Tematem teorii spiskowych na świecie zajmuje się wielu naukowców, badając przyczyny, żywotność i ich cechy wspólne. Ameryka w zasadzie nimi żyje. W Polsce? Mamy antyszczepionkowców, teorie na temat katastrofy smoleńskiej, zainteresowanie profesora Szyszko sprawą chemtrails + starą dobrą wiarę, że Żydzi rządzą światem.
Teorią spiskową jest opinia, że za danym zdarzeniem czy ich serią stoi intryga zawiązana przez ludzi czy istoty o znacznych wpływach. Może ona dotyczyć rządu, istot pozaziemskich, tajnych ugrupowań – zatem masonów i iluminatów – ale także środowisk o charakterze ekskluzywnym, jak na przykład filmowy krąg Hollywood. Teorie często łączą się – co jest widoczne w Polsce – z miejskimi legendami, które mogą być częścią szerszych spisków bądź je w jakiś sposób „dopełniać”.
Internet i fake news
Sam fakt przedostawania się dezinformacji do mediów nie jest tak zaskakujący, kiedy spojrzy się na to, co się dzieje w internecie. Pamiętam sprawę prankstera z youtube’a, który sfingował filmik przedstawiający grupę czarnoskórych mężczyzn, napadających na samochód obklejony naklejkami kampanii Trump–Pence. Po czasie przyznał się do zatrudnienia aktorów (właściwie to im nawet nie zapłacił) i wyreżyserowaniu wszystkiego, ale zło już się stało. Nagranie było niezwykle popularne, a sekcja komentarzy grzmiała rasistowskimi wyzwiskami. Przeprosiny na niewiele się zdały. Miliony osób zobaczyły „dowód”, będący pożywką dla nienawiści.
W Internecie każdy może napisać artykuł o konspiracji i wrzucić go na niezależny portal, bloga czy forum. Alternatywne wyjaśnienia prostych wydarzeń są bardziej atrakcyjne niż te logiczne. O ile ciekawiej jest wierzyć, że Amerykanie nagrali lądowanie na Księżycu w studio! Póki nie dostanie się fangi w nos od Buzza Aldrina. O ile ciekawiej jest być indywidualistą w morzu ślepych konformistów! Póki zabraknie argumentów na to, że ziemia jest płaska, a grawitacja – wymysłem.
Smoleńsk
Teorie spiskowe na temat tragedii w Smoleńsku przeżywały swój rozkwit przez niecałe 4 lata. Co chwilę karmione przez artykuły w Internecie, bazujące na niepewnych „wyciekach”, rodziły kolejne, coraz bardziej absurdalne wizje. Przekopywano wypowiedzi polityków, analizowano przetargi, badano warunki meteorologiczne po to, by udowodnić, że „Ruscy coś kręcą”. Wskazywano na ingerencję Rosji, gdyż wierzono, że potencjalny zamach miał wywołać wojnę. Z czasem jednak argumentów było coraz mniej.
Powoływano się – przykładowo – na wypowiedź Bronisława Komorowskiego z 2009 roku: „Nie pretenduję do roli wieszcza czy proroka (…). Przyjdą wybory prezydenckie albo prezydent będzie gdzieś leciał i to się wszystko zmieni”. Zdanie oczywiście wyrwane z kontekstu; polityk nawiązywał do stanu Tupolewów i ryzykownych podróży Lecha Kaczyńskiego, o czym wtedy było głośno. Mimo tego, dla niektórych był to dowód na ingerencję polskiego rządu w wydarzenia z kwietnia 2010 roku. W chwili, kiedy pojawiły się doniesienia o ewentualnych materiałach wybuchowych znalezionych na fragmentach wraku (zresztą informacja ta wyszła z portalu GP, który potem się z niej wycofał), sugerowano założenie bomb w czasie remontu samolotu i silników przez zakłady o niejasnym pochodzeniu. Oczywiście silniki nie zawiodły, bomb nie było – sprawa została porzucona.
I tak za każdym razem: pojawiała się niesprawdzona informacja, internauci się angażowali, potem argument był obalany u podstawy. Obecnie niewiele osób angażuje się w teorię zamachu w Smoleńsku, gdyż jest ona łatwo podważalna, a ci, którzy dalej w nią wierzą albo ucichli, albo i tak nigdy nie słuchali drugiej strony.
Chemtrails
Ta zrodzona w Ameryce teoria zakłada, że smugi kondensacyjne powstałe za lecącym samolotem są wytworem mającym rozprzestrzeniać substancje szkodliwe dla organizmów żywych, np. wywołujące nowotwory w celu kontroli populacji.
Skąd pojawił się taki pomysł? Niektórzy zauważyli, że czasami na niebie pojawiają się smugi, a czasami samolot ich nie pozostawia. Eksperci tłumaczyli to zjawisko tym, że powietrze musi być dostatecznie chłodne i wilgotne, by ślady na niebie powstały, a sami nie spotkali się z dowodem na istnienie smug chemicznych. Jednak znowu – wypowiedzi profesjonalistów nie docierają do tych, którzy chcą wierzyć. O ile ciekawsza jest myśl, że ktoś nas intencjonalnie zatruwa, niż fakt, że świetnie robimy to sami. Szczególnie, że na to zjawisko ma wpływ zanieczyszczenie powietrza i ocieplanie się klimatu (które dla niektórych także jest wymysłem).
Projekt HAARP i Blue Beam
To chyba jedna z ciekawszych teorii. HAARP (High Frequency Active Auroral Research Program) był programem wojskowych badań naukowych, zajmujących się procesami występującymi w jonosferze. W tym celu w latach 90. powstały na świecie placówki z głównym centrum badawczym na Alasce. Eksperymenty tam przeprowadzanie miały na celu usprawnianie działania systemów łączności i radarów… A może nie?
Według teorii spiskowych, HAARP miał być zdolny do manipulowania pogodą (sprowadzania trzęsień ziemi czy powodzi, by w ostateczności zniszczyć wszelkie życie), unicestwienia wszelkiej łączności czy nawet kontroli nad ludzkimi umysłami. I z tym łączy się kolejna teoria – o projekcie Blue Beam. Jest to tajny projekt naukowy, badający oddziaływanie fal o określonych częstotliwościach na mózg człowieka. Według teorii, przy użyciu najnowszych technologii wywoływane są omamy słuchowe i halucynacje, mające na celu zdominowanie ludzkości i nakłonienie jej do posłuszeństwa. Najczęściej wykorzystywane są obrazy religijne, które mają przekonywać także do uniwersalnych wartości.
Praktycznie miałoby wyglądać to tak, że znaki, które byśmy widzieli – przykładowo – na niebie, są jedynie projekcją bezpośrednio w ludzkim umyśle. W zależności od rejonu obrazy te mogą nawiązywać do różnych religii w celu przekonania ludzi do danego wierzenia i postulatów, które za nim stoją. Od tego punktu teorię można właściwie „podciągnąć” pod wszystko – od zamachów fanatyków religijnych, przez „głosy w głowie” szaleńców, które nakazały im kogoś zabić, po wywołanie zwykłego uczucia przynależności i wiarę w wyższą sprawiedliwość.
Znowu, kiedy chodzi o aspekty naukowe, zwolennicy teorii nie słuchają ekspertów. Naukowcy z HAARP publikowali swoje badania, nad którymi pracowali w siedzibie na Alasce; tłumaczyli, że próby kontroli nad jonosferą są niemożliwe, podobnie jak kontrola umysłu na skalę Blue Beam. W 2016 roku centrala stała się własnością University of Alaska. Zostały zorganizowane „drzwi otwarte” – udostępniono przybytek dla mediów i osób zainteresowanych badaniami, które były tam przeprowadzane.
*
Była kiedyś teoria spiskowa o tym, że Apple spowalnia starsze modele iPhone’ów w momencie, kiedy wychodzi nowy. Firma, odpowiadając na te teorie… przyznała, że to robiła (oczywiście, nie wprost). Zadawanie pytań jest ważne. Kwestionowanie bezrefleksyjnie przyjmowanych wytłumaczeń jest ważne. Może w tym szaleństwie jest metoda?