29 stycznia 2020 roku głosami radnych łódzkiego sejmiku uchwalono Samorządową Kartę Praw Rodzin, która wywołuje w ostatnim czasie wiele kontrowersji. Coraz więcej środowisk reaguje na jej zapisy i bynajmniej nie są to głosy przychylne dokumentowi. A wszystko ma swój początek w zdaniu, które możemy przeczytać na stronie internetowej poświęconej Samorządowej Karcie Praw Rodzin: „Zamach na prawa rodziców! Coraz częściej samorządy próbują podważać konstytucyjne prawa rodzin i rodziców. Najbardziej jaskrawym przykładem jest podpisana 18 lutego 2019 r. przez Prezydenta Warszawy Deklaracja LGBT+, która m.in. przewiduje wprowadzenie do szkół zajęć z permisywnej edukacji seksualnej. Nie możemy na to pozwolić! Aby temu przeciwdziałać, musimy przekonać nasze władze lokalne, by pilnie przyjęły Samorządową Kartę Praw Rodzin, potwierdzającą konstytucyjne gwarancje praw rodzin i praw rodziców oraz tworzącą realne gwarancje ich przestrzegania.” (źródło:https://www.kartarodzin.pl/).
Można długo dyskutować nad sensem cytowanego jak wyżej zdania, ale nie sądzę by miało to większe znaczenie. Jesteśmy świadkami tego, jak środowiska konserwatywne przy akompaniamencie aktualnej frakcji rządzącej, rozpętują wojnę ideologiczną wśród niemalże wszystkich Polek i Polaków. Wojna ta jest jednak kompletnie oderwana od rzeczywistości, w której żyjemy i absolutnie nie współgra z faktami, których istnieniu część z nas próbuje usilnie zaprzeczyć.
Jako nauczycielka nie mogłam przejść obojętnie obok jej zapisów, ponieważ zdecydowana ich większość dotyczy właśnie edukacji. Pozornie nie wzbudzają one zaniepokojenia, ale jeśli przyjrzymy się im bliżej oraz poddamy głębszej analizie w kontekście istniejącego już prawa oświatowego i sytuacji społeczno-politycznej, to nabierają one zupełnie nowego, niebezpiecznego znaczenia. Ponadto bardzo ważne wydaje się zwrócenie uwagi na to, iż Karta została napisana i wsparta przez organizacje prawicowe czy ultrakatolickie, bez uwzględnienia głosu innych podmiotów. Absolutnie zaburza to chęć współpracy i samo w sobie jest wykluczeniem. A jak powszechnie wiadomo, w Polsce rodziny mamy różne.
Zwróćmy jednak uwagę na kilka punktów dotyczących funkcjonowania szkół, które są zawarte chociażby w pierwszym rozdziale tegoż dokumentu. Zapisy są sugestią, jakoby szkoły funkcjonowały w oderwaniu od prawa oświatowego, przez co jawnie wprowadzają w błąd nieświadomego czytelnika. Naprawdę nie każdy musi znać się na prawie oświatowym, ale wykorzystywanie przez autorów potencjalnej niewiedzy swojego odbiorcy jest sporym nadużyciem i manipulacją. Co zatem możemy przeczytać w rozdziale pierwszym Samorządowej Karty Praw Rodzin? Między innymi to: „W szkołach samorządowych muszą być respektowane ustawowe prawa rodziców, w tym w szczególności kompetencji rady rodziców do uchwalenia programu wychowawczo-profilaktycznego oraz do wyrażania zgody na podjęcie współpracy z organizacjami pozarządowymi i wymóg każdorazowego uzyskania zgody rodzica na udział dziecka w zajęciach nieobowiązkowych. Ponadto, właściwą praktyką jest umożliwienie rodzicom aktywnego włączenia się w te procesy, w tym w aspekcie merytorycznym.”. Powyższy zapis jest spekulacją, jakoby szkoły działały w oderwaniu od zapisów prawnych, a przecież tak nie jest i być nie może. W kompetencjach Rady Rodziców znajduje się m.in. uchwalanie w porozumieniu z radą pedagogiczną programu wychowawczo-profilaktycznego szkoły lub placówki, o którym mowa w art. 26 Ustawy Prawo Oświatowe. Żaden program wychowawczo-profilaktyczny szkoły nie może zatem być uchwalony bez zgody rodziców. Swoją drogą, pełne kompetencje Rady Rodziców można odnaleźć w tej samej Ustawie, w art. 84.
Kolejny fragment Samorządowej Karty Praw Rodzin brzmi: „Dobrą praktyką jest także informowanie przez szkołę rodziców o przysługujących im uprawnieniach, nawet jeśli taki obowiązek nie wynika wprost z ustawy.”. Ważne jest by zwrócić tu uwagę na to, że szkoła spełnia trzy podstawowe funkcje: dydaktyczną, opiekuńczą i wychowawczą. Nie słyszałam o informacyjnej, co nie zmienia faktu, że rodzic wie. Wskazuje chociażby na to fakt, że w każdej szkole odbywają się zebrania z rodzicami, na których wychowawcy przekazują informacje o działaniach podejmowanych w klasach czy szerzej – w szkole. Nauczyciele korzystają z dzienników elektronicznych służących ciągłemu kontaktowi, zapraszają na konsultacje indywidualne. Ponadto na stronach internetowych szkół są podane do nich kontakty, w tym telefoniczne. Zawsze można zadzwonić do sekretariatu i otrzymać odpowiedź na nurtujące nas pytania. Traktuję ten punkt jako formę poziału rodziców i nauczycieli, przy wykorzystaniu szczególnej sytuacji w jakiej się znajdujemy. Oświata przeżywa przecież poważny kryzys, a ubiegłoroczny strajk jest trudnym doświadczeniem, dla jednych i drugich. Zapis sugeruje również, że szkoła nie spełnia kategorii informowania rodziców o podejmowanych działaniach, a także zdejmuje z rodziców obowiązek dopytania i interesowania się życiem szkoły. A współpraca powinna być obopólna.
Kolejnym godnym uwagi zapisem jest ten brzmiący następująco: „Samorząd prowadzący szkołę powinien również publicznie udostępnić informacje o współpracy szkół z organizacjami pozarządowymi, podając je w Biuletynie Informacji Publicznej i na stronie internetowej gminy. Wskazać trzeba przynajmniej nazwy organizacji, na działalność których wydał zgodę dyrektor, oraz określić, jaki jest charakter ich aktywności. Dzięki takiemu rozwiązaniu rodzice będą dysponować wiedzą o funkcjonowaniu szkoły jeszcze
przed podjęciem decyzji o powierzeniu jej zadań z zakresu wychowania dziecka.”. Tu ważną informacją jest ta, że organem zewnętrznym sprawującym nadzór pedagogiczny nad placówkami oświatowymi są kuratorzy oświaty, którzy doskonale wiedzą, co dzieje się w szkołach, bo każda z nich pisze masę sprawozdań ze wszystkiego, dosłownie wszystkiego. Być może zadanie powinno być nałożone na kuratorów oświaty, którzy opieraliby swoje dane na analizie tychże sprawozdań? Choć swoją drogą wydaje się to wszystko nieco zabawne, bo szkoły nie mają tajemnic w zakresie współpracy z różnymi organizacjami. Są to informacje publiczne i dostępne. Ponadto każda szkoła organizuje drzwi otwarte oraz zebrania z przyszłymi uczniami szkoły. Naprawdę nie ma problemu, by dopytać o cokolwiek w celu rozwiania wątpliwości. Posiadają także takie dokumenty jak: koncepcje pracy czy sylwetkę absolwenta. Krótko mówiąc, jasny kierunek wychowania dziecka, które uczęszcza do danej szkoły.
Dalej, w Samorządowej Karcie Praw Rodzin, czytamy: „Dobrą praktyką jest udostępnienie informacji zawierającej nie tylko nazwę, ale też program zajęć oraz profil takiej organizacji każdemu rodzicowi z osobna, w sposób umożliwiający zapoznanie się z treścią tych dokumentów przed zapisaniem na zajęcia. Podobny mechanizm powinien zostać zastosowany wobec wszystkich innych form działalności dydaktyczno-wychowawczej szkoły lub placówki, które wykraczają poza podstawę programową lub dotyczą zagadnień objętych podstawą programową wychowania do życia w rodzinie, w tym realizowanych w ramach grantów ze środków publicznych.”. Po pierwsze, mało rzeczy wykracza poza podstawę programową. Po drugie, o propozycjach zajęć dodatkowych wykraczających poza podstawę programową (choć podkreślam raz jeszcze, że to bardzo trudne!) rodzice są informowani i muszą wyrazić pisemną zgodę na udział dziecka w tychże zajęciach. Przykładem potwierdzającym powyższe jest chociażby zapis w podstawie programowej w pierwszym etapie edukacyjnym kl. I-III, który brzmi: „Kształcenie w szkole podstawowej stanowi fundament wykształcenia. Zadaniem szkoły jest łagodne wprowadzenie dziecka w świat wiedzy, przygotowanie do wykonywania obowiązków ucznia oraz wdrażanie do samorozwoju. Szkoła zapewnia bezpieczne warunki oraz przyjazną atmosferę do nauki, uwzględniając indywidualne możliwości i potrzeby edukacyjne ucznia. Najważniejszym celem kształcenia w szkole podstawowej jest dbałość o integralny rozwój biologiczny, poznawczy, emocjonalny, społeczny i moralny ucznia.”. (źródło: https://podstawaprogramowa.pl/Szkola-podstawowa-I-III).
Powyższa analiza dotyczy wyłącznie pierwszego rozdziału Samorządowej Karty Praw Rodzin dla gmin. Tempo ich uchwalania w różnych miastach i województwach jest zatrważające, a treści mają zbyt szerokie pole do interpretacji, co daje z kolei może prowokować nadużycia. Nie da się ukryć, że najbardziej uderza w środowisko osób LGBT+, które nie wpisuje się w preferowane wartości środowisk prawicowych i ultrakatolickich. Dokument jawnie zagraża edukacji antydyskryminacyjnej czy seksualnej, które są przecież obowiązkowe. Każda placówka oświatowa w Polsce ma realizować, zarówno jedną i drugą, co jest zapisane w prawie oświatowym i nie tylko. Sugerowanie, jakoby były w sprzeczności z nim, jest ciosem poniżej pasa. W kraju powstaje już wystarczająco „stref wolnych od…”. Wszelkie mniejszości, inności, a zwłaszcza rodziny, które nie wpisują się w tak zwany tradycyjny model, na który powołują się autorzy, stają przed realnym zagrożeniem wykluczenia. Ważne jest to, by pamiętać, że dokument, który tak ochoczo jest uchwalany przez samorządy, nie jest w żaden sposób wiążący. Autorzy podkreślają, że to wyłącznie kodeks tzw. „dobrych praktyk”, które wydają się być wątpliwe. Niemniej nie oznacza to, że mamy nie reagować. Musimy wręcz.
Samoistnie narzuca mi się pewne skojarzenie, które oddaje charakter działań decydentów oraz aktualnej sytuacji społeczno-politycznej. To poruszające wystąpienie Mariana Turskiego, który przy okazji obchodów 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz-Birkenau, wzruszył miliony Polek i Polaków. W swoim przemówieniu mówił o tym, jak łatwo odpuszczamy i akceptujemy powolne przejawy dyskryminacji. Niby nie są oczywiste, niby nic nie znaczą, a w konsekwencji mogą mieć tragiczny wpływ na losy poszczególnych ludzi, co zresztą dobitnie, nie jeden już raz, pokazała historia. Turski powiedział bowiem: „Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana, ponieważ istotą demokracji jest to, że większość rządzi, ale demokracja na tym polega, że prawa mniejszości muszą być chronione jednocześnie. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek władza narusza przyjęte umowy społeczne, już istniejące. Bądźcie wierni przykazaniu. Jedenaste przykazanie: nie bądź obojętny, bo jeżeli nie, to się nawet nie obejrzycie jak na was, jak na waszych potomków, „jakieś Auschwitz” nagle spadnie z nieba.”. Niech te słowa będą drogowskazem w naszym codziennym życiu. Nie przechodźmy obok nich obojętnie.