Trwa debata czy sprzedawać broń Ukrainie. Przeciwnicy jej eksportu twierdzą, że sprzedaż broni, szczególnie ofensywnej, prowadzić będzie do eskalacji konfliktu, rozeźli Putina, który wprowadzi sankcje na kraje eksportujące. Twierdzą dalej, że Ukraina sama jest producentem broni.
Eksporterem może być tylko podmiot gospodarczy posiadający koncesję na tę działalność, a każdy kontrakt eksportowy musi mieć zgodę Ministerstwa Gospodarki. Przed wydaniem zgody, sprawdza czy kraj nie jest objęty sankcjami ONZ, OBWE, czy UE i zasięga opinii w sześciu podmiotach, w tym MSZ, ABW, MSW. Oczekiwanie na wydanie zgody trwa 2-3 tygodnie. Na razie nie było żadnej odmowy eksportu na Ukrainę, a zatrzymano na granicy hełmy i kamizelki kuloodporne tylko dlatego, że eksporterzy nie mieli odpowiedniej zgody.
Ukraina zabiega także o zakup pocisków przeciwpancernych o czym mówił prezydent Poroshenko w Kongresie USA.
Uważam, że świat zachodni powinien Ukraińcom sprzedawać broń. Niczym nie sprowokowane zajęcie przez Putina Krymu, chęć zagarnięcia południowej Ukrainy, nazywanej teraz Noworosją, blokowanie Umowy Stowarzyszeniowej, jest próbą naprawy przez Putina największego nieszczęścia XX wieku, jakim było wedle niego rozpad Związku Radzieckiego i priorytetu „obrony” interesów ludności rosyjskojęzycznej bez względu na obowiązujące prawo międzynarodowe.
Okazanie słabości w obronie ładu międzynarodowego jedynie sprzyjać będzie eskalacji działań przez Putina. Tylko twarda obrona wartości europejskich i istniejącego ładu międzynarodowego może go powstrzymać przed próbą odbudowy ZSRR w formie unii celnej i politycznej. Sankcje personalne i ekonomiczne można by znacznie powiększyć obejmując np. wszystkich członków Dumy i Federacji Rosyjskiej, którzy zatwierdzili aneksję Krymu, a najważniejszą sankcją ekonomiczną byłoby przyjęcie długoletniego planu stopniowego zmniejszania zakupów gazu i ropy w Rosji. Nie można też odmówić pomocy zaatakowanej militarnie Ukrainie. Dziś Ukraińcy własną krwią bronią wartości europejskich, zasady samostanowienia, bronią traktatów międzynarodowych. To Zachód: USA, Wielka Brytania, nie dotrzymały swych zobowiązań budapeszteńskich, w których Ukraina wyrzekła się broni jądrowej w zamian za gwarancje integralności terytorialnej. Jeśli Putin uniemożliwi realizację Umowy Stowarzyszeniowej, zdestabilizuje Ukrainę i doprowadzi ją do podporządkowania Moskwie, to za kilka lat będziemy mieli wojska Putina na Bugu, a już je mamy w Kaliningradzie. Jeśli uda się podporządkować Ukrainę, to wątpliwe czy uda się utrzymać niezależność Białorusi, Mołdawii, Gruzji, Azerbejdżanu, czy Kazachstanu. Armenia czy Kirgistan już wcześniej uległy rosyjskiej presji, „bo nie mieliśmy innego wyjścia”, jak prywatnie stwierdzają ich przywódcy.
Odmowa sprzedaży broni Ukrainie to nic innego jak powiedzenie Rosji: to jest strefa waszych wpływów; nie możemy tego głośno powiedzieć, a nawet musimy wprowadzić pewne sankcje, ale tak naprawdę, to sprawa między wami a Ukraińcami. To nie tak. To sprawa między cywilizowanym światem a XIX-wiecznym imperializmem. Obrona wartości europejskich odbywa się dziś na Ukrainie. I nie możemy jej zostawić samej.
