Problem starzenia się społeczeństwa w kontekście funkcjonowania systemu emerytalnego
Na początku chciałbym wyjaśnić tytuł artykułu. Słowa bezczelnie przywłaszczyłem sobie z wypowiedzi Profesora Marka Góry, z seminariów poprowadzonych w ramach Szkoły Liberalnej Polityki Społecznej. Przywłaszczyłem? Tak, mimo że nie jestem ich autorem, to jak najbardziej się z nimi zgadzam. Myśl, że istnieje Święty Mikołaj, który do końca naszego życia będzie dawał nam pieniądze na życie funkcjonuje w głowach wielu osób. Świadomość tego, że może jednak on już nie żyje pojawia się w niewielu głowach, i to tylko w grupie racjonalnie myślących osób. Co gorsza, ktoś się za niego nadal podszywa, i mimo że nie ma wąsów i długiej brody, jesteśmy święcie przekonani, że to jest ten sam Mikołaj, który przez lata dawał nam pieniądze, i że on nadal z nami jest! Nie dajmy jednak się omamić, ten Mikołaj nie daje pieniędzy z własnej kieszeni (poprzedni w sumie też tego nie robił), ten Mikołaj bezczelnie okrada ludzi pracujących, ludzi, którzy zamiast odkładać fundusze na starość, zmuszani są do utrzymywania innych, ale nie w ramach solidarności społecznej, bardziej w ramach wyzysku.
Problematyka starzenia się ludności jest w ostatnich latach jednym z ważniejszych problemów zarówno ekonomicznych, społecznych, demograficznych, jak i socjologicznych, czy też psychologicznych. O jej wysokim znaczeniu świadczy chociażby fakt, że jest ona jednym z problemów debat polityków i naukowców. Samemu problemowi poświęca się co raz więcej uwagi, co wynika z faktu, że zarówno w Polsce, jak i Europie zmienia się struktura demograficzna, której efektem jest coraz większa grupa osób w wieku poprodukcyjnym, co prowadzi nie tylko do co raz większego obciążenia ludności w wieku produkcyjnym, ale również do niewykorzystania osób, które chociaż wiekowo przechodzą w stan dezaktywizacji, mogłyby dalej funkcjonować na rynku pracy.
W Polsce, tak jak i w Europie, zauważalne jest starzenie się społeczeństwa. Wzrostowi ilości osób w wieku poprodukcyjnym (powyżej 65 lat w przypadku mężczyzn, i powyżej 60 lat w przypadku kobiet), towarzyszy spadek ilości osób w wieku produkcyjnym, a dodatkowo spada ilość urodzeń. Sytuacja taka jest szczególnie niebezpieczna z punktu widzenia finansów państwa, a w perspektywie również z punktu widzenia możliwości systemów emerytalnych. Szacuje się, że w roku 2030 w wieku produkcyjnym będzie 57,8% całej populacji, a w roku 2060 odsetek ten spadnie o kolejne 10 punktów procentowych. Dzisiaj w Polsce w wieku produkcyjnym jest 64,5% osób, można zatem zauważyć, jak poważny problem szykują nam za kilka lat politycy myślący w kategoriach krótkoterminowych. Takie zachwianie proporcji ludności w wieku produkcyjnym w stosunku do udziału osób w wieku poprodukcyjnym i przedprodukcyjnym może spowodować dalekosiężne konsekwencje. Jedną z nich jest bankructwo systemu emerytalnego, a w konsekwencji okaże się, że dzisiejsza młodzież nie otrzyma żadnego zabezpieczenia na starość. Kiedy pokolenie osób starszych w państwie socjalnym się podwaja może doprowadzić do ekonomicznego bankructwa.
Demografowie oraz politycy różnych opcji alarmują, że procesy zachodzące we współczesnym świecie powodują stałe starzenie się społeczeństwa. Co raz mniej rodzących się osób i co raz dłuższy okres życia prowadzą do zmian w strukturze zawodowej ludności. Mimo że problem postawiony jest w podobny sposób istnieją różne jego rozwiązania. Istotnym problemem jednak nie jest nadmiar rozwiązań, ale udawanie, że „jakoś to będzie”, lub że „to problem kolejnych rządów, a nie naszego”. Poszczególne rządy mają poważny problem z powiedzeniem ludziom prawdy, że „oszukujemy was, bo chcemy rządzić kolejną kadencję”. Z drugiej strony dajemy sobie wmówić, że problem nie istnieje. Nie upominamy się o przedstawienie jasnej i klarownej sytuacji, co z naszymi pieniędzmi? Gdzie one są? I przede wszystkim, czy w ogóle się znajdą za 20, 30, czy 40 lat, kiedy nasze pokolenie przestanie być aktywne zawodowo.
Starzenie się ludności oznacza, że część ludzi żyje dłużej, co niewątpliwie jest sukcesem, jednak wiąże się to również z faktem, że grupa ta co raz dłużej pobiera zasiłki emerytalne. To wydłużenie czasu życia w dłuższej perspektywie destrukcyjnie będzie wpływać na cały system emerytalny, a tym samym dla całej gospodarki. Starzenie się społeczeństwa można połączyć z przeciwnym zjawiskiem, a mianowicie „odmładzaniem” się ludzi starszych (w wieku poprodukcyjnym). Dzisiejsi emeryci w niczym nie przypominają emerytów sprzed 30, czy nawet 20 lat. Z reguły są to osoby bardziej sprawne, w sile wieku. Ich wiek skazuje ich na dezaktywizację, ale ich siły i możliwości sugerowałyby coś przeciwnego. Osoby te bardzo często byłyby w stanie dalej na pełnych prawach funkcjonować na rynku pracy. Mimo że słyszą, że brakuje im wielu umiejętności, to sami sobie doskonale zdają sprawę, że dobrze wywiązują się z obowiązków, a ich długoletnie doświadczenie zawodowe i życiowe pozwala im na radzenie sobie w trudnych sytuacjach.
Profesor Góra zwraca uwagę, że kiedyś funkcję Świętego Mikołaja pełniła renta demograficzna, a osoby starsze mogły być finansowane z budżetu osób w wieku produkcyjnym. Jednak tak jak kiedyś na system emerytalny składała się znaczna grupa osób pracujących, to teraz z każdym rokiem składających jest coraz mniej, zwiększa się za to liczba osób, dla których pieniądze są zbierane. Można zauważyć, że jeśli pokolenie emerytów się rozrasta, to fakt ten w istotny sposób uderza w podstawy ekonomiczne państwa, a w efekcie może przyczynić się do jego niewydolności finansowej.
Wobec powyższego rozwiązań jest kilka – pierwsze to cięcie wydatków na świadczenia emerytalne – jednak to jedno z trudniejszych rozwiązań. Trudno będzie wytłumaczyć, że emerytura, na którą pracowaliśmy całe życie teraz nie starcza na przeżycie całego miesiąca. Drugie rozwiązanie to wydłużenie okresu pracy, a tym samym późniejsze przechodzenie na emerytury. Z drugim pomysłem związana jest koncepcja całkowitej likwidacji sztywnego wieku emerytalnego. Zdaje sobie sprawę, że pomysł ten może być bardzo kontrowersyjny. Koncepcja ta związana jest z określeniem minimalnego wieku uprawniającego do otrzymywania świadczenia emerytalnego (np. 62 lata, tak jak w Finlandii), które uprawniałoby do emerytury na najniższym poziomie (tak jak w Kanadzie – Old Age Security), a następnie zachęcanie ludzi do dalszej pracy i inwestowania we wcześniejszym wieku w ramach różnego typu funduszy emerytalnych. Jednak tutaj pojawia się kolejny problem, jak nauczyć ludzi oszczędzać, czy też inwestować na przyszłość? Profesor Góra zwraca tutaj uwagę na pułapkę oszczędzania, jeśli sami oszczędzamy wówczas nasza sytuacja będzie lepsza, ale jeśli oszczędzają wszyscy, to korzystniejsza sytuacja wcale nie musi być osiągana przez wszystkie grupy. Dodatkowo dalsza praca wiązałaby się ze zwiększeniem świadczenia emerytalnego w wieku, w którym byśmy przechodzili na zasłużony odpoczynek.
Istotnym problemem koncepcji oszczędzania jest fakt, że w młodym wieku rzadko społeczeństwo myśli o przyszłości. Nie wiele osób jest skłonnych do oszczędzania, w taki sposób, aby w późniejszym wieku poprawić sobie sytuację materialną. Podczas dyskusji w ramach warsztatów Szkoły Liberalnej Polityki Społecznej, część osób doszła do wniosku, że wobec niechęci do oszczędzania rząd powinien prowadzić dwutorową politykę starzenia (nie starości!), która polegałaby na działaniach antycypacyjnych związanych z uczeniem, jak żyć w przyszłości – z jednej strony, oraz działaniami interwencyjnymi wobec osób starszych – z drugiej. W ramach pierwszego kierunku działań potrzebne są programy związane z polityką edukacyjną skierowane do osób młodych, wskazujące na konieczność oszczędzania i inwestowania w własną przyszłość. Drugi z kolei nurt związany jest z działaniami interwencyjnymi, które muszą korelować z zasadą rosnącego wsparcia – początkowo wyłącznie w ramach najbliższych, później również poprzez pomoc otoczenia, a dopiero na sam koniec związane z interwencją państwa. Stworzony musi zostać system monitoringu potrzeb opieki, a państwo powinno wkraczać wówczas, gdy jest niezbędne. Podczas tego stopniowego wycofywania niezbędne jest zachęcanie ludności do aktywizacji, w tym między innymi do działań związanych z przekazywaniem własnych doświadczeń.
Ustalanie sztywnego wieku emerytalnego nie ma odzwierciedlenia w dzisiejszych czasach. Początkowo zakładano, że okres życia po przejściu na emeryturę powinien wynosić około 10 lat. Obecnie przewidywalne dalsze trwanie życia znacznie się wydłużyło, a w kolejnych latach przyjmuje się, że przeciętna długość życia będzie w dalszym ciągu ulegać poprawie, a w 2035 roku mężczyźni będą żyli ponad 77 lat, a kobiety prawie 83. Dalsze wydłużanie się wieku, przy jednoczesnej niskiej dzietności w znaczącym stopniu będzie konstytuować funkcjonowanie systemu emerytalnego. Konieczne jest zatem uelastycznienie systemu emerytalnego. Jednym z elementów może być zniesienie pułapu dodatkowego przychodu możliwego do uzyskania przez emerytów. Ma to zasadnicze znaczenie przy podejmowaniu decyzji o pozostawaniu na rynku pracy. Obawy przed utratą lub wstrzymaniem świadczeń sprzyja rezygnacji z dorabiania. Pojawiające się opinie, że dzięki szybszemu przechodzeniu na emeryturę osoby starsze nie zabierają miejsc pracy młodym, co z gruntu rzeczy jest fałszywe. Po pierwsze nie jest prawdą, że wraz z odejściem na emeryturę w to miejsce zatrudniana jest osoba młoda, zazwyczaj jest tak, że praca dotychczas wykonywana zostaje rozłożona pomiędzy pozostałych pracowników, a stanowisko pracy zostaje zlikwidowane. Po drugie w gospodarce nie istnieje stała liczba miejsc pracy, dlatego zwolnienie jednego stanowiska nie jest równoznaczne z koniecznością zajęcia go przez inną osobę. Chociaż dzisiaj w kraju ilość miejsc pracy to około 16 mln., nie znaczy to, że nie może się ta liczba zmienić. Jednak stworzenie nowego miejsca pracy wymaga zainwestowania około 150 tys. zł. Dodatkowo wcześniejsze emerytury to jednocześnie narzucenie na barki młodych kolejnego problemu, a mianowicie konieczności utrzymania armii młodych emerytów, Szacuje się, że co miesiąc każdy z pracujących przeznacza około 100-200 złotych na osoby, które przedwcześnie przeszły w stan dezaktywizacji zawodowej.
Jest sprawą oczywistą, że aktywność zawodowa osób starszych uzależniona jest od możliwości wycofywania się z rynku. W Polsce średni wiek przechodzenia na emeryturę wynosi dla kobiet 55,2 lata, a dla mężczyzn około 57,4 lat, podczas gdy w UE odpowiednio 59,4 i 60,7 lat. Potwierdza to niekorzystną sytuację w Polsce. Tak szybkie przechodzenie w stan dezaktywizacji w konsekwencji może spowodować załamanie systemu emerytalnego, bo oznacza, że przed emerytami zostaje blisko 25 lat życia, a więc długość korzystania ze świadczeń jest bliska długości okresu, w którym osoby te odprowadzały składki na ubezpieczenia społeczne. Pojawia się zatem przed państwem wyzwanie, co zrobić, aby wśród tych osób zwiększać poziom aktywności zawodowej? Według Kotowskiej odłożenie momentu przejścia w stan dezaktywizacji w dużej mierze zależą od indywidualnej sytuacji rodzinnej, sytuacji ekonomicznej gospodarstwa domowego, zasobu i poziomu kapitału ludzkiego, przebiegu pracy i kariery zawodowej, stanu zdrowia, miejsca wykonywania pracy, a także rodzaju i wysokości dostępnych świadczeń.
Za jeden z ważniejszych czynników wpływających na decyzję o wycofaniu się z rynku pracy jest kapitał ludzki. W XXI wieku wraz z rozwojem technologicznym, poziom umiejętności technicznych ma ogromne znaczenie. Jest on ważną przesłanką dezaktywizacji. Niski poziom umiejętności połączony z ograniczonymi możliwości kształcenia ustawicznego, a także brak umiejętności związanych z obsługą specjalistycznych maszyn i urządzeń (w tym komputera i nowinek technologicznych), powoduje, że z jednej strony część osób starszych nie jest skłonna pozostawać w dotychczasowym miejscu pracy, z drugiej zaś strony pracodawcy wolą zatrudnić osoby młodsze, z większymi umiejętnościami i zdolnością przystosowania się do nowych urządzeń technicznych. Powstaje zatem pytanie co robić, aby osoby starsze nie musiały rezygnować z dalszej pracy, tylko dlatego, że nie potrafią nadążyć za wyzwaniami technicznymi? Rozwiązaniem nie mogą być tylko i wyłącznie zajęcia prowadzone w ramach Uniwersytetów Trzeciego Wieku. Jakkolwiek zajęcia te mogą w pewnym stopniu aktywizować seniorów, nie są wystarczającym czynnikiem zwiększającym długość pozostawania na rynku pracy. W tym celu niezbędne jest przyzwyczajanie ludzi od wczesnych lat, że zdobywanie wiedzy i umiejętności nie jest tylko domeną osób młodych. Należy przedstawić ścieżkę możliwości kontynuacji nauki przez osoby w wieku 40+, tak aby ich umiejętności nie ulegały dezaktualizacji. Istotne jest zachęcanie tych osób do dodatkowych szkoleń, podnoszenia poziomu swoich umiejętności, kompetencji i wiedzy. Konieczne jest wskazanie jak ważne jest zdobywanie nowych umiejętności przez całe życie. Należy zerwać z myśleniem, że dokształcanie dotyczy tylko i wyłącznie osób młodych. Konieczne jest zwrócenie uwagi, że szkolenia i inwestycje w samego siebie przyczyniają się do pomnożenia wartości człowieka. Istnieje ścisły związek między inwestowaniem w rozwój kapitału ludzkiego, a dochodem z pracy, oraz szeroko pojętym poziomem życia.
Dla polskiego systemu emerytalnego wielkim problemem jest również niska dzietność. Obecnie wskaźnik zastępowalności wynosi ok 1,3, co oznacza, że rodzi się coraz mniej ludzi, w efekcie w 2035 roku szacuje się, że liczba osób zamieszkujących Polskę skurczy się do 36 mln osób. Przy czym w kolejnych latach problem ten może się pogłębić, a tempo spadku będzie coraz większe. W tym okresie liczba dzieci i młodzieży w wieku 0-17 lat spadnie o blisko 1,7 mln osób. Niski poziom dzietności będzie miało niekorzystne odzwierciedlenie w strukturze piramidy wieku w kolejnych latach. Za przyczyny niskiej dzietności w dużej mierze uważa się problemy ekonomiczne w tym wysoki poziom bezrobocia, problemy z zaspokojeniem podstawowych potrzeb egzystencjalnych oraz poczucie niepewności. Jednak wytłumaczenia te są w dużej mierze wyolbrzymione. Oznaczałoby to tyle, że aktualny poziom życia jest niższy niż przed kilkudziesięcioma laty, gdy dzietność przekraczała poziom zastępowalności, co jest absolutną nieprawdą. Poziom życia w ostatnim stuleciu znacząco się podniósł, można jednocześnie zaobserwować przeciwne zjawisko, próg dzietności spada wraz z rozwojem dobrobytu społecznego. Wytłumaczenie w niskiej dzietności należy szukać zatem gdzie indziej. Istotną przyczyną są przemiany kulturowe i zmiany w systemie wartości ludności. Ludność stała się wygodna, osłabieniu ulegają więzy rodzinne, a coraz ważniejsze stały się takie elementy życia jak kariera, samorealizacja, czy też zwyczajny hedonizm i poszukiwanie szczęścia w życiu i zaspokojenia własnych potrzeb. W ostatnich dekadach zauważalna jest zmiana ról społecznych. Kobiety nie chcą poświęcać się dzieciom, chcą realizować swoje marzenia i dążą do osiągnięcia sukcesu, w którym bardzo często nie ma miejsca dla dzieci, czy też rodziny szeroko pojętej. Jednocześnie wśród mężczyzn brakuje zrozumienia, jak ważne dla relacji rodzinnych są tzw. urlopy tacierzyńskie. Dodatkowo zmianom ulegają priorytety. Tak jak kiedyś pierwszym krokiem w dorosłe życie było założenie rodziny, tak teraz, tym krokiem staje się usamodzielnienie, własne mieszkanie i inne dobra luksusowe, a dopiero później w hierarchii potrzeb pojawia się rodzina.
Należy zatem zadać sobie pytanie co zrobić, aby dzietność w kolejnych latach rosła? Co zachęci kobiety do rodzenia dzieci? Zważywszy, że wiele kobiet zdaje sobie sprawę, że urodzenie dziecka oznacza poświęcenie, przejawiające się m.in. w zmniejszeniu czasu, w którym pracują, a w efekcie obniżenie ich emerytur na starość. Musimy zatem wybierać takie partie, które będą potrafiły powiedzieć jaką zamierzają tworzyć politykę prorodzinną, i oczywiście skąd na taką politykę prorodzinną będą mieć pieniądze. Polityka ta ma w efekcie zrównywać szanse na podobne emerytury bez względu na płeć. Konieczne jest stworzenie elastycznych form pracy dla kobiet, zwłaszcza w okresie po narodzinach dziecka. Konieczne jest odejście od zwyczajowego „Kinder, Kueche, Kirche”, na rzecz dzielenia obowiązków przez małżonków oraz zrównanie szans na rynku pracy. System podatkowy powinien w pewnym stopniu neutralizować posiadanie dzieci. Powinien zachęcać do rodzenia. Jednak sam system podatkowy oraz „becikowe” nie są wystarczającym elementem, który ma szanse zwiększyć dzietność. Niezbędne jest rozwijanie usług pomocniczych, takich jak żłobki, przedszkola, obiady w szkole, pomoc domowa, samopomoc rodzicielska itp.
Co roku na świadczenia emerytalne przeznaczanych jest około 30 mld. zł. Jeśli chociażby część z tej kwoty zostało przeznaczone na tworzenie nowych miejsc pracy, bezrobocie w kraju mogłoby częściowo zostać wyeliminowane. Pojawia się zatem przed rządami państw europejskich szczególne wyzwanie zmierzające do zachęcania osób starszych do pozostawania na rynku pracy. Część z krajów, takich jak Finlandia, czy Szwecja co raz lepiej sobie z tym radzą, inne, tak jak Polska muszą stawić czoła temu wyzwaniu. Jednak bez niezbędnych reform możemy zostać pozbawieni wsparcia na starość, dlatego w rękach ludzi młodych jest walka o reformę systemu emerytalnego. To my musimy dać do zrozumienia posłom, że wiemy, że Święty Mikołaj nie żyje! To od nas zależy nasza przyszłość, dlatego nie zostawiajmy jej w rękach nieodpowiedzialnych polityków.
