Joanna Scheuring-Wielgus z partii Ryszarda Petru, w czasie „Czarnego protestu” pod hasłem „Żarty się skończyły. Moje ciało, moja sprawa” krzyczała: „Dość dyktatury kobiet!”. Normalnie można by skomentować: pomyłka, przejęzyczenie, stres i emocje spowodowały, że polityczka krzyczała w amoku, nie rozumiejąc, do czego nawołuje. Normalnie tak. Polityczka postanowiła jednak odnieść się do ewidentnej wpadki stosując metodę brnięcia dalej. Na swoim koncie Twitterowym napisała: „Dość dyktatury kobiet – Podtrzymuję. Dość dyktatury PBS, poseł Pawłowicz, Joanny Banasik. Dość dyktatury PiSu. Wolność!!!”
Żenujące? Niekoniecznie. Szef Pani Joanny Scheuring-Wielgus, Ryszard Petru, pokazał „jak zwyciężać mamy”: popełniłeś / aś ewidentną gafę? lapsus językowy? bezsprzeczny błąd? Nic to! Wytłumacz, że to skrót językowy, użyj swojej kreatywności, ogłoś, że to słuchacz jest kretynem bo źle cię zrozumiał lub zinterpretował twoją wypowiedź. Tak było z wypowiedziami Petru (żeby przywołać najsmaczniejsze kąski: święto sześciu króli, Starożytny Rzym to imperium, które upadło w szczycie swej chwały, Piłsudski dokonał zamachu w 1935 roku, Sejm „niemy” z 1717 to sejm „głuchy”, David Cameron to Kamerun, ciąża kobiety trwa od 20 do 12 miesięcy itd.), które nie doczekały się pokornego: „przepraszam, pomyliłem się”.
Jedna z teorii obrania tej strategii głosi, iż głośnie przyznanie się do błędu może zdewastować wizerunek merytorycznego i skutecznego polityka. Okazuje się, że my – wyborcy łatwiej wybaczamy lub zapominamy ewidentne wpadki niż słabości, bardziej cenimy arogancję niż pokorę. Od polityka oczekujemy bowiem skuteczności, a ta cecha kojarzy się z siłą, przebojowością, zdecydowaniem, nawet arogancją, na pewno nie z pokorą, refleksją i samokrytycyzmem.
Częste powtarzanie słowa „przepraszam” mogłoby spowodować, że polityk byłby kojarzony jako nieudacznik, fajtłapa, która nie potrafi skupić się na wypowiedzi. Chciałam przeanalizować tę tezę, zbadać różne przypadki, ale niestety jest to niewykonalne: polscy politycy i polityczki po prostu nie przepraszają. I zapewne nie będą przepraszać. Pozostaje nam więc przygotować się na kolejny wysyp „żartów”, „wyrwanych z kontekstu zdań” i deklaracji: „podtrzymuję swoje słowa!”.
