„Rozumnie strzec wolności” – takie zadanie postawił przed liberałami Mirosław Dzielski w eseju „Kim są liberałowie”. Był rok 1979. Właśnie się urodziłam. Urodziłam się liberałką, wychowaną w duchu wolności, odpowiedzialności za podejmowane od dziecka wybory. Liberałką, której potrzeba wolności, rozumienia wolności, promowania wolności, czy wreszcie jej zabezpieczania towarzyszy każdego dnia – w tym co indywidualne, w relacji z drugim Człowiekiem, w kręgu wolności napotykających kolejnych i kolejnych ludzi. W tym wyborze wolności jak echo powraca pytanie, kim są dziś liberałowie. Kluczem do odpowiedzi jest dla mnie owo rozumne strzeżenie wolności.
Rozumnie strzec wolności nie oznacza biernego przyglądania się kondycji liberalizmu jako tradycji intelektualnej wykładanej na uniwersytetach. Nie chodzi o adorację mitu, czekanie w przedsionku idei czy polerowanie zasad liberalnej demokracji na wysokim połysk, niczym rodzinnych sreber, które wyciągamy od święta. Bo liberalizm to… codzienność. Tu nie ma miejsca na stagnację, patynę, zadęcie, zbytnią pewność siebie czy zimne przyzwyczajenie. Co zatem? Jest miejsce na życie. Na łączenie kropek, aż wyłoni się całość. Na pielęgnowanie wartości, na troskę o siłę i znaczenie indywidualnego wyboru, na prymat rozumu, na dotrzymywanie obietnic. Na dostrzeganie, że granicą mojej wolności naprawdę jest wolność drugiego człowieka – innego, którego nie postrzega się jako wroga.
Rozumnie strzec wolności to właśnie wybierać wolność swoją i wspierać wolność drugich, dostrzegać prawa i obowiązki, zabezpieczać się przed fałszem i obłudą, a wchodząc w dialog pamiętać o jego zasadach, o szacunku, a także o nieczynieniu silnych przed-założeń dotyczących oponenta. Bo dialog, dyskusja to nie krzyk. To też ćwiczenie z wolności. Na każdy dzień. Od przebudzenia aż do chwili, gdy wpadamy w objęcia Morfeusza. Ćwiczenie w wolności i rozumie… Taki nawyk. Bo liberalizm to codzienny wybór wartości – tych źródłowych jak wolność, równość i tolerancja, stojących wszak u podstaw całego katalogu praw człowieka. To nasza wolność „od”, ale i ta „do”. To umiejętność trwania przy swoich przekonaniach, gdy trzeba bronienia ich, rozwijania, ale i zmiany, gdy są ku temu racjonalne przesłanki. Tu każda rozmowa to… lekcja i prezent. Tu każdy człowiek to lekcja i prezent. I tylko od nas zależy, jak je wykorzystamy. Bo nietolerancyjni możemy być jedynie „wobec wrogów wolności”, zaś społeczeństwo i państwo powinniśmy budować w oparciu o realizm, krytycyzm, umiejętność diagnozowania problemów, ale też o wolę kompromisu. To bowiem czyni z liberałów godnych zaufania partnerów – w polityce, w organizacjach pozarządowych, w kulturze, na uniwersytetach, w mediach, w codziennej relacji Ja do Ty.
Rozumnie strzec wolności to także cenić siebie, wierzyć we własną wolność, twórczość i umiejętności. To nie umniejszać ani własnych, ani cudzych sukcesów, zaś porażek… nie czynić sierotami. To nie popadać w gadaninę, w bezosobowe „się”, które zaciera odpowiedzialność wobec siebie i drugich; to nie przenosić odpowiedzialności na jakieś dalekie „ktoś”. To cenić wartość i efekty własnej pracy. Bo to my jesteśmy autorkami i autorami naszego życia.
Rozumnie strzec wolności oznacza w końcu… nie zaspać. Nie przeoczyć drobnych sygnałów, gdy wolność zaczyna nam się wymykać, gdy przecieka przez palce, bo… poczuliśmy się zbyt komfortowo. Bo „wolność nie zostanie nam odebrana z dnia na dzień, z wtorku na środę”… Ta rozumność to umiejętność dostrzegania szczegółów, ale i widzenia całości; to umiejętność niespoczywania na laurach, a nie festiwalowa, jednodniowa radość wyborczego zwycięstwa, albo – jak kiedyś – uznanie wolności za „nieszczęsny dar” i bezrefleksyjne powierzenie jej w jakiekolwiek ręce. To praca. Codzienna praca. Rozumne strzeżenie wolności oznacza również czujność, uważność i troskę, otwarcie na świat, a jednocześnie „umiejętność krytycznego podejścia do własnej wiedzy o nim”. To wybór. To życie. To codzienność. To opowieść, którą w różnych odsłonach pokazujemy w każdym kolejnym numerze „Liberté!”
***
Gdy 100 numerów temu Błażej Lenkowski i Leszek Jażdżewski stworzyli to pismo powtarzali, że to „Głos wolny, głos wolność ubezpieczający”. Dziś powiem Wam to samo: ubezpieczamy wolność umiejętnością rozwoju, rozumową refleksją, tworzeniem przestrzeni i możliwości do rozwoju i realizacji wolności innych, łączeniem pokoleń, dyskusją i rozmową, pielęgnując ją w wyborach indywidualnych i politycznych, budując ją w naszych środowiskach i między nimi; strzegąc jej poprzez rozwój, a kiedy trzeba przez kwestionowanie własnej pewności. Bo… przecież o to chodzi nam, liberałom. To też robią wspaniałe Autorki i wspaniali Autorzy miesięcznika „Liberté!” Dzięki Wam za teksty, rozmowy, rady, wsparcie. Za tworzenie tego pisma już od 100 numerów (w tym od 70 za tworzenie ich ze mną). Dzięki za Wasze zaufanie do moich szalonych czasem planów (tak, zawsze jest plan!), za spokój, z jakim witacie każde moje kolejne „deadline tyka”! Ten numer to nasze święto, ale też lekcja i prezent. Bo właśnie w tym numerze, niczym w soczewce, widać jak różni są liberałowie. I dobrze, że tacy są.
Dzięki dla Was wszystkich, którzy Nas czytacie! Bo to znaczy, że ta praca, którą tak kocham, naprawdę ma sens!