Obywatele powinni mieć prawo do własnych wyborów dróg życiowych i własnych wyborów moralnych, natomiast obowiązkiem nowoczesnego państwa jest zapewnienie takich praw każdej jednostce.
Wielkim zadaniem jakie stoi przed zwolennikami świeckiego państwa jest wprowadzenie tego postulatu do programu politycznego mainstreamu. Tylko w ten sposób możemy realnie walczyć o zmiany na poziomie ustawodawstwa. Oznacza to, że o świeckości trzeba zacząć mówić innym językiem, w taki sposób aby oderwać w gruncie rzeczy już centrowe postulaty podejmowane na Zachodzie np. przez brytyjską Partię Konserwatywną, od towarzyszącemu im w Polsce wizerunku antyklerykalnego radykalizmu, który prowadzi jedynie do ślepej uliczki pewnej egzotycznej niszy. Tymczasem postulat zmian prawnych dotyczących rozdziału Kościoła i państwa zaczyna być niezwykle pilną potrzebą nie tylko ze względów ideowych, ale też z racji na pragmatykę polityczną i niedopuszczalne związanie kościoła z jednym środowiskiem politycznym. I do dostrzeżenia tych faktów musimy przekonać liderów partii centrowych w Polsce.
O jaką świeckość powinniśmy zabiegać?
Dlatego należy zdecydowanie podkreślić, że idea świeckości, o którą zabiegamy nie jest równoznaczna z antyklerykalizmem czy jakimkolwiek atakiem na wiarę. Wiara pozostaje niezwykle ważnym elementem życia dla bardzo wielu osób i należy podchodzić do niej z należnym szacunkiem. To świeccy liberałowie będą tym środowiskiem, które z determinacją będzie bronić zasady wolności religijnej, dbać o to aby księża i kościoły miały swobodę działania, a każdy obywatel w życiu prywatnym mógł kierować się wartościami swojej wiary. W przeszłości wiele świeckich środowisk w Polsce wielokrotnie naruszało zasadę owego szacunku. Co ważne nadal jest ona naruszana, co w takim kraju jak Polska przeszkadza wprowadzeniu świeckich postulatów do politycznego mainstreamu.
Broniąc wolności religijnej, musimy jednak pryncypialnie bronić granicy owej wolności, którą jest wolność drugiej jednostki i prawo do wyznawania innego światopoglądu.
To, o co walczymy można w zasadzie zapisać w jednym zdaniu: „Domagamy się prawa każdej jednostki do wyboru własnej światopoglądowej czy religijnej drogi, tak długo jak nie narusza ona tego samego prawa innej osoby”. Aby zapewnić realizację tego postulatu potrzebujemy świeckiego państwa, dbającego o rozdział państwa i Kościoła, traktującego dominujący Kościół w sposób możliwe równy innym organizacjom religijnym czy światopoglądowym. Państwa dbającego aby przekonania religijne danej grupy osób nie stawały się prawem powszechnym obowiązującym wszystkich obywateli.
To nie jest postulat radykalny. Natomiast logiczną jego konsekwencją jest zmiana prawna, która doprowadzi do: legalizacji związków partnerskich zarówno hetero jak i homoseksualnych (które powinny mieć prawa równe parom małżeńskim), finansowania przez państwo in vitro, legalizacji aborcji, wyłączenia lekcji religii z oficjalnego programu szkolnego liczonego do średniej ocen, organizacji lekcji religii dla osób chętnych tylko po zakończeniu głównego programu zajęć szkolnych. Obywatele powinni mieć prawo do własnych wyborów dróg życiowych i własnych wyborów moralnych, natomiast obowiązkiem nowoczesnego państwa jest zapewnić takich praw każdej jednostce. Jednocześnie świeccy liberałowie będą dbali o pełną wolność działania i głoszenia własnych prawd moralnych przez Kościół katolicki, który swoją nauką powinien kształtować światopogląd czy wybory wiernych. Kościół musi to jednak czynić wykorzystując ambonę, a nie prawo państwowe i wpływy w partiach politycznych.
Dlaczego świeckie państwo to kluczowe zadanie polityczne dla całego obozu europejskiego?
U zarania III Rzeczpospolitej jej ojcowie założyciele w Kościele katolickim, konsekwentnie wspierającym wcześniej opozycję antykomunistyczną, widzieli sojusznika w prozachodniej i prodemokratycznej drodze, jaką chcieli aby Polska zaczęła podążać. Takim założeniom sprzyjał fakt kurateli nad polskim Kościołem sprawowany przez Jana Pawła II, znakomitego polityka, który był przekonany, że miejsce Polski leży w Europie, wśród krajów o ustrojach demokratycznych. Jednak dla ogromnej części struktur Kościoła w Polsce, droga ta wcale nie była naturalna, a pokusa budowy zamkniętego państwa wyznaniowego od dawna była w Kościele postulatem bardzo popularnym.
Charyzmatyczny lider Kościoła katolickiego i ojcowie założyciele III RP, z Tadeuszem Mazowieckim i liderami partii postkomunistycznych na czele, zmusili Kościół do względnie skutecznej pracy na rzecz miejsca Polski w Europie, na rzecz demokracji w wersji znanej z innych krajów Unii Europejskiej.
Niepisana umowa skłaniająca stronę kościelną do działania, była okupiona ogromnymi transferami finansowymi jakie państwo zaczęło przekazywać w przeróżnych formach na rzecz Kościoła.
Został on również ogromnie uprzywilejowany w systemie edukacyjnym. Stworzono mechanizm, w którym szczególnie w mniejszych miejscowościach, w wyniku połączenia siły niedzielnych kazań miejscowych proboszczów, oddziaływania takich mediów jak Radio Maryja oraz obecności Kościoła w szkole, nauka księży stała się dla wielu głównym czynnikiem, za pośrednictwem którego kształtowali swoje spojrzenie na świat. Konsekwencje są dziś dobrze widoczne w postawach dużej części młodych ludzi dorastających w III RP.
Opisany sojusz działał w miarę poprawnie do 2005 roku czyli śmierci Papieża. Równolegle dynamicznie rozwijał się jednak kościół radykalny spod znaku Radia Maryja. Później nastąpił znaczący zwrot w oficjalnych działaniach Kościoła i jego polityki względem strategicznych założeń polskiej racji stanu. Od około roku 2010 można już mówić o trwałym antyeuropejskim zwrocie mainstreamu polskiego Kościoła i rosnących z roku na rok coraz silniejszych jego powiązań z jednym tylko środowiskiem politycznym Prawa i Sprawiedliwości.
Można polemizować czy tak ogromne transfery finansowe dla Kościoła były kiedykolwiek uzasadnione. Uważam, że prowadzoną tak politykę finansową wobec Kościoła można traktować jako narzędzie w realizacji strategicznych interesów państwa. Jednak dziś państwo, które za swoją rację stanu uznaje utrzymanie systemu demokracji liberalnej oraz miejsca Polski w Unii Europejskiej, nie może pozwolić sobie na finansowanie w takiej skali organizacji, która działa przeciw tym dwóm zasadniczym ideom.
Główne partie opozycje muszą zrozumieć, że dalsze finansowanie Kościoła w tej skali, bez powrotu ze strony beneficjenta do niepisanego sojuszu, pracującego na rzecz polskiej racji stanu czyli miejsca Polski w Unii Europejskiej oraz wzmacniania ustroju demokratycznego, dla ustroju państwa jest działaniem samobójczym. Po wygranych wyborach dzisiejsza opozycja powinna wykorzystać kwestie finansowe jako narzędzie wywierania wpływu na Kościół.
Świeckie państwo może hojnie wspierać związki wyznaniowe, jeśli te wspomagają rację stanu.
Chcąc zachować przywileje Kościół musiałby w jasny sposób „zrobić porządek” ze swoim radykalnym skrzydłem oraz Radiem Maryja. Warto przypomnieć, że tak naprawdę zasadniczym celem kampanii Świecka Szkoła, zainicjowanej przez środowisko Liberté!, było wskazanie skali finansowania Kościoła przez państwo, próba zniszczenia tabu, jakie ten temat stanowi w środowiskach centrowych oraz wskazanie finansów jako elementu nacisku na Kościół katolicki.
Czy polski Kościół może się jeszcze opamiętać? Dziś nadzieja na to wydaje się być niewielka. Uważam jednak, że świeccy liberałowie powinni kibicować i wspierać możliwości zwrotu w strategii kościoła, nie rezygnując z pryncypialnej obrony granicy wolności działania kościoła, którą jest wolność drugiej jednostki i prawo do wyznawania innego światopoglądu. Ewentualne nowe porozumienie z kościołem nie może obejmować rezygnacji z postulatów świeckiego państwa.
Kościół to niezwykle silna organizacja, ważna dla ogromnej rzeszy Polaków, dlatego jego głos za Europą i demokracją byłby w trudnej przyszłości bardzo cenny. Tyle, że do tanga, zawsze trzeba dwojga. Czy Kościół otwarty ma dziś jeszcze dość siły aby przeciwstawić się Kościołowi zamkniętemu? Czy Kościół jest zdolny to samoograniczenia i akceptacji zasad świeckiego państwa? Może to pytanie retoryczne, ale uważam że warto publicznie je zadawać.
Ilustracja: Olga Łabendowicz