Wszystkie szmaty poseł Krystyny Pawłowicz nie są związane z jakością preferowanej garderoby – po prostu siedzą w głowie. Jako efekt osobliwego stanu umysłu.
Na ustach zamiast chrześcijańskich wartości – obraźliwe słowa. Nienawiść strzela z oczu, ale już jakiś czas temu dowiedzieliśmy się, że „Wtedy mówi Polska”. Wydaje się, że słowem wytrychem dla poseł PiS jest słowo szmata – czy to unijna, czy to marszowa, symbolicznie nazywająca siebie szmatą, w imię performance mającego zwrócić uwagę na problem gwałtu.
Zasadniczo o ludziach tego typu nie warto za wiele pisać. Niestety kultura medialna jest taka, że osoby najbardziej nienawistne, przyciągają największe zainteresowanie. Jeśli pisać, to bardziej pod kątem ocenienia zjawiska problemu.
Z drugiej strony, można się zastanawiać nad stanem ducha takiej osoby. Jak można wchodzić w zdrowe interakcje międzyludzkie, jeśli niema się elementarnego szacunku do osób, które się od nas różnią? Na dłuższą metę, to emanacja braku pewności siebie i szacunku do własnej osoby.
Tybetańskie przysłowie mówi Jeśli jesteś osłem, ciesz się smakiem trawy. Nie o takie chyba skubanie trawy chodzi, gdy jest się w służbie publicznej, gdy nosi się tytuł profesora i wreszcie, gdy powinno się wyznaczać pewne pozytywne normy i standardy dla przestrzeni publicznej. I posiadanie pewnych ograniczeń nie jest tutaj wytłumaczeniem.
Ciekawą z socjologicznego punktu widzenia rzeczą (nie wiem czy ktoś robił badania) jest, z której strony tego typu „kształtowanie dialogu” wychodzi. Wydaje się, że w Polsce prym wiodą politycy prawej strony. Na hasła: pieniactwo, obrażanie ludzi, kłótliwość, od razu przychodzą na myśl nazwiska Macierewicz, Pawłowicz, Kurski, Korwin-Mikke, Niesiołowski, Kaczyński czy Zawisza. Ciężko skalę ich „temperamentu” i osobliwego doboru metafor przeciwstawić ludziom lewicy. Choćby tym naprawdę wyszczekanym, jak Palikot, Senyszyn czy Ikonowicz. Konserwatyści nierzadko uciekają się do agresji słownej, nie przebierają w środkach. Szmaty, pełnią rolę pesymistycznych wisienek na torcie.
Na niewiele chyba zda się apelowanie do poseł Pawłowicz i tłumaczenie, że obrażanie flagi unijnej, to obrażanie chrześcijańskich inspiracji. Chrześcijańska inspiracja musiałaby przyjść od wewnątrz, nie z zewnątrz. Chrześcijański mistyk, jezuita Anthony de Mello pisał w swojej książce „Przebudzenie” : Otwarte przyznanie się do bycia osłem, to największe wyzwolenie, coś najpiękniejszego na świecie. Jakże jest to cudowne. Kiedy ktoś by mi powiedział: „Nie masz racji”, ja mu odpowiem: „A czego się spodziewałeś po ośle?”
Niektórzy niestety, wnioskując po ich zachowaniu, rację mają zawsze.