Po emisji filmu Tomasza Sekielskiego „Tylko nie mów nikomu” – o pedofilii w Kościele Katolickim, zarówno Grzegorz Schetyna, jak i Jarosław Kaczyński, zabrali głos w sprawie walki z czynami pedofilskimi. Biorąc pod uwagę co PO i PiS zrobiło dotychczas w tej sprawie – można to uznać wyłącznie za puste wyborcze hasła.
Pierwszą rzeczą ujmującą wiarygodności zarówno Kaczyńskiemu, jak i Schetynie jest incydentalne podejście do kwestii pedofilii w Kościele Katolickim. Głos w tej sprawie podnieśli dopiero gdy okazało się, że film Sekielskiego zyskał sporą popularność. Jeszcze tydzień wcześniej – kiedy było wiadomo, że film będzie wyemitowany, kiedy wiadomo było że w Kościele wiele było przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci (i nie tylko) – problem zarówno dla PiS jak i PO – nie istniał!
Grzegorz Schetyna zapowiada walkę z pedofilią wśród księży, ale jednocześnie zaznacza, że walka z pedofilią nie będzie walką z Kościołem. Skala zjawiska pedofilii w Kościele Katolickim, trudność w jej wykrywaniu, trudność w ściganiu i karaniu sprawców – wynika z politycznej pozycji Kościoła Katolickiego. Nie da się więc skutecznie walczyć z pedofilią w Kościele – nie podejmując walki z samym Kościołem, który swoich przywilejów (m.in. stawiających go w wielu sprawach ponad prawem) tak łatwo nie odda.
Za rządów PO nie uczyniono nic, by ukrócić przywileje Kościoła – a za tym i podjąć się walki z pedofilią katolickiego kleru. Jeszcze nie tak dawno, Schetyna chciał z PO zrobić kopię PiS. Wszystko co mówi i robi, ma na celu tylko pomóc mu odzyskać polityczne stanowisko – a kierunek polityczny w jakim idzie jest mu obojętny. Gdyby więc PO wygrała wybory – wróci on szybko do swojej obojętności wobec wszelkich problemów – i sprawy pedofilii w Kościele Katolickim nawet nie dotknie, żeby nie zachwiać tylko stabilności swojej władzy.
Co więcej – pozorowane działania Schetyny mogą dodatkowo utwierdzić Kościół w jego bezkarności. 13 maja na swojej stronie na Facebooku Grzegorz Schetyna oznajmił, że chce powołania komisji w sprawie pedofilii – w składzie której przewiduje przedstawicieli Kościoła. Schetyna chce więc „walczyć” z pedofilią w Kościele, przy pomocy komisji, której część będzie z założenia dążyła do tego, by sprawy takie tuszować lub ewentualnie usprawiedliwiać. Chce by winny był jednym z sędziów własnej sprawy. Jeżeli ten pomysł nie pozostanie tylko hasłem wyborczym, może przynieść tylko jeden efekt – jeszcze większe utajenie problemu pedofilii w Kościele.
Również Jarosławowi Kaczyńskiemu ciężko wierzyć w tej sprawie. Zasługą PiS w walce z pedofilią ma być Rejestr Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym. Problem w tym, że nie obejmuje on księży katolickich (poza pojedynczymi wyjątkami). Do tego dochodzi pokrętna retoryka środowisk katolickich – których PiS się mocno trzyma. Próbują one odwrócić uwagę od niewygodnego dla siebie problemu pedofilii w Kościele, akcjami mającymi na celu np. skojarzyć pedofilię, z uczeniem młodzieży tolerancji wobec osób o odmiennej orientacji seksualnej.
Wątpliwe by PiS w jakikolwiek sposób uderzył w Kościół Katolicki. Można więc się spodziewać, że ewentualne inicjatywy mające „przeciwdziałać pedofilii”, będą w rzeczywistości inicjatywami uderzającymi w osoby homoseksualne, ugrupowania lewicowe, czy jakiekolwiek inne środowiska, którym da się przyczepić „seksualizację dzieci”.
Tak więc ani Kaczyński, ani Schetyna nie podejmą się walki z pedofilią katolickiego kleru. Do tego trzeba ludzi, którzy nie boją się postawić Kościołowi. Takich zaś w PiS nie ma, a w PO są to pojedyncze osoby – które nie będą mogły liczyć na wsparcie partii, by cokolwiek zdziałać. Dopóki w Polskiej polityce nie będzie nowej siły politycznej – problem ukrywania pedofilii w Kościele będzie nierozwiązany.
Fot. Platforma Obywatelska RP (CC BY-SA 2.0). Fot. Adrian Grycuk (CC BY-SA 3.0 PL).
