Osęka: W TVP bieżąca polityka jest pretekstem do recytowania PiS-owskiego katechizmu :)

Historyk Piotr Osęka pisze o tym, co w narracji prorządowej telewizji publicznej najbardziej przypomina czasy PRL-u. To swoisty katechizm, budowanie całościowego obrazu świata z wszystkich przedstawianych elementów. Informacje poświęcone pozornie niepolitycznym sprawom są okazją do podkreślenia dokonań rządu i skrytykowania opozycji. „Narracja „Wiadomości” jest monolitem. Ani jedno słowo, ani jeden komentarz nie mogą wyłamać się z szeregu i naruszyć spójności przekazu. W gruncie rzeczy walka toczy się to, by widzowie zrozumieli, że w Polsce przyszłości dla przeciwników PiS nie będzie miejsca.” – pisze Osęka.

Rewolucja 1905 roku. Inna polityka historyczna jest możliwa :)

Od 2015 roku szczególną karierę robi pojęcie “polityki historycznej”. Nawet jeśli tylko pobieżnie interesujemy się sporami partyjnymi, to na pewno natrafiliśmy przynajmniej na jeden artykuł napisany w histerycznym tonie, który wyliczał “pisowskie” praktyki przepisywania historii na nowo. Chociaż w publicznym dyskursie polityka historyczna to względnie nowe hasło, sama praktyka ma już długie tradycje.

Nie jest to wynalazek ostatniego dziesięciolecia. Stosowano ją mniej lub bardziej świadomie od początku transformacji ustrojowej. Przybierała różne formy w PRL, takie jak stalinowski “marksizm-leninizm”, a potem nacjonalizm oparty o mit piastowski. W II RP straszyła karą pięciu lat więzienia każdemu “kto uwłacza Imieniu Józefa Piłsudskiego”. Powszechnie kojarzy się więc z czymś negatywnym.

Zapytani o zdanie, odpowiemy raczej, że polityka historyczna to maczuga do walenia w przeciwników z konkurencyjnych partii oraz w państwa, które władza uznała za wrogie, takie jak Niemcy czy Rosja. Kojarzy się z siermiężną opowieścią wciskaną młodzieży na uroczystościach szkolnych czy propagandowymi klipami Instytutu Pamięci Narodowej. To demolka wystawy Muzeum Historii II Wojny Światowej, operetkowy kult “żołnierzy wyklętych” i deptanie Wałęsy.

Ale polityka historyczna jako zjawisko jest dużo głębsza i nieoczywistaCzęsto stroi się w szaty naturalnego porządku rzeczy, z którym nie można lub nie powinno się dyskutować.

Jeszcze kilka lat temu pytanie o rolę kobiet w historii uchodziło za radykalne, chociaż w podręcznikach szkolnych były one prawie nieobecne, a jeśli już, to w najlepszym razie jako sanitariuszki i łączniczki u boku heroicznych mężczyzn-żołnierzy. Na języku polskim – tylko kilka autorek poezji i prozy z kanonu lektur. Na polu nauki – tylko Curie-Skłodowska. To zresztą jedna z dwóch kobiet, które znalazły się na banknotach III RP, dodajmy – okolicznościowych. Drugą z nich jest Dobrawa, ale już w towarzystwie faceta (Mieszka I). Czy pomijanie udziału kobiet w historii i nauce to skutek nakazu jakiejś konserwatywnej ustawy? Czy inkwizycja historyczna zadecydowała, że mężczyzn jako patronów łódzkich ulic jest 10 razy więcej niż kobiet? Czy minister-despota zarządził, że naczelną opowieścią o przeszłości jest narracja o królach, wojnach i krwi, karności i hierarchii oraz rozgrywkach elit na szczytach władzy?

Brzmi absurdalnie? Brzmi, bo trudno nam będzie wskazać szalejącą inkwizycję sprzed rządów PiS-u lub ministra z czasów III RP, który wywracał kulturę i oświatę z zapałem godnym Piotra Glińskiego. Nie istniała też żadna ustawa-nakaz wymazująca kobiety z kart historii. Nic spisanego, przegłosowanego – choć z pewnością był to skutek konserwatywnego myślenia, czyli polityka historyczna nie wprost, nieoczywista, kształtowana przez społeczne normy i uprzedzenia.

Inny przykład, lokalny, to łódzkie spojrzenie na historię po II wojnie światowej – PRL, życie mieszkańców i mieszkanek, działalność opozycyjną, protesty i demonstracje. Nie da się ukryć, że od lat najchętniej pielęgnuje się pamięć o strajku studenckim z 1981 roku i przypomina działalność Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Nie pamięta się o strajkach robotniczych z końca lat 40., o wygranym strajku włókniarek z 1971 roku czy o marszu głodowym z 1981 r. Ważniejsza stała się nawet wizyta papieża Jana Pawła II w Uniontexie. Dlaczego?

Ten specyficzny przykład polityki historycznej można spróbować wyjaśnić za pomocą biografii osób u szczytu władzy. Krótko mówiąc, strajk studencki stał się inicjacją polityczną dzisiejszych elit, ludzi piastujących wysokie stanowiska w biznesie, mieście czy instytucjach kultury, bez względu na ich przynależność partyjną (lub jej brak). Może zabrzmi to populistycznie – było to przeżycie pokoleniowe zwycięzców transformacji ustrojowej. Nie powinniśmy się więc dziwić, że nie trzeba specjalnie zabiegać o pamięć o strajku studenckim. Nie trzeba szyć uroczystości rocznicowej z niepewnych środków z lichych grantów, o które walczą organizacje pozarządowe. Nie jest to oddolne dzieło wyrosłe na gruncie codziennej szarpaniny aktywistek i aktywistów, którzy rzadko otrzymują nawet skromne wynagrodzenie za swoją pracę, jak w przypadku popularyzacji tematu strajku włókniarek z 1971 r.

Niestety, osoby, które stały się ofiarami transformacji, czyli robotnicy i robotnice, nie znalazły wśród decydentów własnego trybuna czy trybunki. Nie miały wsparcia poczytnych dzienników, a ich doświadczenie rzekomo nie przystawało do nowej rzeczywistości. Ale czy w związku z tym pamięć o strajku studenckim jest zmanipulowana lub niepotrzebna? Nie, bo niewątpliwie jest to ważne wydarzenie w historii Łodzi, co więcej, popularyzowane w miarę uczciwie. Problem w tym, że dostało niezłe fory w starciu z innymi epizodami lokalnej historii.

Jednym z wydarzeń, które od lat niezasłużenie pozostaje na marginesie zbiorowej pamięci jest Rewolucja 1905 roku – trwająca ponad dwa lata walka antycarska i ekonomiczna, w którą zaangażowało się więcej obywateli i obywatelek niż łącznie w powstania styczniowe i listopadowe. Miasto Łódź było wtedy niezwykle ważnym ośrodkiem buntu nie tylko w Królestwie Polskim, ale i w całym Imperium Rosyjskim – to tu wybuchła walka na barykadach, a trud robotników i robotnic regularnie gościł na łamach zagranicznych dzienników, takich jak the New York Times. Trzech międzywojennych prezydentów Łodzi wzięło w wydarzeniach rewolucyjnych: Aleksy Rżewski, Bronisław Ziemięcki oraz Jan Kwapiński. W mieście działał także m.in. Tomasz Arciszewski, późniejszy prezydent Rzeczypospolitej na uchodźstwie w latach 1944-1947, organizator udanego zamachu bombowego na znienawidzonego komisarza Szatałowicza. W Warszawie natomiast bombę na generał-gubernatora Skałona rzuciła Wanda Krahelska, późniejsza twórczyni Rady Pomocy Żydom “Żegota”.

Rewolucja 1905 - Liberté!
Pomnik Rewolucji 1905 roku, Łódź, źródło: Wikipedia, fot. HuBar (CC BY-SA 2.5)

Rewolucja 1905 roku to jednak nie tylko zamachy i walka niepodległościowa Organizacji Bojowej Józefa Piłsudskiego, ale także masowy strajk szkolny o wolną i demokratyczną szkołę, a przede wszystkim zryw o godne warunki życia i pracy i życia, co jest szczególnie ważne w kontekście tragicznych warunków panujących w łódzkich fabrykach. Walczono m.in. o 8-godzinny dzień pracy, prawo do dwutygodniowego urlopu, ubezpieczenia społeczne na starość i od wypadku. Żądano bezpłatnych szkół z polskim językiem wykładowym i bibliotek dla dzieci. W zakładach pracy starano się też wprowadzić tzw. konstytucjonalizm fabryczny, czyli umowę między pracownikami a kierownictwem, która pozwoliłaby na włączenie robotników w proces decyzyjny w przedsiębiorstwie. Mieliby m.in. współdecydować o zatrudnianiu majstrów czy mieć głos w przypadku konfliktów pracowniczych. W toku wydarzeń rewolucyjnych robotnicy zaczęli się zrzeszać w związki zawodowe, a organizacje pracownicze powstawały także wśród pracowników aptek czy dziennikarzy.

Cały ten złożony ruch rewolucyjny, głęboko demokratyczny, nie bez powodu przyrównywany jest do czasów pierwszej Solidarności. Co najważniejsze, podstawą walki lat 1905-1907 było zaangażowanie setek tysięcy robotników i robotnic oraz chłopów, czyli ludzi dotychczas lekceważonych, pogardzanych i pomijanych w życiu politycznym narodu. Traktowanych często jak narzędzie w fabryce czy na folwarku. Osoby te nagle zapragnęły na równi z innymi obywatelami mieć wpływ na rzeczywistość. Prezentowały otwarcie własne spojrzenie na świat – często różne od perspektywy patronów i samozwańczych liderów – oraz formułowały postulaty jego zmiany. W zasadzie od roku 1905 świat polityki przestał być wyłączną domeną wąskiej kasty.

Rewolucja 1905 - Liberté!

Nie muszą nas interesować dzieje ruchu robotniczego czy tematyka związków zawodowych – kojarzące się z manipulacjami polityki historycznej PRL – żeby uznać Rewolucję lat 1905-1907 roku za ważny epizod polskiej i łódzkiej historii. Było to po prostu wydarzenie formacyjne całego pokolenia osób, które decydowały o losach II Rzeczpospolitej. Pierwsze polskie posłanki brały udział w wydarzeniach rewolucyjnych: Irena Kosmowska tworzyła od 1907 roku niezależny polityczny ruch chłopski skupiony wokół pisma „Zaranie”, a Maria Moczydłowska uczestniczyła w strajku szkolnym. Gabriela Balicka-Iwanowska wykładała w latach 1906-1911 na Wydziale Rolniczym przy Towarzystwie Kursów Naukowych. Była to pierwsza polska uczelnia działająca legalnie w Warszawie od czasu zamknięcia Szkoły Głównej w 1869 roku. Powstanie TKN związane było z liberalizacją ustroju carskiego – w 1906 roku władze wprowadziły tymczasowe przepisy o stowarzyszeniach i związkach, które wywołały prawdziwy wysyp inicjatyw oddolnych: związków zawodowych, kooperatyw, towarzystw społecznych i naukowych.

Rewolucja 1905 roku przełamała rusyfikację, przyniosła złagodzenie cenzury i masowy rozwój czytelnictwa. Powstał polityczny ruch feministyczny w postaci Związku Równouprawnienia Kobiet i zaczęło się ukazywać radykalne pismo kobiece „Ster”. W wyniku walki rewolucyjnej w Wielkim Księstwie Finlandii, będącym częścią Imperium Rosyjskiego, kobiety wywalczyły bierne i czynne prawa wyborcze w wyborach do autonomicznego parlamentu, a parlament fiński był pierwszym, w którym zasiadły kobiety (1907 r.).

Rewolucja 1905 roku to czas niesłychanego ożywienia intelektualnego i społecznego, rozbudzenia ambicji i zaangażowania, które zaowocowało szeregiem instytucji oświatowych, naukowych czy samopomocowych: Polska Macierz Szkolna, Uniwersytet dla Wszystkich, lubelskie Towarzystwo Szerzenia Oświaty „Światło”, warszawskie Prywatne Kursy Handlowe Męskie (obecna Szkoła Główna Handlowa), Polskie Towarzystwo Psychologiczne, Polskie Towarzystwo Krajoznawcze czy Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości (dzisiejsze Towarzystwo Opieki nad Zabytkami) – to tylko wycinek inicjatyw, które powstały dzięki liberalizacji ustroju carskiego. Liberalizacji dokonanej pod presją strajków i demonstracji setek tysięcy mieszkańców i mieszkanek Królestwa Polskiego. Dziedzictwo Rewolucji widoczne jest także w niepodległościowym czynie zbrojnym Legionów Piłsudskiego, wywodzących się z Organizacji Bojowej PPS, oraz w ambitnym ustawodawstwie społecznym, wprowadzonym przez pierwsze władze II Rzeczypospolitej.

rewolucja 1905 - Liberté!
Mural upamiętniający Rewolucję 1905, źródło: Wikiperdia, fot. Nimrod7777 (CC BY-SA 4.0)

Mimo wielu osiągnięć, ruch rewolucyjny został ostatecznie zdławiony przez carat w 1907 roku – nie obyło się bez przemocy, stanu wojennego, strzałów wojska, wywózki na Syberię i szubienic. W Łodzi dodatkowo ruch robotniczy został rozbity przez haniebny lokaut w największych fabrykach, który pozostawił bez środków do życia około 100 tysięcy mieszkańców i mieszkanek. Na ulicach wybuchły walki bratobójcze między narodowcami, którzy sprzeciwiali się się strajkom, a socjalistami. Życie polityczne zostało zatrute jadem antysemityzmu, który stał się narzędziem stronnictwa Romana Dmowskiego w walce z przeciwnikami politycznymi, m.in. liberałami ze Związku Postępowo-Demokratycznego. Późniejsze lata pokazały, że budowanie polskiej tożsamości wokół antysemityzmu spotkało się z szeroką akceptacją, a obóz liberalny nie wynalazł na to szczepionki, co więcej, znaczna jego część przeszła na pozycje antysemickie. Być może dogłębna analiza tego procesu pomogłaby nam zrozumieć mechanizmy rządzące społecznymi histeriami tu i teraz, na przykład w kontekście stygmatyzowanych mniejszości czy uchodźców – i znaleźć na nie odpowiedź. Szczególnie, że centrowi politycy będąc u władzy nie potrafili i chyba wciąż nie potrafią przeciwstawić się ksenofobicznej narracji prawicy – lub ją niestety przejmują, posiłkując się antymuzułmańską propagandą z tabloidów i memów.

Niestety pamięć o Rewolucji 1905 roku i popularyzacja zależy w tej chwili od zaangażowania nielicznych aktywistów i aktywistek.

Wydarzenia lat 1905-1907 nie są elementem polityki historycznej władzy czy dużych partii opozycyjnych. Nie funkcjonują w Łodzi na prawach ważnych epizodów lokalnej historii, choć mogłyby się stać cenną nauką o kształtowaniu postaw obywatelskich, praw pracowniczych i praw człowieka; opowieścią o szerokim pragnieniu demokratyzacji świata. Nie było to oczywiście doświadczenie pozbawione czarnych kart i epizodów tragicznych, ale jest z pewnością jednym z tych momentów, które mogą zmienić nasze spojrzenie na wiek XX – że nie był to wyłącznie świat totalitaryzmów, wojen i grobów, ale także czas olbrzymiego postępu. Wiele zdobyczy socjalnych czy politycznych, z których wciąż jeszcze korzystamy, są pochodną dziesiątek lat walk społecznych. Brakuje dziś polityki historycznej, która uczciwie uwzględniałaby tę perspektywę.

Co sprawia, że ludzie nie ufają nauce? Co ciekawe, nie polityka :)

Obecnie w nauce panuje kryzys zaufania. Wiele osób, włącznie z politykami, a także prezydentami (tak, to nie pomyłka), publicznie wyraża wątpliwości względem prawdziwości odkryć naukowych. W międzyczasie, instytucje i periodyki naukowe potęgują obawy na temat owej rosnącej nieufności społecznej. Jak to możliwe, że nauka, której wytwory wypełniają nasze życie codzienne i zapewniają wygodę, budzi tak negatywne reakcje u tak dużej części populacji?

Zrozumienie powodów tej nieufności może w istotny sposób przyczynić się do zrozumienia, co należy zrobić, by ludzie zaczęli traktować naukę poważnie.

Wielu badaczy uważa, że za ową falą sceptycyzmu względem nauki stoi ideologia polityczna. Socjolog Gordon Gauchat wykazał, że w latach 70. XX w. konserwatyści w Stanach Zjednoczonych stali się bardziej krytyczni w stosunku do nauki. Badania przeprowadzone niedawno przez psychologów społecznych i politycznych jednoznacznie wskazują, iż wątpliwości w kwestii prawdziwości zjawiska zmian klimatycznych występują w szczególności u osób, które mają bardziej prawicowe poglądy. Jednakże ideologia polityczna nie jest jedynym czynnikiem wpływającym na sceptycyzm wobec nauki.

W ramach tych samych badań, które pozwoliły zaobserwować wpływ ideologii społecznej na nastawienie do prawdziwości zmian klimatycznych, dowiedziono także, że poglądy polityczne nie mówią tak wiele o sceptycyzmie wobec innych kontrowersyjnych obszarów badawczych. Opracowanie autorstwa kognitywisty Stephana Lewandowsky’ego – podobnie jak badania prowadzone pod kierownictwem psychologa Sydney’a Scotta – dowodzą braku związku między ideologią polityczną a nastawieniem do kwestii inżynierii genetycznej. Lewandowsky odkrył także brak związku między konserwatyzmem politycznym a sceptycyzmem wobec szczepień.

Za sceptycyzmem naukowym stoi coś więcej, niż tylko polityczny konserwatyzm. Co w takim razie – spytacie. Ważne jest, by systematycznie mapować, jakie czynniki mają wpływ na sceptycyzm i zaufanie (lub jego brak) do nauki, a które nie. Dzięki temu jesteśmy w stanie udzielić bardziej precyzyjnej odpowiedzi na pytanie, dlaczego coraz więcej osób odrzuca fakt występowania zmian klimatycznych spowodowanych przez ludzi, boi się, że spożywanie żywności modyfikowanej genetycznie jest niebezpieczne, lub wierzy, że szczepionki mogą powodować autyzm.

Niedawno opublikowaliśmy wraz ze współpracownikami wyniki serii badań nad sceptycyzmem i zaufaniem do nauki. Jednym z wniosków, jaki wyciągnęliśmy z owej analizy, był fakt, iż należy wrzucić różne formy sceptycyzmu względem nauki do jednego worka. I chociaż z pewnością nie byliśmy pierwszymi ludźmi, którzy postanowili sięgnąć wzrokiem dalej i wykroczyć poza obszar ideologii politycznej, zanotowaliśmy dwie ważne luki w dostępnej literaturze. Po pierwsze, religianctwo było jak dotąd zastanawiająco często pomijane jako zwiastun sceptycyzmu względem nauki, prawdopodobnie z powodu poświęcania tak wielkiej uwagi kwestii ideologii politycznej. Po drugie, aktualnym badaniom brakuje systematycznej analizy różnych form sceptycyzmu oraz bardziej uniwersalnych wskaźników pomiaru zaufania do nauki. Podjęliśmy zatem próbę odpowiedzenia na owo zapotrzebowanie.

Ludzie mogą być sceptyczni lub nieufni w stosunku do nauki z różnych powodów, niezależnie od tego, czy chodzi o konkretne odkrycie z jednej dyscypliny (na przykład „Klimat się nie ociepla, ale wierzę w ewolucję”), czy wobec nauki w ogóle („Nauka to tylko jedna z wielu opinii”). Wyróżniliśmy cztery główne czynniki wpływające na poziom akceptacji nauki i sceptycyzmu względem niej: ideologia polityczna, religianctwo, moralność oraz wiedza na temat nauki. Zmienne te mają w zwyczaju korelować się ze sobą nawzajem – w niektórych przypadkach silnie – co oznacza, że są potencjalnie ze sobą związane. By zilustrować to zjawisko, zaobserwowana relacja pomiędzy politycznym konserwatyzmem a wiarą w naukę może być na przykład w rzeczywistości spowodowana inną zmienną, jak choćby religianctwem. Kiedy nie mierzymy wszystkich aspektów jednocześnie, trudno jest prawidłowo ocenić, jaka jest wartość orzecznikowa każdego z poszczególnych elementów.

Zbadaliśmy zatem heterogeniczność sceptycyzmu względem nauki pośród wybranych mieszkańców Ameryki Północnej (międzynarodowe badania nad sceptycyzmem względem nauki o większej skali w Europie i poza nią mamy dopiero w planach). Uczestnikom badania przedstawiliśmy stwierdzenia na temat zmiany klimatu (np. „Poziom CO2 emitowanego przez człowieka wywołuje zmiany klimatu”), modyfikacji genetycznej (np. „Modyfikacja genetyczna pożywienia to bezpieczna i godna zaufania technologia”) oraz szczepień (np. „Wierzę, że szczepionki mają negatywne efekty uboczne, które przeważają nad korzyściami płynącymi ze szczepienia dzieci”). Uczestnicy mogli wskazać, do jakiego stopnia zgadzają się lub nie zgadzają z tymi oświadczeniami. Zmierzyliśmy także ogólną wiarę w naukę uczestników oraz postawiliśmy przed nimi zadanie, w którym mogli wskazać, jak dużo funduszy federalnych powinno przeznaczać się na naukę w porównaniu z różnymi innymi sferami. Oceniliśmy wpływ ideologii politycznej, religianctwa, obaw moralnych i wiedzy naukowej (zmierzonej na drodze naukowego testu kompetencji, zawierającego prawdziwe i fałszywe stwierdzenia, takie jak „Ludzie odpowiadają za wytwarzanie całej istniejącej radioaktywności”, czy „Centrum Ziemi jest bardzo gorące”) na odpowiedzi uczestników na te zróżnicowane pytania.

W przypadku większości pomiarów ideologia polityczna nie odegrała dużej roli. Jedynym przejawem sceptycyzmu względem nauki, który pojawiał się regularniej pośród konserwatystów politycznych, był – co nie dziwi – sceptycyzm wobec zmian klimatycznych. Ale co z pozostałymi przejawami sceptycyzmu oraz ze sceptycyzmem względem nauki w ogóle?

Sceptycyzm wobec inżynierii genetycznej nie był powiązany z ideologią polityczną czy przekonaniami religijnymi, korelował się jednak z wiedzą naukową: im gorsze wyniki ludzie osiągali w naukowym teście kompetencji, tym bardziej sceptyczni byli wobec bezpieczeństwa spożywania genetycznie modyfikowanej żywności. Sceptycyzm wobec szczepień również nie był powiązany z ideologią polityczną, ale był silniejszy pośród religijnych uczestników, wskazując na szczególny związek z obawami moralnymi na temat naturalności szczepień.

Wyjdźmy jednak poza konkretne aspekty sceptycyzmu – co zaobserwowaliśmy w kwestii ogólnego zaufania do nauki i gotowości do szerszego jej wspierania? Wyniki w tym zakresie były raczej jednoznaczne: zaufanie do nauki było zdecydowanie najniższe pośród ludzi religijnych. W szczególności ortodoksja była silnie negatywnym predyktorem wiary w naukę – ortodoksyjni uczestnicy badania mieli także najmniej pozytywne zdanie o inwestowaniu pieniędzy federalnych w naukę. Zauważmy jednak ponownie, że ideologia polityczna nie wykazała żadnej znaczącej wariancji, która wykraczałaby poza zakres religianctwa.

Z badań tych możemy wyciągnąć kilka wniosków na temat obecnego kryzysu wiary, jaki obecnie obserwujemy. Sceptycyzm naukowy jest różnorodny. Ponadto, brak zaufania do nauki nie ma większego związku z ideologią polityczną, z wyjątkiem sceptycyzmu względem zmian klimatycznych, który jest konsekwentnie z nią związany. Ponadto wyniki te sugerują, że sceptycyzmowi względem nauki nie można w prosty sposób zaradzić poprzez zwiększanie wiedzy społeczeństwa na temat nauki. Wpływ wiedzy naukowej na sceptycyzm i zaufanie do nauki oraz gotowość do jej wspierania był niewielki, z wyjątkiem przypadku modyfikacji genetycznych. Niektórzy ludzie odmawiają uznania pewnych odkryć naukowych z różnych powodów. Kiedy celem jest walka ze sceptycyzmem i zwiększenie zaufania do nauki, dobrym punktem wyjścia byłoby zrozumienie, że sceptycyzm przyjmuje różne kształty i rozmiary.

Artykuł pierwotnie ukazał się w j. angielskim na portalu aeon.com

Przełożyli Adrianna Wojtasik i Daniel Kaźmierczak, korekta Olga Łabendowicz

Po zwycięstwie Erdogana: W Turcji polityka to niebezpieczna rzecz :)

Posiadanie bogatej historii nie oznacza dobrej pamięci. W rzeczywistości Turcja jest narodem zbiorowej amnezji. W krajach bardzo skomplikowanych zapomnienie jest łatwiejsze niż pamięć. Ale czy naród, który systematycznie nie chce się uporać ze swoją własną przeszłością, może kiedykolwiek dorosnąć? W reakcji na wzmocnienie się Recepa Erdogana u władzy, Elif Shafak przepowiada przyszłość Turcji w roku 2025.

Sroczyński: Superstar Morawiecki. Nie ma dziś w Polsce drugiego tak sprawnego polityka :)

Ciekawa analiza aktualnej pozycji politycznej Mateusza Morawieckiego. Grzegorz Sroczyński uważa, że premier robi się skuteczny jak kiedyś Donald Tusk. Ta odważna teza wsparta jest obserwacją, o tym, że pozorna nieudolność polityka również ma być przemyślaną strategią. Przykładem mocy Morawieckiego ma być wystąpienie polityka PiS podczas debaty nad wnioskami o odwołanie Beaty Szydło i Elżbiety Rafalskiej. „Nie mówił niczego nowego, ale ze starych klocków PiS-owskiej narracji złożył całość, którą można pokazywać studentom marketingu jako przykład PR-owej zręczności” – pisze Sroczyński.

Irlandzkie referendum na temat aborcji to polityka rewolucyjna – ktokolwiek wygra :)

Na dwa dni przed referendum konstytucyjnym w Irlandii, aktywistka praw człowieka, prawniczka Lizzie O’Shea pisze w „The Guardian” o tym, jak partycypacja obywatelek i obywateli stworzyła pierwszą realną szansę na zmianę surowego ustawodawstwa aborcyjnego na Zielonej Wyspie. Ale zmiana artykułu w konstytucji będzie tylko pierwszym krokiem w stronę liberalizacji warunków przerywania ciąży w tym kraju.

Prawicowy populizm rośnie, gdy zawodzi postępowa polityka :)

Michael Sandel wymienia Polskę jako jeden z krajów w którym nadzieje na budowę trwałego systemu demokratycznego wyraźnie zawodzą. Amerykański filozof cytuje Italo Calvino i porównuje medialną aktywność Trumpa do Mussoliniego. Jako przyczynę triumfu populistów w tak wielu krajach Zachodu opisuje porażkę zarówno technokratycznego liberalizmu jak i nieudolnych prób wdrażania polityki progresywnej. Jako rozwiązania proponuje: przywrócenie godności pracy, walkę z populistami o idee wspólnoty narodowej i odnowienie wartości debaty publicznej. Lektura obowiązkowa! Polecamy łamy The New Statesman.

Polityka prywatności :)

 

Ochrona prywatności użytkowników serwisów internetowych Fundacji Liberte! (w tym portalu: liberte.pl, szostadzielnica.pl, 4liberty.eu, igrzyskawolnosci.pl, czytakchcemyzyc.pl) ma dla nas ogromne znaczenie. W związku z tym publikujemy dokument wyjaśniający zasady oraz sposób gromadzenia, przetwarzania i wykorzystywania informacji o użytkownikach serwisów internetowych naszej Fundacji.
I. Przetwarzanie danych osobowych użytkowników serwisów internetowych Fundacji Liberte!
a) Dane dotyczące użytkowników serwisów internetowych Fundacji Liberte! przetwarzane są przez Fundację Liberte! z siedzibą w Łodzi, 93-539 Łódź, ul. Zaolziańska 63/25, wpisaną do Krajowego Rejestru Sądowego pod numerem: 0000284368, będącą w odniesieniu do danych osobowych użytkowników administratorem danych osobowych w rozumieniu ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych.
b) Zbierane przez Fundację Liberte! dane osobowe użytkowników przetwarzamy w sposób zgodny z zakresem udzielonego przez użytkownika zezwolenia lub na podstawie innych ustawowych przesłanek legalizujących przetwarzanie danych (przede wszystkim w celu realizacji usług oraz w prawnie usprawiedliwionym celu Fundacji – marketingu bezpośrednim naszych produktów lub usług), zgodnie z wymogami prawa polskiego, w szczególności w zgodzie z ustawą z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych. Zbiór zgromadzonych danych osobowych użytkowników traktowany jest jako wydzielona baza danych przechowywana na bezpiecznym serwerze Fundacji oraz w profesjonalnym serwisie Getresponse.com, który udostępnia nam usługę profesjonalnego dostarczania newsletterów. Pełen dostęp do bazy danych posiada jedynie niewielka liczba uprawnionych pracowników i podwykonawców Fundacji zajmująca się administracją bazy (w tym firma informatyczna oraz Getresponse.com. Jako administrator danych osobowych użytkowników wydawanych przez nas serwisów internetowych możemy w drodze umowy powierzać przetwarzanie tych danych innym podmiotom, w tym zagranicznym, w trybie art. 31 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych.
c) W celu uzyskania pełnego dostępu do treści i usług oferowanych przez Fundację w wydawanych przez nią serwisach internetowych wskazane jest dokonanie przez użytkownika rejestracji w portalu liberte.pl poprzez wypełnienie formularza rejestracyjnego. Rejestracja umożliwi użytkownikowi: założenie konta w systemie, polecanie artykułów, korzystanie ze sklepu online, udział innych usługach świadczonych elektronicznie na stronach serwisów internetowych Fundacji. Zarejestrowani użytkownicy mogą starać się o dostęp do innych usług takich jak np. prowadzenie własnego bloga.
Ponadto w celu świadczenia na rzecz użytkowników naszych serwisów internetowych niektórych usług drogą elektroniczną możemy zbierać i przetwarzać dane osobowe użytkowników w sposób inny niż rejestracja. Przykładem jest newsletter do którego obowiązuje oddzielna rejestracja.
d) Każdemu użytkownikowi, który wypełnił formularz rejestracyjny czy w inny sposób udostępnił nam swoje dane osobowe, zapewniamy dostęp do dotyczących go danych w celu ich weryfikacji, modyfikacji lub też usunięcia. Podawanie danych osobowych jest dobrowolne.
e) Fundacja Liberte! nie przekazuje, nie sprzedaje i nie użycza zgromadzonych danych osobowych użytkowników innym osobom lub instytucjom, chyba że dzieje się to za wyraźną zgodą lub na życzenie użytkownika lub też na żądanie uprawnionych na podstawie prawa organów państwa na potrzeby prowadzonych przez nie postępowań. Możemy jednak ujawnić współpracującym z nami serwisom internetowym czy agencjom reklamowym opracowane przez nas zbiorcze, ogólne zestawienia statystyczne.
II. Polityka cookies i innych podobnych technologii
a) W związku z udostępnianiem zawartości serwisów internetowych Fundacja Liberte! stosuje tzw. cookies, tj. informacje zapisywane przez serwery na urządzeniu końcowym użytkownika, które serwery mogą odczytać przy każdorazowym połączeniu się z tego urządzenia końcowego, może także używać innych technologii o funkcjach podobnych lub tożsamych z cookies. W niniejszym dokumencie informacje dotyczące cookies mają zastosowanie również do innych podobnych technologii stosowanych w ramach naszych serwisów internetowych. Pliki cookies (tzw. ciasteczka) stanowią dane informatyczne, w szczególności pliki tekstowe, które przechowywane są w urządzeniu końcowym użytkownika serwisów internetowych Fundacji Liberte!. Cookies zazwyczaj zawierają nazwę domeny serwisu internetowego, z którego pochodzą, czas przechowywania ich na urządzeniu końcowym oraz unikalny numer.
b) Pliki cookies wykorzystywane są w celu:
– dostosowania zawartości stron serwisów internetowych do preferencji użytkownika oraz optymalizacji korzystania ze stron internetowych; w szczególności pliki te pozwalają rozpoznać urządzenie użytkownika serwisu internetowego i odpowiednio wyświetlić stronę internetową, dostosowaną do jego indywidualnych potrzeb,
– tworzenia statystyk, które pomagają zrozumieć, w jaki sposób użytkownicy serwisu korzystają ze stron internetowych, co umożliwia ulepszanie ich struktury i zawartości,
– utrzymania sesji użytkownika serwisu internetowego (po zalogowaniu), dzięki której użytkownik nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie wpisywać loginu i hasła,
– dostarczania użytkownikom treści reklamowych bardziej dostosowanych do ich zainteresowań.
c) W ramach naszych serwisów internetowych możemy stosować następujące rodzaje plików cookies:
– „niezbędne” pliki cookies, umożliwiające korzystanie z usług dostępnych w ramach serwisu internetowego, np. uwierzytelniające pliki cookies wykorzystywane do usług wymagających uwierzytelniania w ramach serwisu,
– pliki cookies służące do zapewnienia bezpieczeństwa, np. wykorzystywane do wykrywania nadużyć w zakresie uwierzytelniania w ramach serwisu,
– pliki cookies, umożliwiające zbieranie informacji o sposobie korzystania ze stron internetowych serwisu,
– „funkcjonalne” pliki cookies, umożliwiające „zapamiętanie” wybranych przez użytkownika ustawień i personalizację interfejsu użytkownika, np. w zakresie wybranego języka lub regionu, z którego pochodzi użytkownik, rozmiaru czcionki, wyglądu strony internetowej itp.,
– „reklamowe” pliki cookies, umożliwiające dostarczanie użytkownikom treści reklamowych bardziej dostosowanych do ich zainteresowań.
d) W wielu przypadkach oprogramowanie służące do przeglądania stron internetowych (przeglądarka internetowa) domyślnie dopuszcza przechowywanie plików cookies w urządzeniu końcowym użytkownika. Użytkownicy serwisu mogą dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących plików cookies. Ustawienia te mogą zostać zmienione w szczególności w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym zamieszczeniu w urządzeniu użytkownika serwisu internetowego. Szczegółowe informacje o możliwości i sposobach obsługi plików cookies dostępne są w ustawieniach oprogramowania (przeglądarki internetowej). Niedokonanie zmiany ustawień w zakresie cookies oznacza, że będą one zamieszczone w urządzeniu końcowym użytkownika, a tym samym będziemy przechowywać informacje w urządzeniu końcowym użytkownika i uzyskiwać dostęp do tych informacji.
e) Wyłączenie stosowania cookies może spowodować utrudnienia korzystanie z niektórych usług w ramach naszych serwisów internetowych, w szczególności wymagających logowania. Wyłączenie opcji przyjmowania cookies nie powoduje natomiast braku możliwości czytania lub oglądania treści zamieszczanych w serwisach internetowych Fundacji z zastrzeżeniem tych, do których dostęp wymaga logowania.
f) Pliki cookies mogą być zamieszczane w urządzeniu końcowym użytkownika serwisu internetowego Fundacji, a następnie wykorzystywane przez współpracujących z Fundacją reklamodawców, firmy badawcze oraz dostawców aplikacji multimedialnych.
III. Informacje zawarte w logach dostępowych
Podobnie jak większość wydawców serwisów internetowych, zbieramy informacje dotyczące korzystania z serwisów internetowych Fundacji przez użytkowników oraz ich adresów IP na podstawie analizy logów dostępowych. Informacje te wykorzystywane są w celach technicznych, związanych z administracją serwerów naszych serwisów internetowych, jak również w celach statystycznych, przy analizie demograficznej użytkowników. Stosownie do zapisu art. 18 ust. 6 ustawy z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną oraz innych obowiązujących przepisów prawa, możemy zostać zobowiązani do wydania informacji, w tym w szczególności numeru IP komputera, zawartych w logach dostępowych na żądanie uprawnionych na podstawie prawa organów państwa na potrzeby prowadzonych przez nie postępowań.
IV. Kontakt
W przypadku pytań użytkowników dotyczących stosowanej przez Fundację Liberte! Polityki Prywatności, jak również w celu realizacji uprawnień określonych w punkcie I.4. prosimy o kontakt na adres wskazany w punkcie I.1. lub pocztą elektroniczną na adres fundacja(AT)findustrial.pl

Jaka polityka gospodarcza potrzebna do wprowadzenia w Polsce euro? :)

Głos w dyskusji podczas debaty „Polska w strefie euro?”, która odbyła się 18 kwietnia 2018 roku w Sejmie RP zorganizowanej przez posła Jerzego Meysztowicza, Przewodniczącego Komisji Gospodarki i Rozwoju, Business Centre Club i dziennik „Rzeczpospolita”.

Warto zauważyć, że po Brexicie i wejściu Bułgarii i Rumunii do strefy euro, będzie się ona niemal pokrywać z gronem krajów Unii Europejskiej. Choć aktualne plany integracyjne Macrona są spowolniane przez kilka krajów (w tym być może także przez Niemcy), to jednak Macron wciąż przykłada szczególną wagę do roli strefy euro jako jądra Unii i wciąż będzie prowadził politykę europejską na bazie tej oceny. Stąd m. in. jego oferta zwiększenia wkładu Francji do budżetu Unii, choć pod warunkiem innej struktury wydatków i większej ich efektywności.

Jeśli chodzi o przygotowanie Polski do wprowadzenia euro, to z kryteriów konwergencji nie spełniamy od lat i to w sposób znaczący tylko jednego warunku – nie mamy długotrwałej równowagi finansów publicznych. Naszym strukturalnym problemem jest zbyt duży deficyt sektora finansów publicznych, w okresie transformacji średnio 4% PKB. Musimy go obniżyć przeciętnie o 3-4 pkt. proc. (ok 60-80 mld zł). W 2017 r. mieliśmy 1,5% PKB deficytu , a w sytuacji wyjątkowo dobrej koniunktury (wzrostu PKB 4,6%) powinniśmy mieć 1-2% PKB nadwyżki.

Rząd PiS nie zajmuje się tym problemem. Budżet na rok bieżący zakłada deficyt bliski 3% PKB, tj. poziom górnego limitu , akceptowalny w okresie recesji lub silnego spowolnienie wzrostu gospodarczego. Rząd nie ma też pomysłu, jak deficyt średnio zerowy lub niemal zerowy osiągnąć.

Oprocentowanie polskich 10-cioletnich skarbowych papierów wartościowych należy do najwyższych w Unii, jest wyższe o blisko 3 pkt. proc. niż w Niemczech. Pomimo, że dług publiczny w relacji do PKB jest w Polsce umiarkowanie wysoki, to koszt obsługi tego długu, około 30 mld zł, jest w relacji do PKB wysoki.

Do uzdrowienia sytuacji w polskich finansach publicznych, nie wystarczy mieć jakąś regułę wydatkową, bo ją łatwo można zmienić w drodze ustawy. Z czasem potrzebny będzie (tak jak jest już w Niemczech) zapis konstytucyjny, bo taki zapis jest trudno zmienić.

Gospodarka powinna być także bardziej elastyczna, z mniejszą rolą polityków w zarządzaniu spółkami i przy wyborze projektów inwestycyjnych. Powinien powstać pakiet ekonomiczny partii opozycyjnych, który pokazywałby jak doprowadzić do trwałej równowagi finansów publicznych.

Warto też na koniec zwrócić uwagę, że przy obecnej polityce dystansowania się Polski wobec Unii Europejskiej obniżona jest wiarygodność Polski oraz osłabiony kurs PLN, co przekłada się na wyższe ceny towarów importowanych i niższe płace oraz emerytury liczone w euro.

Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies. Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia.

Akceptuję