W skali cykli politycznych Europa, nie może konkurować z dwoma potęgami niedemokratycznymi, na strategie i ciągłość wizji. Właśnie teraz, za naszego życia, umiera wielkie marzenie pokolenia naszych ojców: Wspólnota Europy. Tymczasem satrapia Moskiewska w ćwierć wieku po upadku swojego związku, jest już w trakcie przywracania utraconego porządku w przestrzeni bliskiej zagranicy.
Technologia wpływania na emocje społeczeństw demokratycznych, opiera się dziś w dużej mierze, na sile obrazu, co jest nowe i sile strachu przed obcymi, który jest odwiecznym i wspólnym atawizmem, wszystkich społeczeństw. Putin w ciągu dekady przesunął środek ciężkości z czołgów na technologie informatyczne. Utrzymując przy tym agenturę wpływu, w tradycyjnie Rosji przychylnych elitach Zachodu, dokonuje właśnie pierwszej informatycznej wymiany władzy w Europie. Wszystkie technologiczne zdobycze Zachodu, wykorzystywane głównie w tych krajach, w celach rozrywkowych, bądź przez prywatne gigantyczne spółki, Rosja wykorzystuje w walce z porządkiem atlantyckim. Po kolei dokoptując do zdobyczy tradycyjnej gry wywiadowczej, media elektroniczne, które przejmują kontrolę nad emocjami społeczeństw Zachodu.
Oczywiście nie jest tak, że Rosja stworzyła sobie te okazje. Rosja je tylko wykorzystuje. Likwidacja całych gałęzi przemysłu, likwidacja dobrze płatnych miejsc pracy i wędrówka kapitału, jest również wynalazkiem zachodniej cywilizacji. Wynikające z tych procesów skutki, obumieranie całych miast bądź klas społecznych, wpływają dziś na decyzje polityczne zachodniego świata. LePen, Brexit i Trump, nie są wyłącznie efektem dalekosiężnych działań Kremla. Są jedynie umiejętnym adaptowaniem szans historycznych, dla długofalowej strategii. Rosja, podobnie jak Chiny, umiejętnie przeskakuje przez cykle koniunkturalne i kryzysy polityczne które same wywołuje, ponieważ jest pozbawione kontroli demokratycznej i nawet drastyczne i wieloletnie spadki standardu życia, nie są w stanie zagrozić ciągłości władzy. Należy nawet założyć, że gdyby nastąpiły gwałtowne zmiany władzy na szczytach Pekinu i Kremla, to kierunki długofalowych strategii i tak nie uległy by zmianie, przez wiele lat, lub inaczej mówiąc, przez wiele demokratycznych cykli Zachodu.
Kiedy jest już jasne, że kremlowski scenariusz jest rozpisany na całkowity rozpad UE i rozbrojenie NATO jako sojuszu nieskutecznego, polski think tank, (gdyby istniał) piszący długofalową i pozbawioną barw politycznych strategię dla Polski, zastanawiałby się dziś, nad trzema zasadniczymi kwestiami.
Po pierwsze, czy Polska jako byt niezależny od Kremla, może przetrwać, w formie dzisiejszej swej niezależności, po rozpadzie UE i powołaniu nowego jądra Europy, bez Polski, kierowanego przez nowe, w znacznej części pozostające w dziwnych relacjach z Moskwą, nowe Europejskie elity? Jakie działania należałoby podjąć, bez względu na przynależność partyjną, przez obecnych ministrów zajmujących się dyplomacją, z ramienia rządu i Kancelarii Prezydenta RP. Jakie działania świadom tych zagrożeń powinien podjąć Prezydent RP, mając dziś na względzie nie przyporządkowanie partyjne, a zagrożenia dla Polski w dającej się już przewidzieć w bieżącym cyklu demokratycznym, przyszłości. Czy rozmontowanie i pozbawienie życia Trójkąta Weimerskiego, służy Polsce, czy też leży wzdłuż interesów wrogów Polski. Czy montowanie koalicji tzw Międzymorza, mianując się jednocześnie jej przywódcą, służy faktycznemu bezpieczeństwu Polski, biorąc pod uwagę, że jest jedynie mile widziane w Europie przez kremlowskiego konia trojańskiego – Węgry? Czy koalicja państw w znacznej mierze słabszych od Polski pod względem militarnym i potencjału zaangażowanych środków, ma strategiczny sens i kto właściwie go określił?
Po drugie, jaka jest strategia i jakie działania już podjęto, aby zainteresować Polską kandydatkę na prezydenta USA, Hillary Clinton i jakie scenariusze działań lobbujących za interesami Polski podjęto, w związku bardzo prawdopodobnym zwycięstwem Trumpa. W jaki sposób nasze interesy i znaczenie Polski dla USA przedstawiono temu kandydatowi? Kto się z nim spotkał i jakich zapewnień oczekiwał? Jakie wysiłki podejmuje nasza dyplomacja, w celu zabezpieczenia długofalowych interesów Polski, wobec prawdopodobnego odwrócenia uwagi administracji Trumpa (ale przecież i Clinton) od doktryny Brzezińskiego?
Wreszcie po trzecie. Czy Polskę stać na otwarty konflikt i osłabianie Unii Europejskiej, czy Polskę stać na złą prasę na Zachodzie i dające się przewidzieć wkrótce, wykluczenie nas z porządku atlantyckiego? Czy brak zainteresowania duchowego przywódcy PiS światem i mechanizmami zarówno rządzącymi Unią jak i emocjami zachodnich społeczeństw, jest wystarczającym uzasadnieniem dla pobudzania przyszłego braku chęci Zachodu do „umierania za Gdańsk”?
Czy Polskę, w trakcie zamykania się historycznego okienka, biegającą jak dziecko po pustym pokoju, ktoś uchroni przed nieuchronnym, czy też kolejny raz, w naszej historii, ułatwimy Rosji odzyskiwanie bliskiej zagranicy. Dlaczego elity „niepodległościowe” nie słuchały słów swojego wielkiego przywódcy Lecha Kaczyńskiego o tym, że „przyjdzie potem czas na Polskę” i co te elity robią dziś, wspólnie z tymi, którzy jak Węgry i Rosja, nie należą do porządku atlantyckiego, nie akceptują go i przeciwstawiają mu inne wartości? Dlaczego te elity wysyłają dziś naszym wrogom sygnał, że są gotowe ukarać Tuska. Polaka, który piastuje najwyższe, w historii Polski, stanowisko? Jakim celom poza osobistą zemstą człowieka, nie rozumiejącego sieciowości współczesności, służy osłabienie nie tylko Tuska, ale i Polskiej obecności w kapryśnej świadomości Zachodu?
Co paradoksalne, dziś to nie Zachodowi który staje na straży naszego trójpodziału władz i porządku konstytucyjnego powinno zależeć na naszej obecności w tzw: jądrze Europy. Należy nawet, dla potrzeb szerszej analizy, zakładać, że istnieją w Europie silne trendy odśrodkowe, dla których Europa Wschodnia w strukturach UE, to problem. Problem który do wczoraj był tylko kosztem, być może w perspektywie Francji czy Niemiec dostępem do rynku, czy jak uważa prawica, do naszych kieszeni, ale dziś staje się również kwestią cywilizacyjną. Dodatkowo w świecie, który traci właśnie kruche zasady bezpieczeństwa, dalsze finansowanie spójności regionów obcych kulturowo, choć nie jest sztandarowym hasłem rozłamowców, może być jednym z ich kierunków. Czy dla francuskiego rolnika z okolic Calais, jest wytłumaczalne dzisiejsze finansowanie odchodzących od zachodnich zasad demokracji Polski czy Węgier? Czy może jądro starej Europy uznało, że eksperyment nie tylko nie wyszedł co stanowi realne zagrożenie dla bezpieczeństwa „starej Europy”?. Czy Polska pozbawiona strategii, może odmówić jej posiadania Francji albo Włochom? Czy w kontekście nadchodzących dużych zmian klimatycznych bezpieczeństwo energetyczne Niemiec i innych państw „starej Europy”, nie jest warte wg ich interesów, poświęcenia Litwy czy Słowacji, a nawet Polski? Czy samodzielna i nieprzewidziana przez nikogo izolacja Polski, nie jest również na rękę zmęczonym elitom Zachodu? W takim wypadku należy uznać, że obecne władze w Warszawie, są historyczną szansą Rosji i elit Zachodu oraz jednocześnie prawdziwą dziejową katastrofą dla nas.
Naszej pozycji, reputacji i znaczenia, może nie być już szansy odbudować. A Polska w przestrzeni niczyjej, jako sierota po UE i NATO, znajdzie się na dziesięciolecia w orbicie i uścisku Rosji, która posiada znakomite perspektywy klimatyczne i energetyczne na najbliższe 100 lat.