W niedzielę I tura wyborów prezydenckich. Polska znalazła się o dwie tury tych właśnie wyborów od wejścia w rzeczywistość politycznej dyktatury. Jeśliby doszło do reelekcji Andrzeja Dudy, posłusznego aparatczyka partii władzy, na stanowisko prezydenta Polski, wówczas w okresie do zaplanowanych na jesień 2023 r. wyborów parlamentarnych ludzie Jarosława Kaczyńskiego zamkną system: dokończą pacyfikację sądów powszechnych, zmarginalizują rolę samorządów, przejmą lub uciszą prywatne media, zaatakują opozycyjne organizacje pozarządowe, stowarzyszenia i ruchy społeczne, być może zapełnią cele więźniami politycznymi. Polska, już ujęta wśród liderów procesu zanikania demokracji przez czołowe rankingi jakości ustrojów politycznych na świecie, ostatecznie stoczy się w tym czasie do kategorii państw autorytarnych, jak już tego dokonały, wyznaczające szlak działania PiSu, Węgry.
Dlatego w artykule pt. „Dezinstalacja Dudy” z 5 czerwca (https://liberte.pl/dezinstalacja-dudy/) jasno napisałem, że dla wyborcy liberalnego (do niego zwracam się w pierwszej kolejności, jako publicysta jaskrawo liberalny, ale dotyczy to w zasadzie wszystkich wyborców popierających demokrację i system władzy ograniczonej w państwie prawnym) jedynym istotnym celem tych wyborów jest usunięcie Dudy z urzędu głowy państwa i poprzez wybór opozycyjnego, antypisowskiego prezydenta, zablokowanie marszu Polski ku dyktaturze mocą prezydenckiego weta do ustaw rządu PiS.
Na tym tle sprawą co najwyżej drugorzędną jest kwestia personaliów opozycyjnego kandydata, którego wybierzemy na prezydenta. Nie oznacza to jednak, że nie ma między nimi istotnych różnic. Są różnice ideowo-programowe i z tego tylko punktu widzenia kandydatem najbardziej odpowiednim dla realizacji liberalnej wizji Polski jest na pewno Rafał Trzaskowski. Wybór w I turze 28 czerwca utrudnia jednak fakt, że od tygodni to nie on cieszy się najlepszymi notowaniami w ewentualnym starciu w II turze z pisowskim nominatem Dudą. Badania społeczne pokazują, że najmocniejszy w II turze jest Szymon Hołownia, kandydat nieliberalny, ale ideowo akceptowalny dla liberalnego wyborcy, dość umiarkowany chadek w stylu XXI-wiecznej CDU. Skoro zaś dezinstalacja Dudy jest ważniejsza od wszystkiego innego, gdy „płoną lasy”, to ten aspekt trzeba uwzględnić.
5 czerwca napisałem, że liberalny wyborca powinien odczekać i oprzeć swój wybór na uważnej obserwacji sondaży dotyczących II tury w zestawieniach „Trzaskowski kontra Duda” oraz „Hołownia kontra Duda” i wybrać kandydata Koalicji Obywatelskiej, jeśli prawdopodobieństwo jego wygranej z Dudą stanie się większe, zaś jednak Hołownię, gdyby badania pokazywały, że on wygra z Dudą, a Trzaskowski raczej przegra.
Jaka jest więc sytuacja na kilka dni przed wyborami? Niestety nie przyniosła ona jasności co do tego dylematu. Nadal Hołownia ma lepsze wyniki w II turze przeciwko Dudzie niż Trzaskowski. Ale z drugiej strony wyniki Trzaskowskiego stale się polepszają i mamy wyraźny trend, w ramach którego rośnie on w siłę, a Duda słabnie. Jeśli trend się utrzyma w obecnym tempie, to w II turze 12 lipca Trzaskowski wygra z Dudą. Jeśli jednak wyhamuje, to może być tak, że posyłając Trzaskowskiego do II tury, zamiast Hołowni, straciliśmy szansę na dezinstalację pisowskiego aparatczyka.
Rozum i ostrożność, w tym także obawa o przyszłość Polski i jej obywateli, podpowiadają nadal głos na Hołownię. Serce i romantyczne zrywy typowe dla duszy polskiej (także dla polskich liberałów, co czyni ich raczej unikatowymi na tle reszty liberałów Europy) – głos na Trzaskowskiego. Z przykrością stwierdzam, że i tym razem zostawię Czytelników z tym wyborem samych. Nie mam po prostu dość jednoznacznych danych, aby w pełni odpowiedzialności powiedzieć „jednak Trzaskowski”, ani „jednak Hołownia”.
Jest i tak jeden, nieporuszony powyżej czynnik, który to dzielenie włosa na czworo uczni najpewniej bezprzedmiotowym. Różnica w sondażach dotyczących I tury między Trzaskowskim a Hołownią jest tak duża i przede wszystkim stabilna, że wydaje się jasnym, że Hołownia nie ma szans na wejście do II tury. Polityczne realia wybiorą więc chyba za nas. Do II tury wejdzie Trzaskowski.
A wtedy naszym absolutnym obowiązkiem będzie go poprzeć, obojętnie czy woleliśmy Hołownię, Kosiniaka-Kamysza, Biedronia, Bosaka czy Witkowskiego. Nie będziemy robić tego dla niego, ani dla jego partii. Trzaskowskiego, gdy zostanie wybrany, czekają bardzo trudne i stresujące lata życia (to, co spotkało Tomasza Grodzkiego po wyborze na marszałka Senatu, będzie niczym przy sile agresji przeciwko Trzaskowskiemu po ewentualnej wygranej 12 lipca). Ja tam mu nie zazdroszczę. Jego partii można nie lubić (ja na przykład jej nie lubię od 2001 r.), ale nie można oddać Polski dyktatorowi ze względu na te antypatie.
Czyli aux armes, citoyens ! Aux armes.