w gnieździe wypatrując poprzedniego kapitana naszego statku, którego musi skazać na więzienie za złe traktowania brata.
Najstarsi pasażerowie mówią coś, że już tak płyneliśmy i że oni ten kierunek znają i nie będzie z tego nic dobrego, ale oni pochodzą z komuny i nikt ich nie słucha. Byli też jacyś inteligenci, co mówili, że to zły kierunek rejsu, że trzeba z Niemcami, że za mały statek na taki ocean, ale wtedy ktoś domalował na burcie husarskie skrzydła i inteligenci zamilkli.
Na razie płyniemy. Tylko kapitan wie gdzie, bo co miesiąc obiecuje powiedzieć, a potem nie mówi ale płyniemy z dużą prędkością. No i płyniemy za ruskim statkiem (choć w przeciwnym kierunku), no to chyba oni wiedzą gdzie płyną?
/Tekst ten dedykuję mojej ukochanej żonie. Za to, że jest./