Nie powinniśmy, nie możemy się zadowolić zwykłym przejęciem władzy przez kolejny rząd, o miejmy nadzieje demokratycznych zapatrywaniach na sposób uprawiania polityki. A zatem jak ta nowa Polska powinna wyglądać?
Po sześciu latach dramatycznego niszczenia państwa w zasadzie we wszystkich jego obszarach, przy jednoczesnej nadziei i politologicznych przesłankach ku temu, że ta ogromnie zła era dla naszego państwa w przewidywalnej przyszłości się zakończy, warto jest zastanowić się jakie mamy oczekiwania od nowego państwa. Na jakich podstawach powinniśmy, jako społeczeństwo, oczekiwać jego rekonstrukcji. Celowo używam terminu „nowe państwo”, ponieważ z pełnym przekonaniem uważam, że Polska po PiS-ie nie może być po prostu kontynuacją tego, co było przed jesienią 2015 roku. Nie powinniśmy, nie możemy się zadowolić zwykłym przejęciem władzy przez kolejny rząd, o miejmy nadzieje demokratycznych zapatrywaniach na sposób uprawiania polityki. A zatem jak ta nowa Polska powinna wyglądać?
Jest to z całą pewnością ten moment w historii naszego kraju, który daje podstawy ku temu, aby podjąć znacznie większy trud aniżeli zwykły, bezrefleksyjny transfer władzy. Przyszedł dobry czas na zredefiniowanie podstaw funkcjonowania państwa, korektę pewnych rozwiązań ustrojowych, jednoznaczne, mam nadzieję, opowiedzenie się za zachodnioeuropejską tożsamością cywilizacyjną, a więc i kulturową, i prawną oraz podjęcie działań mających na celu przywrócenie naszych relacji i naszej pogruchotanej do granic pozycji w europejskiej wspólnocie. Przyszedł czas na naprawę państwa i naprawę społeczną na wielu płaszczyznach, na swoistą sanację, ale w prawdziwym, pozytywnym tego słowa znaczeniu. Powinniśmy zrobić wszystko jako społeczeństwo, aby sprostać temu zadaniu, ponieważ autokratyczno-regresywna nauczka, jaką dała nam historia, jest wbrew pozorom szansą na przebudzenie, pozytywną przemianę i skok w nowoczesność, w Polskę na miarę XXI wieku. W każdym wymiarze – społecznym, ustrojowym, edukacyjnym, infrastrukturalnym, gospodarczym, energetycznym itd.
To szansa dla nas, której nie wolno nam zmarnować. Sytuacja jest w jakimś sensie porównywalna do tej z 1989 roku. Trzeba wiele sfer państwa zbudować praktycznie od nowa, a wiele dalszych usprawnić i zmodernizować. Aby to zrobić, potrzebujemy przede wszystkim zbudowania na nowo kodeksu aksjologicznego nowoczesnej Polski, którym kierować się winno państwo, jego organy i funkcjonariusze – w relacjach między sobą, w relacjach międzynarodowych i w relacjach z obywatelami.
Podstawowe dwie wartości, jakie powinniśmy przywrócić do życia i szanować je w nowej rzeczywistości, to przyzwoitość i prawda. W przestrzeni publicznej zostały one starte na proch, w dużej mierze nie istnieją. Obecna ekipa rządząca i jej akolici rozsiani po całym kraju, zainstalowani w tych najważniejszych i tych najmniejszych komórkach organizacyjnych państwa, w przedsiębiorstwach i małych przedsiębiorstewkach państwowych i samorządowych, w mediach publicznych i innych przestrzeniach, w zasadzie wymazali pojęcie przyzwoitości ze słownika wartości. W należytym uzupełnieniu, niemal cały przekaz, komunikacja polityczna i medialna, oparte są na permanentnym kłamstwie i manipulacji. Przestaliśmy już uświadamiać sobie, że otacza nas to zewsząd i trudno jest wyłowić gdziekolwiek prawdę. Co więcej, za ten brak przyzwoitości oraz permanentne, aroganckie kłamstwo w przestrzeni publicznej, nikt nie ponosi jakichkolwiek negatywnych konsekwencji, o odpowiedzialności prawnej nie wspominając.
A zatem powrót do podstawowej przyzwoitości i mówienia prawdy w życiu publicznym, w polityce, w komunikacji medialnej, musi stać się na nowo aksjomatem. Ten, kto będzie łamał tę zasadę, powinien być napiętnowany. Słowa i pojęcia muszą na nowo znaczyć to, co w istocie znaczą. Dziś wszystko postawione jest na głowie, wszystko czytane i komunikowane jest à rebours.
Taka fundamentalna naprawa aksjologiczna pozwoli przywrócić stopniowo zaufanie obywateli do państwa, do jego organów konstytucyjnych i do przestrzeni publicznej w ogóle. A takie zaufanie z kolei to podstawa nowej umowy społecznej, która pozwoli – miejmy nadzieję – scalić społeczeństwo, uwierzyć wszystkim, że to jest ich państwo, w którym jest dla nich miejsce i tym samym wyjść z populistycznej zapaści, uwsteczniającej nas i odwracającej plecami do świata. Zaufanie jest jednak podstawą. Musimy jako społeczeństwo uwierzyć swojemu państwu. Że nas nie okłamuje i jest przyzwoite.
Na koniec kilka słów o restytucji praworządności, ponieważ to jest obszar, którym zajmuję się intensywnie w ostatnich latach i bez naprawy którego nie widzę możliwości odbudowania innych demokratycznych elementów państwowości i modernizacji kraju, o której wspominałem wyżej. Państwo prawa jest wartością stanowiącą ramę funkcjonowania nowoczesnego ustroju i gwarancję sprawnego, bezpiecznego działania całości mechanizmu społecznego. Zapewnia bowiem system wzajemnej kontroli i równoważenia się władz państwowych, a także bezpieczeństwo obywateli przed nadużyciami, a niekiedy szaleństwem władzy. Ostatnie lata pokazały nam w praktyce, do czego prowadzi centralizacja i zmonopolizowanie władzy w jednym ośrodku decyzyjnym oraz demontaż praworządnościowych bezpieczników ustrojowych. Pozbawieni niezależnego, autonomicznego Trybunału Konstytucyjnego, jesteśmy narażeni na każde nadużycie legislacyjne większości parlamentarnej, na uchwalanie prawa, które jawnie uderza w podstawowe prawa chronione ustawą zasadniczą oraz międzynarodowymi konwencjami i traktatami. To stało się rzeczywistością kilku ostatnich lat. Jesteśmy narażeni na proces parlamentarny naznaczony jawną impertynencją i skrajną arogancją, na nieprzestrzeganie podstawowych reguł, błyskawiczne uchwalanie ustaw nocami, trzydziestosekundowe limity wypowiedzi dla posłów opozycji, wyłączanie mikrofonów, bezprawne reasumpcje głosowań itd. Nie ma gdzie systemowo zaskarżyć takich praktyk, ponieważ organ przy Alei Szucha w Warszawie stał się jedynie atrapą prawdziwego Trybunału. Niezależne sądy zostały poddane bezprawnej ingerencji i nieograniczonej władzy ministra sprawiedliwości. Sędziowie są szykanowani i represjonowani za stanie po stronie prawa i podstawowych wartości, za stosowanie prawa unijnego. Obecna władza nie lubi kontroli, dlatego postanowiła od początku podporządkować sobie sądy. Odebrała nam przy tym ochronę przed jej zakusami na nasze wolności. Teraz odważni sędziowie, w imię obrony naszych praw w swoich wyrokach, muszą wykazywać się odwagą, stawiać czoła licznym dyscyplinarkom, a niekiedy postępowaniom karnym. Zdemontowano bowiem strukturalny, konstytucyjny system ochrony ich niezawisłości. Do tego upolityczniona całkowicie, wybrana przez rządzących nowa Krajowa Rada Sądownictwa, od kilku lat systematycznie dopompowuje do wymiaru sprawiedliwości swoich nominatów, którzy mają zmienić oblicze sądownictwa i uczynić je całkowicie podległym wobec władzy. Sąd Najwyższy także został podbity dzięki nowym regulacjom, neo-KRS-owi i bezprawnej realizacji założonego celu. I w końcu prokuratura, przejęta jako pierwsza. Organ, który winien stać na straży praworządności i być niezależnym oskarżycielem publicznym chroniącym państwo przed przestępcami, stał się instytucją chroniącą rząd i piętnującą przeciwników politycznych oraz niewygodnych obywateli (w tym sędziów) i organizacje społeczne.
Taka dewastacja systemu wymiaru sprawiedliwości doprowadziła do pogwałcenia reguł zapisanych w traktatach unijnych i Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. To z kolei uruchomiło reakcję instytucji europejskich oraz trybunałów w Luksemburgi i Strasburgu. Kilkanaście wyroków wydanych przez nie potwierdza w pełni diagnozę postawioną kilka lat temu w zasadzie przez cały prawniczy świat, przez ekspertów krajowych, przez instytucje i organizacje międzynarodowe. Zmiany w zakresie Trybunału Konstytucyjnego i sądownictwa w Polsce są sprzeczne z europejskim porządkiem prawnym.
Cały ten system wymaga gruntownej naprawy. Do tego potrzebne jest iście oświeceniowe myślenie i działanie, ponieważ – tak jak wówczas w połowie XVII wieku – państwo polskie jest w głębokiej zapaści. Zadanie oczyszczenia tej stajni Augiasza wymaga od nas jednak przywrócenia do życia podstawowych wartości i znacznie większego wysiłku, aniżeli po prostu przejście do porządku dziennego po zmianie władzy. Jako społeczeństwo powinniśmy być świadomi potrzeby głębokich zmian, wywierać ogromną presje na przyszłych rządzących, sami być aktywni i kreatywni. To wielka szansa na bardzo pozytywną odmianę Polski i energiczny powrót do cywilizacji Zachodu. Nie zmarnujmy tego historycznego momentum.
