Dlaczego Prezydent Kaczyński, podziwiany za swoją demokratyczną niezłomność na Białorusi, Gruzji i Ukrainie, zdecydował się uhonorować kontrowersyjnych ministrów autorytarnego rządu w Azerbejdżanie?
Kilku ministrów rządu Azerbejdżanu otrzymało 17 października prestiżowe polskie ordery w uznaniu za ich „znaczący wkład w rozwijanie polsko-azerskich stosunków”.
Wśród nagrodzonych oficjeli znajdują się m.in. minister spraw wewnętrznych Ramil Usubov i szef ministerstwa bezpieczeństwa narodowego, zwanego azerskim KGB, Eldar Mahmudov, którzy otrzymali Krzyż Komandorski. Ministrowi spraw zagranicznych Elmarowi Mammadyarovi polski prezydent przyznał Wielki Krzyż Orderu Odrodzenia Polski.
Uhonorowanie azerskich polityków, których działalność była wielokrotnie krytykowana przez międzynarodowe instytucje i organizację praw człowieka wzbudziło wątpliwości i rozczarowanie w Azerbejdżanie.
Isa Gambar, lider najstarszej partii opozycyjnej Musavat był zawiedziony na wieść o ceremonii wręczenia odznaczeń, która odbyła się w polskiej ambasadzie w Baku.
„Polska nagrodziła autorytarny reżim z uwagi na swoje interesy ekonomiczno-polityczne. Dla azerskiego społeczeństwa to nie jest dobry znak. Warszawa jest w końcu dla nas przykładem udanych reform i integracji z Unią Europejską” – komentował azerski polityk.
Koledzy od orderów
Irena Lasota, polska publicystyka i działaczka społeczna pochodzenia francuskiego, od lat z uwagą śledzi wydarzenia w Azerbejdżanie. Na co dzień mieszka w Waszyngtonie, gdzie prowadzi Instytut na Rzecz Demokracji w Europie Wschodniej (IDEE) monitorujący wydarzenia polityczne w krajach byłego Związku Radzieckiego.
Polska działaczka przyjaźniła się z Ebulfazem Elchibejem, demokratą i pierwszym prezydentem Azerbejdżanu po rozpadzie ZSRR. Sentyment do kaukaskiej republiki pozostał nawet po śmierci Elczibeja.
Rok temu Irena Lasota sama została uhonorowana Krzyżem Komandorskim z rąk prezydenta Lecha Kaczyńśkiego za udział w wydarzeniach polskiego marca 1968r. Była dysydentka nie była jednak szczególnie szczęśliwa na wieść, że przyjdzie jej dzielić honory z kontrowersyjnymi postaciami bliskiego jej kraju.
„Jestem zszokowana, że niektórzy azerscy ministrowie otrzymali te same ordery. Szczególnie niestosowne wydaje mi się odznaczenie Ramina Usubova, ministra spraw wewnętrznych Azerbejdżanu”.
Dr Paweł Wosik, dyrektor Fundacji Wschodniej, koordynator programu wschodniego Forum Młodych Dyplomatów był równie oburzony decyzją Lecha Kaczyńskiego.
„Z niedowierzaniem i zażenowaniem przyjąłem informację, że polski prezydent wręczył odznaczenia państwowe przedstawicielom władz azerskich, którzy działają przeciwko opozycji demokratycznej i wolnym mediom”.
Irena Lasota zwraca uwagę, że ceremonia wręczenia odznaczeń odbyła się dokładnie 6 lat i 2 dni po sfałszowanych wyborach prezydenckich, w następstwie których aktualny prezydent Ilham Alijew przejął schedę po swoim umierającym ojcu. Masowe demonstacje przeciwko fałszerstwom wyborczym zostały krwawo stłumione przez policję i służby specjalne. Setki osób trafiły do więzień, a organizacje praw człowieka informowały o stosowanych przeciwko dysydentom torturach. Ramin Usubov już wtedy stał na czele azerskiego ministerstwa spraw wewnętrznych.
„Obserwatorzy OBWE, w tym delegacja z mojego instytutu i grupa polska, na własnych oczach widzieli te cuda nad urną i brutalne akcje azerskiej policji, która nie zawahała się użyć gazu łzawiącego przeciwko pokojowym demonstrantom. Teraz, jak gdyby nic się nie stało, minister Usubow zostaje przyjacielem Polski! Pytam: za co? Co takiego zrobił na rzecz rozwoju polsko-azerskich stosunków?
Kancelaria prezydenta: to normalna praktyka
Mariusz Handzlik, prezydencki minister ds. kontaktów zagranicznych nie zdecydował się na rozmowę. W odpowiedzi na prośbę o komentarz w sprawie kontrowersyjnych odznaczeń prezydenckie biuro prasowe wysłało oświadczenie:
„Podczas wizyt oficjalnych Prezydentów normalną i przyjętą na całym świecie praktyką jest nadawanie odznaczeń państwowych osobom zasłużonym dla rozwoju stosunków pomiędzy danymi państwami. Rzeczpospolita Polska, posiadająca bardzo dobre i przyjazne stosunki z Republiką Azerbejdżanu, obejmujące wiele dziedzin współpracy, chciała w ten sposób wyrazić swoje uznanie dla osób, które wniosły istotny wkład w zbliżenie naszych państw i narodów.”
Za kulisami
Azerskiej opozycji trudno jednak zrozumieć co takiego oznacza „znaczący wkład w rozwój polsko-azerskich stosunków”.
Penah Husejnov, jeden z sześciu posłów opozycyjnych azerskiego parlamentu i lider Azerbejdżańskiej Partii Ludowej podkreśla, że Polska ma święte prawo przyznawać odznaczenia wedle własnego uznania. Azerski opozycjonista nie potrafił jednakże dostrzec logiki w działaniach Warszawy.
„Dziwna sprawa. Być może odznaczeni panowie ministrowie rzeczywiście służą relacjom polsko-azerskim, może odegrali wielką rolę w budowaniu więzi między naszymi krajami. Niestety ja nic o tym nie wiem”
Ilgar Mammadow, popularny azerski politolog z Baku ma swoją własną teorię na temat przyznanych nagród. „Prawdopodobnie uhonorowani ministrowie wyświadczyli przysługę polskim służbom specjalnym w kwestii rozpracowywania jakichś przestępstw. W każdym razie te odznaczenia na pewno nie zmienią spojrzenia na tych polityków, którzy mają w Azerbejdżanie fatalną reputację jeśli chodzi o prawa człowieka”.
Rurociąg vs demokracja
„Oczywiście można przyznać odznaczenia ministrom gospodarki i energetyki, ale honorowanie szefa ministerstwa spraw wewnętrznych i bezpieczeństwa narodowego jest niedorzeczne! Nawet Mammadov [minister spraw zagranicznych) – przyp. red] znalazł się na czarnej liście Amnesty International i został potępiony za swoje działania antydemokratyczne przez Radę Europy” – komentowała z oburzeniem Irena Lasota po przeczytaniu oświadczenia kancelarii prezydenta.
„Wyobraźmy sobie, że w latach 80. Polska miałaby dobre stosunki gospodarcze z Francją i nagle Paryż przyznałby Legion d’honoeur [najwyższe francuskie odznaczenie państwowe – przyp. red] generałowi Kiszczakowi. Jak by to wyglądało?! Jestem przekonana, że prezydent Kaczyński i jego brat pierwsi by zaprotestowali i uznali to wydarzenie za skandaliczne.
Dr Wosik dostrzega jednak logikę w działaniach Warszawy. Polska, uzależniona od Rosji w kwestiach energetycznych może starać się o ocieplenie relacji z bogatym w gaz i ropę Azerbejdżanem w celu zabezpieczenia własnej przyszłości – nawet kosztem demokratyzacji kaukaskiej republiki.
„Zastanawiam sie czy to nie jest związane z planami budowy nowego gazociągu [Nabucco – przyp. red.] i dywersyfikacją dostaw ropy. Miejmy nadzieje, ze interesy gospodarcze nie zwyciężyły nad działalnością na rzecz demokratyzacji”.
Nativ Zeynalov i Arife Kazimova z azerskiej sekcji Radia Wolna Europa/Radia Wolność pomogli przy pisaniu tego artykułu.