Spektakl trwa i trwa, i trwa,
W dusznych salach i ogrodzie.
Znów i znów kolejny akt.
[…]
Trzeci dzwonek i kurtyna
Trzeba żyć, musisz żyć!
Przedstawienie się zaczyna.
Jesteś aktor, jesteś widz.
Ty i teatr, brawa, finał,
Końca brak, musisz żyć.
Znów komedia się zaczyna.
Jesteś aktor, jesteś widz.
Jacek Janczarski
Kampania prezydencka rozbrzmiewała hasłami o naprawie, zmianie, korekcie, odnowie. Wsłuchując się w postulaty i deklaracje kandydatów dało się jednak zauważyć istotny brak – praktycznie przemilczany temat kultury.
Wybory prezydenckie, polityczne wydarzenie roku 2020 w Polsce, zogniskowały uwagę społeczeństwa wokół zagadnień kluczowych dla przetrwania i rozwoju wspólnoty politycznej, wizji przyszłości i konkretnych rozwiązań istotnych problemów. Można odnieść wrażenie, że kandydaci na prezydenta wypowiedzieli się już na każdy temat, od spraw gospodarczych i społecznych, po kwestie światopoglądowe i ideologiczne. Kampania prezydencka rozbrzmiewała hasłami o naprawie, zmianie, korekcie, odnowie. Wsłuchując się w postulaty i deklaracje kandydatów dało się jednak zauważyć istotny brak – praktycznie przemilczany temat kultury.
Kampania odbywała się w szczególnych warunkach, naznaczonych ograniczeniami związanymi z pandemią koronawirusa, która wymusiła zamrożenie życia kulturalnego w kraju. Pustkę po odwołanych wydarzeniach wypełnił festiwal obietnic, koncert życzeń, spektakl rozpisany na aktorów – pretendentów do urzędu, widowisko dla mas, w którym odegrali pierwszoplanowe role, czerpiąc z teatralnego instrumentarium – kostiumów, masek, wystudiowanych gestów i choreografii, dramaturgii i scenografii. Teatralna metafora w odniesieniu do areny politycznej nawiązuje do obecnego od antyku w kulturze europejskiej toposu theatrum mundi, który przedstawia świat jako teatr, a ludzi jako aktorów. Kampania wyborcza to szczególne przedstawienie, w których kandydaci wykonują zadania aktorskie, szefowie sztabów reżyserują, a wyborcy stanowią widownię. Wszyscy są uczestnikami spektaklu wyborczego, dostosowując się do przyjętego scenariusza. Odgrywanie tego cyklicznego przedstawienia jest rytuałem demokratycznej wspólnoty politycznej, organizuje ludzkie myśli i angażuje emocje zbiorowe. Ma moc generowania politycznej zmiany przez pokazanie ludziom nowych wizji ładu społecznego i rozbudzenie w nich chęci, by wprowadzić go w życie. Wyborcy nie są tylko bierną publicznością, ale stają się współtwórcami spektaklu, decydującym przy urnie o tym, kogo chcą dalej oglądać na scenie i obsadzić w głównej roli. W przedwyborczym spektaklu, politycznym rytuale, najsilniej uruchamiana jest sfera emocjonalna, zaburzająca intelektualny proces krytycznej oceny, oparty na merytorycznych, racjonalnych argumentach. Decyzję o tej obsadzie należy podejmować nie emocjonalnie, a świadomie, w przekonaniu, że wiemy, z czym wybrany przez nas kandydat wchodzi na scenę – i nie chodzi tu o uszminkowaną twarz ani starannie dobrane stroje, lecz przygotowanie do roli. Warto śledzić, co mówią kandydaci, jakie propozycje i obietnice składają w swoich programach, ale warto również skierować uwagę na tematy, które są przemilczane i nieobecne.
Według krążącej w sieci anegdoty, Winston Churchill miał zareagować na propozycję drastycznych ograniczeń finansowania kultury w związku z wydatkami wojennymi pytaniem: „Skoro nie ma kultury, to o co walczymy?”. Prawdziwości tych słów nie potwierdzają żadne źródła, ale samo pytanie jest warte powtórzenia właśnie teraz, kiedy w trakcie kampanii znowu spieramy się o to, jakiej Polski chcemy, do czego aspirujemy, o jakiej przyszłości marzymy.
Nieobecność kultury w kampanii dostrzegł portal Onet.pl i jeszcze przed pierwszą turą wyborów zorganizował debatę kandydatów poświęconą wyłącznie tej kwestii. Wzięli w niej udział Robert Biedroń, Krzysztof Bosak, Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz i Rafał Trzaskowski. Starający się o reelekcję Andrzej Duda nie przyjął zaproszenia do rozmowy. Prowadząca program Katarzyna Janowska pytała swoich gości o to, jak wspierać kulturę w sytuacji kryzysu wywołanego pandemią, o konkretne propozycje rozwiązań w zakresie finansowania kultury, wolność tworzenia, kanon lektur szkolnych, a nawet bieżące lektury kandydatów. Robert Biedroń postulował podniesienie finansowania sektora do 2% PKB, zwiększenie dotacji dla samorządów, by uzupełnić mniejsze wpływy z podatków PIT i CIT w czasie pandemii, wykreślenie przepisu o obrazie uczuć religijnych z kodeksu karnego i inwestycje w media publiczne, żeby mogły realizować swoją misję. Krzysztof Bosak chciałby propagować prywatny mecenat kulturalny, żeby społeczeństwo wzięło na siebie większą odpowiedzialność, postulował odpolitycznienie mediów narodowych i utrzymanie zapisu o obrazie uczuć religijnych. Zdaniem Szymona Hołowni państwo powinno wspomóc organizatorów wydarzeń kulturalnych rekompensatą do 80% utraconych z powodu pandemii korzyści, należy uporządkować system ubezpieczeń artystów i wesprzeć samorządy subwencją w wysokości 15 mld. Władysław Kosiniak-Kamysz sprzeciwił się ograniczeniom w finansowania kultury pod pretekstem kryzysu, postulował dofinansowanie samorządów i pomoc dla indywidualnych twórców oraz odpolitycznienie TVP. Rafał Trzaskowski przyznał, że błędem PO było zlikwidowanie możliwości odliczania 50% kosztów uzyskania przychodu przez twórców i zapowiedział przywrócenie tej możliwości bez górnego limitu. Przedstawił również pomysł wprowadzenia bonu na udział w kulturze dla dzieci i młodzieży (do wykorzystania na zakup usługi kulturalnej) oraz zwiększenie finansów na kulturę bez tworzenia dodatkowego obciążenia dla budżetu dzięki zwiększeniu opłaty na rzecz kultury w ramach ceny kuponu Lotto z 5% do 20%, tak jak w sporcie.
Na koniec debaty padło pytanie o aktualne lektury kandydatów. Padły nazwiska Donny Tartt (Trzaskowski), Olgi Tokarczuk (Biedroń, Hołownia), Zygmunta Miłoszewskiego (Trzaskowski), Szczepana Twardocha (Trzaskowski, Bosak, ale z żalem, że ten jego niegdyś ulubiony pisarz „przestał być Polakiem” (Sz.T. deklaruje się jako Ślązak)), Marcina Wollnego (Kosiniak-Kamysz), Jacka Dehnela (Biedroń), ale także pisma św. Augustyna (Bosak).
Debata Onetu stała się głównym źródłem wiedzy o poglądach kandydatów na prezydenta na kulturę i pomysłach na jej wsparcie. W kampanii zabrakło jednak miejsca na nakreślenie śmiałej wizji rozwoju kultury, tak mocno dotkniętej przez ostatnie cztery miesiące. Te kilka propozycji przedstawionych przez kandydatów w debacie to pomysły niezaskakujące, w większości przypadków dość ogólnikowe. Trudno przeprowadzić analizę programu dla kultury, skoro kandydaci materiału do niej nie dostarczyli. W kampanii zabrakło jednak miejsca na nakreślenie śmiałej wizji rozwoju kultury, tak mocno dotkniętej przez ostatnie cztery miesiące. Tylko w jednym programie wyborczym, Rafała Trzaskowskiego, kulturze poświęcony został osobny rozdział, mówiący o jej ważnej roli społecznej i gospodarczej i prezentujący siedem postulatów – wprowadzenia „Biletu wstępu do kultury” na zakup usługi kulturalnej dla dzieci i osób do 21 roku życia, zakończenia prac nad ustawą o statusie artysty, przywrócenia możliwości odliczania 50% kosztów uzyskania przychodu, zwiększenia nakładów na kulturę w małych miejscowościach i gminach, powołania Obywatelskiej Rady Kultury, opiniującej polityki kulturalne i edukacyjne państwa, przywrócenia edukacji kulturowej w powszechnym systemie nauczania i walki z cenzurą w kulturze. Program Andrzeja Dudy nie zawiera odniesień do sektora kultury, choć jeszcze przed poprzednimi wyborami prezydenckimi w 2015 roku kandydat zapewniał „Możecie być pewni, że dla mnie jako Polaka, kwestia kultury i jej budowy, jej wzmacniania, jest niezwykle istotna”.
Jest rok 2020. Czy o istocie kultury trzeba nadal przekonywać naszych polityków? To, ile uwagi i czasu kandydaci poświęcili kulturze w trakcie kampanii pokazuje, że tak. Czy należy powtarzać raz po raz o głębokim sensie kultury, o tym, że jest platformą społecznego kontaktu, że kierunkuje ludzkie działania, nadaje im sens i wartość, że pomaga oswajać, opisywać i tłumaczyć otaczający świat w całej jego złożoności, że jest probierzem kompetencji miękkich koniecznych do współistnienia we wspólnocie różnych od siebie ludzi – zaufania, solidarności, empatii, dialogu? Czy trzeba mówić o tym, że to ważny sektor gospodarki, zatrudniający ponad 300 tysięcy osób, wytwarzający ok. 3,5% PKB, dźwignia rozwoju społecznego i ekonomicznego? Te argumenty sektor kultury i kreatywny powtarzają jak mantrę od lat, a mimo to kultura łatwo ześlizguje się na dół listy tematów wiodących w kolejnych kampaniach wyborczych, jeśli w ogóle na nie trafia. Być może należałoby zadać politykom zadanie do odrobienia – ćwiczenie na wyobraźnię – żeby spróbowali odpowiedzieć na pytanie jaki jest koszt nie doceniania kultury i nie stawiania jej wysoko na liście priorytetów. Dla wyborców też jest zadanie. Za chwilę trzeci dzwonek i kurtyna pójdzie w górę, rozegra się kolejny akt spektaklu wyborczego – akt głosowania. „Jesteś aktor, jesteś widz” – jaką rolę wybierzesz, kierując swoje kroki do urny?