Nie wiem, kto zostanie kolejnym szefem MSZ-etu, ale ktokolwiek to będzie, stanie przed koniecznością dokonania zasadniczych zmian w polskiej polityce zagranicznej. W wielu obszarach niedomagała ona już pod koniec rządów koalicji PO–PSL, ale „wstawanie z kolan” dokumentnie ją pogrążyło. Co trzeba zmienić? Przedstawię Państwu, jak wyobrażam sobie wystąpienie sejmowe nowego ministra prezentującego zadania polskiej polityki zagranicznej. Oczywiście trzeba by je było ubrać w bardziej dyplomatyczne formułki, ale skupmy się na tezach, a nie na formie.
[Od Redakcji: tekst pochodzi z XXIX numeru kwartalnika Liberté!, który ukaże się drukiem na początku września 2018 r.]
Panie Prezydencie!
Wysoka Izbo!
Wasze Ekscelencje Szanowni Członkowie Korpusu Dyplomatycznego!
Szanowni Państwo!
Dziś mam zaszczyt po raz pierwszy jako minister spraw zagranicznych w nowym rządzie przedstawić Sejmowi, zgromadzonym gościom oraz obywatelom Rzeczpospolitej informację na temat zadań polskiej polityki zagranicznej. Formalnie powinienem przedstawić zadania tej polityki na ten rok, ale niech Państwo pozwolą, że podzielę się moimi zamierzeniami na całą nadchodzącą kadencję. Zamiast tradycyjnego, często sztampowego i trochę nudnego wyliczania zadań w relacjach z poszczególnymi krajami, zaprezentuję Państwu 10 zmian, które pozwolą nam „stanąć na wysokości sytuacji”, że posłużę się cytatem z mego ulubionego poety. Trzy z nich będą miały charakter, nazwijmy to, horyzontalny, a pozostałe siedem odnosić się będzie do najważniejszych kierunków naszej polityki.
1. Zwiększymy rolę polityki zagranicznej względem innych polityk państwa
Należy skończyć z prymatem celów polityki wewnętrznej nad polityką zagraniczną. W czasie akcesji do Unii Europejskiej polityka zagraniczna wręcz dyktowała agendę polityki wewnętrznej. W ostatnich latach była zaś całkowicie podporządkowana celom polityki krajowej, można wręcz powiedzieć, że została złożona na ołtarzu zdobywania poparcia społecznego przez partię rządzącą. Nasze relacje z Ukrainą stały się zakładnikami polityki historycznej, a uczestnicząc w debacie na temat kryzysu migracyjnego w Europie zamiast interesem państwa kierowaliśmy się korzystnym dla PiS-u kreowaniem lęków społecznych przed uchodźcami. Polscy premierzy, występując przed Parlamentem Europejskim, bardziej troszczyli się o to, co pomyślą o nich wyborcy w kraju, a nie o skuteczne forsowanie swoich racji w Brukseli. Zerwiemy z tą praktyką.
Pozycja ministra spraw zagranicznych zostanie wzmocniona i w uzgodnieniu z premierem będę wręcz pełnił funkcję koordynującą działania innych ministerstw w obszarach mających wpływ na pozycję polski w Europie i w świecie. Niechlubne przypadki takie jak ustawa o IPN-ie, która została wprowadzona wbrew ostrzeżeniom MSZ-etu i zdemolowała nasze relację z USA, Ukrainą i Izraelem, już więcej się nie zdarzą.
2. Sprofesjonalizujemy polską dyplomację
Powiedzmy sobie z brutalną szczerością – nie cierpimy na nadmiar znakomitych dyplomatów. Dlatego kluczowe jest wykorzystanie wszystkich najlepszych zasobów kadrowych polskiej dyplomacji. Zaproponujemy powrót do służby dyplomatycznej takim osobom jak Robert Kupiecki, Adam Kobieracki, Marek Prawda, Tomasz Chłoń i wielu innym profesjonalistom odsuniętym w ostatnich latach na boczny tor z wielką stratą dla polskiej dyplomacji.
Polityczne posłuszeństwo przestanie być głównym kryterium nominacji i awansów w MSZ-ecie. Zakończymy niechlubną praktykę nominowania przypadkowych osób na stanowiska ministerialne (przykład wiceministra Roberta Greya, który nosił wszelkie cechy współczesnego Nikodema Dyzmy), albo obejmowanie przez osoby niedostatecznie doświadczone, ale politycznie posłuszne najważniejszych ambasad (przykład Niemiec i Brukseli). Wydamy też wyraźny zakaz chodzenia na przyjęcia dyplomatyczne w kontuszach, co praktykował nasz ambasador w Londynie.
Skończymy z praktyką przeciągania nominacji na stanowiska w ważnych ambasadach. Przypomnijmy, że w Paryżu nie mieliśmy ambasadora niemal przez rok!
Zmienimy politykę kadrową w placówkach, stawiając na większą specjalizację naszych dyplomatów. Dziś jest tak, że placówkę obejmuje się jedynie na cztery lata z możliwością jej przedłużenia o rok. W sytuacji braku specjalistów, na przykład z odpowiednim przygotowaniem językowym, tak częsta rotacja personelu jest szkodliwa dla naszych interesów w wielu krajach, na przykład w Azji.
3. Dostrzeżemy i uwzględnimy w naszej polityce całą złożoność współczesnych stosunków międzynarodowych
Polityka międzynarodowa to już dawno nie są tylko relacje pomiędzy poszczególnymi krajami. Współczesne stosunki międzynarodowe kształtują się na różnych poziomach i w różnych sferach. Dostrzegając to, wzmocnimy współpracę MSZ-etu z regionami i miastami, które mają własne kontakty międzynarodowe (zwane paradyplomacją lub dyplomacją samorządową). Będziemy nie tylko wspierać aktorów lokalnych, lecz także koordynować ich działania i wykorzystywać do realizacji celów krajowej polityki zagranicznej.
Mocniej uwzględnimy zjawisko rosnącej ekonomizacji stosunków międzynarodowych, wzrastającej roli firm i instytucji finansowych w polityce światowej. W szczególności będziemy ściśle monitorować działania tych graczy, które bardzo często są podwójnie motywowane: chęcią zysku, ale też realizacją politycznych interesów kontrolujących je państw.
W sposób znacznie skuteczniejszy od naszych poprzedników, co akurat nie będzie zadaniem specjalnie trudnym, będziemy dbali o wizerunek Polski zagranicą. Oczywiście celem polityki zagranicznej nie może być szukanie poklasku u zagranicznych dziennikarzy, ale nie można sobie też pozwolić na zupełne lekceważenie mediów opiniotwórczych. Negatywnych materiałów medialnych o naszym kraju nie będziemy więc zbywać wzruszeniem ramion. Będziemy tak budować sobie relacje z zagranicznymi dziennikarzami, żeby tych publikacji było jak najmniej. Bezsprzecznie pomoże nam w tym też przywiązanie do zasad praworządności i przestrzeganie Konstytucji RP.
Zamierzamy również szerzej włączyć w realizację polityki zagranicznej społeczeństwo obywatelskie: oprócz wspomnianych samorządów polskie organizacje pozarządowe. Służyć temu będzie rozwijanie inicjatyw takich jak Regionalne Ośrodki Debaty Międzynarodowej, a także znacznie szersze niż dotychczas włączenie się MSZ-etu do debaty publicznej nad polityką zagraniczną, toczonej z udziałem opozycji i również w sprzyjających opozycji mediach.
4. Powrócimy do głównego nurtu polityki europejskiej
Rojenia poprzedniej ekipy rządowej o „odzyskaniu suwerenności” Polski przesunęły nasz kraj na peryferie polityki europejskiej. Nasi poprzednicy nie czytali Juliusza Mieroszewskiego, może najwybitniejszego polskiego publicysty politycznego, który już w roku 1952 pisał: „pseudomocarstwowość i pseudosuwerenność stanowią koncepcję zbankrutowaną, która wiedzie do osamotnienia i klęski”.
Mając świadomość, gdzie zapadają decyzję, postaramy się wrócić na drogę do centrum polityki europejskiej. Znając jej niedoskonałości, na Unię Europejską zamierzamy patrzeć chłodno, racjonalnie, ale jednocześnie ambitnie i bez zakładania jej rychłego rozpadu.
Będziemy prowadzili politykę europejską, grając na wielu fortepianach, ale nie mając przy tym żadnego ulubionego. Oznacza to, że raz będziemy grali z Berlinem, innym razem z Paryżem albo z Wyszehradem, a najlepiej ze wszystkimi jednocześnie. Zdecydowanie będziemy unikali samotnej gry przeciwko wszystkim (w formacie 27 do 1) albo też roli akompaniatora Budapesztu.
Będziemy aktywnie promować swoje interesy i walczyć o pozycję Polski w UE, co oznacza wejście do jądra integracji europejskiej (w tym kontekście konieczne jest wejście do strefy euro) i podejmowanie starań o stanowiska w instytucjach unijnych. Nie zamierzamy też tracić cennego kapitału politycznego na walkę o sprawy niewielkiej wagi, takie jak na przykład zgoda na przyjęcie kilku tysięcy uchodźców w 38 milionowym kraju.
5. Skończymy z rolą prowincjonalnego klienta Ameryki
Tak jak wszystkie poprzednie ekipy rządowe uznajemy, że USA są naszym kluczowym sojusznikiem. Mamy jednak przy tym świadomość braku symetrii w naszych relacjach dwustronnych oraz tego, że nasza pozycja w Waszyngtonie zależy od naszej pozycji w Brukseli, Berlinie, Pekinie czy Moskwie. Tylko mając silną pozycję międzynarodową, będziemy atrakcyjnym i użytecznym sojusznikiem dla USA. Dlatego drogą do budowy partnerskich i obustronnie korzystnych stosunków z Waszyngtonem jest wzmocnienie polskiej pozycji w Unii Europejskiej i realizacja naszych interesów również poprzez struktury unijne.
Musimy więc, cytując jednego z najznamienitszych ministrów spraw zagranicznych Trzeciej Rzeczpospolitej, znanego ze swojego barwnego i niepoprawnego politycznie języka, pozbyć się „murzyńskości” w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi. Nie możemy dopuszczać do sytuacji, gdy „skonfliktowani z Niemcami i Rosją, cieszymy się, że zrobiliśmy łaskę Amerykanom”. „Łaskę”, Panie ministrze, Pan powiedział wtedy „łaskę”, prawda?
6. Odkleimy od siebie łatkę rusofobów
Opierając się na założeniach tzw. „doktryny Giedroycia”, w przeciwieństwie do naszych poprzedników, nie podzielamy fatalizmu w myśleniu o Rosji. Nie czynimy założenia, że Rosja nigdy się nie zmieni i jest skazana na bycie państwem niedemokratycznym, agresywnym i wrogim Polsce. Zmiany polityczne w Federacji Rosyjskiej są warunkiem normalizacji naszych stosunków wzajemnych, bez której w tej części Europy nigdy nie zapanuje pokój i nie będzie bezpiecznie. Dla Polski jest to kwestia racji stanu.
Zerwiemy więc z rusofobiczną polityką poprzedników zakładającą, że „im gorsze mamy relacje z Rosją, tym lepiej”. Mając świadomość aktualnych trudności w prowadzeniu relacji na najwyższych szczeblach politycznych, zamierzamy budować fundamenty przyszłego pojednania polsko-rosyjskiego na poziomie relacji międzyludzkich. Chcemy stanąć w awangardzie unijnej polityki wobec Rosji, zrywając z siebie łatkę rusofobów i promując mały ruch graniczny, współpracę edukacyjną, naukową, kulturalną, gospodarczą, czy rozwój turystyki. Tego rodzaju kontakty będziemy traktować jako „pomost”, który ma zapobiec szkodliwej izolacji Rosji i rozwijać związki rosyjskiego społeczeństwa z Zachodem. To jest warunek sine qua non przyszłej poprawy relacji politycznych z Federacją Rosyjską.
Zamierzamy więc z uprzejmym uśmiechem podkreślać wolę normalizacji stosunków z Rosją, ale jednocześnie broniąc imponderabiliów, takich jak niepodległość i integralność terytorialna Ukrainy, czy konieczność zmniejszenia zależności energetycznych od Rosji, które służą Moskwie jako narzędzie politycznego nacisku.
7. Wrócimy do roli przyjaciela Ukrainy. Takiego na każdą pogodę
Nadrzędnym celem polityki wschodniej powinna być normalizacja stosunków z Rosją, ale drogą do osiągnięcia tego musi być silne związanie Ukrainy z Zachodem: gospodarcze, kulturowe, prawne i polityczne. Sukces demokratycznych i wolnorynkowych zmian na Ukrainie będzie najlepszą inspiracją do zmian w samej Federacji Rosyjskiej. Dlatego też polityka wschodnia naszego rządu skupi się na pomocy w transformacji ukraińskiej gospodarki i systemu politycznego, tak aby był on jak najbliższy europejskim standardom.
Oderwiemy spory dotyczące historii od strategicznych relacji politycznych z Kijowem, bo ich polityczne eksploatowanie, choć podoba się nacjonalistom po obu stronach, jest szkodliwe dla naszych interesów, a korzystne dla władców Kremla. Nie zamierzamy niczego zapominać, ani niczego chować pod dywan. Będziemy jednak stawiać na dojrzały dialog oparty na prawdzie, ale też na wzajemnym szacunku, starając się wspólnie upamiętniać ofiary naszych waśni narodowych. Nie będziemy przy tym ściśle przestrzegać politycznej symetrii gestów, nie będziemy też wybierać Ukraińcom bohaterów narodowych. Zwiększymy za to finansowanie dla międzynarodowych badań naukowych nad przeszłością stosunków polsko-ukraińskich, ale też dla projektów służących procesowi pojednania. Zamierzamy szerzej niż do tej pory finansować wspólne projekty realizowane przez organizacje pozarządowe, samorządy czy instytucje kulturalne. Również te inicjatywy, które dotyczą najtrudniejszych kart wspólnej historii, takie jak znakomity film „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego.
W przeciwieństwie do naszych poprzedników nie będziemy zakładnikami środowisk nacjonalistycznych. Nie będziemy odpowiadać na prowokacje ze strony tych osób po obu stronach granicy, które widzą w sąsiadach wrogów, a w procesie pojednania zdradę. My widzimy w Ukraińcach przyjaciół.
Będziemy korzystać przy tym z dobrych praktyk naszego zachodniego sąsiada. Władze Niemiec od lat podchodzą z dużym dystansem i spokojem do często bardzo agresywnych antyniemieckich wystąpień polskich nacjonalistów.
Pojednaniu sprzyja fakt, że rośnie liczba kontaktów międzyludzkich z Ukraińcami, przyjeżdżającymi do naszego kraju do pracy. We współpracy z samorządami uruchomimy specjalne programy wsparcia dla obywateli Ukrainy, żeby czuli się w Polsce jak u siebie w domu.
8. Wyjdziemy z ruchomych piasków Międzymorza
Uważamy, że w polityce zagranicznej należy skończyć z myśleniem życzeniowym i tromtadracją. Taki właśnie, życzeniowy i tromtadracki, był zakończony kompletną porażką eksperyment budowy tzw. Międzymorza jako politycznego bloku państw regionu pod przywództwem Polski.
Atrakcyjność Polski jako lidera regionalnego zależy w olbrzymiej mierze od naszej sprawczości w UE i w NATO. W przeszłości byliśmy naturalnym liderem regionu w takich sprawach jak negocjacje budżetowe w Unii Europejskiej czy starania o obecność wojsk amerykańskich w Europie Środkowej i Wschodniej. To właśnie z myślą o zwiększeniu roli interesów naszego regionu w unijnym procesie decyzyjnym przywódcy wszystkich krajów sąsiednich dwukrotnie poparli kandydaturę Donalda Tuska na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Za drugim razem zrobili to wręcz wbrew stanowisku Warszawy.
Podobnie więc jak nasi poprzednicy dostrzegamy wagę i potrzebę współpracy regionalnej, ale też wiele różnic w postrzeganiu problemów międzynarodowych i wiele rozbieżnych interesów. Dlatego też Europa Środkowa i Wschodnia będzie traktowana wyłącznie jako „jeden z fortepianów” naszej polityki europejskiej.
Będziemy się również starali włączyć do współpracy regionalnej Ukrainę. Wykluczenie jej z koncepcji Międzymorza, przemianowanej później na Trójmorze, ale także z takich formatów dialogu jak 16+1 z Chinami uważamy za strategiczny błąd.
9. Otworzymy się jeszcze bardziej na współpracę z Azją, w szczególności z Chinami
Najjaśniejszym punktem prezydentury Andrzeja Dudy była jego niezwykle udana wizyta w Chinach, zaraz na początku sprawowania przez niego urzędu. Był to bardzo dobry sygnał, że Polska otwiera się szerzej na współpracę z Azją, a strategiczne partnerstwo z Chinami (zawarte jeszcze przez prezydenta Bronisława Komorowskiego) będzie kontynuowane. Niestety potem przyszła stagnacja w relacjach, niezrozumiałe działania (zablokowanie przez Antoniego Macierewicza dużej inwestycji chińskiej w Łodzi) i widoczny brak pomysłu na kształt dalszej współpracy. Z ust polskich polityków często padały raczej głosy frustracji i zawiedzionych nadziei niż konstruktywne plany na przyszłość.
Nasz rząd, podobnie jak inne rządy europejskie, dostrzega olbrzymi potencjał kontaktów gospodarczych i politycznych z Azją. Dlatego zamierzamy zainwestować czas i pieniądze w relacje z krajami tego kontynentu. Zwiększymy obsadę placówek azjatyckich, wspólnie z samorządami i ministerstwem gospodarki będziemy organizować misje gospodarcze do Azji, pomożemy w organizacji profesjonalnego systemu przyciągania azjatyckich inwestorów i turystów. Jednocześnie wzmocnimy środki ostrożności w stosunku do kapitału napływającego z Azji. Fakt, iż często jest to kapitał państwowy bądź kontrolowany przez państwo, wymusza wprowadzenie systematycznego monitoringu napływających inwestycji pod kątem eliminowania ewentualnych zagrożeń dla bezpieczeństwa państwa.
W szczególności chcemy wykorzystać szanse, jakie potencjalnie wiążą się z chińską inicjatywą Nowego Jedwabnego Szlaku. Nawet eksperci sceptyczni wobec tego konkretnego programu podkreślają wzrost znaczenia lądowych połączeń interkontynentalnych z Azją. Położenie geograficzne Polski predestynuje nas do odegrania roli swoistej „bramy do Europy”. Niewykorzystanie tej możliwości byłoby wielkim zaniedbaniem, dlatego zamierzamy zwiększyć inwestycje infrastrukturalne umożliwiające obsługę zwiększającej się wymiany towarowej z Azją. Stworzymy nowe i poprawimy przepustowość istniejących terminali multimodalnych, tworząc sieć tzw. „suchych portów”, które będą obsługiwać handel z partnerami azjatyckimi.
10. Aktywnie włączymy się w rozwiązywanie problemów globalnych
Zamierzamy skończyć z podejściem „moja chata z kraja”, które było przez lata drogowskazem polskiej polityki zagranicznej. Chcemy zastąpić prowincjonalne myślenie naszych poprzedników ambitniejszą polityką globalną. Skoro może taką prowadzić pięciomilionowa Norwegia, to tym bardziej stać na to Polskę. Nie będziemy więc unikać współodpowiedzialności za rozwiązywanie problemów wykraczających poza wąsko pojmowany „interes narodowy” Polski.
Zamierzamy więc prowadzić ambitną politykę klimatyczną zamiast desperacko bronić węgla. Intensyfikując rozwój alternatywnych źródeł energii, będziemy jednocześnie inwestować więcej w takie technologie spalania węgla, które będą przyjazne dla środowiska. Tak robi wiele krajów na świecie, których systemy energetyczne są zależne od węgla.
Pragmatycznie włączymy się w rozwiązywanie problemu uchodźców w Europie. Zamiast motywowanego wyłącznie potrzebami polityki wewnętrznej podejścia „nie oddamy ani guzika”, realnie włączymy Polskę w tworzenie wspólnej europejskiej odpowiedzi. Będzie się to wiązać z przygotowaniem naszego kraju na przyjęcie pewnej grupy uchodźców, którzy będą chcieli szukać ochrony azylowej w Polsce. W naszym przekonaniu jesteśmy do tego zobowiązani politycznie (to realizacja zasady solidarności europejskiej), ale też moralnie i historycznie. Niejednokrotnie bowiem w historii to Polacy byli uchodźcami zdanymi na łaskę i niełaskę innych państw.
Zwiększymy też skalę udzielanej pomocy rozwojowej. Podobnie jak inne kraje chcemy traktować ją jako instrument naszej polityki zagranicznej dający szansę na zwiększanie wpływów gospodarczych i pozycji politycznej na świecie.
***
Panie i Panowie Posłowie!
Wielki kraj zachowuje się jak wielki kraj, a nie tylko mówi, że jest wielki. Wielki kraj nie szczuje na obcych, tylko powoduje, że obcy chcą być tacy jak jego mieszkańcy. Nie zamyka się, ale asymiluje. Podobnie jak nasi poprzednicy chcemy Polski potężnej i szanowanej na świecie. Cel ten będziemy jednak osiągać innymi drogami niż oni.
Mam nadzieję, że moje wystąpienie posłuży Wysokiej Izbie do konstruktywnej debaty politycznej nad polityką zagraniczną naszego państwa.
Proszę Wysoki Sejm o przyjęcie informacji rządu o zadaniach polskiej polityki zagranicznej.
Bardzo dziękuję.
