Wyborcza walka trwa. Będzie to zgodnie z przewidywaniami morderczy, 12-rundowy pojedynek, w którym nie ma mowy o znokautowaniu któregokolwiek zawodnika. Zadecydują małe punkty a zwycięzca zostanie ogłoszony po niejednogłośnym werdykcie.
Wynik Andrzeja Dudy, jeśli się utrzyma jest w dolnych rejonach przyzwoitości. Apetyty były o co najmniej kilka % większe, tymczasem prezydent zrobił wynik taki, jak jego partia w ostatnich wyborach (zazwyczaj w takich sytuacjach głowa państwa dostaje więcej od obozu, z którego się wywodzi).
Wynik Rafała Trzaskowskiego, jeśli się utrzyma jest przyzwoity, ale nie powala. Pierwsze co zrobił kandydat KO w przemówieniu, to obiecał, że nie zabierze świadczeń socjalnych nadanych przez PiS. Niestety, jak widać w kraju, w którym rozumienie definicji takich pojęć jak proces inflacji 500+ czy ulga podatkowa, jest jaka jest, więc inaczej jak obiecując dawanie nieswoich pieniędzy się wyborów nie wygra.
Bardzo dobry wynik Szymona Hołowni, który daje budulec pod przyszły ruch/partię.
Wynik Roberta Biedronia był do przewidzenia i sporo już o rozwaleniu lewicowego kapitału przez jego fatalną kampanię, nielogiczne zachowania i dziecinne szturchańce pisałem.
Wynik Kosiniaka jeśli się potwierdzi, jest jednak jeszcze gorszy. To fatalna informacja dla ludowców, która wreszcie może zwiastować początek problemów zielonych koniczynek. Na wsi króluje PiS a w miastach WKK po prostu nie ufają. Upadł wreszcie mit tygryska z ostrymi kłami, który w godzinę prawdy okazał się nudnym, zaspanym kotem domowym.
Dobry wynik Krzysztofa Bosaka pozwoli skrajnej sile z prawej scementować i ugruntować swoją pozycję. Od postawy wyborców Konfederacji może dużo zależeć. Pytanie co zrobią. Wydaje się, że w ich interesie nie jest zabetonowanie układu socjalistycznego PiS z prezydentem z tego samego obozu, tylko osłabienie partii rządzącej i granie np. pod szybsze wybory gdzie mogliby potroić liczbę swoich posłów. Sondaże wskazujące preferencje zwolenników Konfy zdają się potwierdzać, że tak mniej więcej rozumuje duża część ich wyborców.
Ostatecznie z tych wyników nikt zadowolony nie będzie. PiS ma potwornie twardy elektorat. Nie przeszkadza mu szczucie na mniejszości seksualne, wpadki prezydenta, brak konkretów po wizycie Trumpa, propaganda w TVP, wycinka puszczy czy afery finansowe z ministrem Szumowskim. Podejrzewam, że lwia część tego elektoratu poszłaby za prezydentem nawet gdyby PiS zaczął wsadzać opozycję do więzień a policja pałowałaby manifestantów na ulicach. Uznaliby to za konieczność dziejową i wzruszyli ramionami.
Trzaskowskiemu nie będzie łatwo. Wszystko oscyluje w granicach remisu. Przed pierwszą turą mówiłem, że ten kto wie kto wygra wybory kłamie. Nic się nie zmieniło. Zadecydują małe punkty.