Program PiS sprowadza się w istocie do kompletnej abdykacji państwa. Masz obywatelu 500 zł, albo 13 emeryturę, ale za rehabilitację, lekarza czy edukację płać sam. Łatwiej jest rozdać pieniądze, trudniej stworzyć sprawnie działającą ochronę zdrowia, czy dobre szkoły.
Rok wyborczy oraz relatywnie dobra sytuacja finansów państwa skłania do składania obietnic zwiększenia wydatków budżetowych. Podczas konwencji programowej PiS przedstawiono szereg propozycji, z których najważniejsze (niosące największe skutki budżetowe) to pomysł na tzw. trzynastą emeryturę oraz zapowiedź objęcia programem 500+ każdego dziecka. Opozycja nie tylko nie skrytykowała zapowiedzi obozu rządowego, ale wręcz zaczęła się licytować kto pierwszy te pomysły zgłosił.
Ochrona zdrowia w ruinie
Zwiększenie wydatków budżetowych w Polsce jest nieuchronne. Szczególnie zła jest sytuacja w służbie zdrowia gdzie udział publicznych wydatków w stosunku do krajowego PKB wynosi zaledwie 4,4%. To znacznie mniej nie tylko niż średnia dla UE (6,8%), ale też dla krajów Europy Środowej i Wschodniej (5,2%). Niższe wydatki są jedynie na Łotwie. Publiczne wydatki na zdrowie mają zapewnić obywatelom prawidłowe funkcjonowanie szpitali, dostęp do lekarzy, rehabilitantów, leków czy programów profilaktycznych. Nie zapewniają.
Kolejki rosną, zmuszając pacjentów do szukania pomocy w prywatnych gabinetach i salach zabiegowych. W 2012 r. na dostęp do bezpłatnych świadczeń zdrowotnych w Polsce czekaliśmy przeciętnie ok. 2 miesięcy, w 2014 r. ok 3 miesięcy a w maju 2018 r. przeciętnie już 3,7 miesiąca. W niektórych specjalnościach sytuacja jest tragiczna: jeśli chorujemy na tarczycę, na wizytę u specjalisty czekamy aż 11 miesięcy! Brakuje lekarzy (na 1 tys. pacjentów w Polsce przypada zaledwie 2,3 lekarza – najmniej w UE), brakuje pielęgniarek, brakuje rehabilitantów, nie ma pieniędzy na skuteczne leki nowej generacji i powszechne programy profilaktyczne. Kiedy dziecko zachoruje na poważną chorobę często jedynym rozwiązaniem staje się organizacja zbiórki publicznej. Kiedy potrzebujemy pilnej konsultacji ze specjalistą musimy zapłacić z własnej kieszeni.
„Takie będą Rzeczypospolite jakie ich młodzieży chowanie”
Głębokie problemy systemowe dotyczą też sektora edukacji. „Reforma Zalewskiej” dokonała rewolucji organizacyjnej, ale nie przyczyniła się do zaleczenia żadnej z największych chorób dławiących szkolnictwo. Przede wszystkim zamiast poprawić to pogorszono warunki pracy nauczycieli, zmuszając wielu do pracy na cząstkach etatów w różnych szkołach, nie rozwiązując przy tym problemu żenująco niskich płac oraz niedostosowania metod i programów nauczania do zmieniających się potrzeb uczniów. Pozostał, a nawet zwiększył się problem przeludnienia klas, przyczyniający się do się istotnego pogorszenia komfortu pracy zarówno uczniów, jak i nauczycieli, a w efekcie do obniżenia jakości kształcenia. Doszedł problem nauki na dwie zmiany oraz konieczność przemieszczania się między różnymi budynkami.
Tak jak herbata nie robi się słodsza od samego mieszania, tak system edukacji nie stanie się lepszy bez zwiększenia nakładów na jego funkcjonowanie. Te, w przeliczeniu na ucznia, od lat plasują Polskę dużo poniżej średniej OECD, a przecież od jakości kształcenia zależy przyszłość naszego kraju. Dlatego też zwiększenie wydatków na szkolnictwo powinno być absolutnym priorytetem w budżecie państwa.
Obywatelu, zapłać sobie sam
Realizacja propozycji zgłoszonych przez PiS na konwencji to jest w istocie kompletna abdykacja państwa. Obok służby zdrowia i edukacji problemy są też w sądownictwie, policji, administracji, wojsku, więziennictwie – praktycznie w każdej sferze działań państwa. Zamiast zająć się poprawą jakości usług publicznych, rząd obiecuje rozdawnictwo. Masz obywatelu 500 złotych albo 13 emeryturę, ale za rehabilitację, lekarza czy edukację płać sam.
Osoba zamożna zapłaci za wizytę lekarską, kursy dodatkowe dla dzieci, czy prywatną szkołę. Osobom mniej zamożnym dodatkowe 500 zł problemu leczenia, czy edukacji dzieci nie załatwi. Rozdawnictwo nie poprawi więc dostępu do usług publicznych, a tylko doprowadzi do wzrostu nierówności. Są więc zapowiedzi Kaczyńskiego rodzajem słodkiej trucizny. Fajnie jest dostać co miesiąc 500 zł, ale dla społeczeństwa oznacza to odsunięcie niezbędnych reform być może o wiele lat. Dobra koniunktura gospodarcza nie jest wieczna i za kilka lat przestrzeń na zwiększanie wydatków publicznych będzie mniejsza niż jest dziś. Doświadczyliśmy tego w latach 2008-2013 w czasie kryzysu gospodarczego, gdy zamiast wzrostu nakładów na polityki publiczne trzeba było ciąć wydatki.
Problem wiarygodności
W pewnym sensie ma rację Piotr Trudnowski pisząc o „wiarygodności” jako słowie kluczowym w nadchodzących wyborach. Łatwiej jest rozdać pieniądze, trudniej stworzyć sprawnie działającą ochronę zdrowia, czy dobre szkoły. Gdyby PiS zaczął obiecywać skomplikowane reformy, to kto by mu uwierzył? Po ponad trzech latach rządów widać niezbicie, że desant Misiewiczów i Przyłębskich na urzędy uniemożliwia naprawę źle funkcjonujących struktur państwa. Czy przejęte przez obóz rządzący sądy i trybunały działają dziś lepiej niż wcześniej? Czy zniszczenie służby cywilnej poprawiło działanie administracji publicznej? Czy „dobra zmiana” w dyplomacji przyniosła jakiekolwiek pozytywne owoce? Nie! Dlatego obietnice socjalne są dla obozu rządzącego jedynym wyjściem, jedynym uzasadnieniem pozostania przy władzy.
Mam nadzieję, niewielką co prawda, że opozycja nie ulegnie pokusie licytacji na obietnice. W Polsce naprawdę pilnie potrzebne są głębokie zmiany w sposobie świadczenia podstawowych usług publicznych, żeby jakość życia w naszym kraju zbliżyła się choć do aspiracji obywateli. Rozdawnictwo to nie jest droga do tego. Zanim więc ucieszymy się z dodatkowych pięciu stówek na dziecko, zastanówmy się co będzie, jak to dziecko poważnie zachoruje. Zanim damy się złapać na lep „słodkiej trucizny Kaczyńskiego” zastanówmy się, kto będzie leczył nas albo naszych starzejących się rodziców i kto będzie za to płacił? Może znajdą się siły polityczne, które będą umiały wyjaśnić współobywatelom, że naprawdę zasługują na więcej niż 500+.
