“I want you to panic. I want you to feel the fear I feel every day. And then I want you to act”(tłumaczenie red.: „Chcę żebyś panikował. Chcę żebyś poczuł strach, który ja czuję każdego dnia. I wtedy chcę abyś zaczął działać”) – mówiła Greta Thunberg w kwietniu 2019 r. Trzy lata później, w sierpniu 2022 katastrofa klimatyczna i konsekwencje stałego, codziennego „niedasizmu”, bierności politycznej i faktycznego przyzwolenia na niszczenie środowiska naturalnego „spłynęły” Odrą.
W Polsce gdzie osoby sprawujące władzę wyśmiewają Europejski Zielony Ład, odkładają transformację i zmiany na później, a „greenwashing” opanowały do poziomu perfekcji, konsekwencje katastrofy eksploatacji zasobów pojawiły się w postaci zdjęć martwych zwierząt pozaludzkich na pierwszych stronach gazet. Wydarzyła się Odra.
Oddolnie zorganizowany Marsz Żałobny dla Odry przeszedł w milczeniu Bulwarami Wiślanymi. Osoby aktywistyczne żądają komisji śledczej, opozycja dziękuje wędkarzom, liczba selfie przy ciałach ryb jest już niepoliczalna, partie przerzucają się odpowiedzialnością, codziennie pojawia się nowa teoria na temat przyczyny tragedii. W hałasie działań wybrzmiewa mocno szowinizm gatunkowy (ryby padły, zdechły), brak umiejętności łączenia kropek pomiędzy działaniami przemysłu, rolnictwa a zanieczyszczeniem wód (winnego szuka się tu i teraz zamiast stworzyć mapę zanieczyszczających, którzy zamiast płacić za szkody pozostają bezkarni od lat), brak refleksji, że wędkarstwo krzywdzi zwierzęta. To, co przeraża mnie w całej dyskusji to bezrefleksyjność polityków i polityczek, których głównym celem jest pojawienie się w mediach, natomiast poczucie odpowiedzialności społecznej i klimatycznej jest powierzchowne albo żadne.
Już w pierwszych godzinach katastrofa ekologiczna Odry stała się tragedią ludzką. Tylko, że stwierdzenie “nasz dom płonie” nie dotyczy jedynie ludzi. Tymczasem rzeka, która była domem setek milionów stworzeń i zwierząt pozaludzkich została sprowadzona do źródła okazów wędkarzy, własności człowieka. Ryby w końcu głosu nie mają więc głosować w wyborach nie będą i podatków nie zapłacą. Okrucieństwo polityczne wobec ryb potwierdzają bezrefleksyjne podziękowania mniej lub bardziej zielonych partii skierowane do środowiska wędkarzy, którzy przecież codziennie zadają rybom ból. Kiedy dr. Sylwia Spurek ogłosiła nową piątkę dla zwierząt to właśnie postulat zakazania wędkarstwa wzbudził największe emocje. Pomimo Deklaracji Szanghajskiej FAO, w której wyraźnie wskazuje się na fakt, że ryby są istotami czującymi, badań naukowych, współczesnej wiedzy nadal legenda i nostalgia związana z chwilą z wędką i mitycznym obrazem zadumanego mężczyzny nad jeziorem wygrywa w umysłach politycznych. Wygrywa również, bo wędkarze to silna grupa około 2,5 miliona osób, a takiej liczby głosów wyborczych nawet najwięksi polityczni ekolodzy nie będą ignorować. Tragedia miliona ryb okazała się mniej atrakcyjna od możliwości poklepania po plecach tych, którzy zadają ból zwierzętom.
Odra to również milczenie na temat rolnictwa i jego roli w zanieczyszczaniu wód. Gdzieś w tle medialnych doniesień odbywały się konsultacje dot. inwestycji w ochronę zasobów wodnych, prowadzone przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. W konsultowanych kryteriach dot. wyboru projektów (które mają być finansowane w ramach Krajowego Planu Odbudowy) zabrakło rolnictwa zwierzęcego i wpływu działania ponad 2 000 ferm przemysłowych w Polsce (oraz planowanych inwestycji) na zasoby wodne. W tym samym czasie wypłynęła sprawa ścieków hotelowych, ale debaty o tym, jak fakt, że Polska jest liderką “produkcji drobiu” (Lech Kołakowski, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi) wpływa na zasoby naturalne, zanieczyszczenie środowiska i spadek bioróżnorodności, żadna z partii politycznych nie rozpoczęła. Trudno się dziwić, w końcu wtedy kolejna grupa wyborcza – silne lobby przemysłu zwierzęcego – zostałaby urażona, a wybory już za rogiem. W końcu nawet Komisarz Rolnictwa UE Janusz Wojciechowski uspokajał twittem o tym, że: “UE nie zmniejszy produkcji mięsa”, który skasował po tym, jak media i przedstawiciele środowiska naukowego na TT zaczęli wskazywać na konsekwencje jakie przemysł mięsny wywiera na klimat, środowisko, bioróżnorodność, zdrowie ludzie, jakość życia. Odpowiedzialność społeczna polityków wydaje się plasować dużo poniżej ich odpowiedzialności za wyniki sondaży wyborczych i zwykle kończy na kilku zgrabnych deklaracjach.
Moja żałoba nad Odrą jest więc żałobą dnia codziennego, gdzie każdy dzień tygodnia przynosi nowe powody do zmartwień. Poniedziałek z informacją, że Komisja Europejska znowu wesprze naszymi podatkami sektor mleczarski i promocję mięsa i nabiału, wtorek z doniesieniami o pierwszej, wspaniałej dla gospodarki inwestycji na Wyspach Kanaryjskich – fermie ośmiornic!, środa z konsultacją dokumentu o ochronie wody, w którym największy zanieczyszczający zasoby wodne nie został wskazany, czwartek z politykiem, który mówi o żyjących istotach, że zdechły, piątek z cenzurą roślinnego nabiału, bo jeszcze mleko owsiane zagrozi pozycji mleka, które od krów nam się należy, sobota z odpowiedziami od władz miast polskich, które nie robią nic, żeby zapewnić dostęp do diety roślinnej w szkołach, niedziela z zachwytami nad oceanarium w Łodzi.
Moja żałoba jest żałobą nad brakiem działań systemowych, które są możliwe i które mogą naprawić to co przez lata psujemy.
Autor zdjęcia: Federico Giampieri
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14–16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji na: www.igrzyskawolnosci.pl