Rosyjski atak na Ukrainę to atak na wolny świat :)

Rosja zaatakowała Ukrainę. Spadły już pierwsze rakiety i pociski, w tym na stolicę – Kijów. Rosyjska armia przekroczyła granice Ukrainy w wielu punktach, w tym także przez granicę z Białorusią.

Niczym nie sprowokowana inwazja Rosji jest bezprecedensowym aktem wojny. Wojny, która pochłonie setki i tysiące istnień. Dziś myśli wszystkich ludzi dobrej woli są z Ukraińcami, którzy bronią swojej ojczyzny przed bezwzględnym i cynicznym agresorem.

Putin odmawia Ukraińcom prawa do istnienia. Zaprzecza fundamentom, na których oparte jest współżycie między narodami ustanowione po drugiej wojnie światowej.

Rosja podeptała Kartę Narodów Zjednoczonych, której artykuł 2 mówi: “Wszyscy członkowie powstrzymają się w swych stosunkach międzynarodowych od groźby użycia siły lub użycia jej przeciwko integralności terytorialnej lub niezawisłości politycznej któregokolwiek państwa bądź w jakikolwiek inny sposób niezgodny z celami Organizacji Narodów Zjednoczonych”.

Władimir Putin w kłamliwym wystąpieniu mówi o specjalnej operacji w Donbasie i “denazyfikacji” Ukrainy. To brednie spreparowane na użytek publiczności w kraju. Razem z kampanią wojenną ruszyła już machina kłamstw.

Naszą bronią w tej informacyjnej wojnie jest prawda. Prawda, która nazywa agresora agresorem, a ofiarę ofiarą. Prawda, która nie szuka usprawiedliwień dla wojny w chorych rojeniach rosyjskiego dyktatora, odmawiającego Ukrainie prawa do istnienia. Zbyt dobrze znamy z naszej historii podobne uzasadnienia, żeby dać się nabrać na propagandowe kłamstwa.

W Polsce w pamięci kilku pokoleń zapisała się straszliwa, ostatnia wojna. Dziś dla Ukraińców wojna staje się rzeczywistością. Dla tych mieszkających we wschodniej Ukrainie jest ona rzeczywistością od ośmiu lat.

W Polsce wiemy doskonale co to znaczy znaleźć się po “niewłaściwej” stronie granicy. Co to znaczy być opuszczonym przez sojuszników i skazanym na samotną walkę.

Wierzę, że wielu Rosjan wstydzi się dziś za decyzje swojego prezydenta. Rosyjscy demokraci są bezsilni – wielu z nich znalazło się na emigracji lub w więzieniu, jak Aleksander Nawalny. Dziś bardzo wiele zależy od zwykłych Rosjan. Jeśli protest przeciw inwazji jawi się jako akt heroiczny nie powielajcie przynajmniej propagandy, wsłuchajcie się w skierowane do Was, poruszające, wygłoszone po rosyjsku, wystąpienie ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.

Ukraińcy walczą dziś nie tylko o swoją ojczyznę, ale w imieniu nas wszystkich – ludzi, którzy nie godzą się na świat, w którym dyktat i naga siła decyduje o tym jak mamy żyć. W którym każdy człowiek ma prawo wyboru swojego losu, a każdy kraj ma prawo do rozwoju.

To jest historyczny moment, w którym czyny i zaniechania, na zawsze zapisane zostaną w pamięci. Kraje wolnego świata muszą zrobić wszystko, żeby powstrzymać rosyjską agresję. I darujcie sobie proszę apele do Putina. Dziś ci wszyscy, którzy za rosyjskie pieniądze, w nadziei na dochodowe apanaże głosili konieczność “porozumienia” z dyktatorem, który nigdy nie ukrywał swoich celów, powinni przynajmniej zamilknąć, jeśli nie potrafią posypać głowy popiołem.

Kreml rozumie tylko siłę. Gardzi słabością. Zaatakował Ukrainę bo uznał, że Zachód jest zbyt słaby, żeby się przeciwstawić.

Nie ma już czasu na rozważania czy pomagać czy nie Ukrainie, trzeba to zrobić – wysyłać każdą broń i każdą pomoc jaka tylko może być potrzebna. Pomoc Ukrainie jest naszym obowiązkiem, ale też leży w naszym interesie. Opętani manią wielości dyktatorzy mają skłonność do tego, żeby się nie zatrzymywać.

Dziś można być albo po stronie agresora albo ofiary. Putin powiedział nam wszystkim sprawdzam. Ci, którzy będą odwracać głowę zostaną uznani za współwinnych. Obojętność świata, wzbudzenie strachu, to pierwszy cel, który postawił sobie Putin. Świat nie może dać się zastraszyć.

Rosja atakując Ukrainę stała się międzynarodowym pariasem. Nawet Korea Północna nie posunęła się w Korei 70 lat temu do militarnej agresji. Jeśli sankcje nie będą radykalne i natychmiastowe oznacza to, że pozwala się Rosji finansować działania zbrojne na Ukrainie.

Rosja musi zostać odcięta od zasobów pozwalających jej toczyć wojnę. Cena będzie wysoka – widoczna na stacjach benzynowych i rachunkach za gaz, w upadających firmach handlujących na wschodzie. Państwa muszą być przygotowane na taką ewentualność, wspierać tych, którzy zapłacą wysoką cenę za niezbędne sankcje.

Potrzebne jest militarne wzmocnienie krajów wschodniej flanki NATO, na które może rozlać się rosyjska agresja. Polska jako największy kraj regionu musi być przygotowana do tego, żeby w razie potrzeby udzielić pomocy sąsiadom, szczególnie – odizolowanym od reszty NATO – krajom bałtyckim.

Bardzo poważnie trzeba się liczyć z napływem uchodźców wojennych z Ukrainy. Musimy być przygotowani jako państwo i jako społeczeństwo na daleko idącą solidarność i pomoc na ogromną skalę. To będzie bardzo poważny test, mam nadzieję, że nie zabraknie nam woli i konsekwencji w wysiłkach i poświęceniach. Słowa są tanie.

Okażmy solidarność Ukraińcom – tym, którzy będą nas obsługiwać dziś w sklepie czy kawiarni, tym, którzy zamknięci w domach nasłuchują rosyjskich samolotów i wieści o swoich bliskich i tym, którzy z bronią w ręku stanęli do nierównej walki w obronie swojej ojczyzny. Bądźmy na antywojennych protestach. Kiedy piszę te słowa, o godzinie 10:00 zaczyna się protest pod ambasadą Rosji w Warszawie.

Kiedy polskie rodziny wstają do zwykłego dnia w pracy, odprowadzając dzieci do szkoły i przedszkola ukraińscy rodzice pakują torby na wypadek nagłej ewakuacji nasłuchując czy w pobliżu nie zaczęły się już bombardowania. Kiedy my będziemy wypatrywać spóźniającego się tramwaju lub w godzinach szczytu narzekać na korki, oni będą szukać znaków wskazujących najbliższy schron.

Nie poddawajmy się bezsilności. Nie pozwólmy, żeby szum informacyjny i kłamstwa uczyniły nas obojętnymi.

Bracia i Siostry Ukraińcy, jesteśmy z Wami.

Autor zdjęcia: Yehor Milohrodskyi

 

Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14 – 16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na: www.igrzyskawolnosci.pl

Wiersz wolny: Róisín Kelly – Tuam :)

Róisín Kelly

 

Tuam

 

W Choeung Ek przewodnik zwraca nam uwagę

na karbowane liście palmy cukrowej –

służyły do podrzynania gardeł. Na tych polach

 

drzewo bywa nożem. Usta,

które poznały jedynie przedsmak

tego, co powinno być dożywotnią słodyczą,

 

bywają żuchwą

oddzieloną od malutkiej czaszki.

Ulewne deszcze wymywają

 

kości, zęby i skrawki ubrań

z błota – przewodnik prosi, by

ich nie dotykać. To tak jakby

 

zmarli mieli nie spocząć – mówi. To

kiedyś był sad, ogród arbuzowy.

Teraz ziemia nabrzmiewa nieznacznie

 

w miejscu masowych grobów, jak nasze bruzdy

i redliny sprzed Wielkiego Głodu.

Tutaj wschodzące słońce jest jak jabłko –

 

– czerwone i pełne. Sięgam

do kolorowych bransoletek wiszących

na Drzewie Śmierci. Tutaj drzewo może

 

przez dekady zachować ułamki kości

pozostałych z dziecięcych główek. Nasz przewodnik

mówi „patrzcie”, ale ja nie chcę tego robić.

 

Światło muska

niewzruszone jezioro, kurz na szybie stupy,

zza której pięć tysięcy czaszek

 

wpatruje się w nas obojętnie.

Przez lata jedynymi dźwiękami dobiegającymi

do nich w ciemności były odgłosy ptaków

 

i małp nawołujących młode,

okrzyki przekazywane przez pokolenia.

Sto lat, zanim

 

dwóch nastolatków odkryło

w Galway zbiornik z kośćmi,

misjonarze, którzy pierwsi przybyli do Angkor,

 

uznali, że świątynia w dżungli jest tak dziwna

i stara, że na pewno

nie zbudowaliby jej tubylcy.

 

Przełożyła Magdalena Kleszczewska

 

———————————

Róisín Kelly jest irlandzką poetką, absolwentką studiów pisarskich na Narodowym Uniwersytecie Irlandii w Galway. Urodziła się w zachodnim Belfaście, dorastała w przygranicznym hrabstwie Leitrim, przez rok pracowała jako szwaczka na wyspie Clare, by ostatecznie zamieszkać w mieście Cork. W 2016 roku ukazała się jej broszura Rapture, zaś w 2020 tom wierszy Mercy (Bloodaxe Books). Jej twórczość bywa porównywana przez krytyków do poezji Nuali Ní Dhomhnaill lub Eiléan Ní Chuilleanáin. Występuje w muzycznym trio MAGDALENA, z którym wykonuje swoje wiersze.

 

Fot. Bloodaxe Books

 

———————————

 

Wiersz wolny to przestrzeń Liberté!, uwzględniająca istotne, najbardziej progresywne i dynamiczne przemiany w polskiej poezji ostatnich lat. Wiersze będą reagować na bieżące wydarzenia, ale i stronić od nich, kiedy czasy wymagają politycznego wyciszenia, a afekty nie są dobrym doradcą w interpretacji rzeczywistości.

 

Wiersze publikowane są w cyklu raczej dwutygodniowym.

 


Photo by Melina Kiefer on Unsplash

Ja i My-Naród, czyli jak się rusyfikujemy :)

 

I otóż mamy przed sobą dwie szale wagi; na jednej –

gram, na drugiej – tona, na jednej – „ja”, na drugiej – „My”,

Państwo Jedyne. I wszystko jest jasne: w zupełności na jedno

wychodzi, czy zgodzimy się, że „ja” może mieć jakieś tam

„prawa” wobec Państwa, czy też założymy, że gram mógłby

zrównoważyć tonę. Dlatego właśnie podział: dla tony – prawa,

dla grama – obowiązki; i naturalna droga od nicestwa do wielkości:

zapomnieć, że jesteś – gramem, poczuć się milionową cząstką tony…

 

Eugeniusz Zamiatin, MY (1920, przełożył Adam Pomorski)

 

Gdy 15 listopada 1989 roku Lech Wałęsa rozpoczął swoje wystąpienie w Kongresie USA słowami „My, Naród” i Jacek Kalabiński przekazał je po angielsku jako „We the People”, słowa, od których rozpoczyna się amerykańska Konstytucja, kongresmeni zgotowali Wałęsie owację. Czy jednak myśleli wówczas o tym samym? Czy „My, Naród” przewodniczącego Solidarności z Matką Boską w klapie to rzeczywiście „We the People” Amerykanów? O jakim „narodzie” mogli myśleć wieloetniczni mieszkańcy Stanów Zjednoczonych, gdy w latach 80. XVIII wieku ratyfikowali swoją Konstytucję? Co prawda Myśli o filozofii dziejów Herdera, dające podstawy romantycznemu pojmowaniu „narodu etnicznego” i nacjonalizmowi powstały w tym samym okresie, jednak to nie myśl niemiecka, a liberalna, oświeceniowa, obywatelska myśl francuska ukształtowała światopogląd twórców tej Konstytucji, zaś jego symbolem stała się podarowana sto lat później Amerykanom przez Francuzów „Wolność Opromieniająca Świat”, czyli Statua Wolności. Kto miał być wolny? – Każdy człowiek, każdy obywatel. Czyli „We, the People of the United States” to „My, ludzie [obywatele] Stanów Zjednoczonych”, wszyscy razem i każdy z osobna. Takie pojmowanie „narodu” dopiero w 1997 roku zaproponowali nam twórcy naszej obecnej Konstytucji: „My, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej”, niezależnie od pochodzenia etnicznego, „narodowości”, wyznania. Dzisiaj Wałęsa, będąc w opozycji, zapewne akceptuje takie postrzeganie „narodu polskiego”, w odróżnieniu od ideologów PISu, którzy w swoim nacjonalistycznym projekcie ustawy zasadniczej wykreślili słowa „wszyscy obywatele Rzeczypospolitej”. W 1989 roku Wałęsa nie posiadał jeszcze „świadomości obywatelskiej”. Przypuszczam, że podobnie jak większości Polaków, przez ponad dwa stulecia walczących o niepodległość swojej ojczyzny, bliższe mu było romantyczne pojmowanie „narodu” jako etnosu. Wolnym od sowieckiego komunizmu stać się miał „naród polski”, a nie każdy obywatel z osobna.

Na początku lat 90. liberalnej inteligencji wydawało się, że Polacy pojęli istotę i wartość zachodniego godnego Ja. Józef Tischner w Etyce solidarności mówił wówczas o solidarności jako idei i ruchu etycznym. Prawdziwa solidarność dla niego – to solidarność sumień. „Z ludźmi bez sumienia można jechać w jednym pociągu, siedzieć przy stole podczas kolacji, czytać książki – to jednak nie jest jeszcze solidarność. Nie każde ‘my’, nie każde ‘razem’ jest już solidarnością […] Ja jestem z tobą, ty jesteś ze mną, jesteśmy razem dla niego. My – dla niego”, jednak wszystko zaczyna się od Ja. My jest wtórne. My – to Ja i Ty w dialogu.

Formułując etykę solidarności, Tischner zakładał, że wróg nie jest jej potrzebny. Po dziesięciu latach, gdy rozpoczęła się polsko-polska wojna nacjonalistów z liberałami, zdał sobie sprawę z popełnionego błędu: „Trzeba jasno powiedzieć: etos solidarności nie jest już zdolny ogarnąć i rozświetlić wszystkich rysujących się konfliktów. Bo cóż mówił ten etos? Mówił, że mamy być razem, że powinniśmy działać bez przemocy, że etyka ma stać ponad polityką. To wszystko było jasne, gdy był wróg, który działał lub miał pokusę działać przeciwnie. Gdy wróg zniknął, nasze ‘razem’ rozlało się. […] Stragan komunizmu rozleciał się. Ale tłum przed straganem jeszcze stoi. Co zrobić, aby ten tłum stał się społeczeństwem czującym swoją godność narodową? Zrobiono już w tym kierunku wiele. Ale coś trzeba jeszcze zrobić. Trzeba powrócić do najprostszego doświadczenia – do poszanowania Człowieka”.

Niestety, polskie „wolnoć, Tomku, w swoim domku” i „szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie” nie sprzyjają „poszanowaniu Człowieka” innego. Udało się, co prawda, stworzyć liberalną Konstytucję, ale nie zdarzyło się, by na pierwszych zajęciach o „narodzie”, które prowadziłem na politologii przez dwa dziesięciolecia, ktoś ze studentów odpowiedział mi na pytanie, jak nasza Konstytucja definiuje „naród polski”. Ani rządząca lewica, ani liberałowie PO nie zadbali o to, by „tłum przed straganem” wychować na obywateli świadomych wartości, na których zbudowano europejską Wspólnotę. Dopiero zamach rządzącej prawicy na Konstytucję obudził liberałów i swe demonstracje zaczęli rozpoczynać od czytania przez megafony jej Preambuły. „Tłum” jednak ich nie słuchał. Nie uświadomiono mu, że Powszechna deklaracja praw człowieka, będąca fundamentem Wspólnoty, mówi o prawach każdego człowieka, bez wyjątku, a nie o prawach tego czy innego „narodu”, że wszystkie prawa UE należą ci się nie dlatego, że jesteś tej czy innej „narodowości”, a dlatego, że jesteś obywatelem Wspólnoty. Polski indywidualizm jest egoistyczny i jednocześnie nacjonalistyczny. Dzięki niemu, co prawda, nie udało się w Polsce stworzyć kołchozów, ale również, jak do tej pory, społeczeństwa obywatelskiego obejmującego cały „naród”.

W Rosji sprawa jest bardziej skomplikowana. Po pierwsze dlatego, że jest to kraj wielonarodowy, jak USA. Po drugie, w odróżnieniu od USA, kraju emigrantów, z własnej woli poszukujących lepszego życia, wielu mieszkańców Rosji stało się poddanymi tego państwa wbrew swojej woli. Po trzecie, kategorie „narodu” i „narodowości” zaczerpnęli Rosjanie (jak i Polacy) nie z obywatelskiej Francji, a z niemieckiego romantyzmu. Po czwarte i chyba najważniejsze, Rosję różni od Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych stosunek do indywidualizmu i kolektywizmu (bez różnicy jak go będziemy określać: narodem, klasą czy soborowością-powszechnością). Rosyjskie My tworzyły pokolenia. Aleksy Chomiakow w latach 40. XIX wieku, przeciwstawiając swój ideał rzeczywistości zachodniemu postrzeganiu świata, pisał: „Europejczycy […] nie akceptują niczego prawdziwie wspólnotowego, gdyż nie chcą na krok ustąpić z prawa do osobistej samowoli”. Cała walka o „narodowość”, rozpoczęta w myśli rosyjskiej w epoce romantyzmu, doprowadziła w końcu do pełnego zniewolenia jednostki w My-narodzie sowieckim. Gdy Jewgienij Zamiatin tworzył swoją antyutopię, sowieckie My było jeszcze w powijakach, lecz „poszukiwacz Boga” Maksym Gorki już głosił myśl, iż wszystkie nieszczęścia świata zaczęły się od tego, że „pierwsza ludzka osobowość oderwała się od cudotwórczej siły narodu […] i skuliła się ze strachu przed swoją samotnością i bezsilnością […] Ja jest najgorszym wrogiem człowieka”. I komunizm zniszczył tego „wroga”, by stało się jak w Katechizmie rewolucjonisty Siergieja Nieczajewa: „Rewolucjonista – to człowiek stracony. Nie ma własnych interesów, spraw, uczuć, przywiązania, własności, nawet nazwiska”.

Ideę solidarnego, komunitarnego My próbowali Rosjanom wpoić członkowie Narodowego Związku Pracy Rosyjskich Solidarystów, działającego od 1930 roku na emigracji, starając się połączyć zachodni personalizm z rosyjskim kolektywizmem. Wychodzili z założenia, że człowiek swoją wiedzę, kulturę, umiejętności zawdzięcza innym. Personalizm jakoby przemilcza ten fakt, kolektywizm go narzuca, rosyjski solidaryzm natomiast stara się go zgłębić, widząc w solidarności nie wtórny mechanizm czy narzędzie, lecz pierwotną podstawę bytu społecznego, w którym nie sposób oderwać jednostkowe Ja od My. My było więc dla nich pierwotne, Ja – wtórne.

Dzisiaj Wiktor Jerofiejew w Encyklopedii duszy rosyjskiej diagnozuje:

Próżno myśleć, jakoby nasze „my” składało się ze zbioru „ja”, będących wartością dla siebie samych. Rosyjskie „ja” nie jest pierwiastkiem przystosowanym do samodzielnego życia, przebywa wyłącznie w molekule rodzinnej. Stąd nie „ja” kształtuje ideę „my”; to „my” przemawia i manifestuje. „My” płodzi wyrodne „ja” jak drobne kartofle. Wszystkie siły rosyjskiej pisowni są po stronie „my” i ile by w rozwój „ja” wkładano literackiej udręki, na nic się to zda, gdyż brak rezerw gramatycznych. Podświadome „my-kanie” Płatonowa i pełne sprzeciwu „ja-kanie” Nabokowa niech będzie przykładem różnicy potencjałów. Na „my” można ujadać jak Zamiatin, z „my” można się śmiać jak Olesza, jednak „my” ma samodzierżawną jakość o imieniu „narod”. […] Słowo „narod” zabetonowało naród na wieki.

W swoim programie politycznym Rosja na przełomie tysiącleci (1999) Putin w pełni zaakceptował przeciwstawienie zachodniego Ja rosyjskiemu My. Indywidualizm i wartości liberalne – mówi – mają tradycję historyczną w USA i w Anglii, w Rosji natomiast dominuje kolektywizm, „głęboko zakorzeniły się tu paternalistyczne nastroje” i nie jednostka, а„państwo, jego instytucje i struktury odgrywają szczególnie ważną rolę w życiu kraju i narodu”. To samo powtórzył w czerwcu 2013 roku na spotkaniu z korespondentami telekanału Russia Today, przeciwstawiając Rosjan Amerykanom: „U podstaw świadomości amerykańskiej leży idea indywidualistyczna. U podstaw rosyjskiej – kolektywistyczna”.

Putin ma rację. Cała historia cywilizacji Zachodu, od epoki Oświecenia do dnia dzisiejszego, jest dążeniem do wyzwolenia każdej jednostki, każdego Ja, czego nie można powiedzieć o tradycji rosyjskiej, a ostatnio również o „rusyfikującej się”, „narodowej” ideologii polskiego rządu. W 2014 roku Rosyjskie Ministerstwo Kultury przedstawiło „Podstawy państwowej polityki kulturalnej”. Naczelna teza tego dokumentu: „Rosja to nie Europa”. Stąd wniosek: „zachowanie wspólnego kodu kulturowego wymaga rezygnacji z państwowego wpierania projektów kulturalnych, narzucających społeczeństwu obce wartości”. Czy nie taką samą politykę realizują dziś polscy ministrowie i prawicowi ideolodzy? Minister Edukacji i Nauki twierdzi, że w Europie doszliśmy do poziomu „gorszego niż Związek Radziecki i komunizm” a „Unia Europejska jest tworem niepraworządnym” i o tym chce nauczać w szkołach. Dla prezydenta Polski UE – to „wyimaginowana wspólnota, z której dla nas niewiele wynika”. „Autorytatywny” poseł Marek Suski przekonuje, że „Polska nielegalna walczyła w czasie II wojny światowej z jednym okupantem, walczyła z okupantem sowieckim, będziemy walczyć z okupantem brukselskim”.

W społeczeństwie obywatelskim, które stara się stworzyć Wspólnota europejska, „narodowość”, jak i wyznanie, orientacja seksualna, upodobanie do piwa, wina czy wódki, jest osobistą cechą jednostki. Dlatego w rzeczywistości, w której podstawową wartością są prawa człowieka, niezależnie od jego pochodzenia, światopoglądu i „tożsamości”, granice państwowe są zbędne, jednak koniec historii nacjonalizmów jeszcze nie nastąpił, mit „narodowości” zatruwa stosunki międzyludzkie i przywraca granice. Dlatego nie szybko polską Konstytucję otworzą słowa „My – obywatele Rzeczypospolitej”, rosyjską „My – obywatele Federacji Rosyjskiej” a europejską, jeśli kiedykolwiek uda się taką stworzyć, „My obywatele Unii Europejskiej”.

Wiersz wolny: Agnieszka Wolny-Hamkało – BUTWIENIE :)

Agnieszka Wolny-Hamkało

 

BUTWIENIE

 

Ty sobie żabim skrzekiem pluj, niech brzmi jak choroba

popiół, tran, fasady zwiną tynki z wapnem,

a ja dam ci się wyprowadzić z sierści i mydła,

 

gdzie głębiej niż woda żyje pieśń lekka jak wersalik.

Zgodziłam się mieć przeszłość, jaką z tobą mam,

choć nie jest ani łatwa, ani nie idzie jej dobrze.

 

———————————

 

Fot. Jacek Świątek

Agnieszka Wolny-Hamkało (ur. 1979) jest poetką i pisarką, a także kuratorką literacką Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania i felietonistką „Przeglądu”. Wydała m.in. jedenaście książek poetyckich, ostatnio wybór Zerwane rozmowy. 105 wierszy na różne okazje (w oprac. Jakuba Skurtysa, 2020), cztery powieści, ostatnio Lato Adeli (2019), i cztery książki dla dzieci, ostatnio Gdzie jest noc (2019). Napisała też kilka wystawianych sztuk teatralnych, zredagowała pięć antologii opowiadań i jedną z wierszami: Sąsiadki. 10 poetek czeskich (przeł. Zofia Bałdyga, 2020). Była nominowana m.in. do Nagrody Literackiej Gdynia i Nagrody Mediów Publicznych Cogito; została laureatką Nagrody IBBY i nagrody Stowarzyszenia Pisarzy Polskich oraz stypendystką Literarisches Colloquium Berlin. Mieszka we Wrocławiu.

 

Wiersz pochodzi z książki Raster Lichtensteina, która w maju 2021 roku ukazuje się nakładem Wrocławskiego Wydawnictwa Warstwy.


 

Wiersz wolny to przestrzeń Liberté!, uwzględniająca istotne, najbardziej progresywne i dynamiczne przemiany w polskiej poezji ostatnich lat. Wiersze będą reagować na bieżące wydarzenia, ale i stronić od nich, kiedy czasy wymagają politycznego wyciszenia, a afekty nie są dobrym doradcą w interpretacji rzeczywistości.

 

Wiersze publikowane są w cyklu absolutnie dwutygodniowym.


Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi w dniach 10 – 12.09.2021.

Dowiedz się więcej na stronie: https://igrzyskawolnosci.pl/

Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń.

Wiersz wolny: Damian Kowal – pieśń dla przyjaciół :)

Damian Kowal

pieśń dla przyjaciół

widziałem największe umysły mojego pokolenia przekonujące się do wixapolu

oddawali swoje wersy cenne jak diamenty celne jak rakiety 

i z głosem zdartym na rapie szli w dwutygodniowy rejw na wyspie opatowickiej

grał im hardbass grało im detroit grał im holenderski hardcore

 

widziałem najlepszych muzyków mojego pokolenia przykutych do łóżka

z umierającą matką widziałem jak na recepcjach i zmywakach kleili bity

z bursztynów z jaśminu z cedrowego drewna chcieli grać je dalej

ale matka ona umierała długo i boleśnie niknęła niczym delay

 

widziałem kolegów w sekcjach pr i marketing pisali reklamy 

paliwa rzeźni kredytów przeklinali ale samo się nie spłaci

mordo trzeba schować ideały łykać to gówno codziennie

ich łzy soliły klawiatury widziałem jak pożera ich leasing

widziałem typów którzy chwalili anarchię i punk w parku

a teraz w klimatyzowanych biurach naprawiają worda anglikom

krzyczeli punk nie umarł teraz krzyczą jeden bóg i jeden naród

kupując małpkę w żabce mówią że to wina ukraińców

 

widziałem koleżanki których marzenia o politechnice

przerwała ta jedna noc z facetem owszem bywa miły

czasami na mnie krzyczy ale nie zostawię dziecka

nie wrócę do matki zresztą już ze mną nie rozmawia

 

widziałem dziewczyny które wyznawały miłość

innym dziewczynom a te zaczynały się śmiać

ty paskudna lesbo poczekaj aż moi koledzy

pokażą ci co to kutas wtedy znormalniejesz

 

widziałem chłopaków którzy wyznawali miłość

innym chłopakom i kończyło się to tragicznie

matka nie była w stanie rozpoznać twarzy

a ojciec mówił co za hańba dobrze tak pedałowi

 

widziałem ziomków mnóstwo jestem wśród nich

pewnie też słyszałeś te historie na ulicach

pewnie też widziałaś takich ziomków trochę

nie krępuj się w ogóle dopisz swoją strofę

———————————

Damian Kowal (ur. 1990 w Legnicy) jest poetą. Studiował nauczanie języka francuskiego, etnologię i antropologię kulturową oraz filozofię. Robił w życiu wiele rzeczy, ale od jakiegoś czasu zawodowo zajmuje się oprowadzaniem ludzi i edukacją ekologiczną. Czterokrotnie nominowany do nagrody głównej w konkursie im. Jacka Bierezina, w 2013 roku laureat nagrody publiczności w tymże. Wydał książkę z wierszami pod tytułem Najmniejsze przeboje z Tristan da Cunha (2016), publikował m.in. w „Arteriach”, „Cegle”, „artPapierze” i „Stonerze Polskim”. Czasami pisze o muzyce na screenagers.pl, częściej na swoim fanpage’u Nieskończona Studnia Potencjału, gdzie również tworzy miksy. Jako volkhvy nagrał epki a mournful rhapsody in memory of cat oraz Death is death, jako Efrēm wydał płytę Foli. Ptasiarz, mikol i zbieracz kamieni. Lubi nudne sporty i muzykę ambient.

Fot. Julia Trzcińska

———————————

Wiersz wolny to przestrzeń Liberté!, uwzględniająca istotne, najbardziej progresywne i dynamiczne przemiany w polskiej poezji ostatnich lat. Wiersze będą reagować na bieżące wydarzenia, ale i stronić od nich, kiedy czasy wymagają politycznego wyciszenia, a afekty nie są dobrym doradcą w interpretacji rzeczywistości.

Wiersze publikowane są w cyklu co do zasady dwutygodniowym.

Wiersz wolny: Robert Król – Śmierć prezydenta :)

Robert Król

Śmierć prezydenta

 

Myślę, że powinniśmy żyć jak dzikie zwierzęta. Mielibyśmy za nic

taki świat, taką wrażliwość. Nasze ślady pozostawione na ścieżce prowadziłyby

do strumienia, dawałyby nadzieję na pożywienie. Nasze błyszczące

skóry działałyby na ludzkie wyobraźnie bardziej niż alkohol.

Nasi ojcowie mieliby swoje ciemne sprawy, a nasze matki miałyby

 

nas, niepokorne potomstwo, nieprzygotowane do pełnienia ról

w stadzie. Nie zamierzalibyśmy odczytywać najprostszych znaków,

od których mogłoby zależeć nasze życie. Nie odróżnialibyśmy charakteru

dymu idącego z komina spalarni od tego, który uwalnia ognisko

dogasające pod lasem. Podchodzilibyśmy do zagród, zapominając o tym,

 

jak naprawdę pachnie śmierć, mając nadzieję, że nikt nie zauważy,

kiedy będziemy wygrzebywać z grządek cebulki kwiatów i grudki nawozu.

Nie potrzebowalibyśmy potwierdzeń na istnienie boga, miłość 

i lęk. Ale że nóż i ludzka ręka mogłyby nas dosięgnąć wyłącznie po wystrzale

z broni palnej – nigdy odwrotnie – to jedno mielibyśmy wpojone.

16 stycznia 2019

———————————

Robert Król (ur. 1981) jest poetą. Wydał siedem książek poetyckich, ostatnio poemat Polka (2018), nominowany do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej. Publikował m.in. w „Odrze”, „Ricie Baum”, „Fragile”, „Kartkach” „Toposie”, „Ha!arcie” i „Gazecie Wyborczej”. Był stypendystą Jasła (2006, 2018), Krakowa (2009) oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2016). Mieszka w Krakowie.

———————————

Wiersz wolny to przestrzeń Liberté!, uwzględniająca istotne, najbardziej progresywne i dynamiczne przemiany w polskiej poezji ostatnich lat. Wiersze będą reagować na bieżące wydarzenia, ale i stronić od nich, kiedy czasy wymagają politycznego wyciszenia, a afekty nie są dobrym doradcą w interpretacji rzeczywistości. 

Redaguje Rafał Gawin.

Wiersz wolny: Tomasz Dalasiński – Pięć wierszy miłosnych :)

 

Mienie

 

Spędziwszy schyłek lata jak sen z powiek współsióstr

na ustach ich rojności chciałem przysposabiać

lecz tylko pobierałem śmierć aż do przepadku

oddechu mowy trawy i innego mienia

 

Głód

 

I lśnił dron w oku ognia i palił się ugór

czas wypłukiwał z gardła dyktaturę głodu

po rewolucjach w brzuchu upadały rządy

(a ja się nie kochałem) A ja byłem strach

 

Mięso

 

Teraz wiem piekło puste jak Hel po sezonie

i kobiety wiem płodne co czekają siewu

wiem serca które leżą w samym sercu piekła

w sezonie płodnych kobiet (i czekają siewu)

 

Mięso (2)

 

I oto mam przed sobą tę świetlaną przeszłość

w którą patrzę połową odległej ojczyzny

i jeżeli ją myślę to myślę ją mięsem

i jeżeli ją mówię to jedynie kośćmi

 

Ciało

 

I oto mam przed sobą tę świetlaną przeszłość

i sięgam jej pamięcią odległego ciała

w którym się zostawiłem i dlatego brak mnie

dlatego żaden brak mnie już mnie nie dotyczy

———————————

Tomasz Dalasiński (ur. 1986) jest poetą i prozaikiem, doktorem nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Ostatnio wydał książkę prozatorską Nieopowiadania (Szczecin 2016), zbiór wierszy Większe (Łódź 2018; nominacja do nagrody im. K.I. Gałczyńskiego ORFEUSZ), poemat Póki nie żyjemy (Poznań 2020) i książkę krytycznoliteracką Jadąc do ciebie. Szkice o poezji Jacka Podsiadły (Kraków 2020). Był stypendystą Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Miasta Torunia, Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego i ZAIKS-u w dziedzinie kultury.

———————————

Wiersz wolny to przestrzeń Liberté!, uwzględniająca istotne, najbardziej progresywne i dynamiczne przemiany w polskiej poezji ostatnich lat. Wiersze będą reagować na bieżące wydarzenia, ale i stronić od nich, kiedy czasy wymagają politycznego wyciszenia, a afekty nie są dobrym doradcą w interpretacji rzeczywistości.

 

Wiersze publikowane są w cyklu dwutygodniowym.

Wiersz wolny: Tomasz Hrynacz – Polska ballada :)

Tomasz Hrynacz

Polska ballada

 

Wybornie i w dobrej wierze

przed rozpoczęciem Rady Bezpieczeństwa Narodowego 

Prezydent zdezynfekował ręce.

I skierował ku niebu.

Od tamtej chwili naród mógł spać spokojnie.

 


Tomasz Hrynacz (ur. 1971) jest poetą. Debiutował  w 1997 roku zbiorem wierszy Zwrot o bliskość (Biblioteka „Studium”, Kraków 1997). Ostatnio wydał książki: Noc czerwi (2016) i Dobór dóbr (2019). Wiersze publikował m.in. w paryskiej „Kulturze”, „Kresach”, „Frondzie”, „Odrze”, „Kwartalniku Artystycznym” i „Twórczości”. Był tłumaczony m.in. na język angielski, chorwacki, czeski, kataloński, niemiecki, rosyjski i serbski. Mieszka w Świdnicy Śląskiej.

Fot. Katarzyna Hrynacz


Wiersz wolny to przestrzeń Liberté!, uwzględniająca istotne, najbardziej progresywne i dynamiczne przemiany w polskiej poezji ostatnich lat. Wiersze będą reagować na bieżące wydarzenia, ale i stronić od nich, kiedy czasy wymagają politycznego wyciszenia, a afekty nie są dobrym doradcą w interpretacji rzeczywistości.

Wiersze publikowane są w cyklu mniej więcej dwutygodniowym.

Wiersz wolny: Mirka Szychowiak – Cicho, ciszej :)

Mirka Szychowiak

Cicho, ciszej

 

Moje ciało nie chce ze mną rozmawiać. 

To kara za brak adoracji. Nigdy nie byłam

podekscytowana, że je mam, że takie,

od początku tylko moje, że kocham.

 

Widzę, kiedy wychodzi każdego dnia,

a potem wraca. Lżejsze, odwodnione

i coraz cichsze. Ja, pełna kości i żył,

nie mam odwagi się nim okryć.

 

Boje się, że go nie wystarczy na mnie

całą. Czegoś nie zasłonię, nie ochronię.

Trudno dopieścić siebie niezupełną

i kłamać o przejściowej rozsypce.

 

Ono kiedyś już nie wróci.


Mirka Szychowiak (ur. 1956) jest poetką i prozaiczką. Wydała sześć książek z wierszami, ostatnio Trzeci migdał (wydawnictwo j, Wrocław 2018), oraz zbiór opowiadań Gwiazdozbiór (Me-Komp, Warszawa 2015). Jej debiut poetycki, Człap story (2005), wyróżniono w Złotym Środku Poezji, natomiast Jeszcze się tu pokręcę (2010) nominowano do Nagrody Literackiej Nike. Była również finalistką konkursu im. Jacka Bierezina (2004) i Międzynarodowego Festiwalu Opowiadań (2015). Jej wiersze tłumaczono na język angielski, rosyjski, ukraiński i włoski. Mieszka w Księżycach pod Wrocławiem.

Fot. Arkadiusz Łuszczyk

Wiersz wolny to przestrzeń Liberté!, uwzględniająca istotne, najbardziej progresywne i dynamiczne przemiany w polskiej poezji ostatnich lat. Wiersze będą reagować na bieżące wydarzenia, ale i stronić od nich, kiedy czasy wymagają politycznego wyciszenia, a afekty nie są dobrym doradcą w interpretacji rzeczywistości.

Wiersze publikowane są w cyklu dwutygodniowym.


Photo by Laura Fernandez on Unsplash

Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies. Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia.

Akceptuję