Polityka historyczna jest istotnym narzędziem rosyjskiego neoimperializmu. Ważną strefą oddziaływania tej polityki jest narracja o środkowej i wschodniej Europie, gdzie Moskwa pragnie przywrócić swoje dawne wpływy na wzór zarówno XIX wieku jak i okresu Zimnej Wojny.
W odniesieniu do Ukrainy wyraża się to m.in. w upartym twierdzeniu Moskwy, iż Ruś Kijowska była początkiem państwa wielkorosyjskiego, odmawiając dziejom Ukrainy samodzielności. Takie działanie słusznie określa się często próbą „kradzieży historii”.
Moskwa wykorzystuje też pamięć o konfliktach w regionie i istniejące siłą inercji narracje o nich, do wzniecania podziałów i politycznej niepewności. Postępuje tak odnośnie stosunków ukraińsko-polskich jak i w wielu innych przypadkach.
Ogólnie brak wspólnej narracji dla Europy środkowowschodniej w dużym stopniu ułatwia Kremlowi takie zadanie. Historia tej części Europy wydaje się niezwykle pogmatwana. Są to opowieści osobne dla każdego z państw, dzisiaj niepodległych. Opowieści te zdają się do siebie nie pasować i nie tworzyć jednej płynnej narracji.
W recepcji Europy Środkowej na Zachodzie przede wszystkim szalenie trudno ogarnąć jest rozmaitość poszczególnych narodowych narracji i umieścić je w jakimś wspólnym, szerszym kontekście. Historia Czechów nie wiele zdaje się mieć wspólnego z historią Węgrów, punkty styczne historii Bułgarii i Rumunii są niedostrzegalne (chyba że chodzi o toczone wojny), a próba zestawienia historii Łotwy i Słowacji wydaje się być pozbawiona sensu.
Słuchanie środkowoeuropejskich partykularnych opowieści było i bywa po dziś dzień tym bardziej uciążliwe, że są one skłócone i antagonistyczne.
Ktoś chce np.: poznać historię Rumunii, co zakłada przecież jakiś poziom sympatii dla tego kraju, gdy przystąpi następnie do historii Węgier, będzie zaszokowany ile negatywnych emocji jest po obu stronach. Wielość wzajemnie antagonistycznych opowieści – co zresztą pozostaje w jaskrawym kontraście do nostalgicznego obrazu środkowoeuropejskiej wielokulturowości – dla osoby bez pogłębionej wiedzy historycznej, kogoś kto najzwyczajniej chce lepiej zrozumieć kulturę i dzieje regionu, staje się często przeszkodą nie do pokonania. I trzeba dodać – nie tylko dla zachodnioeuropejczyków, na których niewiedzę a nawet ignorancję z powodzeniem można narzekać, ale mieszkańców regionu.
Polacy opowiadający tylko polską historię, Litwini litewską, Serbowie serbską, Słowacy słowacką, Węgrzy węgierską itd. stwarzając kakofonię, w której nader trudno się rozeznać. Zamiast zaciekawienia poszczególne historie Europy Środkowej budzić mogą niechęć, ponieważ zakodowane są w nich bardziej lokalne antagonizmy niż uniwersalne treści. Wielość narodów i związany z tym chaos sprzecznych ze sobą i skomplikowanych opowieści powodują, że historia tego obszaru wydaje się nie wyrazista, mało zrozumiała a ostatecznie mało ważna, a cały obszar postrzega się często przez pryzmat nacjonalizmów i szowinizmów, których narracje te są często wyrazem.
Kreml usiłuje te trudności wykorzystywać i czynić przedmiotem manipulacji.
Europa środkowo-wschodnia zdaje się być prowincją, która próbuje naśladować Zachód. Tak jest postrzegana i tak siebie w dużym stopniu postrzega w swojej kulturowej „jaźni odbitej”. Nadmiar pewności siebie środkowoeuropejskich nacjonalizmów zdaje się posiadać janusowe oblicze w ogromie kompleksów wobec podziwianego, ale i często odrzucanego Zachodu.
Można oczywiście twierdzić, że nie jest winą społeczeństw tego regionu, iż są konglomeratem narodowych tożsamości i do tego istotnie mają skomplikowane i często trudne do wspólnego opowiedzenia dzieje. Społeczności polityczne tego obszaru nie były reprezentowane w XIX wieku przez państwa, lecz przez ruchy narodowe, postrzegane jako często anarchiczne i groźne dla ówczesnego porządku międzynarodowego. W XIX wieku, a również w okresie 1945-89, ten brak w pełni samodzielnych podmiotów politycznych powodował, że głos z Europy Środkowej trudno było usłyszeć.
Aby skutecznie przeciwstawić się rosyjskiej agresji narracyjnej niezbędne jest tworzenie wspólnej narracji Europy środkowo-wschodniej, pisanie dziejów całego regionu, szukanie wspólnego mianownika dla dążeń wolnościowych, ruchów narodotwórczych i budowy państwowości, wyłaniającym się spod obcej dominacji z pragnieniem uczestnictwa w europejskim projekcie. Winno być to celem politycznego dialogu, ale jeszcze bardziej aktualnej pracy, koniecznej dla przezwyciężenia wielu silnie zakorzenionych stereotypów postrzegania przeszłości. Jest to zadanie trudne i pilne.
Referat wygłoszony na konferencji online „Neoimperializm między Bałtykiem a morzem Czarnym”, organizowanej przez Centrum Narracji Politycznych Demokracji, organizacji pozarządowej (Czerniowce, Ukraina); „Instytut demokratyzacji i rozwoju” (Kijów, Ukraina); Iwano-Frankowsk Akademia Iwana Zolotousty (Iwano-Frankowsk, Ukraina);„Institute of World Politics” (Kijów, Ukraina). Maj 2020