Komisja Europejska rekomenduje Polsce nie tylko włączenie rolników do powszechnego systemu emerytalnego, ale także stopniowe wycofanie się ze specjalnego systemu dla górników.
Uprzywilejowanie górników, jeśli chodzi o czas przejścia na emerytury i sposób wyliczenia emerytur, generuje szczególnie duży deficyt w funduszach ubezpieczeń społecznych. Jeśli przyjąć założenie, że górnikom należą się pewne przywileje, zmniejszenie tego deficytu powinno nastąpić poprzez obciążenie sektora górniczego ponad obciążenia standardowe. Koszt wcześniejszych, wyliczanych w preferencyjny sposób, emerytur górniczych powinien bowiem obciążać górnictwo. Należy więc składki w sektorze górniczym odpowiednio zwiększyć, przy czym, to obciążenie może dotyczyć pracowników i pracodawców, bądź też samych pracodawców. Przerzucanie części faktycznych kosztów górnictwa na całą gospodarkę sztucznie obniża koszty w tym sektorze, zwiększa zapotrzebowanie na produkty tego sektora, obniża zapotrzebowanie na konkurencyjne źródła energii, w tym na tzw. zieloną energię. Nie ma żadnego uzasadnienia, żeby podatnik wkraczał między producenta węgla i konsumenta węgla i dopłacał do każdej takiej transakcji koszty przywilejów emerytalnych dla górników. Urealnienie kosztów górnictwa odciąży budżet, zmniejszy popyt na węgiel i liczbę zatrudnionych w tym sektorze, a jednocześnie zwiększy popyt na alternatywne źródła energii, w tym źródła zielone. Podwyższona składka na emerytury górnicze, które mogłaby być wprowadzana stopniowo, np. przez 3 lata, znacząco odciążyłaby finanse publiczne.
O reformie emerytur rolniczych pisałem w artykule „Rolnictwo nie musi być ciężarem dla gospodarki. Objąć dopłaty podatkiem i zamknąć KRUS dla nowych uczestników„.
