
Trudno się dziwić czemu kandydatura Rafała wzbudziła takie negatywne emocje po stronie części ruchów miejskich i organizacji społecznych. Jest on skompromitowanym starym wyjadaczem, którego pokolenie już dawno powinno odejść na niezasłużoną emeryturę. Marzyli o kimś wykształconym, a nie o absolwencie Oxfordu władającym 5 językami. O kimś otwartym, a Platforma wciska im konserwę, który nie dość, że chodzi na marsze równości to obciążony jest piętnem rodziny walczącej o prawa kobiet już w XIX wieku. Pomijając już jednak ten splamiony brudem życiorys, fatalną prezencję, złe wychowanie i wstydliwe historie rodzinne o przelanej krwi w każdym powstaniu, Rafał przede wszystkim mógł zrazić te środowiska przyznając, że po Warszawie nie tylko porusza się autem, ale także rowerem i autobusem. Tym sposobem śmie podważać błyskotliwy plan Patryka Jakiego rozwiązania transportowych problemów stolicy poprzez likwidację buspasów. A Patryk Jaki nie jest byle kim kto odstał swoje pod opolski blokiem. Każdego dnia, gdy tylko załączą się kamery TVP, dzielnie walczy o prawa lokatorów, którym dziurawe lewackie prawo i źli komunistyczni sędziowie zaczęli wraz z dojściem do władzy Platformy odbierać mieszkania, przerywając toczący się harmonijnie od upadku komuny proces reprywatyzacji w którym poszkodowany mógł się czuć tylko kler. Co gorsza bezczelny Rafał śmie wchodzić z nim w konkury także na tym poletku. Nie tylko wzywa Hannę Gronkiewicz-Waltz przed komisję, ale wprost jej działania w kwestii zwrotu mienia krytykuje. To szczyt niemoralności, bowiem polityków Platformy rozliczać mogą tylko działacze PiSu i lewica, a politycy PO powinni się wybielać nawzajem i zamiatać brudy pod dywan. Jednym słowem czekaliśmy na polskiego Macrona, a forsuje się nam jego zaprzeczenie. Dlatego pomimo tych wszystkich sondaży, a nawet potencjalnego zwycięstwa, każdy odpowiedzialnie myślący warszawiak powinien trwać przy wizji prezydentury Jana Śpiewaka, którego warszawiacy w sondażach nie wskazują tylko dlatego, że jest czarnym koniem.
